- Opowiadanie: bemik - Fryderyk Frączek i misja (1)

Fryderyk Frączek i misja (1)

To opowiadanie jest pierwszym z cyklu o panu Fryderyku Frączku. Publikuję je dopiero teraz, gdyż brało udział w konkursie “Bizarro dla zaawansowanych”. Do antologii się nie dostało (tylko 2 opowiadania amatorów dostąpiły tego zaszczytu), ale zyskało uznanie Paskuda i ukazało się na łamach tego pisma.

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Oceny

Fryderyk Frączek i misja (1)

 

* * *

Blady świt człapał na pijanych nogach. Zaczepiał o wierzchołki drzew, o wysokie kominy, na chudym tyłku zjeżdżał po wyślizganych czaszach anten satelitarnych, aż wreszcie potknął się o przewody wysokiego napięcia. Najpierw wstrząsnęło nim, potem rzuciło na zbity pysk. Kiedy trochę oprzytomniał, rozpełzł się po popękanym asfalcie, spłynął chodnikami, aż do podmurówki kamienicy, aż do butów pana Frączka.

 

* * *

Nogi pana Fryderyka Frączka stały w oddaleniu niespełna metra od budynku, a głowa i dłonie wspierały ścianę. Ta pozycja ułatwiała utrzymanie status quo. Frycek nie ruszał się, kamienica też. Mężczyzna opuścił tylko głowę i rozwarł lekko usta, a spomiędzy nich spływał wąski strumyczek elastycznej wydzieliny. Skąd wiemy, że elastycznej? Otóż, bimbała sobie przyklejona do dolnej wargi, chwiała się w lekkich podmuchach wiatru i lśniła brylantowym blaskiem we wczesnoporannych promieniach słońca. Wcześniej była inna – też piękna, ale schyłek nocy czynił ją matowo-perłową.

Fryderyk kontemplował piękno owej strużki, nikt i nic nie zakłócało błogostanu, dodatkowo wypełnionego poczuciem wyjątkowości misji. Pan Frączek bowiem, wspierał swoją kamienicę. Nie tylko na duchu, ale też fizycznie – z niemałym wysiłkiem utrzymywał ją w pionie.

W te piękne chwile wdarł się jednak krzyk pani Fryderykowej. Bezrozumna kobieta otworzyła skoro świt okno sypialni i ujrzała osobistego małżonka ustawionego pod ścianą, w pozycji „Haende hoch”. Rozejrzała się po najbliższej okolicy, ale nie spostrzegła ani gestapowca, ani nawet policjanta. Wobec powyższych faktów poranną ciszę rozciął okropny wrzask:

– Ty opoju niedomyty, ty świnio niedojona! Pośmiewisko robisz z siebie i ze mnie na dodatek. Natychmiast do domu, ty bydlaku!

Pan Fryderyk usiłował wytłumaczyć ślubnej, że w tym momencie jest to absolutnie wykluczone, ale jego głos utonął w wodospadzie wyzwisk. Mówiąc, starał się nie przerwać wąskiej niteczki, łączącej go ze sprężystą strużką śliny, tym bardziej że krótko przedtem doszedł do wniosku, iż ta wydzielina nie jest znowu taka zwyczajna, bo prawdopodobnie jest to światłowód łączący strumień świadomości Fryderyka z wszechświatem.

Ów strumień świadomości pana Frączka został brutalnie przerwany, gdy małżonka, zniecierpliwiona brakiem reakcji ślubnego, sięgnęła po bardziej radykalne środki. Na jego grzbiet spadło jednocześnie jakieś dziesięć litrów lodowatej wody. Ciało mężczyzny wygięło się w łuk, ale w stronę odwrotną niż zazwyczaj, bo kręgosłup zareagował, jakby został potraktowany paralizatorem albo defibrylatorem. Czoło i dłonie oderwały się od ściany, a to spowodowało, że kamienica poleciała w jedną stronę, a pan Frączek w całkowicie przeciwną. Gdy spoczął wreszcie na płytkach chodnikowych, wyszeptał jeszcze:

