- Hydepark: „#Eudajmonia”, czyli Tensza znowu w NF :)

Hydepark:

czasopisma

„#Eudajmonia”, czyli Tensza znowu w NF :)

Nie wiem, czy wypada zakładać sobie dwa tematy. Poprawcie mnie, jeśli popełniam jakieś niepisane portalowe faux pas ^^ W każdym razie bardzo chciałabym poznać Wasze opinie na temat „#Eudajmonii”. Uprzedzam tylko, że to opowiadanie nieomal trzykrotnie dłuższe niż „Czwarta wiadomość”. I też z gatunku SF, bo ostatnimi czasy nie umiem inaczej.

Więc ten tego... Kiedy już skończycie czytać Zelaznego, to może zajrzycie też do mnie? :D

Komentarze

obserwuj

Może :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

O! Zajrzę, a póki co gratulacja Zajdlowo-nominacyjna yes

Przyczajony użyszkodnik

Dziękuje, Mechaniszkinie :D

Może dziękuję, berylu :P

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Tenszo, wyjdź i zabierz ze sobą te swoje bezwstydne publikacje... :P

 

Gratuluję, weźże się za książkę, starczy już tych fejmów na krótkiej formie!

"Po opanowaniu warsztatu należy go wyrzucić przez okno". Vita i Virginia

Dziękuję, naz! Ale może ja chcę być takim polskim Tedem Chiangiem*? :D Tylko z cyckami**!

 

*należy pamiętać, że “chcę” niekoniecznie znaczy “zostanę” ;)

** cycki są fajne

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

No, som. :)

 

A teraz moja profesjonalna opinia.

Na pierwszy ogień poszło. 

Na początku czułem się lekko zagubiony w tym świecie i slangu jaki pięknie wykombinowałaś, ale od scen na arenie załapałem klimat i już leciało jak krew z nosa. Mięska też nie żałowałaś – chwali się. :)

Ubawiłem się przy 6vs6. :)

Bohaterka – heart

Gratki. :)

 

Edit: Współczuję ewentualnemu tłumaczowi na angielski. :D

 

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

Ło jeju, jak szybko :D

Tylko nie jestem pewna, czy dobrze zrozumiałam, bo “jak krew z nos” właściwie znaczy jak po grudzie (https://pl.wiktionary.org/wiki/i%C5%9B%C4%87_jak_krew_z_nosa), czyli negatywnie xD Ale zakładam, że to przejęzyczenie. I bardzo się cieszę, że bohaterka zdobyła twoje serce ^^

Dziękuję!

 

PS. Hm, a co do tłumaczenia... nie pomyślałam nawet o tym. Faktycznie masakra :P

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Co durny związek frazeologiczny! Przecież z racji mocnego unaczynienia krew z nosa idzie szybko i obficie... frown Bez sensu.

No to się walnąłem, ale sudoku nie popełnię. laugh

Poszło szybciutko!

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

Ze zdaniem o cyckach zgadzam się w stu procentach :)

Co do reszty (czyli Eudajmonii) przeczytam jak tylko nadrobię NF-owe zaległości. W kolejce czeka poprzedni numer oraz Wydanie Specjalne z Uznańskim na czele.

A i Paradoks Bliźniąt kusi :)

Zalth, też zawsze miałam problem z tym powiedzeniem. Jest bez sensu – mi jak krew leci z nosa to strumieniem ;)

belhaju, absolutnie nie obrażę się, jeśli Paradoks przeczytasz jako pierwszy :D

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Opowiadania są powiązane? Ten sam świat co w Koziorożcu i Smoku?

Nie, zupełnie inne :) To opowiadanie ma ten sam świat co “Papierowe dusze” ze zbioru “Dobro złem czyń” Genius Creations, ale fabularnie się z żadnym z moim tekstów nie łączy. Więc można czytać w dowolnej kolejności ;) Tylko Paradoks po Koziorożcu zachęcam, by czytać.

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Gratuluję :)

Przynoszę radość :)

Gratki~!

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Normalnie niedługo, jak człowiek tylko chwyci za jakąś gazetę, to zaraz natknie się na Kucenty!

