- Opowiadanie: Tensza - Samotność

Samotność

Short wrzucam jako ciekawostkę, przynajmniej dla mnie takową był – napisałam to to, jak jeszcze chodziłam do liceum. A ja w sumie zanim zaczęłam się tutaj udzielać napisałam bardzo niewiele, więc na cud zakrawa fakt żem to wygrzebała :P

Oto prosze państwa – Tensza lat jakieś 18... może 19?

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Oceny

Samotność

Idzie ulicą,

niewidoczna dla ludzi.

Bez sensu, bez wiary,

otoczona nicością.

Wszyscy pragną o niej zapomnieć.

Nie myśleć o niej wcale.

To idzie Starość,

z Samotnością pod ramię.

 

Siedziałem w kawiarni niedaleko Parku Oliwskiego. Sączyłem powoli piwo, przyglądając się pozostałym gościom „Delfina”. Wiem, wiem… Picie alkoholu samotnie, będąc już w stanie z lekka nietrzeźwym, to takie żałosne zajęcie. Szczególnie w miejscu, gdzie zazwyczaj ludzie grzecznie zamawiają herbatkę lub kawkę. Nie miałem jednak zamiaru przejmować się taką drobnostką. Istota ze mnie wyjątkowo stara. Starsza od tych wszystkich, którzy tam przyszli oraz zmęczona jak żadne z nich. Zresztą, z czasem przyzwyczaiłem się do litościwych, czy nawet pogardliwych spojrzeń. Za to nie lubię, gdy mnie ktoś nie zauważa lub po prostu udaje, że nie widzi. A to się zdarza najczęściej.

Zatrzymałem wzrok na parce siedzącej przy stoliku obok. Młody mężczyzna, brunet o roześmianej twarzy patrzył z uwielbieniem na towarzyszkę, delikatnie ściskając jej smukłą dłoń. Laleczka miała długie, rude włosy splecione w gruby warkocz, uroczą piegowatą buzię, czerwone usteczka i jadowicie zielone oczy. Pożałowałem wtedy, że jestem brzydkim, zapijaczonym staruszkiem, który już nigdy nie zazna dotyku kobiecej skóry. Nie poczuje gorącego oddechu kochanki na swojej szyi. Nie zaśnie w czułym uścisku gładkich ramion.

 Miewam czasami takie głupie refleksje, zanim jeszcze nie schleję się w trupa. Wtedy porzuciłem szybko te nieciekawe myśli i zacząłem przysłuchiwać się rozmowie pary.

– A jest taki śmieszny przepis w Anglii. Niech sobie przypomnę. – Młody mężczyzna podrapał się po głowie, robiąc pseudo-mądrą minę. – Łeb martwego wieloryba, którego znaleziono na wybrzeżu Wielkiej Brytanii trzeba oddać królowej. – Ruda zachichotała figlarnie. Figlarnie i głupkowato. – Bzdurne, nie?

– Mhm. – Dziewczyna skinęła głową. – Skąd ty takie rzeczy wiesz, to ja nie wiem, kochanie.

Zachwycony nadarzającą się możliwością, wtrąciłem:

– Pan się myli. – Oboje momentalnie obejrzeli się na mnie. Wyszczerzyłem zęby w szerokim uśmiechu, prezentując też kilka pokaźnych szczerb. Uwielbiam tę chwilę, w której przestaję być niewidzialny. – Głowa jest należna królowi, a królowej ogon.

Nieznajomy wydawał się podirytowany uwagą, więc nie podchwyciłem jego ostatniej myśli. Nie zaglądałem mu do głowy. Bo i po co? Mniej więcej wiedziałem, co bym tam zobaczył – siebie, siedzącego cicho i nie zakłócającego mu idealnej randki.

