- Hydepark: Fantastyka młodzieżowa

Hydepark:

książki

Fantastyka młodzieżowa

Pytanie do młodzieży, ale nie tylko.

 

Czy sięgacie po tzw. fantastykę młodzieżową? Kto z was w ogóle czytał Harry'ego Pottera, Zmierzch, Igrzyska Śmierci, Felixa Neta i Nikę, Eragona, inne serie? Albo książki z Jaguara, które tutaj są często reklamowane?

 

Czy sięgają po nie wasi znajomi, a jeśli tak, to dlatego, że są młodzieżowe, czy fantastyczne?

Macie jakieś skrajnie pozytywne lub negatywne doświadczenia z daną serią lub książką? Jeśli tak, to z czego wynikały?

 

 

Komentarze

obserwuj

Artemis Fowl! Świetne było!

Inna sprawa że jak czytałem, to się jeszcze de facto zaliczałem do młodzieży.

Już się nie zaliczasz? Toś starszy ode mnie. :P

Co w Artemisie Fowlu jest świetnego? Bo ja nawet treści nie kojarzę, tylko okładki z księgarni.

 

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Właściwie wszystko z nalepką "Fantastyka młodzieżowa" mnie odstrasza. Głównie dlatego, że nie po drodze mi ze wszystkimi pozycjami reprezentującym ten nurt. Eragorn i Harry Potter nie podobały mi się nawet wtedy, gdy byłem w "targetowym" wieku. Jedyne naprawdę dobre wspomnienia z czytania fantastyki młodzieżowej mam po Złomiarzu i Zatopionych Miastach, ale to tylko zasługa autora.

A sięgnąłeś po Złomiarza i Zatopione Miasta ze względu na wcześniej wyrobione zaufanie do autora, czy z innego powodu?

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

1. Nietypowy protagonista. Nastoletni geniusz ogarnięty żądzą... złota, i planem jak ukraść go wróżkom. Przynajmniej raz bohaterem nie jest chcący żyć wiecznie w spokoju farmer, który reaguje dopiero gdy ktoś zabił mu rodziców/rodzeństwo/przyjaciół/kotka/rybki. Główny bohater tworzy konflikt, nie zaś na niego odpowiada.

2. Moralne rozterki tegoż.

3. Akcja.

4. Poczucie humoru.

5. I cała reszta.

Ponoć Bacigalupi jest dla młodzieży (zdaniem recenzenta w "NF"), a właśnie jestem w trakcie "Nakręcanej dziewczyny". Wybór raczej ze względu na fantastykę niż młodzieżowość. Harrego Pottera przeczytałem, a do Eragona podszedłem. Miło wspominam "W pustyni i w puszczy", powieści A. Szklarskiego, M. Twaina (o wiadomych). Próbowałem też ugryźć Serię Niefortunnych Zdarzeń --- nie wyszło, ale raczej z przyczyn tzw. niezależnych niż dlatego, że są to kiepskie książki.

Ja Pottera czytałem --- nawet dwukrotnie. Raz jak byłem mały, a drugi niedawno, gdy moja siostra czytała. Trzy pierwsze tomy nawet teraz zdały mi się całkiem niezłe.

pozdrawiam

I po co to było?

Potter był całkiem fajny, Eragon to jakaś pomyłka totalna, reszty wymienionych nie czytałem. :D

Do HP człowiek się przywiązuje przede wszystkim ze względu na postacie, (może poza samym Harrym, który jest błędem w systemie...), a Eragona ledwo dooglądalam, nie mówiąc o czytaniu. Zmierzch jest bardzo dobrze napisanym niczym, natomiast oglądać się tego nie da, a Igrzyska też oglądałam i muszę przyznać, że nawet mi się podobały. Co do innej młodzieżowej fantastyki, to nawet nie wiem co teraz leży na półkach, poszłam już dalej ;) 

Teraz czekam, kto pierwszy wyśle mi głowę konia, fani Eragona czy fanki Zmierzchu ;)

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

<body>Cet film Eragon to jakas pomylka, ale pierwszy tom serii czytalo mi sie dobrze :)  Nie, zeby to byla jakas gleboka lektura.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Może kiedyś, jak będę miała za dużo czasu... chociaż nie, sama fabuła niespecjalnie mnie przekonuje. Jedyny dobry moment to ten, w którym okazuje się, że smok świetnie nadaje się do polowania na szczury ;)

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Muszę się do czegoś przyznać... Przeczytałem wszystkie tomy Zmierzchu.

Bana mu! :-)

 

A tak w ogóle to żeby była literatura młodzieżowa, wystarczy by bohaterem była młodzież? Jeśli tak "Krwawy południk" McCarthy'ego i "Przygody Artura Gordona Pyma" to moi faworyci. Zapomniałem też o Alicji. I nie, Sienkiewicz nie pisał fantastyki --- moje przejęzeyczenie.

Harry Potter - wszystkie tomy, z zadowoleniem. Zmierzch - wszystkie tomy, bez bólu. Eragon - hmmm, im dalej, tym gorzej, ostatni tom kurzy się na półce "do przeczytania". Artemis Fowl - nie mogę dorwać któregoś tam tomu (bo zależy mi na oryginale) i trochę utknęłam. Card - czytam z przyzwyczajenia, ale coraz bardziej mnie coś w tym wkurza i sama nie wiem, co. Scott Lynch - no mam nadzieję, że będzie jeszcze jakiś dalszy ciąg, bo ostatnie zakończenie pozostawia wiele niedomówień.

Ale ja mam dosyć dziecinny gust.

Brajcie, a po co Ci to, jeśli można spytać?

Babska logika rządzi!

A ja postanowiłem sobie nawet HP odświeżyć ostatnio. :P

Z innej literatury młodzieżowej nie czytałem chyba niczego. Zdarzyło mi się przejrzeć egzemplarz Zmierzchu siostry, ale jakoś do mnie nie przemówił. Igrzyska Śmierci -- widziałem film. Raczej marny. Eragon -- pierwszy film (wyszły kolejne?). Nieporozumienie.

Szukasz książki dla kogoś, czy chcesz napisać bestseller dla młodzieży i badasz rynek? 

Ja z tych przez Ciebie podanych czytałam Harrego, Sagę "Zmierzch" i "Igrzyska Śmierci". Dlaczego sięgamy akurat po takie? Wiesz, to naprawdę zależy od człowieka. Jedna - bo to raczej babski czytanie - "leci" na ogólnie panującą modę. (bo muszę zaznaczyć, że będąc w szóstej klasie podstawówki, każdy musiał obowiązkowo przeczytać sagę wampiryczną) Przykład? Erotyk, bestseller którego nawet palcem nie dotknę! A mnóstwo dziewczyn w szkole już ją przeczytało z zamkniętymi oczami.

Mam jednak znajomą, która tylko i wyłącznie ze względu na to, że są to pozycje "młodzieżowe" sięga po nie i zdzierżyła nielubianą fantastykę.

Z trzech pozycji najlepiej wspominam Harrego. Jednak "Igrzyska Śmierci"... Może zabrzmi to głupio, ale jeszcze żadna książka nie wciągnęła mnie tak bardzo. I nawet nie chodzi tu o to, że jest to dzieło wysokich lotów, ale po prostu czyta się to "jednym tchem". Wartka akcja, motyw dylematu miłosnego (taaak) i sympatia do postaci w zupełności wystarczą.

Jak takie coś działa? Nie wiem... Może ekranizacja robi swoje? 

Najgorzej? Pf, proszę Was. Ostatnia części: " Przed Świtem". Jak dla mnie? Totalna nuda.

Igrzyska śmierci to kiepski film :P taki do zobaczenia i zapomnienia. Książka za to jest już dość dobra :) Zacząłem od filmu i  książki nawet bym nie dotknął, gdybym nie zobaczył pewnej recenzji, w której wspomniano o bardzo istotnych rzeczach, pominiętych w filmie.