A tak poważnie – kolejny (i z pewnością nie ostatni) raz gratuluję!

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Normalnie niedługo, jak człowiek tylko chwyci za jakąś gazetę, to zaraz natknie się na Kucenty!

Ten cały Kucenty to niedługo z lodówki będzie wyskakiwać.

 

I bardzo dobrze. Cieszę się, że Cię doceniają.

 

Gratulacje :)

www.facebook.com/mika.modrzynska

Dziękuję wam :)

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Listonosz przyniósł mi dziś NF, więc na wieczorny seans w saunie będzie ten Kucenty ;)  A Żelazny sobie poczeka :D

Yay! :D Będę wyczekiwać twojej opinii z niecierpliwością.

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Gratulacje :) 

Kupiłem dzisiaj numer i opowiadanie przeczytam, ale w ramach buntu swoją opinią się nie podzielę :P

https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/

A bunt, przepraszam, to przeciwko czemu?

Przynoszę radość :)

Bo Tensza, choć głosuje, nie komentuje wszystkich nominowanych opowiadań ;)

A szkoda, bo jak na razie zaszła chyba najdalej z całej Loży, więc jej opinie mogłyby się na coś przydać mniej zaawansowanym :)

https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/

Funie, śpieszę cię poinformować, że wzięłam urlop na maj, by nadrobić zaległe komentarze, co mogą potwierdzić pozostali Lożanie ;) Ostatnio życie mnie przygniotło, ale nie dałam rady tylko z marcowymi komentarzami i tak się to za mną ciągnęło. Kwietniowe komentarze są wszystkie, za luty też powinny być, jak czegoś nie ma, to należy mnie ścigać. Za marzec już dwa czy trzy  komentarze nadrobiłam. Masz ci pech, że akurat nie pod twoim tekstem :P Ale pamiętam o tym.*

EDIT: A, i zapomniałam dodać, że teksty za marzec czytam ponownie, żeby komentarze były treściwe. I dlatego idzie mi wolno.

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Uuu, jak to tak, Tenszo? ;)

Niebożątko, pewnie miała dużo roboty przy Smokopolitanie, ale jestem pewien, że nadrobi!

 

Ja też oczywiście przeczytam, choć jeszcze nie wiem kiedy... :|

Dobra robota!

 

EDIT: Uuu, nie zdążyłem z linią obrony! ;P

"Tam, gdzie nie ma echa, nie ma też opisu przestrzeni ani miłości. Jest tylko cisza."

Dzięki, drogi Councie :) A z komentarzy już wytłumaczyłam się wyżej.

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Wiem, dlatego dopisałem, że nie zdążyłem ;)

"Tam, gdzie nie ma echa, nie ma też opisu przestrzeni ani miłości. Jest tylko cisza."

Nawet nie chodzi o mój tekst (bo  nic nowego się o nim nie dowiem; jeśli zamierzałaś powtórnie go czytać, to w sumie sugerowałbym poświęcenie tego czasu dla jakiegokolwiek, czyjegokolwiek innego opowiadania), tylko ogólnie o wywiązywanie się z obowiązków. Rozumiem, że życie, ale przecież musu nie ma. Jest opcja urlopu, jest lista rezerwowa. Wystarczy, że redakcja niezbyt się angażuje w portal ;)

I myślę, że Niebieskiemu Kosmicie bardziej przydałby się komentarz, bo to jego pierwsza nominacja, a tekst (teksty, bo nowy też) przypomina mi trochę takim przygodowych duchem Twoje Zodiaki ;)

https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/

Funie, dlatego wzięłam urlop na maj :) By nadrobić zaległe komentarze. Powinnam mieć urlop na marzec, ale kiedy się skapnęłam, że życie gniecie, było już za późno na branie urlopu. I zarówno ty, jak i Niebieski doczekacie się komentarzy, protesty czy nie. Po prostu miałam to już w planach.

Jak to pisze Cieniu: peace!

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Dobra, kończę marudzenie. I już nie zaśmiecam wątku, aż nie wrócę tu z jakąś sensowną opinią ;)

Jeszcze raz gratulacje. I fajnie, że trafiłaś do numeru z jakąś porządną okładką :) 

https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/

Przeczytałam. Uwaga dla tych, co jeszcze nie czytali – będą spojlery.