– Skoro mowa o Brytyjczykach to jest taki dowcip… – zacząłem. Jak ludzie tego nie cierpią! Nie wiedzą, co zrobić. Wypada słuchać, a potem śmiać się, choćby z grzeczności. Tyle, że ja zawsze spalam kawały. – …idzie pijany Anglik do pubu. Bardziej pijany ode mnie. – Znów pokazałem resztki zębów, a ruda odwzajemniła się sztucznym uśmiechem. Cóż, dobre i to. – I ten Anglik chce zamówić whisky, ale bełkocze tak, że barman go wyprasza, jednocześnie obiecując obsłużyć go następnego dnia. Niezrażony Anglik idzie do następnego pubu i tam widzi równie pijanego mężczyznę. I ten mężczyzna podchodzi do baru, bierze głęboki wdech i wyrzuca z siebie jednym tchem: „Poproszę whisky!”. No, to nasz Anglik naśladuje go, bierze głęboki wdech i krzyczy to samo do barmana. A barman na to: „Z lodem, czy bez?”. I wtedy Anglik: „Z blod, blo, blaa”.

Brunet wykrzywił usta w gniewnym grymasie, ale ruda roześmiała się głośno. Może nieco histerycznie, ale chyba naprawdę ją rozweseliłem, bo gdzieś zniknęła cała wcześniejsza sztuczność. Zanim oboje odwrócili się do mnie plecami, uchwyciłem spojrzenie zielonych oczu. W umyśle zobaczyłem rudą w ramionach jakiegoś mężczyzny. Nie był to jednak brunet, z którym ściskała się za rączkę, tylko jakiś gogusiowaty blondyn.

Westchnąłem cicho. Liczyłem, że kobieta pomyślała o mnie coś miłego, a ona zwyczajnie zaczęła wspominać chwile z jakimś kochankiem i tylko dlatego jej śmiech wydawał się szczery.

Od lat kręcę się po świecie i szukam choć jednej osoby, która nie uzna mnie za żałosnego, niechlujnego dziada. Choć przecież nim jestem. Odkąd odszedłem z Nieba, tylko naprzykrzam się innym i chleję na umór. Tyle że naprawdę nie mam nic innego do roboty. Pracowałem jako jeden ze Stróżów i chcę do tego wrócić. Serio. Tym razem nie spieprzę. Tylko wolałbym pilnować kogoś, kto na to – w moim mniemaniu – zasłużył, a nie jakiegoś dupka, który po prostu był „potrzebny” lub „ważny dla sprawy”. Pierdolić wielce ważne dla dobra ogółu sprawy! Od zawsze byłem, jestem i będę egoistą. Dlatego nigdy nie pomogę brunetowi, nie naprowadzę na ślad zdrady. Niech mu rośnie piękne poroże!

Parka wyszła z kawiarni godzinę później. Akurat zamawiałem trzecie piwo. Chwilę potem do „Delfina” weszła czwórka ubranych na czarno nastolatków. Usiedli przy niedawnym stole rudej i bruneta. Zagadałem towarzystwo równie głupi co tamtych i opowiedziałem ten sam kawał. Potem popatrzyłem w szare, zmrużone oczy chłopaka siedzącego najbliżej. Przed nosem stanęła mi piękna wizja spienionego piwa i paczki papierosków.

Czy naprawdę wszyscy na świecie chcą zapomnieć, że w ogóle istnieję?

Po jakimś czasie zauważyłem, że jedno z czwórki nastolatków ukradkowo na mnie zerka. Dziewczyna o długich, kręconych włosach, ubrana, jak i reszta jej towarzystwa. Swoją droga dziwna to moda – naprawdę nigdy nie zrozumiem, co ludzie widzą w przebieraniu się za ciemną plamę na horyzoncie. Ot kleks.

Byłem już trochę zmęczony i całkiem nietrzeźwy, ale resztkami sił chwyciłem ostatnią myśl nastolatki. Zobaczyłem… siebie. Z jakąś kobietą, młodszym mężczyzną i dwójką dzieciaków. Dziewczyna zastanawiała się czy mam rodzinę? Współczuła mi?

Wstałem i chwiejnym krokiem opuściłem kawiarnię, zostawiając niedopite piwo.