A pierwszy tom Harrego przeczytałem jakieś półtora miesiąca temu, a drugi dwa tygodnie temu. Jestem trochę nie na bierząco z tym, co aktualnie modne :D

Bravku: Ja zaczęłam na trzeciej i na trzeciej skończyłam - podobno od najlepszej, fakt, dobra była. Tyle jeszcze do przeczytania... ach. "Igrzyska śmierci to kiepski film :P" Lepszy od Zmierzchu, moim zdaniem.

Zwiadowcy Flanagana! Ale już Drużyna obniżała poziom co tom - 3. taki jakby z niczego :)
Igrzyska Śmierci fajne, Potter też, Eragon ogólnie do przeczytania, ale nic więcej, Ullysses Moore Bacalariego też jest spoko,

Pozdrawiam :)

Mee!

Dla mnie problem z "Harrym Potterem" jest taki, że trudno go traktować poważnie. W książce Rowling mamy tajny świat czarodziejów, a u podstaw tej tajności leży dziecinna teoria spiskowa nie wytrzymująca poważnej krytyki. W pierwszych tomach to pasuje do poetyki bajki dla dzieci. Później jednak zmagania bohaterów i ich sprzymierzeńców ze złymi śmierciożercami stają się poważne i nie pozbawione dość wyrafinowanego okrucieństwa. Odczuwałem wyraźny rozdźwięk między tą, jak niektórzy mówią, mrocznością późnych przygód Harry'ego a naiwnym tłem. Być może autorka powinna była postarać się złagodzić rzeczoną naiwność, choć zdaję sobie sprawę, że skoro ów mroczny świat wyrósł z bajki dla dzieci, nie miała łatwo.

 

Jasne, że jeśli "Harry'ego..." czyta (ogląda) dziecko, to raczej nie ma tego typu zastrzeżeń. Ja jednak zacząłem czytać siedmioksiąg Rowling, kiedy miałem lat dwadzieścia i mnóstwo fantastyki za sobą. Mimo wszystko "Harry Potter" to dobrze napisane książki, czytałem je z dużym zainteresowaniem i przyjemnością.

 

Z innych pozycji dla dzieci i dla "młodych dorosłych" znam tylko fragmenty -- początek boomu młodzieżowej fantastyki przypadł na okres, w którym na dłuższy czas zarzuciłem czytanie dla rozrywki. Jeśli już coś raz, dwa razy na miesiąc zdarzyło mi się przeczytać, to raczej nie były to takie lektury. Pamiętam jednak, że podczytywałem długie kawałki  "Zmierzchu" koleżance w pracy i stwierdziłem, że to nieprzekonujące, nudnawe i niezbyt głębokie.

 

Z kolei ostatnio ku swojemu sporemu zdziwieniu znalazłem na półce w mieszkaniu siostry "Pięćdziesiąt twarzy Greya" (na jej obronę napiszę, że chyba nie kupiła sama, tylko od kogoś dostała). Jak wiadomo ta "hipnotyczna, uzależniająca, iskrząca seksem i erotyką powieść, której nie sposób odłożyć" wyewoluowała ze zmierzchowego fanfiku. Psychologia oraz realizm postaci i sytuacji w PTG są mniej więcej takie, jak w przeciętnym harlekinie. Czyli, w pewnym sensie, czysta fantastyka ;-) Na początku czytałem z rozbawieniem i tylko lekką irytacją, ale gdzieś w połowie tomu poczułem się na tyle znudzony, że odpuściłem. Dobra, rozpisałem się, więc tą niewielką dygresją zakończę swój komentarz.

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Ciekawa dyskusja się wywiązała. :) Częściowo badam rynek, a częściowo sprawdzam w jakim stopniu przenikają się te dwa światy czytelników literatury młodzieżowej i literatury fantastycznej. Choć oczywiście jest to utrudnione tutejszą średnią wieku.

 

Dzięki wszystkim, niestety odespałem od 16 cały ostatni tydzień, więc odpowiem na poszczególne posty dopiero dziś.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

A Ulysses Moore czym się ewentualnie wyróżnia spośród innych książek?

Ja HP czytałem dwa razy (po angielsku w dniu światowej premiery kolejnych tomów, po polsku jak już się pojawiło). Czytało się bardzo fajnie tak do 5 tomu. Potem niestety Rowling zaczęła wyraźnie pisać pod kątem ekranizacji, ucinając wiele ciekawych wątków, rzadziej sięgając po ulubionych bohaterów drugoplanowych etc.

Do Zmierzchu byłem kiedyś bardzo negatywnie nastawiony. Praktycznie do niedawna, kiedy w końcu zerknąłem na ekranizacje, w ramach nadrabiania popkulturowych zaległości. I okazało się, że nie takie to złe. Owszem - para głównych bohaterów to debile. Ale cała otoczka jest przyjemna. Nie wiem jak książki, ale prędzej czy później z ciekawości porównam.

Za to nic mnie nie zmusi do sięgnięcia po Eragona, bo to już wyższa szkoła nieudacznictwa. 

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Ciekawi mnie opinia o "Serii Niefortunnych Zdarzeń", bo podobno mocno traci w ekranizacji, a wg mnie była całkiem przyjemna.

Tak samo zastanawia mnie "Złoty Kompas" - ktoś miał okazję przeczytać? Do dziś z filmu bardzo miło wspominam dajmonów (zwierząt, które są w rzeczywistości duszami swoich ludzkich przyjaciół) - motyw wprawdzie niezbyt oryginalny, ale zrealizowany całkiem nieźle.

Za "Igrzyska Śmierci" się nie brałem, ale trafił mi w łapki dzięki Jajkowi (a raczej Ćwiekowi, który olał kwestię nagród na konkurs) egzemplarz pierwszego tomu "Gwiezdnych Wędrowców", promowanych właśnie jako książki dla fanów Igrzysk. I choć to mocno dziewczyńskie, to przyznam, że niezłe.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Iżałuję, że kiedy ja miałem lat naście, takiej mody na młodzieżową fantastykę nie było. Na rynku można było dostać co najwyżej Narnię, Hobbita, oczywiście naszą Akademię Pana Kleksa.

Z polskiej literatury młodzieżowo-fantastycznej poza Brzechwą czytałem tylko uroczą trylogię Pilipiuka o kuzynkach Kruszewskich. Tutaj szkoda, że tak mało jest scen z życia szkolnego (jedna z bohaterek jest w pewnym momencie nauczycielką), ale mnogość wątków z jakich Pilipiuk robi sobie jaja i tak jest na plus. O zgrozę mnie przyprawiły tylko okładki do jednego z nowszych wydań z okładkami rodem z paranormalnych romansów. Co to ma w ogóle do Kuzynek? Jedyny wątek miłosny jest nie dość, że pobieżny, to jeszcze jajcarski.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

No i cieszy mnie, że za sprawą ekranizacji Ender ma w końcu szansę trafić na półki z literaturą młodzieżową, bo w porównaniu z inną prozą o młodzieży zdecydowanie rządzi.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Ulysses Moore może nie wyróżnia się niczym wielkim, ale dla mnie historia była naprawdę piękna. I końcwoy przekaz.  Swego czasu wybrałem ją na moją ulubioną serię/książkę, jednak Pratchett i Sullivan wbili się na pierwsze miejsce :)
Seria Lewiatan także jest fajna i przypomniałem sobie właśnie o mitologicznym świecie Riordana :)

Mee!

Lewiatan Lewiatan Lewiatan... hmm młodzieżowy dieselpunk? Jak ja to przegapiłem? Obczaję. :)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Z drugiej strony tacy twórcy jak Makuszyński zabijają współczesnych twórców literacką jakością.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Ulysses Moore może nie wyróżnia się niczym wielkim, ale dla mnie historia była naprawdę piękna.



