- Hydepark: Rozwój dziecka

Hydepark:

Rozwój dziecka

Heya. Od tygodnia trapi mnie pewne pytanie... Czy dziecko przeniesione z Xw. do wieku XXIw. rozwijałoby się tak samo jak współczesne? Czy nie miało by problemów? Tak się zastanawiam, czy 1000 lat w tym wypadku to dużo/mało? Mówiąc o dziecku, mam na myśli takie, które dopiero się urodziło, jak także takie 4-5 letnie. Nie daje mi to spokoju;P

Komentarze

obserwuj

Oj, Marsylko ależ cię dręczą poważne problemy ;) 
Myślę, że dziecko, które nie posiada żadnych doświadczeń z średniowiecznego życia nie różniło by się specjalnie od współczesnych dzieci przynajmniej pod względem umysłu. Jeśli chodzi o cechy fizyczne to mogły by być różnice pewnie w odporności na pewne choroby, bakterie i wirusy, które nie były znane w średniowieczu. Jednak jeśli chodzi o jego rozum, to pewnie byłoby podobne, do nas. 1000 lat w procesie ewolucji, to nie jet chyba tak duży odstęp czasu, aby zauważyć znaczące zmiany :)

Jednakże jest to tylko moja opinia - osoby, która nie zna się na biologii, genetyce i ewolucji :)

 

O ile dobrze pamiętam, ludzie wtedy byli o dobre kilkanaście centymetrów niżsi (średnio) i inaczej fizycznie zbudowani,(szczegółów nie podam). Przenosząc analogicznie te cechy na zdolności umysłowe, zapewne takie dziecko byłoby dużo tępsze. Tysiąc lat selekcji naturalnej ma znaczenie trudne do przecenienia.

Jednakże jest to tylko moja opinia - osoby, która nie zna się na biologii, genetyce i ewolucji :)

PS: Czyżby pytanie było wstępem do jakiego opowiadania?

Dopiero co urodzone dziecko, przeniesione o tysiąc lat do przodu, w nasze czasy, rozwijało by się jak jego rówieśnicy z naszego czasu. Odruchy wrodzone takie same, jeżeli brak obciążeń dziedziczonych po rodzicach z tamtego czasu, brak uszkodzeń z okresu płodowego, to będzie nie do odróżnienia, gdyż rozwijać się będzie pod dyktando tych samych czynników, co wspólczesne nam dzieci.

Z cztero-, pięciolatkami już nie tak. Szok kulturowy, i to potężny. Język. Pożywienie. Ubiór. Normy współżycia w rodzinie, w społeczeństwie. I co jeszcze zechcesz --- każda zdecydowana różnica między już zdobytymi wiedzą i doświadczeniem praktycznym a koniecznymi do przyswojenia sobie w nowych warunkach działa na niekorzyść.

P.S. Wspominane przez Ogórke i Lassara kwestie byłyby mocno łagodzone przez dużo korzystniejsze warunki bytowania, higienę i racjonalne, zgodne z potrzebami rozwijającego się organizmu, odżywianie.

Od około 10 000 lat nasz gatunek nie zmienił się już biologicznie ani o jotę. To że dzisiaj średnio żyje się dłużej i ludzie są nieco wyżsi zawdzięczamy wyłącznie lepszemu odżywianiu się i opiece medycznej. Dzieciak ze średniowiecza, a nawet z czasów Abrahama, byłby nie odróżnienia od dzisiejszego. Również psychicznie, gdyby go przenieść przed 6/7 rokiem życia (w tym wieku zaczynają się kształtować pewne cechy osobowościowe, których już nie da się później odwrócić).

