- Hydepark: Transfer umysłu do komputera to mrzonki?

Hydepark:

inne

Transfer umysłu do komputera to mrzonki?

Natknąłem się w sieci na taki oto artykuł:

http://pl.swissherbal.eu/dziala-mozg-cz-1/

Jest on przetłumaczoną wersją angielskiego tekstu zamieszczonego na portalu Aeon:

https://aeon.co/essays/your-brain-does-not-process-information-and-it-is-not-a-computer

i prezentuje rzadko spotykane sceptyczne podejście do teorii, iż w pewnym momencie w przyszłości możliwe będzie przeniesienie ludzkiej świadomości do maszyny (zwolennikiem tej hipotezy jest m.in. słynny Ray Kuzweil). Głównym założeniem tekstu jest to, że mózgu nie można traktować dosłownie jako “procesora informacji”.

Co o tym sądzicie?

Komentarze

obserwuj

To, że mózg nie jest komputerem jest dość oczywiste dla każdego, kto wie coś o mózgach i komputerach – nie trzeba być specjalnym ekspertem. To, że mózg nie jest komputerem nie znaczy, że nie można, by go zwirtualizowa, symulować cyfrowo – te dwie kwestie właściwie nie są ze sobą związane.

Główna teza przytoczonego artykułu brzmi – nie wiemy, jak działa ludzki umysł, więc stworzenie wirtualnego analogu jest niemożliwa. Nawet jezeli nigdy nie uda się wyjaśnić zasad funkcjonowania ludzkiego umysłu, to zawsze można spróbować zreplikować cyfrowo nie umysł, a cały mózg (najlepiej z ciałem) i zobaczyć, co będzie.

Moje odczucie jest takie – arbitralne marudzenie psychologa, któremu ktoś podkradł grant.

na emeryturze

Mam wrażenie, że od strony technicznej, to autor artykuły jest, hmm, dyletantem. W tekście jest sporo przekłamań i nieprawd. Począwszy od tego, że najlepszym, dostępnym w tej chwili analogiem mózgu ludzkiego są sieci neuronowe, nie komputer. Oczywiście w porównaniu do mózgu są prymitywne, jednak przetwarzają dane tak jak mózg, włącznie z tym, że nie posiadają obszarów, w którym gromadzą np. wzorce w celu ich odtwarzania lub porównywania. Nie, zamiast tego, podczas procesu nauki, sieć neuronowa jest tak kształtowana, żeby radzić sobie z postawionymi zadaniami. Właśnie, podczas nauki, nie programowania. Mało tego, przy odpowiednio skomplikowanych sieciach nie jesteśmy w stanie przewidzieć postaci sieci po zakończeniu nauki, a nawet, niekiedy, nie jesteśmy w stanie przewidzieć w jaki sposób sieć neuronowa wykona postawione przed nią zadanie. A że sieci neuronowe często są emulowane w komputerach, to nie znaczy, że pracują jak komputer, a tym bardziej nie znaczy, że mózg pracuje jak komputer.

Dla mnie znacznie ciekawszym zagadnieniem jest spojrzenie na mózg, jako na układ złożony. Nieprawdopodobnie złożony. Dość dobrze znamy mechanizmy przekazywania sygnałów pomiędzy neuronami, powstawanie synaps, rolę neuroprzekaźników, itd. Jednak wszystko wskazuje na to, że  miliardy połączonych neuronów to coś więcej niż ich suma. Powstaje pytanie: jeżeli wynajdziemy analog neurona w postaci, która umożliwi zbudowanie sieci neuronowej o wielkości i gęstości upakowania porównywalnej do mózgu, to jaki będzie ostateczny efekt jakościowy?

"A jeden z synów - zresztą Cham - rzekł: Taką tacie radę dam: Róbmy swoje! Póki jeszcze ciut się chce! Róbmy swoje!" - by Wojciech Młynarski

Czyli wygląda na to, że artykuł to kolejny pseudonaukowy wymysł.

Podobno pierwsze “silne” sztuczne inteligencje mają powstać jeszcze w tym wieku. O ile po drodze cywilizacja się nie wysypie, może będzie nam dane ujrzeć je w akcji.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Argumenty użyte w artykule kompletnie do mnie nie przemawiają. Transfer ludzkiego umysłu do komputera też nie będzie możliwy, a jedynie jego jakiestam odwzorowanie.  Sztuczna inteligencja powstanie w zupełnie innej formie niż ogólnie się dyskutuje – ale oczywiście powstanie za sprawą ludzkiej myśli technicznej. Gdy to się stanie, ludzkość stanie na rozdrożu, ale nie apokalipsy.  Ludzkość dostrzeże nowe horyzonty. Sięgnie gwiazd teraz zbyt odległych.

 

 

Rzadko spotykane? To tylko jak ktoś nie chce spotkać. Polecam książkę “Drugi mózg” od Prószyńskiego. Bardzo ładnie tam wyłuszczono to, co Kurzweil i spółka przemilczają. Krytyczne wczytanie się w ‘osobliwość nadchodzi’ również pomaga. Miejscami zmienia się to w komedię..

Ulubiony, wręcz ukochany temat transhumanistycznych marzycieli...  Temat nie do ugryzienia dopóty, dopóki nie dowiemy się i nie zrozumiemy, jakim cudem jednakowe startowo komórki specjalizują się pojedynczo i w grupach, by powstały, najprościej ujmując, ośrodki mowy, słuchu, wzroku i dalsze, kiedy i dlaczego wzbudza się samoświadomość, a przede wszystkim jak na funkcjonowanie mózgu wpływa konfiguracja oraz ilość połączeń międzyneuronalnych.

Drugie kluczowe zagadnienie: jak dokładnie można odwzorować analogowe procesy w środowisku zdyskretyzowanym?

Moim zdaniem Nobel murowany za odpowiedzi na tylko te dwa pytania. A jest ich o wiele więcej, też cholernie istotnych.

Zakładając, że w przyszłości bedą istniały odpowiedzi na większość tych istotnych pytań i na  ich podstawie ludzki umusł zostanie odwzorowany w komputerze, to taki program pozostanie tylko wysoko rozwiniętym systemem eksperckim, jeżeli właśnie nie zostanie wzbudzona samoświadomość. A do jej wzbudzenia może okazać się, że potrzebne jest coś więcej – trochę kolokwialnie - niż tylko odwzorowanie.

Tu się zatrzymam, bo to może być ciekawa wizja na opowiadanie – o tym, co wzbudzi samoświadomość, choć jak wiele założeń nie musi być słuszna, ale pofantazjować warto. ;)

Prowadzi to nas do filozoficznego pytań, czy świadomość może przetrwać śmierć, co implikuje kwestie, czy samoświadomość powstała, jako efekt uboczny pracy mózgu, czy jest elementem z zewnątrz, który w jakiś sposób łączy się z naszym mózgiem i na niego wpływa, a z chwilą śmierci odłącza się i żyje sobie dalej? Zapominamy o tym pytaniu, którego rozwiązanie może teorię transhumanizmu wyrzucić na śmietnik historii z napisem błędne teorie. Ale to kwestia dalszych badań nad mózgiem, które nigdy mogą nie dać odpowiedzi na te pytania.

Drugie kluczowe zagadnienie: jak dokładnie można odwzorować analogowe procesy w środowisku zdyskretyzowanym?

Można niezwykle dokładnie, choć nie idealnie. Dążenie do odwzorowania idealnego jest procesem asymptotycznym. Niestety rośnie przy tym niewspółmiernie zapotrzebowanie na zasoby. Stąd zwykle przy tego typu modelowania zaczyna się od określenia jaki poziom błędu jest satysfakcjonujący z punktu widzenia celów jakie chcemy osiągnąć.

Natomiast, jak sądzę, przyszłość sieci neuronowych leży w specjalizowanych układach sprzętowych. Emulacja programowa w maszynach liczących jest rozwiązaniem zbyt topornym. Być może, jeżeli badania wyjdą z impasu, w którym utknęły, krokiem w takim kierunku będzie w przyszłości memrystor?

"A jeden z synów - zresztą Cham - rzekł: Taką tacie radę dam: Róbmy swoje! Póki jeszcze ciut się chce! Róbmy swoje!" - by Wojciech Młynarski

O tym pytaniu nie zapominamy. Niestety założenie, że istnieje jakaś Wszechmoc, a co za tym może iść  i pochodzenie zewnętrze świadomości, zamyka nam usta, ogranicza możliwości w rozważaniach i determinuje niepowodzenie. Nie twierdzę, że Wszechmoc nie istnieje i że świadomość nie jest pochodzenia zewnętrznego. Jednak dla dobra rozważań należy odrzucić jej istnienie.

Można też sobie wyobrazić, że nie wszystkie aspekty techniki człowiek w obecnej chwili uwzględnia czy zna.