 

Kilka rzeczy bardzo mi się spodobało (tekst o rozszerzającym się Wszechświecie :) czy nawiązanie do Ringu, końcówka na dachu), kilka wydało mi się trochę naciąganych – jak na kogoś, kto ma wszystko w d*.* to Śvienta strasznie szybko ‘zaanektowała’ Rudego i wystosowała w dodatku focha zazdrości :P No, nie lubię takiego pozerstwa, niby ‘nie zależy mi na tobie, ale spróbuj tylko obejrzeć się za inną dupcią’. W ogóle, bardzo egocentryczna ta bohaterka Ci wyszła i stereotypowa, włącznie z mocno standardową – choć ubraną w nowocześniejszą formę ‘traumą z dzieciństwa’. Jakoś często u Ciebie przejawia się motyw relacji ojciec (w jakiśtam świadomy-bądź-nie sposób krzywdzący) – córka (odreagowująca na otoczeniu). Nie bardzo zrozumiałam sens tego turnieju (i w ogóle wątku z Nadią) – na początku wydawałoby się, że Śvienta i Oranż grali w jednym klanie, a tu znienacka on w teamie z Nadią a ona szybko zawiązuje sojusz na fight przeciwko nim. A, język Nadii mocno kojarzył mi się z ‘Kre(jz)olką’. Początkowo nie skumałam, czemu nick nawiązywał do włosów Rudego, bo mi się po prostu kojarzył ze słodkim napojem gazowanym :). Będę musiała przeczytać chyba jeszcze raz i wyłapać parę rzeczy, które jeszcze nie do końca mi się ułożyły w głowie (związek Śvientej z miastem, to, czemu pozew za sklonowanie awatara i cośtam jeszcze:)). Całościowo lepiej mi podeszło niż 4ta wiadomość, Śvientej co prawda jakoś nie polubiłam, ale Patrenę jak najbardziej :))

To tyle na gorąco po przeczytaniu ;)

 

PS. Bardzo spodobał mi się też tytuł.

Ja nie będę spoilerować, bo tekst znam i już komentowałam. Po prostu polecam wszystkim, naprawdę warto :)

The only excuse for making a useless thing is that one admires it intensely. All art is quite useless. (Oscar Wilde)

Bellu, dzięki piękne za obszerną opinię :) Mirabellko, dziękuję za polecankę i przede wszystkim – za betę! Pozwolę sobie jednak na małe VETO, dziewczyny.

 

SPOILER ALERT, nie czytać, jak się nie zna tekstu.

 

Więc małe VETO brzmi: relacja ojciec dręczący córkę występuje w moich tekstach wcale nieczęsto. Mirabell też mi kiedyś tak napisała i aż zaczęłam szukać. Wtedy też uświadomiłam sobie, że wyszły dwa opka mojego autorstwa z takim właśnie wątkiem, w takim samym czasie. A że pisałam je w odstępie paru miesięcy od siebie, to jakoś nie zauważyłam (oczywiście, pisanie pisaniem, a opublikowane były niemalże równocześnie). Więc na 15 z moich tekstów opublikowanych w świecie (portal lub czasopisma) tylko 3 mają ten wątek, przy czym w opku “S.E.N” dręczycielem była matka, nie ojciec, a w “Co się stało z Mią Blue?” – ktoś zupełnie bohaterce obcy. Koniec veta :P

Co do samej #Eudajmonii już – tym wątkiem chciałam przede wszystkim pokazać, że można kogoś zranić, nie zostawiając na nim śladów widocznych gołym okiem. Nie wiem, na ile mi się to udało. Nie wiem też, czy zauważyłaś po datach na początku akapitu, ale od spotkania Śvientej z Orężadkiem do rzeczonego focha zazdrości minęły ponad 2 miesiące. Dodać jeszcze, że wirtualnie znali się dużo dłużej, i uznałam, że to się klei. Ot, tyle ;)

W kwestii sceny na arenie – tak, Śvienta była w drużynie Orężadka, ale kiedy dowiedziała się, że wkręcił Nadię do gry, to przeniosła się do innego teamu. Trzeba pamiętać, że są to wewnętrzne drużyny jednego plemienia.

