- Hydepark: Bywają tutaj fani "Doctora Who"?

Hydepark:

filmy i seriale

Bywają tutaj fani "Doctora Who"?

Doktor Who jest czymś dziwnym. Jedyny serial, który mimo tego iż mnie czasami zanudza to oglądam. Otóż z okazji regeneracji Doktora naszło mnie na pewne przemyślenia. Chętnie się dowiem co inni sądzą na ten temat jeżeli podobnie jak ja ktoś tutuaj ogląda serial. Otóż motyw regeneracji. Reinkarnacji. Zmartwychwstania. Zwał jak zwał. Doktor umiera i pojawia się z twarzą nowego aktora. Zmienia mu się nie tylko charakter ale i wygląd. Zostają tylko wspomnienia. I tak przez 12 żywotów dopóki limit nie zostanie wyczerpany. Zastanawia mnie jaki to ma cel? Jak już wspomniałem regeneracja=reinkarnacja. Człowiek tak się pociesza, iż będzie żył po śmierci jako ktoś inny…inny mały robak. Albo przy odrobinie szczęscia inna osoba. Ale mam jedno małe "ale"… po co? Czyta się czasami o przypadkach wspomnień człowieczka, który uświadamia sobie, że kilkadziesiat lat temu był kimś innym. Gdyby reinkarnacja/regeneracja naprawdę istniała to tylko te przebłyski wspomnień…może deja vu byłyby jedyną rzeczą, która zostałaby nam z poprzedniego życia. Byleś facetem? Miales firmę i dzieci? Umierasz i zostajesz kobietą zarabiającą na życie na ulicy. I na co komuś taka regeneracja/reinkarnacja? W 99,9% nawet nie będziemy pamiętać swoich znajomych i bliskich. Będziemy kimś całkiem nowym jak w przypadku doktora. Nie widzę powodu żeby ktoś chciał przeżyć reinkarnację skoro nie będzie już sobą tylko zupełnie kimś innym. Jaki w tym sens pytam ponownie? Żadnego.

 

Założyłem temat, bo jestem ciekaw innych opinii na ten temat. Pozdrawiam.

 

Komentarze

obserwuj

Och, mój mąż mnie tym zadręcza! Ja tam głębi nie widzę w tym żadnej, uroku też nie bardzo. 

Nie oglądałem Doktora, ale po tym, co napisałeś, rzeczywiście serial wydaje się pozbawiony sensu.

Oglądałem jeden odcinek Doktora i wymiękłem przy żyjących manekinach. A po tym, co napisałeś, rzeczywiście buddyzm wydaje się pozbawiony sensu ;)

Hinduizm! :D

Doctor Who to moje odkrycie roku 2013. Chociaż pierwsze sezony wydają się "plastikowe", to jednak warto przez nie przebrnąć, bo później jest tylko lepiej. W przypadku serialu reinkarnacja ma na celu trwanie serialu pomimo odejścia głównego aktora. A tak w rzeczywistości? Ja w coś takiego nie wierzę.

Work smart, not hard

James Bond nie potrzebował reinkarnacji, by trwać :P Każdy doktor ma po kilka sezonów dla siebie? Ile w sumie jest tych odcinków? :o

"Doctor Who" to serial specyficzny, podkreślam specyficzny;) Niepodobny do żadnego innego, przynajmniej ja nie znam, żednego podobnego;) Wcielenia Doctora jedne bardziej mi odpowiadają, inne mniej. Podobnie ma się rzecz z "towarzyszkami" jego podróży. Jest to ten typ serialu, że albo się go lubi albo nie cierpi, czyli raczej skrajne uczucia wywołuje. I dobrze. Zdecydowanie warto spróbować. Niekoniecznie "od początku", ale na pewno kilka odcinków, żeby "złapać" klimat. "Plastikowość", teatralność wręcz w wielu momentach jest atutem serialu, wbrew pozorom, bo nie o efekty tu chodzi, a o "efekt" ;) Trzeba dać się wciągnąc tej kosmicznej baśni, bez tego będzie tylko drażnić.   Co do reinkarnacji… nie wierzę w nią. Po prostu nie wierzę. Nie odpowiada mi pomysł, że moja dusza/jestestwo jest "używana", wykorzystywana przez inne osoby, którymi już nie jestem. Średni pomysł. Pewne "przebłyski" wspomnień uznałabym raczej za rodzaj "zapisu w genach", tego, co pamięta ciało/materia po naszych przodkach. Taka teoria bardziej mi odpowiada ;)