– Nieszczęsna kobieto, cóżeś uczyniła? Rozerwałaś najbliższą rzeczywistość…

 

* * *

Promyk słoneczny wędrował po spieczonych wargach pana Fryderyka, poślizgnął się na resztkach ślinowego światłowodu i wpadł w czarną otchłań ust. Wyskoczył jednak stamtąd błyskawicznie, przerażony mrokiem i smrodem. Podreptał trochę po srebrzystych wąsach, zajrzał do dziurek od nosa, ale wycofał się szybko, by zjechać policzkiem na rzęsy prawego oka, a potem, rozbujawszy uprzednio powiekę, sturlać się wprost do ucha. Ugrzązł na chwilę w woskowinie, ale był na tyle ciepły, że udało mu się rozgrzać wydzielinę i czmychnąć. Odpoczął moment na skroni, a potem kreślił ósemki i skakał aksle na łysej czaszce pana Fryderyka, aż zaczepił o jedyny włos na gładkiej głowie i wylądował w studzience kanalizacyjnej.

 

* * *

Z nastaniem ciemności pan Frączek zaczął się budzić. Wysuszone całodziennym obcowaniem ze słońcem ciało domagało się natychmiastowego nawilżenia. Pan Fryderyk zerwał się i popędził do meliny, gdzie poświęcił noc na odzyskanie sił i energii. Nad ranem, przepełniony miłością do świata oraz priorytetowym nakazem wypełnienia misji, udał się pod kamienicę, oparł dłonie i czoło o chłodną ścianę, gotów tak stać do końca świata, a może nawet dłużej, Na samą myśl o tym, jaki jest dzielny i nieustępliwy, łza zakręciła mu się w oku, a strużka światłowodu wypłynęła z ust.

Pan Fryderyk Frączek, zatopiony w medytacjach o ratowaniu budynku, zrozumiał jednak, że on sam nie będzie trwał wiecznie i w związku z tym należałoby poszukać następcy, by przekazać mu pałeczkę. Postanowił zająć się tym w najbliższej przyszłości.

Pan Fryderyk Frączek zdecydował poświęcić się całkowicie i absolutnie wypełnianiu misji i wykonywać ją do końca swoich dni. W samotności albo z następcą. Nie miało to większego znaczenia, bo determinacja pana Fryderyka osiągnęła apogeum i gotów był góry przenosić, a nie tylko jedną kamienicę utrzymywać w pionie.

 

 

 

Koniec

Komentarze

…dodatkowo wypełnionego poczuciem wypełniania misji - Zmieniłabym tu coś. Chyba, że to efekt zamierzony…

Ogólnie całkiem przyjemnie się czytało. Misja jak misja, ale jednak nie porwała mnie. Chociaż pomysł całkiem niezły. Inne przygody pana Fryderyka bardziej mi się podobały.

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Dzięki za wypatrzenie tego powtórzenia. Poprawione.

Inne przygody pana Fryderyka są mniej bizarro, pewnie dlatego lepiej Ci podeszły.

Dzięki.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

A według mnie, najlepsze z opowiadań o Fryderyku!

 

Pozostałe to zupełnie nie moje klimaty. Za to tutaj znakomicie. I świetny patent na prowadzenie historii!

Brawo!

 

Pozdrawiam!

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Dziękuję, Nazgulu.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Niesamowite. Okazuje się, że inspiracja czai się tuż za rogiem kamienicy, a większość ludzi mających zamiar napisać coś wyjątkowego, szuka jej w odległych galaktykach lub odmętach wyobraźni.

Najbardziej podoba mi się koncepcja światłowodu:) Majstersztyk.

Ciekawe jest również to, że opowiadanie rozbawiłoby mnie niezawodnie, gdyby nie fakt, iż tak bardzo mnie zasmuciło. Ciekawa strawa duchowa. Dzięki.

empatia

Dziękuję, empatio za odwiedziny i zapraszam do innych Frączków.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Zachwyciły mnie fragmenty o świcie i promyku. 

Czytałam z dużą przyjemnością. Przede wszystkim ze względu na rytm i melodię zdań, język. 