A Patrana jest moja ulubioną postacią tego opka ^^ Najfajniej mi się ją pisało, a raczej dopisywało, bo w zupełnie zerowej wersji prawie jej nie było.

 

Jeszcze raz dzięki!

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Hmm, mówisz Tenszo? ;) No to popatrzmy [SPOJLERS ALERTOS]: Zodiaki – ojciec jest i poniekąd uważam go za odpowiedzialnego, za traumę Gemmy oraz biednego Virgo. ‘Niedorobiona’ Pisces też mogłaby mu trochę zarzucić ;), “Dzieci Posejdona” – no, całe opowiadanie jest napędzane relacją córka-ojciec, która na zdrową nie wygląda i zostawia bohaterkę z wyrzutami sumienia. Co Ty na to? ;)

SPOILERÓW CIĄG DALSZY

 

Wiesz, w Zodiakach to tylko określenie na właściciela-twórcę. Ojciec nie jest ich prawdziwym ojcem i żadne rodzicielskie stosunki ich tutaj nie łączą. To bardziej tytuł, jak “generał” ;) Albo jak do księży też się mówi per ojcze. No i ja wiem, kim jest ojciec, więc tym bardziej nie uznaje tego, co dzieje się między nim a Zodiakami za relacje ojciec-biedne, maltretowane dzieci.

A w Dzieciach Posejdona to juz daj spokój. Przecież to córka się nad ojcem znęcała, nie vice versa :D

 

EDIT: I żeby nie było – kocham swojego tatę, palcem mnie nigdy nie tknął, a i do fantastyki wciągnął, więc żadnej traumy nie wyżywam ;)

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

A gdyby nawet był to powtarzalny u Ciebie wątek – to przecież chyba eksplorowanie jakiegoś wątku/tematu, pokazywanie w różnych ujęciach, to nie brzmi według mnie jak zarzut ;) Tak tytułem wstępnej dygresji, bo w sumie przyszłam napisać, że przeczytałam i świetnie się bawiłam :)

Właściwie to chyba z Twoich opowiadań, które znam, #Eudajmonia podobała mi się najbardziej. Ostatnio czytałam jeszcze raz Koziorożca, żeby zrobić sobie podkład pod Bliźnięta. No, od tamtego czasu to pióro bardzo Ci się wyrobiło – widać to w bardzo konsekwentnej i dopracowanej narracji, bardzo pasownych smaczkach i humorze. 

Gratulacje, gratulacje, gratulacje! Tenszo, jak przeczytam, to dam znać!

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

A ja wcale nie z zarzutem tylko spostrzeżeniem ;)

Przeczytałem (z większą i mniejszą przyjemnością :)) – swoją opinię uwieczniłem w recenzji numeru czerwcowego.

A tak poza tym – gratuluję publikacji! Oby częściej, bo fajnie się czyta :).

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Werweno, właściwie masz rację. Nie kryję się, że niektóre wątki próbuje ugryźć z różnych stron i dopracować (vide kastowość, którą dręczę z uporem maniaka). Relacje między dzieckiem a rodzicem są jednym z tychże, tylko nie chciałabym skończyć z łatką “Kucenty od skrzywdzonych dzieci” czy coś w ten deseń :D Koniec dygresji.

Dziękuję ci ślicznie za lekturę. Cieszę się, że widzisz progres w stylu. Wiem, że takiego Koziorożca będę musiała poprawić, kiedy skończę już powieść, i pewnie skończy się na przepisywaniu niemalże całego. Ostatnio redagowałam sama sobie “Dzieci Posejdona” i choć fabularnie jest to wciąż to samo opowiadanie, to nie wiem, czy choćby jedno zdanie ostało się w pierwotnej formie ;) Ot, przepisałam całość na nowo, bo dawny styl mi już zupełnie nie leży.