 

***

 

Ma na imię Monika. Któregoś razu wyszła z domu bardzo zmęczona – bidulka, co chwilę ziewała. Idąc do szkoły, nie zauważyła czarnego BMW, które z piskiem opon wyjechało zza zakrętu. I po co te słuchawki w uszach, Monia? Trzeba zachowywać ostrożność na drodze…

A ten kierowca? W ogóle nie uważał, prowadząc jakąś arcyważną rozmowę telefoniczną. Jednak jego stopa nacisnęła na hamulec. Tak jakoś sama z siebie.

Zastanawiam się, kiedy mnie dopadną. W końcu nie mam potrzebnych uprawnień.  Wtrącam się do spraw, do których wtrącać się nie powinienem. Za uratowanie dziewczyny, której w boskim, niezbyt miłosiernym planie pisane było zginąć, pewnie czeka mnie stryczek. Ale niech nie liczą, że tanio sprzedam skórę. Co to, to nie!

W końcu moja Monika jest taka roztrzepana, a tylu nieuważnych kierowców jeździ po polskich drogach.

Koniec

Komentarze

Tekst harmonijny, można by napisać – zmysłowy (o ile takie określenie pasowałoby do koloru i nastroju tej historii), podrasowany nieuchwytną nostalgią, może nawet smutkiem i buntem wobec zastanej rzeczywistości (?). Historia o „upadłym aniele” w ciekawym, nieszablonowym wydaniu. Mocne zakończenie. Podobało mi się. Bardzo.

...always look on the bright side of life ; )

Ciekawe jacek001, jak musi Ci się podobać, żeby zasłużyć na więcej niż 4, skoro za bardzo wystawiłeś taką właśnie ocenę?

 

Tensza, jak zwykle, wyje***aszcze. :)

Słodko-gorzkie i optymistyczne, chociaż nieco ponure.

 

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Ach, te oceny… One zawsze są subiektywną sumą nieskończonej ilości zmiennych. Nie ma się co do nich przywiązywać. Najważniejsze, że się podobało. Fakt – w gwiazdkach bywam oszczędny. Ale – od czego są inni? wink

...always look on the bright side of life ; )

Lubię historie o aniołach, mam do nich słabość, choć Twój anioł dosyć ludzkie ma zachcianki. ;) Jak zwykle fajny język – “zmysłowy” to dobre określenie.  Moim zdaniem, Tensza-nastolatka też umiała pisać.

Myślę, że nie było potrzebne rozdzielenie tekstu gwiazdkami, w moim odczuciu rozbija płynność (przeplatały się wspomnienia, spostrzeżenia i wizje). Z drugiej strony, może chciałaś uzyskać taki efekt uderzenia między oczy (od obserwacji ex-anioł przeszedł do czynu)?

drobiazgi:

I wtedy Anglik: „Z blod, blo, blaa.”

Kropkę dałabym po cudzysłowie (źródło)

Mniej więcej wiedziałam, co bym tam zobaczył

wiedziałEm

Odkąd odszedłem z Nieba [+,] tylko naprzykrzam się innym

chwiejnym krokiem opuściłem kawiarnie

ogonek się zgubił

Trzeba uważać na drodze…

A ten kierowca? W ogóle nie uważał,

niezbyt miłosiernym planie pisane było zginąć [+,] pewnie czeka

Zagadałem towarzystwo równie głupio, [-,] co tamtych

Ja z kolei historii o aniołach nie lubię, ale ten anioł wyjątkowo przypadł mi do gustu. Pewnie dlatego, że taki ludzki. :)

Sympatyczne opowiadanko.

Poruszające, trochę smutne a trochę ciepłe. Z ogromną przyjemnością.

Podpity anioł? Oryginalnie. I jak niewiele aniołowi do szczęścia potrzeba…

Fajny tekst.

Babska logika rządzi!

Uch, niespodziewanego gościa miałam i ile się komentarzy nazbierało! Wszystkim ślicznie dziękuję za przeczytanie moich młodzieńczych wypocin.