Kiedyś wygrałem w radiu jedną z książek z serii. No właśnie - to była bodaj 3 część.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Tak zastanawiam się, co można byłoby tu jeszcze podać i nie wiem... Pendragon? Pierwsze książki nie były takie złe, ale po 7. części zaczął mi się dłużyć i nigdy go nie skończyłem. Chłopcy z Placu Broni? Myślę, że można go zaliczyć do literatury młodzieżowej. Ciekawa jest także trylogia o rodzie Anharydów Nawrockiej, choć nie jakaś wybitna.

Mee!

Berylu, czytałeś od 3. czy wypożyczyłeś 1. i 2.? :) Podobała się?

Mee!

Zerknąłem na treść Ulyssesa i dam mu szansę. :)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Chłopcy z Placu Broni to umówmy się, że nie fantastyka. ;)

Choć to jedna z moich ulubionych książek do dziś.

 

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Że nie fantastyka to ja wiem :) ale z lektur (bo w ten sposób po nią sięgnąłem) była dla mnie najlepsza (plus jeszcze Dzieci z Bulerbyn i Pies który jeździł koleją)

Mee!

kozajunior - książka leży i czeka aż przypadkiem nabędę pierwsze tomy ; p

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Z ciekawości przeczytałem kiedyś wydanego przez Telbita "Epica", o świecie w którym pozycja społeczna zależy od wyników w wirtualnej grze fantasy. Chyba żaden z pomysłów nie trzymał się kupy, a całość była wypruta z jakichkolwiek głębszych treści, ale trzeba przyznać, że czytało się przyjemnie.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Ja czytałem: cykl o Ulssysie-nawet mi się podobał, ale od tego cyklu wolę "Century", tego samego autora. Harry Potter-z tą książką spędziłem wiele miłych chwil, przeczytałem wszysykie siedem tomów. "Zmierzch"- zaczęłem czytać, ale nigdy nie skończyłem pierwszej części. Nawet mój nauczyciel od języka polskiego mówi, że nie mógł przebrnąć przez pierwszą część. A i warto też przeczytać "Kroniki Wardstone", sam jestem na szóstym tomie.

Czy ja wiem? Obie były dobre, jednak w pamięci zachował mi się bardziej Ulysses. A tak się teraz zastanawiam - po czym niby poznać, że coś jest fantastyką młodzieżową? Po tym, że głównym bohaterem jest nastolatek? Albo że nie używa się wulgaryzmów, opisów różnych scen? Hm?

Mee!

Z wulgaryzmami to insza inszość.

Dzisiaj rano zaatakowała mnie na Facebooku wiadomość, że pewne wydawnictwo postanowiło puścić drukiem Rafaela Bieleckiego. Dla niezorientowanych - bohatera fanfików potterowskich znanych nie tylko z grafomanii, ale i z ogromnej ilości wulgaryzmów. Rzecz tylko dla ludzi o mocnych nerwach - http://rafael-bielecki-yaoi.blog.onet.pl 

I tu pytanie - czy to jest fantastyka młodzieżowa? Jak najbardziej. Choć taką książką to nawet zadka bym sobie nie podtarł.

 

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

o kurcze :) przybyłem, zobaczyłem, wyłączyłem.

Drukiem? Chyba tylko dla reklamy. Ciekawi mnie jakie wydawnictwo :)

Mee!

No cóż... Dlatego nie ma miejsca dla debiutantów. ;)

No cóż... Dlatego nie ma miejsca dla debiutantów. ;)

"Dzisiaj rano zaatakowała mnie na Facebooku wiadomość, że pewne wydawnictwo postanowiło puścić drukiem Rafaela Bieleckiego."

Przerażające, bo mam kilka koleżanek (w tym jednego kolegę), które z chęcią by takie coś kupiły. Ba, wzorowałyby się na tym do swojego yaoi. Porąbane. I później się rodzice dziwią, że szerzy się wśród młodzieży (wśród nas) homoseksualizm i biseksualizm. Nie, nie... Za bardzo wyszłam poza temat.

Mnie tam yaoi nie przeszkadza. Mi przeszkadza smarkaty poziom wykonania i z góry zakładana mielizna estetyczna takiej twórczości.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Wydawnictwo na szczęście nie z naszej bajki. :) http://www.kotori.pl specjalizujące się w yaoi właśnie.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

 mam kilka koleżanek (w tym jednego kolegę)

<:)

Ja mam gorszy problem - nie mam praktycznie żadnego bliskiego kolegi, który kupiłby jakąkolwiek książkę. Co do mojej grupy wiekowej się nie wypowiem - nie widziałem jej przez pewien czas. Ale mam nadzieję, że nie uda im się nawrócić mnie na sowją mentalność.

PS Wie ktoś kiedy wyjdzie ostatni 6. tom Riyrii?

Mee!

25 lipca

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Znaczy się 5 i 6 tom będą wydane razem, tak jak 1 i 2

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Ale przecież wyszedł już 5. tom - zdradziecki plan.

Mee!

mam kilka koleżanek (w tym jednego kolegę)
<:)

Też mi się to spodobało : )

 

Brajt, nie przeszkadza Ci yaoi? To chyba zacznę się bać, że w tym opowiadaniu Bracincjusza było ziarno prawdy...

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

"Ja mam gorszy problem - nie mam praktycznie żadnego bliskiego kolegi, który kupiłby jakąkolwiek książkę. " - Ja podrzuciłam pewnej otaku Murakamiego, i co? I czyta: ) Trzeba im tylko podsuwać odpowiednie rzeczy. 

http://www.proszynski.pl/Pradawna_stolica-p-32007-.html

 

Nie czytałem Sullivana, ale z tego co się orientuję, Heir of Novron to wydanie w jednym tomie dwóch ostatnich części - Wintertide and Percepliquis. Jeśli Zdradziecki Plan to Wintertide, to wszystko gra.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Tak, Zdradziecki Plan to Wintertide, czyli będzie sam szósty, przepraszam. Po prostu jako oryginał podali wydanie dwutomowe.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

 majatmajaja Myślisz, że nie próbowałem? :) Tylko że to jest tak, że przeczyta (albo przeleci wzrokiem), odda i wróci do gry w LOLa. :) Tych którzy zaczynają czytać jest 1 na 100(0 000). Ale jakby jakaś owieczka się nawróciła to bardzo bym się cieszył :)

Mee!

Masz rację, brajt. Miało być tak na początku, ale okazało się, że oba się nie zmieszczą :)

Mee!

Jak odda, to już jest coś. :P

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

kozajunior: LOL zabija wyobraźnie. Hm, a jakbyś Jej napisał książkę osadzoną w grze? Z Amumu w roli głównej? O! Albo interaktywną książkę, z własną kartą postaci, możliwością wyboru... Przemyciłbyś barwne opisy, dobrą fabułę i może, może?

Nie no, są łatwiejsze sposoby na podryw, niż pisanie dla panienki książki. :)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

No taak, ale liczy się praca. Mi by takie coś zaimponowało. Młodzieżowe fantasy z inhibitorami.

Ale zanim zdąży napisać książkę, inni mu ją kilka razy zdążą sprzątnąć sprzed nosa.

Choć my tu chyba o kolegach mówiliśmy, nie o koleżankach. :)

 

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Czemu z inhibitorami?

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

brajcie: nie martw się, masz moje słowo - chłopakom też : )

Widać nie grałeś w LOLa, heh.

OK, gugluję LOL, drugi wynik wyszukiwania:

Wraz z rozpoczęciem nowego roku szkolnego Lolę (Miley Cyrus) zostawia chłopak.