 

No i tak jak napisałam w wątku NFowym, Staruchowi. Nie odstawiam Rejtana, po prostu niektóre rzeczy chciałam wyjaśnić i podjąć na ich temat dyskusję, bo wydaje mi się ciekawa :D

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Tenszo, ten wiek już tak ma. Zauważyłaś pewnie, że ja po prostu lubię się czepiać. Ale jeszcze bardziej lubię, jak ktoś w reakcji na moje wątpliwości tak zgrabnie je rozwieje, jak Ty :). 

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Cieszy mnie to niezmiernie, Staruchu :D Tacy czytelnicy to skarb. Dają do myślenia, ale i kopa do dalszego pisania.

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Gratuluję, Tenszo, kolejnej publikacji :) 

Siadłam dziś rano z pismem do śniadania, obiecując sobie skończyć przy obiedzie. Śniadanie jednak przedłużyło się, bo nie mogłam przerwać czytania. 

Przekornie pomyślałam, że chciałabym móc się do czegoś przyczepić, ale nie mam do czego i nawet nie chce mi się wyszukiwać. W pierwszej chwili zadziwił mnie widok pupy przygniatający Śvientą. Ale szybko załapałam o co chodzi i dalej już poleciało bez zbędnych przystanków.

O ile Paradoks... mi się podobał, gdy go czytałam, to teraz myślę, że Eudajmonia jest lepsza w każdym aspekcie. 

 

PS. I widzę, że podśmiechujki z Sosnowca dalej w modzie ;) 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Śniąco, ty to umiesz ucieszyć człowieka :D A podśmiechujki z Sosnowca, nie wiem, czy są modne, ale na pewno wciąż mnie bawią.

Dziękuję!

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Z racji dzisiejszego kaca i długiego polegiwania w łóżku przeczytałem Eudajmonię. Muszę przyznać Tenszo, że masz wyobraźnię. Szczególnie sceny w cybernie zapadły mi w pamięć. Do tego fabuła, choć początkowo nie zachwycała, rozkręcała się i w fajny sposób przemyciłaś współczesne problemy do wykreowanego świata. 

Musisz też lubić opisywać walki na wszelkich arenach. Były w Koziorożcu i Smoku są również tutaj. 

Spodobał mi się również nienachalny humor i zgrabne popkulturowe odwołania np: do wiedźmina. 

Ogólnie kawał dobrego opowiadania.

Jeszcze raz gratuluję publikacji :)

belhaju, dziękuję! :) a zdradzisz mi, co ci się z początku nie podobało?

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

To i ja dołączę się do gratulacji :) Po raz pierwszy w życiu kupiłam NF, specjalnie żeby przeczytać #Eudajmonię, więc nabazgram parę słów :P

 

To co mnie urzekło na początku opowiadania, to te określenia szczęścia. A to co mnie zaciekawiło,  to niedokończone stwierdzenie Rudego. Przez to miałam taką motywację, żeby przejść przez fragment, kiedy Śvienta  (niezłe imię;)) robi się zazdrosna o Orenżadka. Nie chodzi tutaj o to, że zachowała się jak pies ogrodnika. To akurat wpłynęło pozytywnie na mój odbiór postaci, bo najpierw dostałam taka niezależną nihilistkę, a potem niespodziankę w postaci skłonnej do romantyzmu dziewczyny. Co mnie nieco zbiło z tropu to czas, w którym sprawy się tak szybko potoczyły.  Za szybko, nawet na romantyczkę, którą gdzieś tam chyba jest. A przynajmniej ja bym chciała ją taką widzieć :) Bo spodobała mi się ta bohaterka( poza imieniem :P), chociaż nie przez sarkastycznych żarciki. Raczej  przez nie poddawanie się, pomimo, a może właśnie dzięki, świadomości swoich słabości:)

 

Bardzo dobra scena na dachu. Aż poczułam tę wysokość :D A najbardziej to spodobało mi się takie ogólne przesłanie opowiadania, nienachalne przemyślenia, a już szczególnie te o ojcu. Nie pamiętam ich dokładnie,  bo czytałam kilka dni temu, ale szło mniej więcej o krzywdzie, która tak naprawdę nie miała miejsca w rzeczywistości i czy w takim razie ból jest prawdziwy, czy w ogóle ból jest prawdziwy, skoro siedzi tylko w naszych głowach – coś w tym stylu :P