 

Odwzorowanie ludzkiego umysłu w komputerze może nasuwać skojarzenie z odwzorowaniem  celebryty w postaci figury woskowej. Bardzo małe dziecko może pomyśleć, że to prawdziwy człowiek. My w odniesieniu do odwzorowania umysłu jesteśmy właśnie takimi małymi dziećmi.

No właśnie, tu asymptota, tam eksponenta, a nam się marzy samoświadomy, inteligentny komputer – bo jak go inaczej nazwać, skoro opieramy konstrukcję na technice cyfrowej? Istnieje próg miniaturyzacji – chyba że zdajemy się na kaprysy mechaniki kwantowej, dzięki którym dwa razy dwa nigdy nie równa się czterem, czyli dostaniemy, pod względem stabilności psychicznej, baaardzo kapryśną osobowość. Piszę: osobowość, ponieważ spełnienie postulatu samoświadomości i inteligencji każe traktować taką konstrukcję już jako pełny analog człowieka. 

Sugeruję, że rozwiązania z przyszłości, które będą ewentualnymi analogami mózgu, nie będą oparte na technice cyfrowej w sensie w jakim myślimy o niej dzisiaj. No i nie jestem przekonany, czy skonstruowanie czegoś, co będzie miało stopień złożoności i gęstość upakowanie porównywalne z mózgiem, będzie implikować obudzenie samoświadomości. W sumie to mam nadzieję, że nie...

"A jeden z synów - zresztą Cham - rzekł: Taką tacie radę dam: Róbmy swoje! Póki jeszcze ciut się chce! Róbmy swoje!" - by Wojciech Młynarski

Nie jesteś przekonany? Tylko tyle? Ja jestem przekonany, że nie będzie implikowało z, jak to mawiamy,  automatu... 

Granica między techniką cyfrową, taką, jak ją rozumiemy i stosujemy dzisiaj, a techniką analogową może – i moim zdaniem powinna – ulegać rozmyciu, zatarciu jeśli wolisz, a przede wszystkim powinno dojść do łączenia i miksowania obu technik w bardziej złożonych konstrukcjach. W tym widzę – chyba jedyną? – szansę na zbudowanie (jako tako) inteligentnych maszyn.

Czym innym jest symulowanie pracy mózgu, a czym innym stworzenie samoświadomości. Obecnie nie mamy pojęcia czym jest nasza ludzka samoświadomość, więc wszelkie próby przeniesienia jej (ew. stworzenia od nowa) są nierealne.

Why would you want to save the galaxy?

Ja uważam, że stworzenie świadomości jest niemożliwe przy obecnie wykorzystywanej technologii. Bo co mamy do dyspozycji? Oczywiście komputery, które nijak mają się do funkcjonowania mózgu. Po prostu te działają w inny sposób niż układy scalone. Można oczywiście coś symulować, ale to będzie tylko udawanie mózgu, nie mówiąc już o samoświadomości. Poza tym wydaje się, że komputery (procesory) już chyba osiągnęły swój szczyt możliwości. Przyrost ich wydajności w ostatnim czasie jest symboliczny (patrz niżej).

 

Jednak nie wykluczam, że kiedyś uda się stworzyć sztuczną świadomość, jednak to wymaga zupełnie innego podejścia do problemu oraz zdolności obliczeniowej o jakiej obecnie możemy jedynie pomarzyć.

Hej!

Zgadzam się z Tobą za wyjątkiem tego fragmentu:

Poza tym wydaje się, że komputery (procesory) już chyba osiągnęły swój szczyt możliwości. Przyrost ich wydajności w ostatnim czasie jest symboliczny (patrz niżej).

To co pokazałeś odnosi się do częstotliwości pracy procesorów. Generalnie wydajność procesorów rośnie z roku na rok: https://en.wikipedia.org/wiki/File:Supercomputers-history.svg (wykres dotyczy  TOP 500 superkomputerów). Podobnie jest także w przypadku procesorów desktopowych, gdzie pomiędzy poszczególnymi generacjami jest skok wydajnościowy w graniach 20% – http://www.strefa-zakupowa.pl/rankingi/sprzet-komputerowy/procesor/

 

Poza tym podzielam zdanie, że jeżeli chcemy stworzyć sztuczną świadomość, to z pewnością nie zrobimy tego opierając się na obecnie produkowanych komputerach.

Why would you want to save the galaxy?

Ta kwestia była poruszana w temacie: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/16182

 

I podobnie jak wtedy, wydaje mi się, że podstawowym pytaniem nie jest “Czy da się zbudować komputer, do którego da się przetransferować umysł”, tylko “Czy w ogóle hipotetycznie możliwe jest coś takiego jak transfer umysłu”. No bo nawet gdybyśmy stworzyli komputer, który będzie myślał jak Zenek, miał takie wspomnienia, poglądy, możliwości intelektualne, to to nie będzie transfer umysłu Zenka, tylko stworzenie kopii umysłu Zenka, podobnie jak sklonowanie Zenka nie spowoduje, że Zenek będzie “jedną duszą w dwóch ciałach”. Przecież już w tej chwili dysponujemy “urządzeniami”, które bezdyskusyjnie nadają się na “nośniki” ludzkiej świadomości – to jest ludzkimi mózgami – ale przecież nikt, nawet teoretycznie, nie rozważa możliwości przenoszenia świadomości konkretnego człowieka z jednego mózgu do drugiego (oczywiście, mówię o teoriach naukowych, bo np. większość wierzeń religijnych – w ty moje własne – opiera się na założeniu, że umysł da się wytransferować z mózgu gdzieś tam).

“Umysł” to w zasadzie zespół informacji, jak do tej pory nie udało się naukowo potwierdzić innego sposobu jego funkcjonowania niż w formie “zapisanej na nośnik” w postaci mózgu. Jeśli porównać świadomość do programu komputerowego, a mózg do komputera, no to teoretycznie transfer powinien być możliwy (przecież możemy przenosić programy z jednego nośnika materialnego na inny, a nawet mogą istnieć w formie zdematerializowanej, kiedy np. przesyłamy je przez Internet), o ile zostanie odkryta opracowana odpowiednia technologia (a jeśli coś jest teoretycznie możliwe, to jeśli ma się wystarczająco dużo czasu, technologia zostanie w końcu opracowana) – tyle, że wydaje mi się, że w tej sytuacji nie tyle program jest przesyłany, co po prostu jest tworzona nowa kopia.

Sumując – nawet jeśli zbudujemy komputer, który udźwignie ludzki umysł, to co mi z tego przyjdzie, że po mojej śmierci będzie istniał komputer o takiej samej osobowości, co ja, jeśli JA jako ja, będę martwy?

Było kiedyś w NF opowiadanie (polskie, autora i tytułu nie pamiętam), które podejmowały podobny temat, tylko na zasadzie klonowania, a nie “transferu” do komputera. Świat, w którym jak ktoś umrze, to go klonują. Grupa przyjaciół jedzie na wycieczkę, mają wypadek, wszyscy giną, zostają sklonowani, prócz jednego, który przeżył, ale został inwalidą. Wszyscy mu mówią – “skasuj” to uszkodzone ciało, stwórz sobie nowe (przepisy zabraniają jednoczesnego istnienia dwóch egzemplarzy “tej samej” osoby),  ale on przytomnie stwierdza – nie, to byłoby zwyczajne samobójstwo, co z tego, że sobie będzie po świecie hasać nowa, sprawna KOPIA mnie, skoro JA będę martwy, a kto umarł, ten nie żyje. Finał jest taki, że zrozpaczona bezsensownym uporem bohatera rodzina doprowadza do jego ubezwłasnowolnienia i za zgodą sądu zabija go i klonuje, a  nowy klon śmieje się ze “swojej” głupoty.

Widzę, że pomysły i lemowska logika wciąż żywa. Opowiadania, o którym piszesz, nie czytałem, ale logika istnienia i nieistnienia kopii jest jakby skopiowana od Lema.

@ Blackburn

Dlaczego skopiowana? Ludzie mogą dochodzić to tych samych pomysłów niezależnie od siebie. Zwłaszcza, jeśli są to pomysły sensowne. Np. ja swoich poglądów w tej kwestii nie czerpię z tego opowiadania, tylko podaję je dla zilustrowania tezy, którą sobie sformułowałem przed jego przeczytaniem i która do mnie przemawia niezależnie od niego. Jak dla mnie to nie jest “lemowska logika”, tylko po prostu logika.  Zresztą, przecież sam napisałeś “Transfer ludzkiego umysłu do komputera też nie będzie możliwy, a jedynie jego jakiestam odwzorowanie”. To tak, jakby ktoś napisał “jak puścisz jabłko, to spadnie”, a Ty byś to skwitował “O, widzę, że Zenkowe pomysły wciąż żywe. Taka sama logika grawitacji jest w jego opowiadaniu”.