;)

 

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Wszystkie drogi prowadzą do... egh.

Ja grałem w LOLa :D ale te inhibitory mimo wszystko skojarzyły mi się początkowo z blokerami enzymów. Ach, ta sesja :D

Ja o żadnej kobiecie nie mówiłem, maju! :) A w LOLa nie mówiłem. (z tą grą nie taki zły pomysł - ale na razie nie ten pozim :)

Mee!

kózko:"Tylko że to jest tak, że przeczyta (albo przeleci wzrokiem), odda i wróci do gry w LOLa. :) " Założyłam, że mówisz o jakiejś kobitce:< A tu takie buty.

Szurku:  Pierwszy raz na oczy widzę. Ale fajne!

Cóż,  Pottera poznałem w wieku prawie 11 lat i byłem jedną z tych osób, które zassały się do tego stopnia, że oczekiwały na list z Hogwartu, albo innej polskiej szkoły magii i czarnoksięstwa. Ta seria towarzyszyła mi przez wiele, wiele lat i naprawdę wspominam ją bardzo dobrze. Oprócz ostatniego tomu, który jest niebotyczną klęską.

 

"Igrzyska Śmierci" przetrawiłem całkiem niedawno i w sumie nie powiedziałby, że jest to całkiem młodizeżowa literatura. Może myślę stareotypami, ale dziwi mnie, że napisała to kobieta. Ostatni tom jest tak okrutny, że aż momentami nieprzyjemny. Seria podobała mi się i muszę przyznać, że odniosła całkiem zasłużony sukces.

 

Co do "Zmierzchu" - również czytałem. Mam koleżankę zachwycającą się tą lekturą, więc musiałem zajrzeć. Idiotyzmy zawarte na kartach tych powieści niemal zdeformowały mi czoło od facepalmów.

 

Najlepszą młodzieżową lekturą, na jaką się natchnąłem wydaje mi się być seria "Mroczne materie" Philipa Pullmana. Coś pięknego. Na podstawie pierwszej części nakręcono niedawno film zatytułowany "Złoty kompas" i mimo że był całkiem niezły, to nie oddaje ducha powieści w najmniejszym nawet stopniu.

 

Do literatury młodzieżowej zaliczyłbym także powieści R. A. Salvatore'a i jego naśladowców wydawane pod szyldem "Forgotten Realms". Jak byłem mały to się strasznie jarałem przygodami Drizzta Do'Urdena. ;)

 

"50 shades of Grey" to jest jakaś koszmarna porażka. Jak w ogóle zeszliśmy na temat tej książki w temacie o literaturze młodzieżowej? Wiecie co tu jest najgorsze? Te półki w Empikach pełne naśladowców tego chłamu... Straszne.

Oprócz Pottera i ja również dobrze wspominam "Artemisa Fowla" ( chociaż pewnie styl pisarza dzisiaj by mnie odstraszył). Chciałem jeszcze dodać od siebie cykl Pendragon(autora nie pamiętam),wiem że czytałem pierwsze trzy części i bardzo mnie zainteresowały,ale ze względu na brak kolejnych tomów przerwałem i nigdy nie wróciłem do serii.Zapewne już jest zakończona.

Oooo właśnie o Złoty Kompas w jednym z komentarzy dopytywałem, bo oglądałem tylko film. Jak się prezentują książki i czym się tak ogólnie różnią?

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Dość powiedzieć, że "Times" umieścił tę serię na liście "100 dzieł literatury, które każdy powinien przeczytać". Książkowa wersja (koniecznie kup tę zatytułowaną "Zorze północne" <-- taki tytuł nosi pierwszy tom serii) jest troszkę bardziej poważna, głęboka i okrutna. Seria jest przede wszystkim bardzo dobrze napisana, porusza tematy wielkie i ważne, nie stroni od pytań ostatecznych, a wyobraźnia autora i kreacja postaci są nie do przecenienia. Według mnie najlepszy technicznie autor literatury młodzieżowej, a seria przynajmniej tak dobra, jak Potter, jeśli nie lepsza. To trylogia, swoją drogą.

A to przeczytam w takim razie, dzięki. :)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Przeczytałem 2,5 Mrocznych Materii i naprawdę były ciekawe, ale niestety nie było mi po drodze skończyć.

Maju: Narazie jedyne kobiety jakie mnie interesują to te leżące na półkach :) i oprawione w okładkę - na te "żywe" mam jeszcze trochę czasu.

http://www.youtube.com/watch?v=gerkhEyb5Lo - co do kobiet ;)

Mee!

Harry Potter to absolutny hit dzieciństwa:) natomiast, chociaż powoli z książek młodzieżowych wyrastam, seria o "Felixie, Necie i Nice" także mi się podobała i kolekcjonuję ją ze względu raczej na sentyment. "Igrzyska Śmierci": książka naprawdę dobra i dojrzała, pomimo tego, że wyraźnie dla młodzieży przeznaczona, a takie często są straszne (Stephenie Meyer i wszystkie książki-kalki jej historii miłosnej o wampirach, reklamowane niby dla młodzieży).

Z książek dla bardzo młodych może nie dzieci, ale na pewno nie młodzieży, które pamiętam, mogę wymienić "Sagę Wardstone" o Stracharzu. To było coś, baśniowy horror! I nie mogłam po tym spać jeszcze kilka lat temu! :D

Miałam też kiedyś książkę o tytule "Endymion Spring", nie pamiętam nawet autora, która nie wiedzieć czemu bardzo mi się spodobała, natomiast nie pamiętam także fabuły.

Pozdrawiam:)

Ja też słyszałam, że książka dobra. Ale sama się nie wypowiem. Swoją drogą film mi się nie podobał:/ Kózko, i bardzo dobrze.

Harrego Pottera przeczytałem, jak każdy mój rówieśnik, przeczytałem również wszystkie książki z serii Felix, Net i Nika, chociaż już nie koniecznie jako przedstawiciel grupy docelowej, przede wszystkim ze awzględu na styl pisania i poczucie humoru autora.

Oh,a czemu, maju? :)

Mee!

Żebyś przez to "mam jeszcze trochę czasu" nie obudził się jako stary zgred. ;)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Bo książki są lepszymi kochankami, Kózko: ) Ale brajt - stary wyjadacza - dobrze gada.

Eee tam, dobra książka zamiast dziewczyny nie jest zła. Nie marudzi, nie wydzwania, nie pyta "które to piwo" i nie każe zbierać skarpetek z podłogi ;)

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Jako stary kawaler zdradzę pewien sekret. ;) Można wierzyć w romantyczną, pierwszą miłość na całe życie, w to, że warto się wstrzymać z miłostkami etc, ale z praktycznego punktu widzenia zdecydowanie lepiej mieć już jakieś obycie w związkach, jak się spotka tę jedną jedyną na całe życie. Inaczej można wszystko spartaczyć i nawet się nie będzie wiedziało czemu, właśnie przez brak doświadczenia. A potem po kilku kolejnych człowiek się za głowę złapie, jak wówczas mógł być taki głupi. Lepiej jest błędy popełnić wcześniej, ponieść swoje konsekwencje i nauczyć się ich nie powtarzać. Bo miłość i wiara w ideały to piękna sprawa, ale życie to jednak nie bajka.

W wielkim skrócie - ćwicz jak tylko masz okazję, bo trening czyni mistrza. ;)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Ojej... Ale Kózka ma fory: )

Jako stary kawaler zdradzę pewien sekret. ;)

Ja od początku pierwszej klasy liceum mam pannę, a właśnie kończę studia magisterskie ; )

pozdrawiam

I po co to było?

@syf, to pogratulować

@kózka, nie spiesz się, bo jak trafisz na kilka wadliwych egzemplarzy, to jeszcze ci uraz pozostanie do końca życia, a po co tak wcześnie niszczyć ideały... ;). 