Dziękuję i cieszę się, że Ci się coś spodobało.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Ooo! Moje ulubione ;)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Nareszcie dostałam “zezwolenie” z Niedobrych Literek na pokazanie światu. Dzięki Koiku.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Ach, droga Basiu, gdy tak w pamięci prześledzę Twoje teksty, to widzę wyraźnie jak się literacko rozwinęłaś. Zaczynając od prób z s.f. a potem zmieniając zainteresowania. W powyższym utworze pokazałaś swe literackie doświadczenie i delikatny, nie nachalny dowcip. Pan Fryderyk, pomimo swej alkoholowej przywary jest mężczyzną sympatycznym i dającym się lubić, ale dopiero po zapoznaniu się z całością jego perypetii. Czekam na dalsze jego przygody. Pozdrawiam i życzę wesołych świąt Tobie i rodzinie.

Początki bywają trudne. Pierwsza przygoda pana Frączka też do łatwych nie należy, a czytelnicy natychmiast dowiadują się, że życia płatkami róż usłanego to on z pewnością mieć nie będzie, albowiem od razu jest nam dane poznać kontrowersyjny charakter połowicy. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dzięki Ryszardzie, dzięki regulatorzy. I jak zwykle: wszystkiemu winne są kobiety

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Kiedy trochę oprzytomniał, rozpełzł się po popękanym asfalcie, spłynął chodnikami, do podmurówki kamienicy, do butów pana Frączka.

To powtórzenie zdaje się mieć znamiona zabiegu zamierzonego, niemniej, na wszelakość wypadków, zapytam, czy aby przypadkiem nie mylę się w ocenie?

 

Podreptał trochę po srebrzystych wąsach, zajrzał do dziurek od nosa, ale wycofał się szybko, by zjechać policzkiem na rzęsy prawego oka, a potem, rozbujawszy uprzednio powiekę, sturlać się wprost do ucha.

Mnie też zdecydowanie najbardziej podobały się fragmenty o świcie i promyczku, niemniej nie jestem przekonany, czy przekonuje mnie zjeżdżanie i turlanie się w górę, choć oczywiście dostrzegam celowość w tym załamaniu praw fizyki i akceptuję fakt, że promyk słońca ma prawo do tego pewne prawo, więc nie traktuję tego jako błędu.

 

Spotkanie z Mikołajem bardziej mi się podobało fabularnie, niemniej nie sposób nie schylić czoła przed geniuszem, z jakim łączysz litery w słowa, słowa w zdania, a zdania – w opowieści.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Aż – aż całkiem zamierzone.

Zjeżdżanie i turlanie wbrew prawom fizyki? A jeśli leżał i to z głową odchylona do tyłu?

Ponownie dziękuję, ale z tym geniuszem to chyba przesadziłeś blush

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

No cóż, jeśli leżał – a jużci, że leżał – to jedno z nas jest Pojazdem Chrystusowym.

Ale jeśli ktoś tu przesadza z tym geniuszem, to na pewno nie ja.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

To ja się zapiszę do tych niezachwyconych. Owszem, dobrze napisane, owszem, jest jakiś element humoru. Ale przygody mi zabrakło. Ot, opis Atlasa na miarę naszych czasów. Stanowczo wolę inne Twoje “Fryderyki”. :-)

Edit: Fizyka a promień. Tu poprę Autorkę. Promień może przesuwać się niejako w poziomie, wraz z pozornym ruchem Słońca po niebie. Chociaż i zajrzenie do dziurek nosa, i taniec po łysej głowie to już ostrawa jazda. ;-)

Babska logika rządzi!

jest to światłowód łączący strumień świadomości Fryderyka z wszechświatem.

 

Ja cię zabiję, Basiu! Kto to widział światłowody w płynnej formie! Toż to sygnał przesyłany, by totalnie zniekształciło w tak niestabilnym medium. Nie, nie. Zupełnie się nie nadaje wydzielina na światłowód :P

 

Ogólnie opis przygód dziennego świtu i promyka przecudne. Zakończenie trochę mnie nie przekonało. Bez dupnięcia takie tam, sobie jest ;) Ale i tak uroczy kawałek z Fryderykowej serii. 