Szczerze mówiąc, zamiast tworzenia sztucznej inteligencji (co chyba jest możliwe), czy bajania o transferze ludzkiej świadomości, można by iść w stronę fizycznego połączenia mózgu z komputerem – w ten sposób dostalibyśmy istotę inteligentną o zwiększonej “mocy przerobowej” (co jest chyba celem tworzenia SI?), a jednocześnie zachowania świadomości człowieka. Albo można iść w stronę inżynierii genetycznej i tym sposobem dążyć do zwiększenia inteligencji i wytrzymałości człowieka, żeby inteligentne maszyny nie były potrzebne.

Gedeon, ależ mózg ludzki już jest połączony z komputerem. No, nie fizycznie, ale bezprzewodowo. Komputerem jest telefon podłączony do internetu, a informacje płyną przez oczy do mózgu. Dziś człowiek może czegoś nie wiedzieć, ale sprawdza w zasobach internetowych za pomocą telefonu i tę informację zdobywa. Telefon stał się zewnętrznym nośnikiem danych naszego mózgu. Problem w tym, że to paradoksalnie może wpływać na obniżenie jakości mózgu, że tak ujmę ogólnie, bo informacje są łatwo dostępne w telefonie. Pomijam jakość danych w internecie – możemy założyć, że tenże mózg korzysta tylko z prawidłowych danych. Kiedś, gdy człowiek czegoś nie wiedział, to tak zostawało, chyba że tę wiedzę zdobył po jakimś tam czasie. Dziś za pomocą telefonu mamy szybki dostęp do informacji, ale czy to połączenie z telefonem i internetem wpływa na zwiększenie inteligencji, to już kwestia dyskusyjna. Mózg może się przyzwyczaić, że dane ma łatwo dostępne na zewnętrznym nośniku, co może wpłynąć na nie tworzenie nowych połączeń między neuronami. Korzyść z połączenia z komputerem wcale nie jest taka oczywista.

@ Blackburn

Masz rację, ale dlatego pisałem o “FIZYCZNYM połączeniu z komputerem” – w sensie, że zespoły komputerowe będą integralną częścią mózgu, lub odwrotnie, że nie będzie tak, że jak czegoś nie wiem, to sięgam do komputera, tylko będę wiedział, to co, jest na komputerze. I nie będę się specjalnie przejmował tym, że mi się w biologicznej części mózgu neurony nie tworzą, bo mam lepsze, w części mechanicznej. W ogóle zachowanie mózgu organicznego w tym układzie służyłoby tylko temu, żeby zachować ciągłość świadomości (że ten robot to wciąż ja, bo przecież żyje w nim mój mózg, a nie tylko moja kopia).  Chodzi o to, żeby maszyny przestały być czymś zewnętrznym, dodatkiem do człowieka, tylko jego integralną częścią.

Oczywiście, najlepiej byłoby, gdyby jednak udało się przenieść wprost świadomość na komputer, a mózg, kolejny kawałek ohydnej, biologicznej materii będący wytworem, za przeproszeniem, doboru naturalnego, wypieprzyć na śmietnik, ale to uważam za niemożliwe, jak wyżej.

Czytałem podobne prace i z każdej wynika, że autor wierzy, że jeśli skopiuje czyjś umysł to ta kopia będzie tym umysłem. Czyli analogicznie – jak ktoś zrobi mi zdjęcie lub nagra na wideo – ta postać ze zdjęcia/filmu jest mną i staję się nieśmiertelny laughyes

 

http://totalizm.pl/telepathy_pl.htm

 

W powyższym artykule w części #B3 jest zaprezentowana odmienna teoria działania ludzkiej świadomości. Zakłada, tak jak wersja biblijna, że świadomość to atrybut duszy, a mózg, na zasadach telepatycznych, pozwala na odbiór fal telepatycznych (własnych jak i cudzych) dzięki kryształom piezoelektrycznym, które są obecne w hipokampie. Piezoelektryki potrafią reagować na nacisk nawet tak subtelny jak fala telepatyczna i transformować takie sygnały na elektryczne, podobnie jak działa dzisiejszy mikrofon, odbierający różnice ciśnień (dźwięk) i tłumaczący to na język binarny. Substancje te działają również w drugą stronę, tzn. potrafią też transformować dane z mózgu na fale telepatyczne, czyli działają zarówno jak mikrofon oraz  głośnik.

Wynika z tego, że hipokamp nie jest, tak jak twierdzą naukowcy głównego nurtu, pojemnikiem myśl i pamięci, a jedynie przekaźnikiem bodźców fizycznych do płaszczyzny duchowej, która jest jak software,  oraz w drugą stronę, natomiast mózg to tylko hardware.

Wynika z tego też, że jeśli zapewnić środowisko podobne do hipokampu, czyli złożone z kryształów piezoelektrycznych, możliwe byłoby osadzenie tam duszy, która mogłaby sterować np. cyborgiem lub żyć w świecie wirtualnym.

@ Trickster

Czytałem podobne prace i z każdej wynika, że autor wierzy, że jeśli skopiuje czyjś umysł to ta kopia będzie tym umysłem. Czyli analogicznie – jak ktoś zrobi mi zdjęcie lub nagra na wideo – ta postać ze zdjęcia/filmu jest mną i staję się nieśmiertelny

To właśnie miałem na myśli.

 

W powyższym artykule w części #B3 jest zaprezentowana odmienna teoria działania ludzkiej świadomości. Zakłada, tak jak wersja biblijna, że świadomość to atrybut duszy, a mózg, na zasadach telepatycznych, pozwala na odbiór fal telepatycznych (własnych jak i cudzych) dzięki kryształom piezoelektrycznym, które są obecne w hipokampie. Piezoelektryki potrafią reagować na nacisk nawet tak subtelny jak fala telepatyczna i transformować takie sygnały na elektryczne, podobnie jak działa dzisiejszy mikrofon, odbierający różnice ciśnień (dźwięk) i tłumaczący to na język binarny. Substancje te działają również w drugą stronę, tzn. potrafią też transformować dane z mózgu na fale telepatyczne, czyli działają zarówno jak mikrofon oraz  głośnik.

Wynika z tego, że hipokamp nie jest, tak jak twierdzą naukowcy głównego nurtu, pojemnikiem myśl i pamięci, a jedynie przekaźnikiem bodźców fizycznych do płaszczyzny duchowej, która jest jak software,  oraz w drugą stronę, natomiast mózg to tylko hardware.

Wynika z tego też, że jeśli zapewnić środowisko podobne do hipokampu, czyli złożone z kryształów piezoelektrycznych, możliwe byłoby osadzenie tam duszy, która mogłaby sterować np. cyborgiem lub żyć w świecie wirtualnym.

Jako osoba wierząca mam mieszane odczucia wobec tego – bo z jednej strony, to w pewnej mierze współgra z moimi wierzeniami o duszy itd., ale z drugiej strony, to jest czyste gdybanie i nie powinno stanowić podstawy do tworzenia teorii naukowych.

Z drugiej strony – podobnie jak w przypadku Twojej metafory ze zdjęciem, duszę/świadomość można tu porównać do programu komputerowego. Mogę przesłać program z jednego do drugiego komputera Internetem. Ale tak naprawdę nie przesyłam tego pierwotnego programu, tylko jego kopię.

Co ciekawe, np. Świadkowie Jehowy wierzą, że ludzie w ogóle nie posiadają “duszy” w sensie niematerialnym, że w Biblii “dusza” to tyle co “organizm żywy” (w celu wykazania tego powołują się na kilka fragmentów biblijnych, które można rozumieć w ten sposób i kasują/przerabiają tłumaczenie fragmentów, które wskazują na wiarę w duszę nieśmiertelną) – śmierć człowieka to śmierć całej istoty, koniec. Według nich Bóg po prostu “zapamiętuje” ludzi, którzy zasługują na zbawienie i przy zmartwychwstaniu ich odtworzy. Ale jednocześnie Świadkowie nie traktują tego jako skopiowanie, tylko sposób na faktyczne osiągnięcie nieśmiertelności (z przerwą od czasu śmierci do Sądu Ostatecznego).

 

Kiedyś też wypowiedź jakiegoś buddysty, który tłumaczył, że owszem, przy reinkarnacji “coś tam” przechodzi z istoty do istoty, ale to nie znaczy, że ta druga jest tą samą osobą, co pierwsza (co de facto niweczy tę całą naukę o karmie “Po prostu nie opłaca się być złym, bo to wróci do ciebie w następnym wcieleniu”, skoro konsekwencje złych czynów nie dotkną mnie, tylko nową istotę, którą będzie miała “coś tam” mojego).

 

http://totalizm.pl/soul_proof_pl.htm

 

Oto link do publikacji tego samego autora, gdzie przedstawione są dowody na istnienie duszy. Oczywiście to nie jedyne, na czym się opieram.