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

E,maja znowu źle zrozumiała, ale ja też co prawda źle zapytałem. Chodziło mi o teledysk - jeśli w ogóle to:

Swoją drogą film mi się nie podobał:/ Kózko, i bardzo dobrze.

było o tym, co ja wstawiłem. Ale ogólnie nie ma co się spieszyć. Jak słyszę o tygodniowych zwiazkach kolegów, o zachowaniach moich rówieśmniczek - to aż się boję, co będzie za 10 lat. Na szczęście są ONE. Swoją drogą, czemu nikt jeszcze piosenki (miłosnej) o książkach nie napisał???

No! Ale przez moje pytania, obawy itd. odeszliśmy od najważniejszego tematu - książek [fantasy (młodzieżowych)]! Czeka ktoś jeszcze oprócz mnie na nowego Riordana? I czy ktoś czytał: Brzydcy, Śliczni, Wyjątkowi (3 różne książki) - Scotta Westerfelda?

Mee!

syfie, od każdej reguły są wyjątki i bardzo dobrze, że są. :)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Swoją drogą, czemu nikt jeszcze piosenki (miłosnej) o książkach nie napisał???

challenge accepted http://www.youtube.com/watch?v=Tdh7dPw1CpE 

 

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Cha, cha, cha!!! Jak przeczytałem to challenge accepted to myślałem, że brajt nagrał coś na szybko :) Ogólnie spko ;) - odwołuję pytanie - ale zżerają z "kochanego Biberka" (zauważcie, proszę, ten cudzysłów)

Mee!

Po polsku są "Mole książkowe", ale w sieci jest tylko nowsza, o wiele gorsza wersja piosenki.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Ja podobnie jak clayman przebrnąłem z młodzieżówki tylko przez Złomiarza, a w kolejce czekają Zatopione Miasta Bacigalupiego. I odpowiadając na Twoje pytanie do claymana, to ja się kierowałem nazwiskiem autora, w przeciwnym razie po książkę bym nie sięgnął, bo zwyczajnie nie czytam literatury młodzieżowej. 

julis ford - Nakręcana to zdecydowanie nie jest młodzieżówka, w przeciwieństwie do w/w wymienionych. 

"I needed to believe in something"

Ciekawy wątek!

Historie dla "young adults" mają swój urok. O ile główni bohaterowie potrafią solidnie irytować a wątki miłosne często śmieszą, ale zajęcie umysłu takimi prostymi problemami jak na przykład poszukiwania Horruksów bardzo odpręża. Im starszy jestem, tym chętniej sięgam po takie książki żeby się zresetować.

I tak, Siódmy tom Pottera czytałem ze trzy razy - ma przyjemnie zaplątane wątki i bardzo wartkie zwroty akcji, czego niestety film nie oddał. Igrzyska pochłonąłem w tym roku (w wersji audio, czytane przez Carolyn McCornick), i wydaje mi się, że nieźle opisuje mechanizmy władzy i mediów. Niedawno też "odkryłem", że opowieść o Gedzie Ursuli K. Le Guin i dobra połowa powieści Gaimana to też literatura młodzieżowa - a czytałem je dawniej zupełnie bez nastawienia, że to historie dla smarkaterii.

Śledzę też z zapartym tchem Gunnerkrigg Court;)

Ze współczesnych młodzieżówek czytałam przygody Pottera (tomy 1-3 po wiele razy, bardzo je lubię, późniejsze są przegadane i mści się na autorce prowadzenie całej fabuły wyłącznie z punktu widzenia Harry'ego), trzy tomy "Felixa, Neta i Niki", ostatnio "Smoki ze zwyczajnej farmy", bo wygrałam na Falkonie. W kolejce czeka to coś o wielorybach-sterowcach, też wygrane na konwencie. Aha, w sumie młodzieżówkami jest też cykl Pratchetta o Tiffany, mam za sobą drugi tom, jak zwykle u Pratchetta trochę nienachalnie mądrej psychologii, ale niestety bohaterka mu nie wyszła: czytam o jedenastolatce, a przed oczami mam dziewczynę w wieku minimum 16 lat...

"Mroczne materie" przeczytałam, pośmiałam się ze skopanego tłumaczenia ("zombie wygląda jak tułów"), pozałamywałam ręce nad brakiem logiki (chrześcijaństwo w świecie bez Boga?) i wyrzuciłam z pamięci. Film był fajny.

No, "Kuzynki" też czytałam, ale czy to taka stricte młodzieżówka jest? Sama nie wiem. To całkiem jak z książkami Ewy Białołęckiej.

Corpse? Mamma mia...

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Aha, byłbym zapomniał - sięgnąłem tez z własnej woli po "Księge cmentarną" Gaimana - lekka, łatwa i przyjemna. Taki trochę burtonowski klimat. 

"I needed to believe in something"

I jeszcze Cyberiada Lema, która w teorii również jest młodzieżówką, ale kto zna Lema, ten wie, że wcale tak nie jest ;)

"I needed to believe in something"

pozałamywałam ręce nad brakiem logiki (chrześcijaństwo w świecie bez Boga?)  - ateiści powiedzieliby Ci, że to samo mas zna codzień. :D

A w świecie opisanym przez Pullmana skąd się wzięło chrześcijaństwo?

A tam poważnie jest chrześcijaństwo, z krzyżem etc?

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Mam wrażenie, że nawet wręcz z podziałem na prawosławie i protestantyzm, ale głowy nie dam, bo książkę czytałam bardzo dawno.

Kozojunior: heh, a ja mówiłam o Złotym Kompasie...

Aaaaoaaha! :) Nie oglądałem. I przepraszam :)

Mee!

Jakby jeszcze było za co przepraszać... Co do "Księgi Cmentarnej", słyszałam, że książka świetna. Muszę po nią sięgnąć. To podobno była bajka dla dzieci? Wiem tylko tyle, że jest mroczna i nastrojowa.

Czytał ktoś z Was może "Gone" Granta (jak było wspomniane, sory)?

Też bym chętnie opinię o Gone poznał.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Tzn. Koleżanka mówi, że dobre, ale... To wątpliwe źródło, niestety. Oczywiście na okładce pan King zaprasza, że pasjonująca itp. Ale już nie jeden raz widziałam identyczną deklaracje tegoż autora na innej z książek, na jakiej, zabijcie, pokrójcie, nie przypomnę sobie.

A czy nikt nie czytał "Tuneli"? :) Pierwsze dwa tomy według mnie świetne, przygoda w najlepszym wydaniu, trochę strasznie, trochę teorii spiskowych, bohaterowie-outsiderzy, świetny klimat, rewelacyjny pomysł, podziemny świat, nieznośna młodsza siostra jako szpieg innej cywilizacji, pozytywni bohaterowie ginący znienacka jak u Martina, niespodziewane zwroty akcji... i niestety, wszystko się rypło, kiedy twórcy z książki pomyślanej jako trylogia zapragnęli zrobić siedmioksiąg. Od czwartego tomu seria brnie w nieprawdopodobne absurdy i jakiś taki niepokojący sadyzm - w piątej części pojawiają się m.in. modliszki kopulujące z ludźmi i składające jaja w ich ciałach, brrr. A do tego sporo rozwiązań fabularnych po prostu irytuje i ma się wrażenie, że służą tylko do "zapchania" akcji, żeby było o czym pisać, liczne błędy merytoryczne, np. autorzy zapominają, że jeden z bohaterów jest albinosem... ale pierwsze dwa tomy gorąco polecam i po kolejne z sentymentu też zapewne sięgnę ;)

Tunele bym chętnie przeczytał. Bardzo żałuję, że mnie tutaj ominął konkurs tunelowy.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

A Zwiadowców warto przeczytać, ponieważ?