Ogórke - śmiej się, ale dla mnie to bardzo istotny problem;P Tego typu rozważania zawsze nachodzą mnie w okresie wzmożonej pracy umysłowej, np. nauki do kilku kolokwiów w przeciągu jednego tygodnia. Moje myśli uciekają wtedy w przeróżnych, dziwnych kierunkach;P Szczególnie, że owe myśli biegną ku opowiadaniom;P

Lassar - Czy było wstępem do jakiegoś opowiadania? Pośrednio. Sytuacja wygląda mniej więcej tak, jak opisałam ją powyżej, tzn. okołotematycznie. Po prostu wyobrażałam sobie losy bohaterów pod koniec cyklu opowiadań, które piszę itak jakoś przeskoczyłam o tysiąc lat, nie wiem czemu;P

Ogórke, Lassar, AdamKB, Rober Oszczyk - dziękuję Wam za Wasz wkład w odpowiedź na moje pytanie:)

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Nie ma za co ;)
Swoją drogą był to jeden z nielicznych, ciekawych wątków w HP w ostatnim czasie. 

Racja, Ogórke. Szkoda, że  - właśnie - "był". :p

"Był", ponieważ o konkretach nie da się ględzić w nieskończoność.

Taka prawda:) Ale za jakiś czas pewnie znowu będzie mnie dręczyć jakies pytanie wielkiej wagi, więc będzie okazja do rozruszania szarych komórek i rozmowy:D Cierpliwości;P

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Mnie też wydaje się, że dziecko by się nie różniło. Jednak całkowity brak wiedzy empirycznej w tym temacie uniemożliwia odpowiedź z pełnym przekoniem. Dlatego myślę, że napisanie opowiadania, w którym takie przeniesione w czasie dziecko znacznie się różniło od dzieci współczesnych, jest niezłym pomysłem! I wcale nie musiałoby być bardziej tępe. Mogłoby być właśnie spryniejsze i bardziej sprawne fizycznie. W końcu cywilizacja rozmiękcza, przeżywa coraz większy odsetek ludzi o niższym poziomie dostosowania. Można by to nazwać ujemnym bilansem ewolucji.

Potwierdzam, że temat jest ciekawy. :)

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Student pedagogiki, z zamiłowaniami do kwestii biologii i ewolucji potwierdza. Zastanawia mnie jedynie kwestia odporności na pewne choroby, którą my dziedziczymy za przeproszeniem z mlekiem matki (bo ta chemia juz od ładnych paru pokoleń w naszych żyłach krąży). Do tego fakt tolerancji środowiskowej, mamy wiele więcej zanieczyszceń  ogólnie w syfie żyjemy, ale to pewnie dałoby się pokonać bez większych problemów. Mogłoby być chorowite, ale większa odpornośc ogólna by to chyba unormowała.

Musiałby to być noworodek, im młodszy tym lepszy. Świadomość dziecka rozwija się od razu po urodzeniu, to co widzi, słyszy, czym się je karmi, wszystko ma wpływ. Najważniejsze sfery osobowości i przyszych cech kszałtują się do około 5 roku życia (nie znaczy to, że później nie można nic zmienić, ale byłoby trudniej). To tak trochę jak "dzikie dzieci" (czyli takie, które się wychowywały ze zwięrzętami, jak Mowgli, albo Tarzan. Tyle, że w realnym świecie było wiele takich przypadków, wciąż są, na Rosji i Ukrainie rocznie conajmniej kilka), które się próbuje ponownie socjalizować do cywilizacji. Im wcześniej się je wyrwie, tym łatwiej przystosować.

 

W bonusie historia ekperymentu, który mi się przypomniał jakoś z związku z tematem. Pewien amerykański pscyholog w pierwszej połowie XX wieku badający psychikę małp, chciał sprawdzić, czy jeśli weźmie nowonarodzonego szympanasa i będzie go wychowywał razem ze swoim synkiem, to szympans będzie się lepiej rozwijał. eksperyment trzeba było przerwać, kiedy się okazało, że to ludzkie dziecko równa do małpki i rośnie mu drugi Tarzan.

rinos - przychylam się do tego, co powiedziałeś względem fizyczności takiego dziecka, o czym wspomniało kilka osób powyżej. A co do doświadczenia - chyba każdemu go brak. Jak by nie patrzeć na to zagadnienie- dziecka z przeszłości wychowującego się we współczesności nikt jeszcze nie widział, taka prawda, a przynajmniej nic mi na ten temat nie wiadomo;P W kwestii opowiadania - pomysł mi kiełkuje, może za jakiś czas doczeka się realizacji;P