Warto badać takie zjawiska jak podróż mentalna, astralna, OOBE. Każdy może sam sobie udowodnić, że jest duchem, a nie tylko ciałem, już nawet nie mieszając w to religii, bo te opierają się na wierze, zaś jeszcze większą wartość ma nabycie wiedzy. Gram praktyki jest cenniejszy niż tona teorii.

 

Jeśli chodzi o badania Pająka. To polecam zacząć od przestudiowania jego konceptu grawitacji. Istnienie duszy jasno z niego wynika, natomiast prawdziwość tego konceptu każdy może sobie udowodnić.

 

http://totalizm.pl/dipolar_gravity_pl.htm

 

Dzisiejsza oficjalna teoria grawitacji twierdzi, że jest ona oddziaływaniem monopolarnym – jednobiegunowym, czyli ma charakter elektryczny, gdzie tak jak np. światło żarówki rozchodzi się promieniście z jednego centrum we wszystkich kierunkach. Każde dziecko jednak wie, że grawitacja to oddziaływanie dwubiegunowe, gdzie biegun A przyciąga się z biegunem B, czyli jest raczej zbliżone do oddziaływania magnetycznego, a nie elektrycznego, gdzie kilka biegunów A odpychałoby się wzajemnie.  Idą c dalej tym tropem – oficjalna nauka błędnie twierdząca, ze grawitacja jest monopolarna – zakłada że gdzieś istnieje antymateria i jako, że musiałaby się odpychać z materią – jest gdzieś na drugim krańcu wszechświata. Z koncepcji dipolarnej zaś wynika, że antymateria nie istnieje, lecz (nazwana tak specjalnie dla odróżnienia) przeciwmateria, która jako, że przyciąga się z materią, zajmuje tę samą przestrzeń. Ta przeciwmateria, zgodnie z tym, ma te same atrybuty co znana i postulowana przez niemal wszystkie systemy ezoteryczne – materia astralna. Tak więc Koncept Dipolarnej Grawitacji tłumaczy w sposób naukowy istnienie duszy, telepatii i wielu innych zjawisk, które są niemożliwe do udowodnienia w oparciu o obowiązującą dziś błędną, monopolarną teorię grawitacji.

Nie trzeba czekać, aż wszyscy naukowcy przytakną, że to jednak prawda, bo będziemy czekać sto lat, tak jak było w przypadku badań Kopernika. osoby potrafiące myśleć samodzielnie są w stanie zbadać to na własną rękę.

 

Pozdrawiam

@ Trickster

“Oto link do publikacji tego samego autora, gdzie przedstawione są dowody na istnienie duszy. Oczywiście to nie jedyne, na czym się opieram”

Argumentacja “dusza jako sofware” jest dla mnie sensowna – tyle, że wg mnie nie jest ona dowodem na istnienie duszy/Boga, tylko dowodem na to, że potencjalnie możliwe jest istnienie takich bytów, w sensie niematerialnych istot. Umysł to zespół informacji, informacja może istnieć w postaci niematerialnej (np. fal radiowych, czy energii elektrycznej), więc teoretycznie może istnieć istota inteligentna niematerialna. Problem w tym, że z tej potencjalnej możliwości nie wynika, że faktycznie coś takiego w obecnej chwili istnieje – albo, że kiedykolwiek zaistnieje. Albo że akurat właśnie człowiek ma duszę. Argumentem wysuwanym przez ateistów jest np to, że kiedy wytniesz człowiekowi kawałek mózgu, to przy założeniu, że nie spowoduje to śmierci, częstokroć traci on część swojego umysłu – pamięć, określone zdolności itd, co jednak sugeruje, że umysł ludzki=mózg i koniec. Chyba, żebyśmy przyjęli, że dusza to jakiś “trzon osobowości”, w skład którego nie wchodzi pamięć i umiejętności (co w sumie miałoby sens, no bo po co duchowi umiejętności manualne związane ze sterowaniem organizmem).

 

Co do wywodów Pająka, to są one bardzo długie... i mocno bełkotliwe. Czytam i czytam i jeszcze nie dotarłem do sedna. Same ogólne wywody nt tego, że ateizm jest be (nie to, żebym się nie zgadzał), że naukowcy są be, co druga fraza to Pisany Dużymi Literami Ważny Termin, albo odwołanie do jakiegoś innego miejsca albo publikacji. Temat jest ciekawy, ale nie wiem, czy dam radę przebrnąć całość. Jeśli masz link do jakiegoś bardziej przystępnego artykułu, który od razu wyjaśniałby podstawowe koncepcja Pająka, zamiast składać się z samych odwołań, to zapodaj.

 

“Podróż mentalna, astralna, OOBE. Każdy może sam sobie udowodnić, że jest duchem, a nie tylko ciałem, już nawet nie mieszajac w to religii”

Problem w tym, że nauka podaje inne wyjaśnienia tych fenomenów.  Co do nie mieszania religii... Pająk dosyć mocno deklaruje, że jego teorie dowodzą istnienia Boga. Czyżbyś wybierał tylko to co Ci pasuje ;)

Swoją drogą, ja jestem wierzącym agnostykiem – wierzę, że istnieje Bóg, ale wierzę, że Jego istnienia nie da się udowodnić, ani zaprzeczyć. Bo Bóg z definicji jest transcendetalny i niepojęty. Czyli – nie da się udowodnić istnienia Boga za pomocą ludzkiej logiki, bo jeśli coś istnieje w ramach ludzkiej logiki, to nie jest to Bogiem. “Jeżeli uważasz, że wyraźnie widziałeś Boga, to nie wiem, co widziałeś, ale na pewno nie Boga” – nie pamiętam, kto to powiedział, ale w sumie się zgadzam.

 

Dzisiejsza oficjalna teoria grawitacji twierdzi, ze ta jest oddziaływaniem monopolarnym – jednobiegunowym, czyli ma charakter elektryczny, gdzie tak jak np światło żarówki rozchodzi się promieniście z jednego centrum we wszystkich kierunkach. Każde dziecko jednak wie, ze grawitacja to oddziaływanie dwubiegunowe, gdzie biegun A przyciąga się z biegunem B czyli jest raczej zbliżone do oddziaływania magnetycznego. Jeśli ktoś się z tym zgadza, jest w stanie dojść do dalszych konsekwencji tego stwierdzenia, tak jak robi to profesor Pająk w swoich publikacjach.

No właśnie problem w tym, że obojętnie czy się z tym zgadzam, czy nie, nie widzę, jak miałoby to wpływać na fakt istnienia duszy, czy też nie. Nie widzę, w jaki sposób Koncept Dipolarnej Grawitacji miałby dowodzić istnienia, jak to ujmuje Pająk “przeciwświata”.  A już jego założenie, że:

Stąd w tamtym przeciw-świecie wszystko jest odwrotne do tego co mamy w naszym świecie fizycznym. Przykładowo, ponieważ w naszym świecie materia jest "głupia", panująca w przeciw-świecie substancja, czyli "przeciw-materia", jest inteligentna w swoim stanie naturalnym – to ona formuje więc ów nadrzędny intelekt wszechświata, który znamy pod nazwą "Bóg".

jest kompletnie z sufitu wzięte. Nawet gdyby założyć, że istnieje jakiś przeciwświat, będący odwrotnością naszego (a nie widzę, jak istnienie tego świata miałoby wynikać z grawitacji), to niby dlaczego ta odwrotność miałaby polegać na tym, że tam materia jest inteligentna? Przecież w naszym świecie istnieje inteligencja, więc równie dobrze odwrotność mogłaby polegać na tym, że tam w ogóle nie ma istot inteligentnych. Albo w ogóle nie ma materii. Albo cokolwiek, czego nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić. Generalnie, część rozważań, które przeczytałem, jest miejscami nawet dosyć ciekawa, problem w tym, że w wielu miejscach brak jest związków przyczynowo-skutkowych. W sumie, w tekstach nacechowanym ideologicznie dosyć częstym jest zjawisko argumentacji na zasadzie “2+2=4, a zatem 4-2=2, a zatem Mojszyzm jest jedynie słuszną ideologią, a skoro już to ustaliliśmy, przejdźmy dalej” – rozumowanie, które do pewnego momentu jest całkiem logicznie, ale w pewnym momencie pojawia się przeskok i autor formułuje wniosek, który nijak nie wynika z tego wcześniejszego, poprawnego rozumowania, po czym przyjmuje założenie “no to już sobie udowodniliśmy, prawda, nad tym już nie trzeba dyskutować, zgadzamy się co do tego, więc teraz tylko zastanówmy się, co z tego wynika”. I w ten sposób czytelnik faktycznie może się zasugerować, że całość wywodu jest logiczna, “przeskakując” nad tą luką. Swoją drogą, do tej pory spotykałem się z tym głównie w tekstach wojujących ateistów.