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Mi zwidaowcy bardzo się podobali. Historie były świetne, tak samo bohaterowie i ich żarty. Polecam wszystkie części. I jeszcze Drużyna tego samoego autora, ale tylko pierwsza i druga część. Trzecia wydaje mi się słaba. A odchodząc od literatury młodzieżowej: czytał kotoś Nową Ziemię, Nowego Przywódcę i Nieśmeirtelność zabije nas wszytskich? Polecacie? Bo ma zamiar przeczytać w wakacje.

Mee!

Ja czytałam Nieśmiertelność. Bardzo dobre, realistyczne, lekko przerażające okołoapo, które ryje dziurę w mózgu po zakończeniu i zostawia z mieszaniną różnych dziwnych myśli ;).

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Uuu, to będzie ciekawie ;)

Mee!

Czytam takie coś. Paranormal romance. Obiektywnie to chyba odmóżdża. A czytam prawie wszystko jak leci. Jeśli na trzeciej stronie się nudzę to dalej już nie czytam. Szkoda mojego mocno ograniczonego czasu.

A ja ostatnio przeczytałem "Baśniobór" Brandona Mulla i dałem się wciągnąć, choć to baja o parę dekad młodszych ode mnie smarków. :)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Dla mnie "fnatastyka młodzieżowa" to... "(Nowa) Fantastyka". Oraz, oczywiście, tacy bohaterowie jak Pirx, Gallagher, Twonk (obaj Kuttnera), Ged, Corwin (Zelazny'ego)... Zdaje się, że coś dla młodzieży się wtedy pokazywało, nie jestem pewien (Chmielewska?), ale ja i tak wolałem "Kalewalę" (wydanie dla młodzieży, z genialnymi ilustracjami).

 

Pottera przeczytałem chyba nawet całego, ale fanem nie jestem. Pozostałych książek nie znam od środka.

O rany, jak mogłem zapomnieć: Narnia! Jeździłem po nią do księgarni Paksu w Sopocie. Heh, to były czasy... Po zakupie kolejnej części serii ze dwa razy na miesiąc pytałem panią sprzedawczynię, czy już ukazał się następny:) Coraz więcej mi się przypomina książek, ale wystarczy. Wspomnę jeszcze o polskich komiksach: różnych Baranowskiego i "Kajku i Kokoszu" Christy. To też fantastyka:)

A, jak komiksy też się liczą, to jeszcze był genialny "Tytus, Romek i A'Tomek". :-)

Babska logika rządzi!

I Asteriks, i Asteriks :D

A mi się "Zwierzoczłekoupiór" przypomniał.

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Dla mnie nie istnieje coś takiego jak fantastyka dla młodzieży.. Od kilku lat czytamy z moim nastoletnim synem książki Ricka Riordana i mamy z tego kupę frajdy. Tak, nie wstydzę się tego! ;) I mnie pochłonął ten mitologiczny świat, a już w szczególność podobają mi się elementy mitologii nordyckiej. Od dzieciństwa je lubię, dzięki Thorgalowi. Mojego syna natomiast przyciąga do Riordana wartka akcja i niebanalne przygody.  Teraz czekamy na “Młot Thora”, który ma wyjść za niecały miesiąc, a niedawno skończyliśmy też nową książkę “Hotel Walhalla” i nie rozczarowaliśmy się ;) Każdy z nas coś w jego książkach odnajduje dla siebie i to nas łączy. Więc nie mówicie mi, że jest coś takiego jak fantastyka dla młodzieży  :)

 

Czy sięgacie po tzw. fantastykę młodzieżową? Kto z was w ogóle czytał Harry'ego Pottera, Zmierzch, Igrzyska Śmierci, Felixa Neta i Nikę, Eragona, inne serie?

 

Omijam.

Kilkanaście lat temu przeczytałem “Smok i jerzy” Dicksona – to się chyba wpisuje w tę kategorię. Potem już po nic w w tym rodzaju nie sięgnąłem i... nie zamierzam. Żadnych Potterów (widziałem jeden film – starczy), Igrzysk śmierci (widziałem dwa filmy – za dużo) i pokrewnych.

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Więc nie mówicie mi, że jest coś takiego jak fantastyka dla młodzieży  :)

Nikt nie powiedział, że fantastyka dla młodzieży jest tylko dla młodzieży :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Vercenvard, nie pomyślałeś o tym, że trafiasz po prostu na słabe filmy? ;P

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Tymi książkami tak czy inaczej nie byłbym zainteresowany.

 

Swoją drogą – z Tolkiena też już “wyrosłem”, podobało mi się w wieku lat nastu czy dwudziestu, a potem już nie byłem w stanie tego czytać. W tym przypadku jedynie do filmów wracam.

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

A też skrobnę, co czytałem, mimo że dalej gówniarz jestem.

 

Dorzucam trzy grosze.

Z, powiedzmy, klasyków: Opowieści z Narni (aż zdziwionym, że nikt o nich nie wspomniał, ale może przeoczyłem). Bardzo mi się podobało, mam piękne wydanie wszystkich części w twardych oprawach, które kupiłem już trochę czasu po pierwszym przeczytaniu sagi. Od Harrego się niestety odbiłem mimo bycia teoretycznym targetem (za to filmy lubiłem :P). Nie pamiętam dokładnego powodu, ale coś mnie drażniło w trakcie czytania, jakby gryzła melodyka słów. Eragona czytałem, pierwszy tom okazał się po prostu w miarę przyjemną, chociaż tragicznie napisaną przygodówką. Następne dwie części były już coraz gorsze “fabularnie” mimo że nieco lepiej napisane. Posiadam te nieszczęsne trzy tomy i nie mogę się zmusić do kupienia następnych (podobno jakieś są) mimo że brzydko wygląda to na półce.

Z mniej klasycznych połykałem Lema i nawet jeśli nie była to młodzieżówka, to Solaris zapewnił mi taki emocjonalny rollercoaster, że do tej pory braknie mi tchu. Chyba jedyna książka, przy której autentycznie płakałem.

 

Nie jestem pewien czy mógłbym podpiąć tutaj też niektóre dziełka Kinga, ale bardzo lubiłem jego opowiadania (czy tam nowele), jak chociażby zbiorek Cztery Pory roku, gdzie takie “Ciało” i “Zdolnego Ucznia” można chyba podpiąć pod młodzieżowe horrory i shockery.

 

Było sporo młodzieżówek, które kompletnie nie wryły mi się w pamięć (albo widzę jak przez mgłę), poza jedną, której nie potrafię sobie przypomnieć, a która strasznie gryzie. Nie pamiętam tytułu ani wielu szczegółów, co jest dziwne, zwłaszcza, że byłem już odrobinę starszy kiedy ją czytałem (15lat?). To pewnie zły temat, ale może ktoś pomoże:

Historia dotyczyła młodego bohatera, który pod wpływem czegoś (chyba) złego w życiu widział stworki przychodzące do ludzi tuż przed ich śmiercią. Z początku on i grupka innych dzieciaków myślała, że zabierają ludziom siły witalne, ale ostatecznie okazało się, że zabierały ból i cierpienie ostatnich chwil. Dali się przed tym podpuścić do wyłapania stworków dla jakiejś organizacji, która chciała mieć z nich nieskończone źródło energii. Miała tematycznie zieloną okładkę, pamiętam bo wyróżniała się bardzo na tle szkolnej biblioteki (chyba była to wtedy nowość). Jakoś tak, mogłem pomieszać fakty. Byłbym wdzięczny, gdyby ktoś coś.