 

Jacku – pozwól, że wezmę sobie do serca twoje słowa bardziej niźli ocenę ;)

 

Emelkali – mnie samą zdziwiło jakie ponure myśli biegały mi po głowie, jak ledwie pełnoletność mi wybiła. Ale cieszę się, że klimat ci przypadł :)

 

rooms – dziękuję za poprawki, melduję, że wprowadzone. A gwiazdki wstawiam, bo lubię…

 

ocho – wyjątkowo przypadł a punktu młodej Tenszy nie da :P ale i tak super, że twoja animozję trochę pokonałam.

 

szara – bardzo miłe słowa. Aż serce rośnie.

 

Finklo – uch, bo to niektórym do szczęścia po prostu mało trzeba. Mam wrażenie, że mi z wiekiem niestety coraz więcej, a w młodości to na widok parówek z serem już gęba się śmiała ;) Dzięki za punkt!

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Jak na młodzieńcze wypociny, to wypociłaś całkiem nieźle. Pani Wena przyszła w odpowiedniej chwili i sprawiła, że napisałaś bardzo porządne opowiadanko.

I bardzo mi się podoba bezrobotny Anioł, stróżujący na czarno.

 

„Sie­dzia­łem w ka­wiar­ni nie­da­le­ko Parku Oliw­skie­go. Są­czy­łem po­wo­li piwo, przy­glą­da­jąc się po­zo­sta­łym klien­tom „Del­fi­na”. – Osoby przychodzące do kawiarni czy restauracji, nazwałabym raczej gośćmi, nie klientami.

 

„Isto­ta ze mnie wy­jąt­ko­wo stara. Star­sza od tych wszyst­kich, któ­rzy tam przy­szli oraz zmę­czo­na jak żaden z nich”.…oraz zmę­czo­na jak żadne z nich.

Zakładam, że w kawiarni było towarzystwo mieszane.

 

„Znów po­ka­za­łem reszt­ki zębów, a ruda od­wza­jem­ni­ła ten gest, uśmie­cha­jąc się sztucz­nie”. – Pokazanie resztek zębów, a nawet pełnego garnituru uzębienia, nie jest gestem.

Za SJP: gest  «ruch ręki towarzyszący mowie, podkreślający treść tego, o czym się mówi, lub zastępujący mowę»

 

„W umy­śle zo­ba­czy­łem rudą w ra­mio­nach ja­kie­goś męż­czy­zny. Męż­czy­zną nie był jed­nak bru­net, z któ­rym ści­ska­ła się za rącz­kę, tylko jakiś go­gu­sio­wa­ty blon­dyn”. – Moim zdaniem brunet był mężczyzną, tylko nie tym, którego zobaczył Anioł.

Proponuję: W umy­śle zo­ba­czy­łem rudą w ra­mio­nach ja­kie­goś męż­czy­zny. Nie był to jed­nak bru­net, z któ­rym ści­ska­ła się za rącz­kę, tylko jakiś go­gu­sio­wa­ty blon­dyn.

 

„Dziew­czy­na o dłu­gich, krę­co­nych wło­sach, ubra­na na czar­no, jak i resz­ta jej to­wa­rzy­stwa”. – Już powiedziałaś, że wszyscy byli ubrani na czarno.

 

„W końcu moja Mo­ni­ka jest taka roz­trze­pa­na, a tylu nie­uważ­nych kie­row­ców po pol­skich dro­gach jeź­dzi”. – Wolałabym: W końcu moja Mo­ni­ka jest taka roz­trze­pa­na, a po pol­skich dro­gach jeź­dzi tylu nie­uważ­nych kie­row­ców. Lub: W końcu moja Mo­ni­ka jest taka roz­trze­pa­na, a tylu nie­uważ­nych kie­row­ców jeździ po pol­skich dro­gach.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

No widzisz, bo ja z tym klikaniem to czasem sklerozy dostaję. :) Ale już kliknęłam bibliotekę, i to o 6.50 rano! ;)

reg – melduję grzecznie, że poprawki wprowadzone – dziękuję bardzo :)

 

ocho – punkt wlepiony o 6:50 to prawie jak dwa punkty!