 

 

 

     W czasie kiedy pisałeś post, prze edytowałem poprzedni i napisałem o tych zależnościach między Konceptem Dipolarnej Grawitacji, a istnieniem i atrybutami przeciwmaterii, które może niezbyt jasno określił Pająk, chociaż niewyczerpująco. Napisałem też jak w logiczny sposób każdy jest w stanie dowieść na własną rękę, która koncepcja grawitacji jest prawidłowa.

 

Argumentem wysuwanym przez ateistów jest np to, że kiedy wytniesz człowiekowi kawałek mózgu, to przy założeniu, że nie spowoduje to śmierci, częstokroć traci on część swojego umysłu – pamięć, określone zdolności itd, co jednak sugeruje, że umysł ludzki=mózg i koniec.

 

W moich oczach nie kłuci się to z istnieniem duszy i przechowywaniem tam pamięci. Może być tak, że ta część mózgu jest potrzebna do przetwarzania określonych rzeczy. Z ich koncepcji wynika, że popsucie radioodbiornika miałoby być dowodem na nieistnienie fal radiowych. “Ha! zobaczcie! Popsułem radio i nie działa. A mówili że sygnał leci do radia z nadajnika. Bzdura!”

Druga sprawa – jeśli świadomość byłaby zależna jedynie od mózgu – wystarczyłaby transplantacja tego organu do kolejnego ciała i bylibyśmy nieśmiertelny, a o ile mi wiadomo, tego typu eksperymenty dowodziły czego innego. Mózg bez ducha to tylko hardware bez softu. Jeśli osadzić tam ducha, mogłoby to działać.

 

    Co do nie mieszania religii... Pająk dosyć mocno deklaruje, że jego teorie dowodzą istnienia Boga. Czyżbyś wybierał tylko to co Ci pasuje ;)

 

Dla mnie religie, a istnienie Boga to dwie różne rzeczy. Chrześcijaństwo przykładowo ma 2 tysiące lat, jeszcze inne religie mają inny wiek – to znaczy, że Bóg wcześniej nie istniał? To tak jak mówić, ze przed Newtonem nie było grawitacji.

 

       Swoją drogą, ja jestem wierzącym agnostykiem – wierzę, że istnieje Bóg, ale wierzę, że Jego istnienia nie da się udowodnić, ani zaprzeczyć. Bo Bóg z definicji jest transcendetalny i niepojęty. Czyli – nie da się udowodnić istnienia Boga za pomocą ludzkiej logiki, bo jeśli coś istnieje w ramach ludzkiej logiki, to nie jest to Bogiem. “Jeżeli uważasz, że wyraźnie widziałeś Boga, to nie wiem, co widziałeś, ale na pewno nie Boga” – nie pamiętam, kto to powiedział, ale w sumie się zgadzam.

 

Ja widzę to dokładnie odwrotnie. Bóg jest wszechobecny, czyli cały czas Go postrzegamy. Tylko od punktu widzenia danej jednostki i jej zdolności postrzegania zależy, czy przyjmuje to do wiadomości. Nie mówię tu o wkręcaniu sobie, ale o tym czy faktycznie się to Widzi czy nie Widzi, że świat, jako całość, posiada inteligencję. To tak jak w tej historii, gdzie plują komuś na twarz, a on sobie wmawia, że to deszcz.

Posłużę się kolejną anegdotą:

Jeden ślepiec łapał słonia za nogę i mówił; “to drzewo”, drugi łapał za ogon i stwierdza: “to wąż”, trzeci łapie za kieł i mówi “to oszczep”. Wszystkiemu przygląda się ktoś kto widzi i mówi “przecież to słoń”. Dla niego to oczywiste, ale jak ma to wyjaśnić trzem pozostałym w przekonujący sposób? Mogliby mu jedynie wierzyć, ale nie wiedzieliby czy to prawda. Niemniej każdy ze ślepców postrzegał chociaż cześć słonia i wiedział, ze coś tam istnieje a nie odwrotnie.

 

Przecież w naszym świecie istnieje inteligencja.

 

W naszym świecie, rozumianym jako połączenie płaszczyzny fizycznej i duchowej owszem, ale na samej płaszczyźnie fizycznej nie istnieje, chyba że wirtualna. Kiedy człowiek lub zwierze umiera, utracone pozostaje połączenie z inteligentną duszą i ciało samo w sobie nie jest inteligentne

 

Fakt, że Pająk może nieco rozwleka i nieraz się powtarza, ale moim zdaniem jego koncepcje są na tyle wartościowe, że można trochę na to przymknąć oko. Przeczytałem prawie wszystkie jego książki i te teorie układają mi się w logiczną całość. W artykułach co kawałek są odnośniki do innych publikacji, ale chyba trudno byłoby napisać, o czymś tak wielowątkowym, w sposób bardziej zwięzły. Profesor cały czas aktualizuje swoje prace więc może kiedyś  uda mu się stworzyć coś bardziej uporządkowanego.

W skrócie wszystko jest wyjaśnione na stronie głównej http://totalizm.pl,a link do konceptu zamieściłem w poprzednim poście. On jest podstawą kolejnych wniosków. Zaznaczę też, że nie zawsze zgadzam się z Pająkiem, ale jego podstawowe założenia uważam za słuszne.   

 

Na tym forum jest też temat o Kwantowej Teorii Heima, która jest zbieżna z założeniami KDG.

 

http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/56842409

 

     W czasie kiedy pisałeś post, prze edytowałem poprzedni i napisałem o tych zależnościach między Konceptem Dipolarnej Grawitacji, a istnieniem i atrybutami przeciwmaterii, które może niezbyt jasno określił Pająk, chociaż niewyczerpująco. Napisałem też jak w logiczny sposób każdy jest w stanie dowieść na własną rękę, która koncepcja grawitacji jest prawidłowa.

No właśnie nie bardzo. Bo napisałeś:

Z koncepcji dipolarnej zaś wynika, że antymateria nie istnieje, lecz (nazwana tak specjalnie dla odróżnienia) przeciwmateria, która jako, że przyciąga się z materią, zajmuje tę samą przestrzeń. Ta przeciwmateria, zgodnie z tym, ma te same atrybuty co znana i postulowana przez niemal wszystkie systemy ezoteryczne – materia astralna. Tak więc Koncept Dipolarnej Grawitacji tłumaczy w sposób naukowy istnienie duszy, telepatii i wielu innych zjawisk, które są niemożliwe do udowodnienia w oparciu o obowiązującą dziś błędną, monopolarną teorię grawitacji.

  1. Dalej jest niejasne, bo czym miałaby się różnić antymateria od przeciwmaterii? Z samej zmiany przedrostka z łacińskiego na polski nie wynika, o co chodzi.
  2. Pokazujesz tu właśnie to, o czym mówię – ten “przeskok w rozumowaniu”. Z czego miałoby wynikać, że “przecimateria” ma atrybuty materii astralnej? Dlaczego jej istnienie (przy założeniu, że istnieje) miałoby mieć wpływ na duszę i telepatię? Dla mnie brzmi jak twierdzenie na zasadzie “Z moich wyliczeń wynika, że atomy są zbudowane na innej zasadzie, niż do tej chwili uważano, a zatem istnieją smoki”. Co ma piernik do wiatraka?

W moich oczach nie kłuci się to z istnieniem duszy i przechowywaniem tam pamięci. Może być tak, że ta część mózgu jest potrzebna do przetwarzania określonych rzeczy. Z ich koncepcji wynika, że popsucie radioodbiornika miałoby być dowodem na nieistnienie fal radiowych. “Ha! zobaczcie! Popsułem radio i nie działa. A mówili że sygnał leci do radia z nadajnika. Bzdura!”

Hmm, tylko to wymagałoby założenia, że ciało jest nawet nie tyle nośnikiem duszy, co jej “marionetką” – że nawet za życia dusza nie istnieje w ciele, tylko gdzieś tam (zapewne zgodnie z teoriami Pająka w świecie przeciwmaterii, czymkolwiek miałaby ona być) i jedynie przekazuje polecenia do ciała (a jeśli część ciała, w tym mózgu, jest uszkodzona, to zwyczajnie ciało nie może wykonywać polecenia duszy). Ale to troszkę bez sensu. Jeśli na skutek uszkodzenia mózgu JA straciłem pamięć, to JA tego czegoś nie jestem świadom. Jeśli JA tego nie pamiętam, a pamięta to “moja” dusza, to de facto oznacza, że ja i moja dusza mamy dwie oddzielnie świadomości, jesteśmy dwoma odrębnymi bytami i na tej zasadzie to raczej nie jest moja dusza, tylko jakiś “demon” z zewnątrz, który mnie “opętuje” (albo nie, jeśli interfejs dostępu jest uszkodzony).