Doctor nie jest po regeneracji kompletnie inną osobą. To nie to samo co reinkarnacja. Pamiętajmy, że mowa o przedstawicielu innej rasy dla której regeneracja to naturalny element cyklu ich życia. Jak sam mówisz, przy reinkarnacji możemy co najwyżej liczyć czasem na deja vu, a Doctor wszystko pamięta, "czuje" tak jak czuł, jest nadal przyjaciel swoich przyjaciół, wrogiem swoich wrogów i dziadkiem swojej wnuczki (nawet jeśli nie widział jej od wieków). Jest wiele przyjaźni które kultywował na przestrzeni wielu swoich regeneracji. To nadal ta sama osoba, czy raczej Władca Czasu) tylko różne cechy jego charakteru są mocniej albo słabiej zaakcentowane, no i po prostu jak każdy zmienia się z wiekiem, a ma co najmniej półtora tysiąca lat, więc trochę się zmienić musiał. Na początku był tylko podróżnikiem zagubionym w czwartym wymiarze, na przestrzeni wieków stał się legendarnym obrońcą przed złem. Czasem bywa mniej lub bardziej cierpliwy, może preferować improwizację lub układać złożone plany na wiele ruchów do przodu, ale to zawsze Doctor. @Bravincjusz– Istnieje dość popularna teoria, że Bond też jest Władcą Czasu :) A odcinków jest obecnie chyba 800.

No ok, taki opis opis tej całejregeneracji brzmi już bardziej zachęcająco. Ale te 800 odcinków… :( Nie lubię oglądać seriali od środka… A 800 odcinkow to cała masa :P

Po pierwsze te 800 odcinków to wszystko, od początku serialu w 1963. Spokojnie można zacząć oglądać od pierwszego sezonu z 2005 roku, kiedy serial wrócił do tv po długiej przerwie. Nie jest to żaden restart, tylko po prostu kontynuacja, ale dla wygody zresetowano numerację sezonów i postarano się uczynić serial przystępnym dla nowych widzów, z bardzo dobrym skutkiem moim zdaniem. Po drugie ta liczba jest nieco myląca– do 2005 roku były to 25 minutowe odcinki, a nie jak teraz 45, i na jedną historię składały się zwykle przynajmniej cztery, czasem znacznie więcej. Oczywiście to nadal dużo, ale nie jest to aż 800 osobnych historii w 45 minutowych odcinkach, jak mógłby pomyśleć dzisiejszy widz patrząc tylko na samą liczbę. Najlepiej zacząć oglądać nowe odcinki, a jeśli się spodobają i zaciekawią, sięgnąć po starsze żeby poznać kontekst. Temu z resztą służyła lista najlepszych "klasycznych" odcinków którą dołączyłem do swojego tekstu o Doctorze w listopadowej NF :)

Reinkarnacja jest po to by naprawiać siebie. Tak przynajmniej wierzę.