Kamahl - zacznę od końca. Ciekawy ekseperyment, a jeszcze bardziej ciekawią mnie powody, dla których to człowiek przyswoił zachownaia szympansa, a nie na odwrót. Ogólnie, tego typu badania mnie ciekawią, zwłaszcza że kobitka od gramatyki generatywnej kilka razy wspominała o podobnych eksperymentach. Np. mały (chyba tez szympansy) nauczono posługiwać się migowym do porozumiewania z ludźmi. W pierwszym przypadku jedno zwierzę po okresie badań umieszczono ,,na emeryturze'' w zoo, gdzie zaczęło uczyć go swoich ziomków. Drugi przypadek matki zaczęły uczuć migowego młode. Ciekawe przypadki, co nie? W ogóle ewolucja mnie ciekawi. Np. właśnie takie zagadnienie, którym interesują się właśnie językoznawcy, czy to generatywni czy kognitywni, jak to jest, że dziecko hm... przyswaja język. Ale starczy o języku, bo będę nawijaćo lekcjach;p

Teraz o odporności... Też mnie to ciekawi, szczególnie względem tych chorób. Wydaje mi się, że chorowałoby jak każdy inny, choicaż w sumie.. Czy mamy w genach gdzieś zapisaną odporność na jakieś choroby, z którymi się zetknęliśmy? Nie mówię tu o chorobach typu ospa dziecięca. Chociaż chyba nie. Jakiś czas temu słyszałam o chorobach, które zaczynają wracać za naszymi granicami i że jest tam  z nimi problem. Więc chyba myślę, że było by podobnie.

Co do tego, co ,,wyssane z mlekiem matki''.. Też ciekawy problem, teraz tylko zależy jeszcze, co mamy przez to na myśli. Może np. . czy choroba dziedziczna, która była kiedys, i przeniosła się razem z dzieckiem, mogłaby miec wpływ na współczesnych? Zawsze mamy już jakiś punkt wyjścia:)

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Układ immunologiczny zawsze był i będzie "do tyłu", że tak kolokwialnie określę, bo zwyczajnie nie jest możliwe nadążenie za mutującymi w pioruńskim tempie bakteriami i wirusami. Najpierw musi nastąpić "spotkanie" z nowym szczepem, zanim układ wypracuje odpowiedź (jeśli zdąży... jeśli będzie zdolny... patrz HIV...). To tak w największym skrócie. Możesz więc przyjąć, że taki "przeniesiony" dzieciak będzie miał katar, ale go przeżyje jak my, natomiast nie będzie miał odporności nabytej na szczepy bakterii i wirusów z "naszych czasów". To najprostsze założenie wystarczy do poprawnego zasygnalizowania problemu.

Złośliwe pytanie: to spece od gramatyk obu, kognitywnej i generatywnej, jeszcze tego nie wiedzą? Równie złośliwa rada dla nich: niech więc przestaną się wymądrzać i włazić na nie swoje podwórka...

Nie no, wiedzą, a przynajmniej tak uważają, ale te ich teorie czasem są jak palcem po wodzie pisane. Niby jest w nich sens, ale jakby czegoś brakuje. Określiłabym to tak: nikt nic lepszego jakl na razie nie wymyślił;P

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

A może na to moje uczucie, hm... zmieszania wpływa fakt, że w wielu zagadnieniach jest więcej słów niż samej treśli wynikajacej z jakiś faktów. Ale to moja subiektywna opinia i;P No i może kilku innych osób, ale mniejsza z tym. Temat jest trudny i nie ma sensu nad nim się rozwodzić;P Tzn ta kgnitywna i generatywna grama;P

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Bardzo krótko i poważnie: przyswajanie języka przez dziecko jest procesem, który mamy szanse poznać i zrozumieć w miarę postępów wiedzy o mózgu. Cybernetykę już mamy, ale ona nie tłumaczy aspektów i niuansów, których podstawą są wszelkiego rodzaju odmienności o podłożu między innymi genetycznym. Dlatego, póki co, niech spece od gramatyk poczekają na innych speców.

 

Będą musieli:)

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Nowa Fantastyka