Tenszo po prostu na początku poczułem się odrobinę zagubiony w wykreowanym przez Ciebie świecie. Dopiero w miarę lektury się z nim oswajałem. Początkowo również fabuła wydawała mi się pretekstowa żeby pokazać jak najwięcej – fajnych skądinąd – pomysłów. Jednak im dalej tym wszystko się zazębiło i wskoczyło na swoje miejsce.

lenah, dziękuję ślicznie :) Widzę, że zarzut o zachowaniu Śvientej się powtarza. Pytanie, czy zauważyłaś po datach, że minęły ponad 2 miesiące? Czy tyle właśnie wydało ci się zbyt mało?

belhaju, dzięki za rozwinięcie, teraz rozumiem ^^

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Tak, patrzyłam potem jeszcze na te daty. Ale myślę, że nawet gdyby było i pół roku, to by nie wystarczyło, bo to nie o czas w liczbach chodzi :D Śpieszę z wyjaśnieniami, bo to brzmi niedorzecznie :D Chodzi raczej o to, że najpierw mamy scenę, kiedy tak naprawdę poznają się w rzeczywistości, a za chwilę następną, w której ona robi się tak nagle zazdrosna. Za brakło mi po prostu między tymi dwiema częściami takiego jakiegoś czynnika spajającego ich relację, który uzasadniałby późniejszą reakcję na obecność innej kobiety w życiu Rudego. Dowodu, że w ciągu tych dwóch miesięcy relacja Piotrka i Śvientej miała się dobrze, a nawet coraz lepiej :)

Oj, to trąci wątkiem romansowym, a ja prędzej złamię klawiaturę niż zdołam napisać coś romantycznego :P Ale już rozumiem, w czym rzecz, spasiba.

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Przeczytałem i stwierdzam, że tekst od połowy wciągnął, a pomysł na Patrenę spodobał mi się.

Gratuluję publikacji. 

Lepiej od połowy niż wcale (vide szklanka do połowy pełna :P). Dzięki, Blackburnie!

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

No, no – naprawdę serce rośnie od takich recenzji!!!

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Totalny przerost mięśnia sercowego ^^

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Oj tam, nie wypada, trzeba było po prostu napisać, że polecasz recenzje czerwcowego numeru NF, bo recenzenci znają się na rzeczy i wiedzą co piszą :D

Znaczy się, tenszorytmia.

Bella, o to to ^^ właśnie.

stn... xD tenszorytmia brzmi jak jakaś choroba dotykająca maszyny.

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Również przeczytałam. Warsztatowi nic nie można zarzucić, świat wykreowany ciekawy, bohaterka niespecjalnie przypadła mi do gustu, ale to rzecz gustu ;P. Czyli technicznie do niczego nie można się doczepić. To opinia pod względem literackim, więc wielkie gratulacje. Prywatnie Eudajmonia mnie wymęczyła, zupełnie się w opowiadaniu nie odnalazłam i pewnie gdyby nie osoba autorki porzuciłabym jakoś w połowie (przepraszam). Ale twardo przeczytałam do końca. No i wiem, czemu tekst spodobał się mc, jest dla niego idealny :D

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Ja niestety porzuciłem w połowie. Nie przepraszam, nie moja wina, że tekst mnie znudził.

Sorry, taki mamy klimat.

Wybaczcie, że tak długo mi zajęło odpisane, ale jestem w podróży od paru dni, a pisania z telefonu po prostu nie cierpię ;)

Cet, nie masz za co przepraszać. Nie podeszło, to nie podeszło.

Seth, a ciebie to mogłabym nawet zawczasu ostrzec xD Jestem w pełni świadoma, że to opowiadanie jest zupełnie nie dla ciebie :P

Mimo wszystko dzięki za podejście do tekstu.

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Gratuluje publikacji. W końcu przeczytałem.