Doctora Who uwielbiam. Bad Wolf -> do tej pory przechodzą mnie ciary  ^___^

@Bravincjusz Ogólnie doktorów było już 11 i teraz będzie 12. Sezonów łącznie (oryginalny doktor plus nowy) jest około 30 może więc odcinków jest masa, ale raczej ze względu na starość ogląda się te nowe (seria =13 odcinków plus kilka odcinków specjalnych od 1-4 ). A tam było jak narazie w ciagu 7 sezonów 3 Doktorów (9 Doktor 1 sezon, 10 doktor 3 sezony, 11 Doktor też 3)  @LadyBlack Dla mnie doktor who to jeden z lepszych seriali i jednocześnie jeden z najnudniejszych – paradoks :D @Breja Tutaj się nie zgodzę z opinią na temat Doktora. Wyraźnie jest podkreślane, że wygląd i charakter ulega zmianie. Np między 9 i 10, aż tak wielkiej różnicy nie odczuwałem jak teraz przy 11. Więc wraz ze zmianą charakteru zmienia się wg mnie jego "czucie" co możnaby stwierdzić chociażby przez to, że nie wspomina nawet Rose, która przez 4 sezony była dla niego ważna (chociaż może to wina Moffata,który chce się odciąć od tego co było;P). Poza tym o ile wcześniej był bardziej ludzki, tak teraz odcina się od "człowieczości" co świadczy ewidentnie, że jednak nie czuje tak samo jak przed regeneracją. Ok może wrogów/przyjaciół ma tych samych, ale nie zmienia to faktu, żę cięzko raz dwa odciać się od tego co było ( w seriali).  Na dobrą sprawę równie dobrze mógłby za każdym razem zmieniać przydomek ;) Oczywiscie z teoretycznego punktu widzenia jest to ta sama osoba z tym samym pseudonimem, ale z praktycznego jest to ktoś całkiem inny. 930 lat ma na tą chwilę w serialu z tego co wiem, a jestem na bierząco niemal ;) Wiadomo, ze potać musi z czasem ewoluować, by nie było nudno i że Doktor to Doktor, ale nie ukrywajmy że gdyby tak obejrzeć różne odcinki z różnych regeneracji i nie wiedząc o tym uznawalibyśmy go za dwie różne postacie:) o widzę, że Breja odpowiedział juz na pytania. Ja tylko potwierdzę, że od 2005 spokojnie można obejrzeć, a resztę sobie doczytać i pooglądać w ramach ciekawostek na yt ;) @Kai F. Naprawiasz siebie będąć kimś innym? ;)  Skoto uwielbiasz to jak oceniasz zmiany w 5 sezonie? ;P  Bad Wolf a w drugim sezonie Torchwood :D   

No to się nie będziemy zgadzać z opinią na temat Doctora. Wybacz, że nie napiszę jakiejś dłuższej polemiki, ale tylko bym się powtarzał. Dla mnie to bardzo wyraźnie nadal ta sama postać, niezależnie od wszystkich zmian. Im bardziej coś się zmienia, tym bardziej pozostaje takie samo :) Nie zauważyłem żadnego odcinania się od "człowieczości" (cokolwiek to jest), zauważyłem natomiast Rose w odcinku "Let's Kill Hitler", o której Doctor wciąż pamięta, mimo że minęło dla niego co najmniej sto lat, chyba znacznie więcej. Z Brygadierem Stewartem przyjaźnił się przez sześć inkarnacji, od drugiej do siódmej (czy raczej wtedy ostatni raz Brygadier pojawił się w serialu, nie przestali się przyjaźnić), a Sarah Jane Smith która podróżowała z 3 i 4 Doctorem spotkała również 5, 11 i 12, i obaj ostatni byli wzruszeni ponownymi spotkaniami z nią nie mniej niż fani serialu. Co do wieku Doctora to w rocznicowym odcinku stwierdził, że ma lat mniej więcej 1200, a w świątecznym odcinku minęło dla niego kolejne 300 lat o ile dobrze pamiętam. Oczywiście, jak sam Doctor stwierdził, możliwe że kłamie. "Nie pamiętam już czy kłamię o swoim wieku, taki jestem stary" powiedział w rocznicowym odcinku. W klasycznych seriach pod koniec twierdził że już przekroczył 1000 lat, a w nowych odcinkach nagle miał ledwie 900.

Ups, przepraszam, mój błąd– w "Let's Kill Hitler" jeszcze dla Doctora nie minęło aż tyle czasu, pomyliło mi się przez to całe zamieszanie ze starszym Doctorem na początku 6 sezonu. Mea culpa. Ale nie zmienia to aż tak wiele.

I bardzo dobrze, że masz własne zdanie i się nie zgadzasz. Gdyby kazdy myślał tak samo byłoby nudno ;P A co do dłuższej wypowiedzi nie jest ona potrzebna.  Co do "człowieczości" zauważ, że 10 bardziej utożsamiał się z ludźmi niż 11, u którego to o wiele częściej słyszę teksty typy "wy ziemianie" etc.  Co do lat, w piątek serii wyraźnie  Doktor stwierdza że ma ich 930. 