 

Dla mnie religie, a istnienie Boga to dwie różne rzeczy. Chrześcijaństwo przykładowo ma 2 tysiące lat, jeszcze inne religie mają inny wiek – to znaczy, że Bóg wcześniej nie istniał? To tak jak mówić, ze przed Newtonem nie było grawitacji.

No właśnie. Przed Newtonem grawitacja istniała, więc JEŚLI chrześcijaństwo (albo jakaś inna religia) jest prawdziwa, to znaczy, że przed powstaniem chrześcijaństwa i tak istniał Bóg w rozumieniu chrześcijańskim, tylko ludzie nie byli tego świadomi. Poza tym, Pająk pisze wprost o tym, że wg niego Biblia jest prawdziwa, czyli odwołuje się do konkretnej religii (co oznaczałoby, że wg niego grawitacja potwierdza nie tylko istnienie Boga i duszy, ale “obiektywną słuszność” konkretnego systemu etycznego, co jest jeszcze większą abstrakcją).

 

Ja widzę to dokładnie odwrotnie. Bóg jest wszechobecny, czyli cały czas Go postrzegamy. Tylko od punktu widzenia danej jednostki i jej zdolności postrzegania zależy, czy przyjmuje to do wiadomości. Nie mówię tu o wkręcaniu sobie, ale o tym czy faktycznie się to Widzi czy nie Widzi, że świat, jako całość, posiada inteligencję. To tak jak w tej historii, gdzie plują komuś na twarz, a on sobie wmawia, że to deszcz.

Ja to widzę raczej na takiej zasadzie, że w pewnej chwili czujesz na swojej twarzy wilgoć, ale nie wiesz, skąd się ona wzięła. I są tacy, którzy powiedzą “Aha, to na pewno ktoś mnie opluł, czyli ta wilgoć na mojej twarzy to jednoznaczny dowód na istnienie jakiejś plującej osoby!”, a są tacy, którzy powiedzą “Absolutnie, na 100% nikt Cię nie opluł! W ogóle nie ma takiej opcji! Jeśli w ogóle bierzesz pod uwagę możliwość oplucia, to jesteś debilem i chcesz mordować tych, którzy w to nie wierzą! Ja jestem racjonalistą i nie uwierzę, że istnieje możliwość, żeby ktoś Cię opluł, chyba, żebyś przedstawił jakiś jednoznaczny dowód, którego zresztą nie możesz przedstawić, bo przecież nikt Cię nie opluł!”.

 

Jeden ślepiec łapał słonia za nogę i mówił; “to drzewo”, drugi łapał za ogon i stwierdza: “to wąż”, trzeci łapie za kieł i mówi “to oszczep”. Wszystkiemu przygląda się ktoś kto widzi i mówi “przecież to słoń”. Dla niego to oczywiste, ale jak ma to wyjaśnić trzem pozostałym w przekonujący sposób? Mogliby mu jedynie wierzyć, ale nie wiedzieliby czy to prawda. Niemniej każdy ze ślepców postrzegał chociaż cześć słonia i wiedział, ze coś tam istnieje a nie odwrotnie.

Anegdota OGÓLNIE jest mądra i znam ją, tyle, że w żaden sposób nie dowodzi, że w naszym przypadku tym macanym przedmiotem jest słoń. Bo w kwestiach metafizycznych wszyscy jesteśmy właśnie tymi ślepcami i nie ma żadnego “widza”. Owszem, co niektórym może się wydawać, że takimi “widzami” są, z naciskiem na “wydawać się”. A przecież to faktycznie może być drzewo, wąż i oszczep. Metafora wskazuje na pewien konkretny mechanizm blokujący nasze postrzeganie, ale nie daje konkretnych dowodów na to, co w konkretnej jest tym tym “słoniem”, którego nie widzimy. Powiedziałbym, że ona uczy właśnie agnostycyzmu, bo pokazuje, że nigdy nie jesteśmy w stanie stanowczo i nieodwołalnie sformułować stwierdzenia o naturze jakiegoś bytu, bo nigdy nie możemy być pewni, czy obserwujemy wszystkie jego cechy. Dla Ciebie słoń jest Bogiem, dla materialisty to będzie po prostu wszechświat i obowiązujące w nim prawa fizyki, bez żadnej nadrzędnej inteligencji kierującej tym wszystkim (co zresztą ładnie się wpisuje w Tą twoją metaforę – bo teraz wyobraź sobie, że obok pierwszego widza staje drugi widz, który stwierdza “Tak, to słoń i to nie byle jaki słoń, to jest rozumny i inteligentny słoń, którego umysł bije ludzkie na głowę i którego istnienie uzasadnia istnienie duszy i telepatię” – i Pająk byłby właśnie tym drugim widzem).

 

W naszym świecie, rozumianym jako połączenie płaszczyzny fizycznej i duchowej owszem, ale na samej płaszczyźnie fizycznej nie istnieje, chyba że wirtualna. Kiedy człowiek lub zwierze umiera, utracone pozostaje połączenie z inteligentną duszą i ciało samo w sobie nie jest inteligentne.

O tym pisałem już wyżej. To znaczyłoby, że moja wiedza (a przecież wiem tyle, ile jest zapisane w moim mózgu), a wiedza mojej duszy, to coś innego. Czyli w chwili śmierci ja przestaję istnieć, a istnieje sobie dalej dusza. Oczywiście, przy założeniu, że ta dusza istnieje, bo na razie nie ma to dowodu.

Poza tym, widać tu wyraźną lukę logiczną.

  1. Twierdzisz, że istnieje przeciwświat będący odwrotnością świata materialnego i że w naszym świecie nie ma inteligencji, więc w przeciwświecie wszystko jest inteligentne.
  2. Stwierdzam, że przecież w naszym świecie jest inteligencja (bo przecież większość ludzi jest jako taka inteligentna).
  3. Odpowiadasz, że nie, nie ma w naszym świecie inteligencji, bo ona istnieje w przeciwświecie i naa materialny tylko jakoś tam oddziałuje.

Tym samym dochodzimy do błędnego koła, bo w punkcie 3 mającym uzasadniać punkt 1 odwołujesz się do twierdzenia zawartego w punkcie 1. A jest prostsze wytłumaczenie – w świecie materii istnieje materia i inteligencja i przeciwświat – o ile istnieje – nie ma tu nic do rzeczy.

Poza tym, jeśli ten przeciwświat miałby być dokładnym przeciwieństwem materialnego, to prowadzi do wielu innych paradoksów. No bo skoro chyba nie przeczysz, że w tej teorii Bóg i dusze oddziałują w przeciwświecie (bo nie mogą oddziaływać w świecie, w którym istnieją). A jednocześnie oddziałują w świecie materialnym (bo uważasz, że dusza kieruje ciałem). A przecież przy założeniu (zresztą wziętym z sufitu), że przeciwświat jest dokładnym przeciwieństwem świata materialnego w absolutnie każdym aspekcie, skoro przeciwświecie istnieją dusze, to świat materialny powinien być absolutnie wolny od jakiegokolwiek oddziaływania dusz.

Poza tym, sam Pająk jako przykład pola dipolarnego podaje pole magnetyczne. I że magnetyzm sprawia, że “dociskają” się do siebie różnoimiennie naładowane obiekty. Ok, tylko to nie znaczy, że te obiekty są swoimi dokładnymi przeciwieństwami. Biegun minusowy magnesu nie jest dokładnym przeciwieństwem biegunu plusowego – różni się konkretną cechą, ładunkiem magnetycznym i tyle. Przecież z faktu, że biegun minusowy nie jest rozumny nie wyprowadzasz twierdzenia, że biegun dodatni jest rozumny “bo przecież to są przeciwieństwa!”. Analogicznie, nie widzę powodu dla którego nawet przy przyjęciu istnienia przeciwświata mającego być “przeciwnym biegunem” w stosunku do świata materialnego, owa przeciwność miałaby dotykać właśnie kwestii duchowości czy inteligencji.

 

W skrócie wszystko jest wyjaśnione na stronie głównej http://totalizm.pl,a link do konceptu zamieściłem w poprzednim poście. On jest podstawą kolejnych wniosków. Zaznaczę też, że nie zawsze zgadzam się z Pająkiem, ale jego podstawowe założenia uważam za słuszne.   

 

To ja mam odwrotnie. Niektóre twierdzenia uznaję za słuszne, ale ogólnie, uważam jego teorie za wyssane z palca. To znaczy – nie mówię, że absolutnie, na 100% nie ma racji, po prostu uważam, że jego twierdzenia są nijak nieudowodnione i nie mają podstaw naukowych. To jest po prostu wiara i tyle.