 

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

No nie przesadzajcie z tym zgłaszaniem komentarzy :)

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Jakim zgłaszaniem? O.o Coś klikłam?

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Ja klikłem. Przypadkiem. blush

A co do tekstu to, tak jak ocha, nie lubię historii o aniołach, ale ta wyjątkowo mi się spodobała.

Dzięki za bibliotekę! Młoda Tensza się we mnie cieszy niezmiernie.

A Tobie Lordzie wybaczam kliknięcie bez żalu. Cieszę się, że kolejną osobę do mojego anioła przekonałam. Choć już sama z owych wyrosłam :)

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Całkiem sympatyczne. Nie wiem, co jeszcze mogę napisać o opowiadaniu.

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Nie podzielam zachwytu niektórych przedpisców. Tekst do zapomnienia jeszcze tego samego dnia. Wiek niczego nie tlumaczy – kozajunior głębsze drabble tu wstawial. Poza tym trudno bedzie dogodzic (literacko, mi;) po Dwoch glowach Wenszy. ;)

Sorry, taki mamy klimat.

Martiusie – sympatyczne wystarczy ;) fajnie, że przeczytałeś.

Seth – postaram ci się dogodzić (literacko!) nastepnym razem :P Jak już spomniałam, z aniołów wyrosłam, a raczej żadnych staroci więcej nie wygrzebie, bo ich suma sumarum może sztuk trzy było. To opowiadanie i Dwie głowy Wensza dzieli 7-8 lat, więc nie sądzę nawet, że teraz byłabym w stanie napisać czegoś w stylu “Samotności”.

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Sethrael – zrzęda. ;P

No dobra, przyznam się (chociaż może jako jurorka w konkursie nie powinnam, ale co tam), że też w pierwszej chwili chciałam napisać coś takiego dętego:

No, ładnie, ładnie, ale widać, że Autorka przeszła długą drogę do “Dwóch głów…”. Ale potem pomyślałam – weź się, kobieto, nie wymądrzaj i nie nadymaj, bo to zupełnie inna kategoria! Jednego tekstu z drugim nie da się porównywać.

:)

 

Wymagający zrzęda! To chyba nawet gorsze… ;) Nikt (poza mną, naturalnie) nie nadyma się tak uroczo jak Ty, Ocho ;)

Sorry, taki mamy klimat.

Ekhm, moją skromną opinią czyta się dobrze, 

Ale przekombinowane, jak na tak krótki tekst ;)

 

Pan Wysokiego Domu

A w ogóle to zapomniałam dopisać, że czytacie jedyny wiersz jaki kiedykolwiek skleciłam :P Ogólnie od poezji to ja się trzymam z daleka.

 

Panie – co rozumiesz przez przekombinowanie? I ciekawie usłyszeć to od osoby, których teksty ciężko pojąć :P

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

W młodej Tenszy widać piękne zalążki nieco starszej Tenszy :)

 

Podobało mi się i żałuję, że sama nie pisałam jak była młodsza.

Miło tak sobie “wspomnąć”, nie :)?

Dziękuję, Iluzjo, za miłe słowa. “Wspomnąć” sobie było zaiste ciekawie :P Oczekiwałam sromotnej chały, a odgrzebałam coś, co da się czytać.

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Ciekawe opowiadanie. Napisane sprawnie, choć widać, że napisane już jakiś czas temu. Czuję prawdziwą sympatię do głównego bohatera

Miło mi, vyzarcie :)

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Bardzo sympatyczny tekst. Podobnie jak vyzart poczułem sympatię do głównego bohatera. Strasznie ludzki, mimo że nie człowiek. Podobało mi się.