Opowiadanie niełatwe, i spodobało mi się mniej niż “Czwarta wiadomość”, ale i tak trzeba je ocenić pozytywnie. W pierwszej części czułem się trochę zagubiony w świecie opowiadanie, potem już jakoś poszło. Spodobali się bohaterowie, to znaczy Święta i rudy, natomiast czytając dialogów Nadii miałem odruch wymiotny (rozumiem, że miała być irytująca, więc wyszło chyba tak, jak sobie założyłaś).

Dziękuję, zygfrydzie! Miło zobaczyć gwiazdkę przy temacie, który uważało się za wygasły. I tak, Nadia miała być zdecydowanie irytująca :D

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Wtem, to znaczy pięć miesięcy później...

Przeczytałem! :D I to z niemałą przyjemnością. Podchodziłem do opowiadania już dawno temu, ale na raty i odpadałem gdzieś na drugiej stronie. (A tak w ogóle ten numer przejechał ze mną kawał Polski). Dzisiaj łyknąłem całość z małymi przerwami. Mam wrażenie, że te dwie pierwsze strony były trudniejsze, a potem szło gładko, tzn. bez zawieszania się, wracania w tekście itd. 

Jak dla mnie najlepsze z Twoich czterech opowiadań, które czytałem. Łączy ich zalety: jest czymś między “Czwartą wiadomością” a Zodiakami. Miałem też okazję bliżej przyjrzeć się Twoimi stylowi. Uwaga, subiektywność alert. Piszesz na luzie. Nie silisz się na piękne zdania. Ładne pisanie nie jest łatwe, a piękne to rzadkość. Ty zaś (podkreślę: moim zdaniem) piszesz fajnie. Chciałoby się rzec: popowo, chwytliwie. Miejscami wręcz dziwię się (seksizm alert), że to nie męska ręka napisała. Jak choćby ten fragment “jaki rodzaj bólu nie jest w naszej głowie? ból dupy”. Jeśli są kobiety, które tak piszą, to ja nie znam. Pięknych zdań też nie brakuje, jest np. to, że wszystko wokół było “cukierkowo piękne”, a oni “cudownie brzydcy”. (Wybacz, że bez cytatów). 

Jeśli chodzi o świat przedstawiony, to wprowadzałaś mnie do niego, stąpając po cienkiej granicy między zrozumieniem a niezrozumieniem. Musiałem być skupiony, ale stopniowo wszystko się wyjaśniało, nie trzeba było wracać, więc koniec końców zrozumiałem. I mi się spodobało. Mam skojarzenia z “Balladą o memie i jego zabójcy” – tam jednak było zbyt mgliście, zbyt wiele musiałem sobie dopowiadać. Tutaj trafiłaś idealnie w moje zdolności intelektualne :D Mógłbym chwalić różne elementy (słowiańskość, motyw banana, szczęścia), ale tu właściwie jest jak przy Twoim stylu: wprowadzasz czasem elementy dziwnie, niekoniecznie harmonijne, ale najczęściej po prostu fajne. 

Fabuła też taka, że trzeba się było skupić. Niezbyt wiedziałem, do czego zmierza, ale dała radę. Zakończenie świetne, jeśli chodzi o scenę “sylwestrową”. Bo ostatni fragmencik w porządku, ale już bez szału.

Nie czytałem za bardzo powyższych komentarzy, ale domyślam się, że dla niektórych był to ciężki kawałek prozy. Cięższy niż Zodiaki. Więc pewnie zdajesz sobie sprawę, że takim pisaniem do wszystkich nie trafisz. Zatem nie zaoferuję Ci żadnej konstruktywnej krytyki, tylko raczej oczywistą radę: chcesz szerszej publiczności, to musisz iść na pewne kompromisy. Wiem, że zdajesz sobie z tego sprawę, bo czytałem Zodiaki. Ale chciałem udać mądrego, żeby nie wyszło, że tylko się zachwycam i Cię chwalę :P

I jeszcze jedno wrażenie: to idealny przykład tekstu trafiającego w gusta _mc_ :D