A ja dużo z dziecinnych i młodzieżowych rzeczy czytałam, kiedy już byłam baaaardzo dorosła. Dlatego że czytały moje dzieci i ja razem z nimi. Pamiętam, że wyrywaliśmy sobie Harrego, no bo trzy osoby do jednej książki to ciut przydużo. Syn szybko odpadł, bo mu nie za bardzo podchodziło, ale z córką połknęłyśmy wszystkie tomy. Eragona przeczytałam bardziej ze względu na wiek autora, choć moim dzieciom podpasowało, taka ładna bajka. Tolkiena pochłonęliśmy wszyscy (+ mój mąż). I nadal wymieniamy się najpierw uwagami, a potem książkami. Ostatnio na tapecie były “Idź i czekaj mrozu” i Wegnera “Opowieści mekhańskie”. Przy niektórych opowieściach zryczałam się jak bobrzyca.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Jak byłam w podstawówce to zaczytywałam się w Harrym Potterze, teraz pewnie te książki straciłyby cały swój urok, męczyłyby mnie błędy logiczne, ale wtedy to było coś, tak bardzo żałowałam śmierci Syriusza. Tolkiena czytałam na początku gimnazjum albo na koniec podstawówki, w międzyczasie przeczytałam Eragona. No i ile pierwsze dwie części podobały mi się, mimo pewnej wtórności, czytałam z przyjemnością, wyczekane kolejne części rozczarowały. Dobrze tylko, że przed sięgnięciem po książki nie obejrzałam filmu, bo pewnie nie kupiłabym pierwszego tomu. W ogóle przypomniałam sobie, że Eragona to kupiłam w supermarkecie sieci, która od paru dobrych lat nie istnieje i poczułam się staro. 

Co do młodzieżowej literatury to w liceum jeszcze czytałam Zwiadowców Flanagana. Teraz od czasu do czasu sięgam po jakieś młodzieżówki, ale szukam czegoś co ma dobre recenzje i wiem, że da się to czytać bez bólu, ale będę mogła się po prostu odstresować. 

Ktoś powiedział “Idź i czekaj mrozów”? :D

Żartuję, śmiesznie się tak natknąć... ale do rzeczy!

Też czytam i młodzieżówki i książki dla dzieci z racji posiadania potomstwa. I chyba nawet teraz jakoś częściej je czytam niż kiedy sama miałam te 12-14 lat. W tamtych czasach jechałam horrory Phantom Pressu, Jacka Londona i Sagę o Ludziach Lodu. Generalnie nie wiem, gdzie byli moi rodzice kiedy czytałam Sabata :D I to, moi drodzy, wiele wyjaśnia, kiedy już przemyślałam jakie lektury ukształtowały mą psychikę...

Od Pottera, Zmierzchu odbiłam sie w pierwszych rozdziałach. Nie wiem, nie rozumiałam zachwytu nad dziełem. Za to filmy HP lubię. Zmierzchy nie. Oglądam i myślę: “najbardziej żenujące by było, gdyby teraz pojawil sie z nikąd”. I pojawia się. Tragiczny wątek romantyczny, a mówię to jako fanka romansów typu “niegrzeczny, tajemniczy mężczyzna sie zakochuje”. Margit Sandemo jednak robiła to o niebo lepiej. Ale może mężczyźni się zmienili, gusta kobiet też, więc z bestii o czarnym sercu bohaterowie męscy zmienili się w lalusiów lśniących w słońcu.

Te Igrzyska śmierdzi, tzn śmierci, fajnie pierwszy film wyszedł. Ale “Niezłomna”, czy “Złamana”, czy “Poparzona”, jak mawia jeden mój znajomy, lepsza :)

A Baśniobór słyszalam, że robi sie w którymś tomie tak straszny, że aż dziw, że to dla tak młodych czytelników. Serio? Czytał ktoś?

 

https://www.martakrajewska.eu

Ale “Niezłomna”, czy “Złamana”, czy “Poparzona”, jak mawia jeden mój znajomy, lepsza :)

Box office tego nie odzwierciedlił i ostatnią część (filmu) chyba anulują :P

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Margit Sandemo  w Sadze Ludzi Lodu była świetna, tak przynajmniej pamiętam. Sceny seksu wywoływały czerwień na policzkach. Ale parę miesięcy temu dorwałam Córkę CZarnoksiężnika – tej samej pisarki i o matko bosko – żenada. 

Za to Zmierzchy bawiły mnie do łez – filmy oczywiście, książek nie czytałam.

Myslę, że młodzieżowo-fajny był też film Niezgodna, czy jakoś tak, potem są chyba dwa kolejne. Oglądałam całkiem niedawno i była niezła.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Odkopuję stary wątek, ale nowa jestem na forum, to się szlajam tu i tam.

Swego czasu sięgnęłam po fantastykę młodzieżową, głównie z powodu jej dostępności w bibliotekach szkolnych. Trafiały się i perełki, i gnioty, np. taki “Eragon”, którego będę namiętnie i przy każdej okazji deptać. Być może nie pojęłam fenomenu tej powieści, bo od pewnego momentu, gdy nagromadzenie klisz, nonsensów  i pseudoliterackiego języka sięgnęło zenitu, po prostu kartkowałam strony.

Już jednak ktoś zwrócił w tym wątku uwagę, że pojęcie literatury młodzieżowej przydałoby się zaktualizować ;) Boom na Greya szerokim echem odbił się nie tylko wśród gospodyń domowych, ale również na szkolnych korytarzach. Nic dziwnego, skoro to fanfik “Zmierzchu” – literatura najwyższych lotów ;)

Za młodu pochłonąłem “Cyberiadę”, “Opowieści o pilocie Pirxie” Lema, “Paradyzję” i “Limes Inferior” Zajdla. Hobbita i Trylogię. W domu zawsze była “Fantastyka” więc – rozumiejąc lub nie – zaczytywałem się niezmiernie. To raczej nie jest fantastyka młodzieżowa, po takową (przykłady podane przez Was powyżej) sięgnąłem dużo później.

HP doczytałem do “Księcia półkrwi”. Mam wrażenie, że z każdym kolejnym tomem wynagrodzenie korelowało z ilością znaków.

“Eragona” nie zeskanowałem. “Zmierzch” obejrzałem, zakładam że książki lepsze. Podobały mi się “Kroniki Wampirów” Anne Rice (dojechałem do “Opowieści o złodzieju ciał”).

Chciałem przekonać się czym jest prawdziwe zło i – cierpiąc niezmiernie – przebrnąłem przez pierwszą część Greya. Oj, bolało. Kiedy po raz trzeci na jednej stronie przewijał się zwrot “wewnętrzna bogini”, blisko mi było do mentalnego wytrzewienia.

Obecnie szukam czasu na “Idź i czekaj mrozów” :).

 

Teraz znowu jakieś wydawnictwo pokusiło się o wydawanie książek dla młodzieży jako serię.  Jestem ciekawa, czy ludzie będą to kupować? Ja bym kupiła dla wnuczka, ale on zacznie czytać dopiero za parę lat, a głupio kupować dla samej siebie. Będą tam książki Karola Maya o Winnetou, Szklarskiego o Tomku i jeszcze trochę innych, które chętnie znowu bym przeczytała jako wspomnienie młodości. Ale pomijając koszt, to mam już braki półkowe na swoje zbiory. Zastanawiam się, czy ktoś z młodych ludzi to kupi?

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Kupią rodzice, mile wspominający przygody Wielkiego Czerwonego Brata. ;-)

Ale Tomek Wilmowski... Hmm, w erze Wikipedii te encyklopedyczne wstawki wydają mi się straszliwie nudne.

Babska logika rządzi!

No właśnie, ja to czytałam … hym, dobra, nieważne, dawno temu. Z wypiekami na twarzy. Ale czy teraz coś takiego może zatrzymać na chwilę młodego człowieka?