 

Szczerze mówiąc, już bardziej przemawia do mnie teoria oparta na prostym założeniu, że mogą istnieć inne wymiary, których nie postrzegamy. I tak, jak np. istota widząca jedynie dwa wymiary postrzegałaby siebie i swoich towarzyszy jako płaskich, a tego co znajduje się ponad widzialną dla niej płaszczyznę (w tym jej własnych elementów wystających ponad płaszczyznę). No i Bóg co do zasady siedzi sobie “ponad” postrzeganą przez nas trójwymiarową przestrzenią, a kiedy zdecyduje się wsadzić do niej palec, postrzegamy to na takiej samej zasadzie, jak dwuwymiarowcy postrzegaliby opuszek palca trójwymiarowego człowieka akurat stykający się z widzialną dla nich dwuwymiarową płaszczyzną.

Tyle, że ta teoria, podobnie jak wszystkie inne nt Boga, pokazuje jedynie “teoretycznie tak Bóg mógłby działać”, ale nijak nie dowodzi, że faktycznie On tak działa – albo w ogóle istnieje.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

To ja mam odwrotnie. Niektóre twierdzenia uznaję za słuszne, ale ogólnie, uważam jego teorie za wyssane z palca. To znaczy – nie mówię, że absolutnie, na 100% nie ma racji, po prostu uważam, że jego twierdzenia są nijak nieudowodnione i nie mają podstaw naukowych. To jest po prostu wiara i tyle.

 

Zgodzisz się, że grawitacja jest oddziaływaniem dwubiegunowym, gdzie biegun A jest przyciągany z biegunem B, podobnie jak oddziaływanie magnetyczne, a nie oddziaływaniem jednobiegunowym, gdzie istnieje centralny biegun A emanujący promieniście, tak jak oddziaływanie elektryczne, który odpycha się z innymi biegunami A?

Nie wiem czy to jest wyssane z palca, bo każdy jest w stanie określić, czy grawitacja ma cechy magnetyczne, czy elektryczne i nie potrzebuje do tego opinii żadnych autorytetów. Jaki jeszcze dowód jest potrzebny. Przecież masz go przed oczami. A jeśli ktoś upierałby się, że dzisiaj jest wtorek (a jest sobota), to  nie wiem co byłoby dla niego przekonującym dowodem. Wszystkie nazywałby nienaukowymi, czy pseudonaukowymi.

 

Jeśli już koniecznie trzeba dowodów to np. fotografia kirlianowska potrafi pokazać obraz płaszczyzny duchowej.

 

 

Na powyższym zdjęciu widać duchową część liścia, która pozostała, pomimo ułamania fizycznego fragmentu.

 

Poniżej można zobaczyć energię oddziałującą na różdżkę radiestezyjną.

 

 

Zdjęcie pochodzi z tego artykułu: http://totalizm.pl/telekinesis_pl.htm

 

Analogicznie, nie widzę powodu dla którego nawet przy przyjęciu istnienia przeciwświata mającego być “przeciwnym biegunem” w stosunku do świata materialnego, owa przeciwność miałaby dotykać właśnie kwestii duchowości czy inteligencji.

 

Wskazują na to inne przesłanki, wcześniej postulowane chociażby przez religie, że istnieje płaszczyzna duchowa i znajdująca się w niej nadrzędna inteligencja. Koncept Dipolarnej Grawitacji dowodzi, że płaszczyzna fizyczna faktycznie jest powiązana grawitacyjnie z inną, która zgodnie z zasadami logiki, ma przeciwne właściwości, tak jak dwa bieguny w oddziaływaniu magnetycznym. Zgodnie z popularną dziś teorią monopolarną, grawitacja ma tylko jeden biegun, czyli świat fizyczny istnieje w osamotnieniu, jednak nie może być to prawda, bo wiemy, że grawitacja polega na przyciąganiu się jednego przedmiotu z drugim, a nie “nieprzyciąganiu się jednego przedmiotu, oraz odpychaniu jednego z innymi.” To nie miałoby sensu ;)

 

skoro przeciwświecie istnieją dusze, to świat materialny powinien być absolutnie wolny od jakiegokolwiek oddziaływania dusz.

 

Logiczne jest, że skoro w przeciwświecie istnieją dusze, to świat materialny powinien być wolny od  ich istnienia, a nie oddziaływania. I tak jest. Dusze nie istnieją na płaszczyźnie fizycznej, tylko duchowej.

Skoro dusze oddziałują na świat materialny, to analogicznie, ciała fizyczne, przeciwnie, nie oddziałują na świat duchowy.  Tak więc wszystko zgadza się z konceptem.

 

O tym pisałem już wyżej. To znaczyłoby, że moja wiedza (a przecież wiem tyle, ile jest zapisane w moim mózgu), a wiedza mojej duszy, to coś innego. Czyli w chwili śmierci ja przestaję istnieć, a istnieje sobie dalej dusza. Oczywiście, przy założeniu, że ta dusza istnieje, bo na razie nie ma to dowodu.

 

Przecież o to się rozchodzi, że zgodnie z Konceptem Dipolarnej Grawitacji, wiesz tyle ile jest zapisane w twoim duchu, a nie mózgu.

 

Twierdzisz, że istnieje przeciwświat będący odwrotnością świata materialnego i że w naszym świecie nie ma inteligencji, więc w przeciwświecie wszystko jest inteligentne.

Stwierdzam, że przecież w naszym świecie jest inteligencja (bo przecież większość ludzi jest jako taka inteligentna).

 

Ludzie rozumiani jako połączenie ducha i ciała są inteligentni, ale ciało samo w sobie nie jest inteligentne, tylko duch, zajmujący tą samą przestrzeń. Tak jakby do szklanki z wodą nasypać piasku. Woda – bardziej subtelna – jak duch, i piasek – bardziej “materialny” – jak ciało fizyczne.

 

Powiedziałbym, że ona uczy właśnie agnostycyzmu, bo pokazuje, że nigdy nie jesteśmy w stanie stanowczo i nieodwołalnie sformułować stwierdzenia o naturze jakiegoś bytu, bo nigdy nie możemy być pewni, czy obserwujemy wszystkie jego cechy.

 

Tylko czy znajomość wszystkich cech jest potrzebna. Przykładowo nie musimy zaglądać komuś do ż*** żeby stwierdzić, że ten ktoś istnieje. Wystarczy przykładowo, że widzimy jego twarz, żeby stwierdzić, że tak i zdecydowanie nie jest to nicość.

 

Jeśli na skutek uszkodzenia mózgu JA straciłem pamięć, to JA tego czegoś nie jestem świadom. Jeśli JA tego nie pamiętam, a pamięta to “moja” dusza, to de facto oznacza, że ja i moja dusza mamy dwie oddzielnie świadomości, jesteśmy dwoma odrębnymi bytami i na tej zasadzie to raczej nie jest moja dusza, tylko jakiś “demon” z zewnątrz, który mnie “opętuje” (albo nie, jeśli interfejs dostępu jest uszkodzony).

 

Ja słowo “Ja” prędzej odniósłbym do duszy niż do ciała. Co powiesz np. o przypadkach gdzie w hipnozie ktoś przypomniał sobie coś, nawet inne wcielenia.

 

Dalej jest niejasne, bo czym miałaby się różnić antymateria od przeciwmaterii? Z samej zmiany przedrostka z łacińskiego na polski nie wynika, o co chodzi.

 

Sama nazwa jest zmieniona dla odróżnienia. Antymateria jest postulowana przez monopolarną teorię, zgodnie z którą miałaby być niby gdzieś na przeciwnym krańcu wszechświata, bo monopolarne bieguny A odpychałyby się od siebie. Jednak Koncept Dipolarnej grawitacji zakłada, ze coś takiego nie ietnieje, bo grawitacja dipolarna polega na przyciąganiu bieguna A i B, więc ta (nazwana dla odróżnienia) przeciwmanteria nie jest gdzieś, lecz nie wiadomo gdzie, ale zajmuje tą samą przestrzeń co materia fizyczna, bo przyciągają się do siebie. Jest jak w podanym powyżej przykładzie z wodą i piaskiem. To wszystko zgadza się z nauką wszystkich religii (chyba tylko oprócz Świadków Jechowy), że dusza rezyduje w połączeniu z ciałem. Swoją drogą – pytałem o to jechowych – mówili, że dusza nie istnieje i po śmierci nic nie ma. Kiedy zacytowałem fragment pisma na którym się opierają, gdzie “ruach” (po hebrajsku – tchnienie życia, dusza) zostało wtłoczone do ciało i to ożyło, mówili, że to ciekawe zagadnienie i powiedzą mi za tydzień o co chodzi. Naradzili się i opowiedzieli mi coś co nie miało dla mnie większego sensu, ani oparcia w ich własnych pismach i mieli nadzieję, że dali mi wystarczające wyjaśnienie (ciemny lud wszystko kupi ;) Poza tym ich biblia tysiąclecia – zwana też biblią tysiąca kłamstw – jest uważana za jedno z najgorszych tłumaczeń, wspierających wciskanie kitów. Np. słowo “ruach” jest tam tłumaczone odmiennie.