Jeszcze raz gratuluję publikacji i przepraszam za spóźnienie ;)

https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/

Ojej, na taki komentarz to można i czekać pół roku :D Dziękuję, funie. Bardzo cieszę się, że dało radę ogarnąć świat po głębszym wczytaniu, a uwaga z męskim pisaniem w jakiś zabawny sposób nawet mi schlebia ^^ Mimo wszystko mam chyba więcej bohaterek niż bohaterów (przynajmniej w opowiadaniach, które bierze mc), a nie chciałabym zostać zaszufladkowana jako kobiece SF, bo to mi się kojarzy z romansami. Za cholerę nie umiem w romanse. Natomiast skojarzenia z “Balladą o memie...” poniekąd zrozumiałe, ale cieszę się, że wyszło bardziej zrozumiale, jeśli rozumiesz, o co mi chodzi ;P Mnie tekst Nowaka podobał się bardzo za język, niemniej treść wciąż wydaje mi się enigmą.

I wiem, wiem, że “#Eudajmonia” to idealny tekst pod gusta mc. Co ciekawe, skapnęłam się dopiero, kiedy go przyjął :P To znaczy, dostałam srebro, gdy już miałam pół tego opowiadania. Dokończyłam je tak, jak zamierzałam, bez większego zastanowienia (pierwotnie miałam je zaproponować do Smoko). Ale skoro już było srebro, to stwierdziłam, co tam ;)

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Rozumiem, do tekstu Nowaka mam podobne odczucia. Ale zainteresował mnie na tyle pomysłowością i warsztatem, że zaszalałem i kupiłem sobie “Amnezjak”. 

A co do czekania – z “Dziećmi Posejdona” postaram się zapoznać trochę szybciej ;)

https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/

O, ciekawa jestem Twojej opinii o “Amnezjaku”, bo też mam i w większości przeczytany :)

Wiem, że trochę nie na temat, ale skończyłam “Amnezjaka” i szczerze polecam. Niektóre teksty powiedzmy lekko odstają, właściwie głównie treścią, bo forma jest we wszystkich naprawdę wysoka. Natomiast czasami widać przerost właśnie tejże formy – opowiadania potrafią się urywac w najciekawszym (moim zdaniem) momencie, jakby autor już wyczerpał pomysł na świat, a fabuła mniej go ciągnęła. Często zostajesz z poczuciem niedosytu. Ale czasami po prostu szczęka opada – i już za same te razy warto przeczytać ;)

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

O, fajnie, że temat wypłynął, bo akurat niedawno przeczytałam. :-)

Chyba najfajniejszy jest pomysł na przyszłościowe molestowanie. No, po prostu dobry i pokręcony. Ale testy na poziom szczęścia też interesujące.

Nadia jest obrzydliwa i trochę nie bardzo rozumiem, co Orężadek w niej widzi. To znaczy, dlaczego leci na dwie tak różne kobiety.

O wątku romansowym może lepiej się nie będę wypowiadać, bo one zawsze są nudne.

Babska logika rządzi!

Finklo, chciałabym móc powiedzieć, że w rzeczywistości fajni faceci nie dają się zmanipulować niefajnym kobietom ;) Ale niestety nie mogę.

Dzięki wielkie za opinię! I fajnie, że doceniłaś to, co właściwie było dla mnie najważniejsze :)

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Żeby kogoś zmanipulować, to trzeba mieć w środku wystarczająco dużo hardware’u, żeby móc zbudować model manipulowanego i symulować sobie jego zachowania. Ja odniosłam wrażenie, że Nadia nie potrafiłaby przewidzieć zachowania bańki mydlanej i leci na instynktach.

Babska logika rządzi!

Ja odniosłam wrażenie, że Nadia nie potrafiłaby przewidzieć zachowania bańki mydlanej i leci na instynktach.

Uwaga o bańce – piękna. Ale pamiętaj, że inteligencja empatyczna a inteligencja jako taka to dwie różne rzeczy. Poza tym Nadia jest postacią bez skrupułów i zahamowań, a to też pomaga przy dominowaniu, powiedzmy... łagodniejszych charakterów.

A to o bańce sobie zapisz, serio :D

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Wpisuję się, by podziękować tym, którzy nominowali “#Eudajmonię” do Zajdla. A zatem: dziękuję heartJesteście najlepsi! :D

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Nowa Fantastyka