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Może. Ale dość wcześnie musi zacząć to czytać – mój syn miał koło 11-12 lat, jak czytał Tomki i Pana Samochodzika. Wtedy mu się to podobało, a teraz... książki ustąpiły miejsca Warcraftowi frown.

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Mam nadzieję, że nauczę wnuczka miłości do słowa pisanego. Dzieci łyknęły bakcyla, więc przykład będzie miał dobry w najbliższym otoczeniu. Ale “komputeryzacji” nie da się uniknąć.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Tomek Wilmowski to była moja absolutnie ulubiona seria z dzieciństwa. Kiedy wyjeżdżaliśmy w tym roku na wakacje, na audiobookach do samochodu wzięliśmy właśnie Tomka i Pana Samochodzika, żeby się nam dziecko nie nudziło. Pan Samochodzik mu się podobał (chociaż mnie, teraz, po tych wszystkich latach, ten bohater wydał się strasznym bucem), natomiast Tomek go znudził. Ale ma dopiero 7 lat, więc pozostaję pełna nadziei, że to się zmieni.

Bemik, z dzieciakami jest różnie. Mój syn uwielbia książki. W szkole niestety ma mało kolegów, z którymi może o nich porozmawiać. Jednak w pociągu na kolonie od razu zgadał się z kumplem, który czytał “Harry’ego Pottera”, podobnie kolegą z Taekwon Do. Więc to nie tak, że dzieciaki generalnie nie czytają.

A komputeryzacji nie da się uniknąć, masz rację. Tylko że w dzisiejszym świecie to chyba nic złego.

Moja córa ma 6 lat i co tydzień dostaje w szkole 4 książki. Ma czytać 5 min dziennie te książki, które dostała, albo cokolwiek innego, a ja mam wpisywać to w dziennik. Natomiast jeśli jej by się nie chciało, nie miała czasu – żadnych konsekwencji. I to się sprawdza w naszym przypadku. Liwia uwielbia czytanie. Myślę, że to fajny system i mógłby zostać zastosowany z powodzeniem w polskich szkołach

Żadnych nudnych dwustuletnich lektur, które mogły fascynować naszych pradziadków. Żadnych klasówek ze znajomości fabuły. Czytanie to przyjemność. Książki dostosowane do poziomu, czasem nawet poniżej poziomu danego dziecka – bo czytanie ma być najpierw przyjemnością, nawykiem, a dopiero na samym końcu wyzwaniem intelektualnym. Przepraszam za offtop :). A żeby nie było, to dorzucę moją ukochaną lekturę z dzieciństwa – Ronja, córka zbójnika

... życie jest przypadkiem szaleństwa, wymysłem wariata. Istnienie nie jest logiczne. (Clarice Lispector)

Fleur chyba pośrednio dotknęła problemu, który – kto wie – może niektóre dzieciaki zniechęcać do czytania. Mój syn chodzi do drugiej klasy i mają już lektury. We wrześniu to był Dr Dolittle (osobiście za nim nie przepadałam, ale powiedzmy, że jakąś tam wartość ma). W październiku – “Pięciopsiaczki”. No masakra. Kolejny tom “Harry’ego Pottera” leży odłogiem, “Wampirek i tajemnicza trumna” leży odłogiem, bo my wieczorami brniemy przez te zakichane, nudne, infantylne “Pięciopsiaczki”. Naprawdę miałam poczucie marnowania czasu mojego i syna (wieczorami czytamy mu książki). Dzieciak, który jest do czytania przyzwyczajony, przebrnie, bo wie, że są ciekawsze książki. Dzieciak, dla którego to jeden z pierwszych kontaktów z literaturą – może już na jasną stronę mocy nie wrócić. ;)

Taa, lektury to rzeczywiście problem. Jak dla mnie najgorsze były te pozytywistyczne – “Antki”, “Kamizelki”, “Janki muzykanty”... Brrrr! To może w każdym zabić radość czytania wink (no, może poza tymi, którzy już czytają, i to inne książki).

Ale dopadła mnie refleksja taka – każde pokolenie ma swój “typ” literatury młodzieżowej. Teraz są to zaklęcia i wampiry, za moich czasów to były rakiety i kosmos, a za czasów naszych dziadków – dzikie zwierzęta i dalekie kraje. I z reguły książki te z czasem tracą swoją “miodność”, moc wciągania młodych czytelników. Szkoda!

@ocha – z czystej ciekawości – które wydanie “Doktora...” przerabiał syn? Bo różne wydania to praktycznie różne książki.

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Czytałem w dzieciństwie kilka razy “Cyrk doktora Dolittle” – wspominam dobrze. Podobnie zresztą Tomki ale nie próbowałem do tego wracać. Powrót do Winnetou (konkretnie “Król naftowy”) gdzieś tak koło 20 roku życia, zaraz po przeczytaniu Wiedźmina nie wypadł za dobrze. Za to myślę, że Sienkiewicz (którego czytałem od 9-tego roku życia – Krzyżacy/W pustyni i w puszczy/trylogia) powinien znieść próbę czasu. Dumas się obronił, Tolkien nie bardzo. Ciekawe jak Verne...

Ostatnio przypomniał mi się Czarny Wilk/Tenggeri i też chyba spróbuję do tego zajrzeć.

 

 

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Staruchu, zupełnie nie pamiętam, jakie to było wydanie. Pożyczone ze szkolnej biblioteki, bo tej części nie mieliśmy i już oddane. Jakieś nowe i brzydkie.

Ja mam trochę inne podejście do tej XIX-wiecznej klasyki. Trudno poznawać historię literatury nie znając chociaż kilku charakterystycznych dla epoki przykładów. W liceum chyba jest dobry czas, żeby przez to przejść – kto się nauczył przyjemności czytania, ten się nie zrazi; kto się nie nauczył – to i tak mu już raczej nie zaszkodzi. Pamiętam, że właśnie w liceum łykałam wszystko jak leci, obowiązkowo i nadobowiązkowo, i właściwie potem do klasyki wracałam rzadko. Ale podstawówka, zwłaszcza pierwsze klasy, powinna zachęcać, nie zniechęcać.

Chociaż “Krzyżacy” Sienkiewicza byli lekturą, o ile dobrze pamiętam, w piątej klasie podstawówki. Czytałam ich wtedy z wypiekami na twarzy, bo to – moim zdaniem – książka atrakcyjna właśnie dla tego wieku. Nie wiem, czy dorosłych mogłyby zafascynować tego typu przygody tego typu bohaterów.

książki te z czasem tracą swoją “miodność”, moc wciągania młodych czytelników

Za "Tomki" i "Winnetou" zabrałam się w pierwszych klasach podstawówki i przeczytałam wszystkie, bo po prostu je uwielbiałam (a nawet mogę stwierdzić, że to właśnie te dwie serie zaszczepiły we mnie romantyczną chęć przeżycia egzotycznej przygody i ciekawość obcych kultur), a podobno to książki młodości mojego taty ;)

Newermajnd, To ciekawe jak podeszłyby ci Tapatiki Tomaszewskiej, cykl o Alicji Bułyczowa albo “Mój księżycowy pech” Broszkiewicza? Myślę, że dla młodych to już ramotki niestety. A to niektóre z książek mojej młodości. 

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

“Mój księżycowy pech” był bardzo fajny. ;-) Alicja jako taka, a tego trzeciego nie znam.

Babska logika rządzi!

To przeczytaj smiley

http://esensja.pl/ksiazka/recenzje/tekst.html?id=1014 

A Lalande Zajdla, “Tych z Dziesiątego Tysiąca” albo “Łowców asteroidów” czytałaś? Bo Petecki to był mus!

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Peteckim się zaczytywałam. Zwłaszcza jeśli ilustrował Butenko. Ale tytułów już nie pamiętam. :-(

Babska logika rządzi!

Nowa Fantastyka