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Wolę późniejsze historie. No i przede wszystkim – skoro nasz Frycek tak sie zapamiętal w misji, dlacze w dalszych częściach nie jest już ani tak atlasowaty, ani pijany?

 

No i jak promyk może tańczyć? przede wszystkim precz ze zdrobnieniami, a po drugie światło to światło, nie tańczy.

 

Żartuję! :D wysiliłam się na mega sarkazm w celu ukazania jak bardzo czasem potrafimy nie rozumieć i się dopieprzać. Taki humor mam, może nawet zgadujesz o kim myślę ;)

https://www.martakrajewska.eu

Kochane dziewczyny i wszyscy, którzy zechcą jeszcze przeczytać – to było pisane na konkurs bizarro, późniejsze są bardziej mojsze.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Zdecydowanie wolę te Twojsze.

Babska logika rządzi!

A mi się i tak podoba ;)

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Mięciutkie i ciepło pisane, od razu się czuje klimat. Pewnie nie wypowiem niczego odkrywczego, ale dobrze sobie radzisz z opowieściami, gdzie otoczenie i bohaterzy są ci doskonale znani, kto ich tam wie, może pierwowzory istnieją naprawdę? Natomiast tam, gdzie wkraczasz w nieznane krainy, twory są siłowe. 

Dziękuję.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

No, ja nie poznaje koleżanki! To rzeczywiście bizzarro, i to takie dobre. Po ostatnim tekście Fasolettiego i twoim chyba się przeproszę z tą szufladką i zacznę ją czytać bez uprzedzeń… Wio, do Biblioteki!

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Dzięki. Na mnie więcej nie licz. Ja miałam chyba jakąś pomroczność jasną, kiedy to pisałam.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

To jest bardzo dobre bizzarro i oby ta pomroczność jasna jeszcze nie raz Cię dopadła. Mam przyjemność betować sporą część Twoich tekstów, a ten jest jednym z moich ulubionych i zgadzam się z Rybkowatym – nie poznałem koleżanki ;)

Wiadomo, nie każdemu się będzie podobać, ale to nie zmienia faktu, że jest lepiej niż bardzo dobrze ;)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Dzięki Koiku

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Teraz wszyscy, którzy mówili, że powinas pisac obyczajówki, będą musieli zrewidować poglądy :)

 

https://www.martakrajewska.eu

Tak prawdę powiedziawszy to też trochę obyczajówka, tyle że pokręcona.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Miłe, ale zupełnie o niczym – ot, zgrabnie narysowany smutny obrazek.

No i gdzie tu fantastyka? Może w następnych częściach?

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Dzięki DJ-u za wizytę.  

Opowiadanie o odczuciach promyka słonecznego już samo w sobie jest fantastyką. Natomiast ten tekst to bizarro, co mieści się w pojęci fantastyki. Chyba że nie?

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Nope. Stylizujesz się jeno, słonecznie i uroczo, nie powiem, ale krótka narracja z perspektywy heliocentrycznego narratora nie czyni z tekstu fantastyki.

 

Bizarro to dziwność. Walka stwardniałymi, kiślowymi pałkami w szpitalu dla obłąkanych, przy chórze śpiewającym “I love New York, and how about you?”, kiedy narkotyczne wizje mieszają się z rzeczywistością nie jest fantastyką ale jest bizarre.

 

Tak, oglądałem kilka dni temu Fisher King, ale te kiślowe pałki? Nie mam pojęcia, skąd to się wzięło…

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

No to powiem Ci DJ-u, że mnie zadziwiłeś. A dlaczegoż? A dlategoż, że nawet Niedobre Literki – centrum bizarro – uznało ten tekst za bizarro i opublikowało na swoich łamach. Bo bizarro to nie tylko  usynowiona kupa (Fasoletti), ale po prostu dziwność – co sam raczyłeś zauważyć. smiley

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Zgadza się.

