Miejscem akcji jest prawdopodobnie bar. Może być to także impreza. Na przykład w barze. Bohaterami są wszystkie osoby znajdujące się w pomieszczeniu, albo ich część, chociaż swoją drogą w pomieszczeniu może być mało osób.
Rozdział Pierwszy
– Ej jest pomys. Jest taka gra, żeby se historie zrobić. Spoko fun, jak to teras mówio.
– A no ogarniam. To zacznę. Był se normalnie wyobraź to sobie dom.
– Co ty nie powiesz? Taki początek to by se każdy głupi obmyślił.
– Taki jak ty?
– Zamknąć jadaczki! Teraz Tomek.
– No to był sobie dom, a tam…
– E hehehehehe a tam był ten no… gostek!
– Nie przerywaj koledze kretynie!
– Teraz ja!
– I se ten gostek Nową Fantastykę czytał!
– No, a wtedy jak czytał, to ze szafy se wyskoczył straszny duch.
– O ku*wa!
– Ale to na niby!
– Aha…
– No to on se Fantastykę zwinął w rulon i go tom gazetom palnął po łbie.
– Tego ducha?
– Nom.
– Musi się wkurzył.
– Nom. Co mnie tu tym Philipiukiem, Sapkowskim bijesz? Tak mu powiedział.
– Kretynie! To nie ten numer był! Ci już tam nie piszą!
– A skąd ty niby o tym ku*wa wiesz?
– Ano wiem.
– Ale nieważne. Bo tamten się zainteresował, czemu tamten go straszy. Duch człowieka, a nie człowiek ducha oczywiście, ale duch straszył, a nie człowiek. Znaczy w sensie, że duch straszył człowieka, a tamten się zainteresował czemu tamten go…
– Przymknij gębę, teraz ja. Bo mu tamten powiedział, że założy się, że do tego rulona z gazety, to on nie wlezie.
– Ale tamten duch nie był głupi. Powiedział, że tamten go tam pewnie zakorkuje jak dżina jakiego.
– Nie zakorkuje kretynie, bo to je rulon, nie butelka, tego nie zakorkujesz.
– No bo jeśli by zakorkował, to by jeszcze druga dziurka została, a tyle korków nie miał.
– A może miał.
– Ale nawet jakby miał, to taki rulon się łatwo rozwija.
– A se nie roswija geniusu, bo to jak se nawet roswinie, to on sostanie sgięty.
– Jak wy chcecie rulon zakorkować kretyni?
– A no rzeczywiście się nie da.
– No to się tamten zgodził, a tamten go… Siup!… Do pieca!
– Sprytnie.
– Przez drzwi od pieca spowity płomieniem duch zwiewny przeleciał. Na posadzkę też prędko opadł byt ten mroczny i ogniem też szybko dom się odeń zajął.
– I mu się chałupa zchajcowała. Ot co. Wasze zdrowie!
Hej ho kolejkę nalej
Hej ho kielichy wznieście
To zrobi doskonale…
Nawet najgorszej opowieści…
Rozdział Drugi
– Ej dawajcie jedziemy następną!
– Spoko.
– Był sobie Król.
– Tak. I ten Król mieszkał se w chacie.
– Kretynie Oczoje*co ty! Królowie nie mieszkają w chatach!
– Ano prawda. Zdrowie Króla!
– No dobra. Więc ten Król mieszkał w zamku.
– Kretynie! Zamki są tylko wojenne! Normalnie królowie se w pałacach mieszkają.
– Ale to wojna była.
– Tak. Wrogie armie tam wiatrem pizgały. Wyżerały kobiety i gwałciły zapasy!
– E hehehehe ale beka! Ale w tym zamku był ten no…. gostek.
– Król znaczy się…
– Nie to był inny.
– I niech zgadnę czytał Nową Fantastykę?
– Znacy tamten w spiszarni szkitrał tom fantastykę…
– No więc król do niego polas…
– Królowie nie łażo, tylko chodzo z godnością kretynie!
– Ale on polas to tego gostka i wyposyczył ten magazyn i zaczął nim s katapult naku*wiać…
– Brawo!
– Tak oto zwyciężył król ten prawdziwy, co wojska swego szczędząc podstępem zwyciężył…
– Powtarzasz sie!
– Ano…
– Za powtóreczki i na drógą nószkę tysz…
– Zdrowie!
Był raz marynarz który…
żywił się denaturatem…
ale się nim nie zatruwał…
…Bo miał dużo HP!
Rozdział Trzeci
– Ej Zenek się zlał w trupa!
– Głupio gadzasz. Jakby się zlał, to by nie miał rozwalonej czachy.
– Racja.
– O cholera! Zabili Zenka!
– Daj mu setę, to się obudzi.
– Ej a może to trzeba znaleźć zabójcę?
– Jutro, bo to dobre na kaca.
– Ano jutro.
Był raz marynarz który…
zginął od kul armatnich…
jednak się ty nie przejął…
…Zakład Ubezpieczeń.
Rozdział Czwarty
– Poszukajmy najpierw w lesie.
– O tam coś leży!
– To giwera!
– A obok Nowa Fantastyka! Tak jak w czorajszej historii!
– Tylko wczoraj nie było giwery…
– Ano racja.
– Ej to może strzele kogoś z tej giwery i porównamy z głową Zenka.
– Kretynie, od tego można zginąć.
– Ano można, ale tak wogóle to ciekawe co tu robi Nowa Fantastyka.
– Wygląda mi na to, że tu stał snajper, tak myślę bo dotąd idą ślady. I ten snajper musiał działać szybko i pewnie miał tłumik, bo byśmy usłyszeli strzał. Ale widzisz? Ktoś za nim szedł. Tu widać kolejne ślady. Widać, że to ktoś inny, bo to większy rozmiar buta, ten ktoś to pewnie był nasz, bo zaczął gonić mordercę. O widzisz? Tu są głębsze ślady, więc musieli biec. Snajper był bardzo poddenerwowany, dlatego zostawił giwerę, może był początkujący. Pewnie to było jego pierwsze zlecenie. Tu widać też kilka petów. To potwierdza moją teorię, że był nerwowy… Chodźmy tym śladem. No dobra i tu stoi chata. Pewnie się w niej skrył. Widzimy tu poprzewalane półki, może czegoś szukał, albo po prostu ta stara chata już się rozlatuje… Tu widzimy rozwalone okno, strzępy kuszulki i plamy z krwi, więc morderca uciekł przez okno. Hmmm… za oknem jest spora dziura i ktoś tam chyba leży. Tak więc po sprawie.
– Ale co z tą Nową Fantastyką? Co ona tam robiła?
– Ano pewnie ktoś czytał.
Pij bracie, pij na zdrowie…
jutro Ci się humor przyda…
spirytus Ci nie zaszkodzi…
…Sztorm idzie – wyrzygasz.