Dzięki za odwiedziny, zygfrydzie :)

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Na ów tekst padł Cień. Ale, co paradoksalne, to nie tekst pogrążył się w Cieniu, a Cień w tekście.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Dziękuję, Cieniu, za odwiedziny :)

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Ja, ze wstydem przyznaję, w wieku 18-19 lat po książkę sięgałem wyłącznie odświętnie (i nie była to, niestety, wyszukana literatura), o pisaniu nie wspominając! Wolałem ulegać podobnym słabościom, co Twój bezrobotny Stróż – i nie mam tu bynajmniej na myśli ratowania ludzi, czy jakiejkolwiek innej formy ingerowania w Boży Plan :P

Szorcik bardzo przyjemny. Jedyna wada, w mojej opinii, to długość (krótkość?) – bohater wzbudził moją sympatię (może watro by odgrzać ten kotlet?).

Chciałoby się więcej :)

5 gwiazdek.

Pozdrawiam.

 

PS. Jestem nowy na stronie i dopiero oswajam się z interfejsem. Istnieje możliwość dodawania wątków/opowiadań do ulubionych, czy coś w tym rodzaju? Tak, by w przyszłości ułatwić sobie do niech dostęp? Wiem, że mogę wrzucić linki do zakładek w przeglądarce, ale wolę mieć wszystko w jednym miejscu :) Przepraszam za off topic i jeszcze raz pozdrawiam.

Look at every word in a sentence and decide if they are really needed. If not, kill them. Be ruthless. - Bob Cooper

Dzięki za odwiedziny! Z odgrzewaniem starych kotletów w sumie mam taki problem, że już ich “nie czuje”. Padlinką mi wonią :P

 

A opcji z “ulubionymi” nie kojarzę. Ogólnie z takimi rzeczami to najlepiej do brajta uderzać, on jest majstrem tej strony.

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Odwdzięczam się odwiedzinami w starych tekstach, tym bardziej, że to chyba jedyne Twoje opowiadanie, którego nie czytałam.

Sympatyczne, ale jeszcze daleko mu do Twoich następnych tekstów.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Sympatyczne, ale jeszcze daleko mu do Twoich następnych tekstów.

I dobrze. Załamałabym się, gdybym trzymała poziom sprzed siedmiu lat :P

Dzięki, że wpadłaś!

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Hmm, “Samotność”, jak wskazuje tytuł, jest dość smutnym opowiadaniem… Nieco lirycznym, innym niż te, które wcześniej przeczytałem ;)

Rozumiem, że były to Twoje początki, Tenszo, ale i tak jestem pozytywnie zaskoczony, jak dobrym warsztatem wtedy dysponowałaś (chyba, że przekształciłaś opowiadanie, w takim razie komplement jest nieaktualny :P ).

Fabuła odpowiednia jak na liczący dwie strony tekst, raczej zarysowuje pewne wartości i informacje, niż przekazuje historię, co akurat uważam, że właściwe.

Jak zauważyła Bemik – porównując “Samotność” z “Dzieckiem Rewolucji”, stwierdzam, że rozwój jest widoczny i idzie w dobrym kierunku ;)

 

Fajna historia, warto było ją przeczytać. Stosunek znaków do treści bardzo dobry ;)

Rock on!

 

edit: Nastrój od razu skojarzył mi się z tą pieśnią Huntera:

https://www.youtube.com/watch?v=fcIqgYDOmXM

Ładna, posłuchaj sobie ;)

"Tam, gdzie nie ma echa, nie ma też opisu przestrzeni ani miłości. Jest tylko cisza."

Widzę, że rzeczywiście lecisz po kolei :D Tekstu specjalnie mocno nie poprawiałam (jakieś kosmetyczne 2-3 pierdółki, które już mocno bolały w oczy).  I przyznam szczerze, że nie mam zamiaru do tego opka wracać. Jak byłam w liceum napisałam chyba ze 3 teksty maksymalnie i tak z pamięci to tylko ten się do czegokolwiek nadawał. I jednocześnie tylko ten byłam w stanie znaleźć.

Piosenki posłucham. Dzięki, że znowu wpadłeś :)

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Miś: Smutne, ale ładne. Pomysł na głównego bohatera przedni. Gratulacje dla młodej. Szort wart odkurzenia.

Nowa Fantastyka