Ale bizarre =/= fantastyka

 

/edit

aha, dj nie wie, czy ten tekst to bizarre, tu się nie czuję ekspertem.

ale z pewnością nie jest to fantastyka :)

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Jeśli fantastyka to zbiór ogólny to bizarro (zbiór mniejszy) mieści się w niej.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

No nie mogę się zgodzić. Fantastyka zawiera element fantastyczny.

Bizarre można skomponować bez tych elementów.

 

Ale oczywiście granica jest płynna :D

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

smiley

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Nie jestem specem od bizarro, najwyżej od biżuterii :D Ale dj ma chyba sporo racji. Można napisać tekst o kupie, rzygach itp i będzie dziwny, bizarre, a nie będzie fantastyczny.

Nawet wizje narkotyczne nie uznawałabym za fantastykę, bo jeśli czytelnik wie, że to wizja, to jak ze snem. Moge opisać ci mój sen o jednorożcu, ale to nie sprawi, że w moje życie wkradła sie fantastyka, bo jednorożca tu nie ma.

https://www.martakrajewska.eu

Tu granica będzie of kors płynna, ale za fantastykę uznałbym powiedzmy “Magię uczuć” ale nie “Las Vegas parano”

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

“Pan Frączek bowiem, wspierał swoją kamienicę.“ – zbędny przecinek

 

“Na jego grzbiet spadło jednocześnie jakieś dziesięć litrów lodowatej wody.“ – jakiś dziwnym mi się wydaje tutaj użycie słowa “jednocześnie”. A to nie jest tak, że jak wylewamy coś przez okno, to najpierw tylko część strumienia trafi pana Frączka, a dopiero potem reszta? W locie woda się tak wydłuża… Wiem, to dziwne spekulacje, ale jakoś “jednocześnie” mnie dziabnęło ; p

 

Przeczytałam gładko (choć nadmierna szczegółowość w kwestii wydzielin trochę mnie odstręcza), jednak nie zostałam rozbawiona misją pana Frączka.

 

Pozdrawiam.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Dzięki za wizytę.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Pisanie o wszystkim i niczym, w dodatku bardzo mocno bezpłciowe…  Jako wprawka literacka jeszcze ujdzie, ale jako opowiadanie już nie.  

Co z tego wszystkiego wynika? Tyle, ze Frączek narąbany jak stodoła albo messerschmitt podpierał  kamienicę. 

Sprawnie napisana słaba opowiastka.

Pozdrówko.

PS. Ciekawe teksty trafiają do biblioteki… 

A dzięki Rogerze za wizytę. A wiesz, tym w Niedobrych Literkach się spodobało.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

O matulu. Jestem na swoistym rozdrożu. Z jednej strony absolutnie nie trawię tekstów bizarro, a z drugiej jestem pod absolutnym wrażeniem sposobu, w który piszesz. Wybacz mi, proszę, ale stawiając na szali obie te rzeczy nie potrafię obiektywnie stwierdzić, czy ten tekst mi się podobał. Chyba tak, nie wiem, cholera.

Dzięki Vyzarcie za szczerość i cieszę się, że podoba Ci się mój sposób pisania laugh

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Widzisz, bemiku, gdyby tu był zalążek historii to Twój styl pisania porwałby nas w przepaście czytelniczych rozkoszy.

A tak jesteśmy porwani w przepaście “o czym tu ktoś tak ładnie pisze”?

 

Bo bemik pisze ładnie yes

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Jajeczko,  Ty to nawet krytykę ślicznie potrafisz wyrazić!

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Nie lubię bizarro. Po przeczytaniu tego tekstu nadal go nie lubię. Ale nie przeczę, że świetnie napisane.

Tekst ocenia… A nie, chwila. Za stary jest. Zatem ocena pozostanie moją słodką tajemnicą. ;)

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

Dziękuję Dziadku.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Sympatyczne, ale niektóre z poprzednich przygód pana Fraczka porywały mnie bardziej.

”Kto się myli w windzie, myli się na wielu poziomach (SPCh)

smiley

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Sympatyczne opowiadanie, a do tego nieźle się czyta. ;-)

smiley

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Dobre. Miś zabiera się do następnych z tego cyklu. smiley

Dziękuję, Misiu!

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Nowa Fantastyka