Ja bardzo lubię Doctora Who, ale tą nową serię, 2005. Chociaż nie wiem czy będę dalej oglądać, mam focha, po tym jak mi wykopali mojego ulubionego Doktora. Matt Smith był genialny w tej roli.

Ja też płakałam za Mattem Smithem, ale została mi Jenna-Louise Coleman na pocieszenie :)

W klasycznych seriach pod koniec twierdził że już przekroczył 1000 lat, a w nowych odcinkach nagle miał ledwie 900.

Z tego co pamiętam, to zaraz po śmierci nad jeziorem, kiedy to miał ponad 1300, przyjaciele spotkali w barze doktora z przed 300 lat, zatem wszystko się zgadza. Pamiętajmy, że mowa jest o podróżach w czasie, stąd teksty typu “Dzisaj spotykamy się pierwszy raz. Jest to zarazem ostatni raz kiedy was spotykam, ale spotkacie mnie jeszcze nie raz”.

Widziałem kilka odcinków. Najcieplej wspominam odcinek o dzieciach chodzących w maskach przeciwgazowych. Fabuły dokładnie nie pamiętam, ale sam “obraz” siedzi mi w głowie;)

Ciekawe, czy czerpali z “Piknika na skraju drogi”, bo gry chyba jeszcze nie było. Więc trzeba przyznać, że wiedzieli co stanie się kultowe:)

Pamiętam też ciąg odcinków z kosmitami “chowającymi” się w ludzkich ciałach. Nieciekawie zrobieni:

Grubi i... Pierdzący(!) (Poważnie!:)

Wątek, był nieciekawy i zbyt nadmuchany. Ciągneli go i ciągneli, a później... Znów do niego wracali.

To oni mnie zniechęcili do serialu.

To wszystko przez kosmitów!

Otyłych i pierdzących!

To oni zabili Doktora Who!;)

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Ej nie wiem co macie do Doctora!! Jest świetny w każdym calu a przede wszystkim jest nieprzewidywalny. :)

Capaldi się sprawdza...

Work smart, not hard

Lubię doctora who! Obecnie mam przerwę w oglądaniu bo jednak... co za dużo to niezdrowo ^ ^ pokusiłam się nawet o obejrzenie pierwszych odcinków sprzed pół wieku i stwierdziłam, że przepaść mentalna pomiędzy tamtym pokoleniem a naszym jest niesamowita.

Reinkarnacja raczej służy nauce duszy, przynajmniej moim zdaniem :)

Ludziom, którzy narzekają na słabe odcinki trzeba koniecznie pokazywać piąty sezon. A jak nadal nie załapią, to odcinek z Płaczącymi Aniołami. A jak nadal nie załapią, to Tennanta w odcinku o bibliotece. A jak nadal nie załapią...

Osobiście kocham. Doctor Who to taki serial, w którym wiecznie się na coś czeka. Na nowego doctora, na nową towarzyszkę, na powrót postaci sprzed lat... Przy okazji reinkarnacji 11 w 12 wyjaśniano zagadkę z 5 sezonu, w rocznicowym odcinku na pięćdziesięciolecie powrócono do motywu wspomnianego przez Dziesiątego. Wątki przeplatają się i wracają, kiedy nikt się ich nie spodziewa.

Aktualnie najbardziej czekam na nowego reżysera, bo Moffata jako głównego reżysera nie lubię nic a nic.

www.facebook.com/mika.modrzynska

Uwielbiam Doktora Who. :) Nie porównuję regeneracji Doktora do reinkarnacji, bo po co? To tylko serial. 

 

“Let’s Kill Hitler” było zabawne. :D 

W końcu się wziąłem za oglądanie ósmej serii Doktora Who na BBC i podoba mi się nowy Doktor. Odcinki jednocześnie są bardziej dojrzałe. W końcu ma 2000 lat ;) 

To mój najulubieńszy z seriali. Naprawdę, jak na moje gusta nie znam lepszego. Zakochałam się od pierwszego odcinka. Naprawdę. Nie ma nic piękniejszego, niż relacja Doctora z Masterem, lub z Dalekami. O wiele lepsze od jego relacji z towarzyszami, którzy przychodzą i odchodzą. Smutne, ale... cóż.

No ja też kocham :)

ninedin.home.blog

Nowa Fantastyka