 

Pokazujesz tu właśnie to, o czym mówię – ten “przeskok w rozumowaniu”. Z czego miałoby wynikać, że “przecimateria” ma atrybuty materii astralnej? Dlaczego jej istnienie (przy założeniu, że istnieje) miałoby mieć wpływ na duszę i telepatię?

 

Mogę zaprosić do lektury artykułów dotyczących duszy i telepatii, bo nie widzę sensu, żebym miał  je przepisywać własnymi słowami. Przyznaję, że z pojedynczego artykułu nie wszystko wynika. Pająk napisał ponad 20 książek o tych zagadnieniach.

 

http://totalizm.pl/telepathy_pl.htm

 

Link do artykułu o duszy już wkleiłem. W nich są odniesienia i poszlaki wynikające też z innych źródeł, niż tylko Doncept Dipolarnej Grawitacji

 

Oto link do 18 tomowej monografii http://totalizm.pl/tekst_1_5.htm

Istnieje jeszcze kilka książek tego autora nie wchodzących w jej skład.

 

Ja jestem racjonalistą

 

Chciałbym poznać kogoś, kto uważa, że nie jest ;)

Jeszcze nieco ponad 100 lat temu ludzie mówili “Jestem racjonalistą i dobrze wiem, że nic cięższego od powietrza nie może latać...”  i na to wszystko zjawili się bracia Wright. wink  Ciekawe też, że tacy racjonaliści nie zauważali ptaków.

 

Pozdrawiam

Zgodzisz się, że grawitacja jest oddziaływaniem dwubiegunowym, gdzie biegun A jest przyciągany z biegunem B, podobnie jak oddziaływanie magnetyczne, a nie oddziaływaniem jednobiegunowym, gdzie istnieje centralny biegun A emanujący promieniście, tak jak oddziaływanie elektryczne, który odpycha się z innymi biegunami A?

Nie wiem czy to jest wyssane z palca, bo każdy jest w stanie określić, czy grawitacja ma cechy magnetyczne, czy elektryczne i nie potrzebuje do tego opinii żadnych autorytetów. Jaki jeszcze dowód jest potrzebny. Przecież masz go przed oczami. A jeśli ktoś upierałby się, że dzisiaj jest wtorek (a jest sobota), to  nie wiem co byłoby dla niego przekonującym dowodem. Wszystkie nazywałby nienaukowymi, czy pseudonaukowymi.

 

A czemu skupiłeś się akurat na kwestii działania grawitacji? Przecież nie o to mi chodzi. Chodzi mi o to, że nawet przy założeniu, że teoria grawitacji Pająka jest słuszna, to w żaden sposób z jej słuszności nie wynika istnienie Boga, duszy itd.

 

Na powyższym zdjęciu widać duchową część liścia, która pozostała, pomimo ułamania fizycznego fragmentu.

 

No, no serio teraz to pojechałeś. Na serio uważasz to zdjęcie za dowód? A jak ja w photoshopie stworzę zdjęcie, na którym będzie widać jakieś zarysy postaci i ogłoszę, że na tym zdjęciu Pan Bóg wyznacza Gedeona na swojego pełnomocnika, to będziesz się mnie słuchać?

 

Poniżej można zobaczyć energię oddziałującą na różdżkę radiestezyjną.

Znowuż – dorobienie plamy na zdjęciu to dla osoby znającej się na rzeczy jest drobnostka.

 

Wskazują na to inne przesłanki, wcześniej postulowane chociażby przez religie, że istnieje płaszczyzna duchowa i znajdująca się w niej nadrzędna inteligencja.

A dowodem na to, że nie istnieje Bóg są przesłanki postulowane chociażby przez różne ideologie, jak komunizm. Taka sama logika.

 

Koncept Dipolarnej Grawitacji dowodzi, że płaszczyzna fizyczna faktycznie jest powiązana grawitacyjnie z inną, która zgodnie z zasadami logiki, ma przeciwne właściwości, tak jak dwa bieguny w oddziaływaniu magnetycznym.

Ale bieguny w oddziaływaniu magnetycznym nie są swoimi przeciwieństwami we wszystkich aspektach. To, że biegun ujemny nie jest bytem rozumny, nie oznacza, że biegun dodatni jest rozumny. Więc skoro sam przyznajesz, że tutaj zachodzi podobieństwo do oddziaływania magnetycznego, to czemu z faktu, że jeden biegun grawitacji jest bezrozumny, miałaby z automatu wynikać rozumność drugiego biegunu, skoro w oddziaływaniu magnetycznym, na które sam się powołujesz, TAK NIE JEST? Proszę Cię, żebyś tym razem zwrócił uwagę na tę kwestię, bo ciężko się rozmawia z kimś, kto zwyczajnie ignoruje część argumentów.

 

Logiczne jest, że skoro w przeciwświecie istnieją dusze, to świat materialny powinien być wolny od  ich istnienia, a nie oddziaływania. I tak jest. Dusze nie istnieją na płaszczyźnie fizycznej, tylko duchowej.

Logiczne jest, że skoro w przeciwświecie istnieją dusze, to w przeciwświecie dusze oddziałują. A zatem, jeśli płaszczyzna fizyczna ma być dokładnym przeciwieństwem duchowej (co samo w sobie jest bez sensu, vide przykład z magnetyzmem), to powinna być wolna zarówno od istnienia duszy, jak i od ich oddziaływania.

 

Przecież o to się rozchodzi, że zgodnie z Konceptem Dipolarnej Grawitacji, wiesz tyle ile jest zapisane w twoim duchu, a nie mózgu.

A zatem ten koncept został empirycznie obalony, bo ludzie wiedzą tyle, ile jest zapisane w ich mózgu i jeśli uszkodzisz część ich mózgu, mogą stracić część wiedzy.

 

Tylko czy znajomość wszystkich cech jest potrzebna. Przykładowo nie musimy zaglądać komuś do ż*** żeby stwierdzić, że ten ktoś istnieje. Wystarczy przykładowo, że widzimy jego twarz, żeby stwierdzić, że tak i zdecydowanie nie jest to nicość.

Ok, ale z samego faktu istnienia czegośtam jeszcze nic nie wynika, bo na świecie istnieje niewyobrażalna ilość rzeczy. To tak, jakbyś pokazał mi kamień i powiedział “to jest Bóg, on istnieje, więc Bóg istnieje”. Bo przecież cechy nie mają znaczenia, więc nie ma znaczenia to, że ten kamień nie jest wszechwiedzący, wieczny itd, ani nawet nie jest rozumny. Do tego prowadzi Twoje rozumowanie.

Więc tak, znajomość cech jest potrzebna. Bo jeśli wiemy, że COŚ istnieje, ale nie znamy tego cech, to równie dobrze może to być Bóg, jak bezrozumne pole fizyczne, albo paćkany bombelator.

 

 

Sama nazwa jest zmieniona dla odróżnienia. Antymateria jest postulowana przez monopolarną teorię, zgodnie z którą miałaby być niby gdzieś na przeciwnym krańcu wszechświata, bo monopolarne bieguny A odpychałyby się od siebie. Jednak Koncept Dipolarnej grawitacji zakłada, ze coś takiego nie ietnieje, bo grawitacja dipolarna polega na przyciąganiu bieguna A i B, więc ta (nazwana dla odróżnienia) przeciwmanteria nie jest gdzieś, lecz nie wiadomo gdzie, ale zajmuje tą samą przestrzeń co materia fizyczna, bo przyciągają się do siebie. Jest jak w podanym powyżej przykładzie z wodą i piaskiem. To wszystko zgadza się z nauką wszystkich religii (chyba tylko oprócz Świadków Jechowy), że dusza rezyduje w połączeniu z ciałem.

Problem w tym, że pomiędzy częścią tekstu do “wodą i piaskiem”, a ostatnim zdaniem, nie ma żadnego związku. Nawet jeśli przyjmiemy fakt istnienia jakiejś niewidzialnej przeciwmaterii zajmującej tą samą przestrzeń, co materia fizyczna itd., to NIJAK Z TEGO NIE WYNIKA, aby ta przeciwmateria była rozumna i miała jakikolwiek związek z duszą.

 

Chciałbym poznać kogoś, kto uważa, że nie jest ;)

Jeszcze nieco ponad 100 lat temu ludzie mówili “Jestem racjonalistą i dobrze wiem, że nic cięższego od powietrza nie może latać...”  i na to wszystko zjawili się bracia Wright. wink  Ciekawe też, że tacy racjonaliści nie zauważali ptaków.

 

To właśnie poznałeś. Gdybyś czytał moje wypowiedzi, co najmniej tak samo uważnie, jak ja Twoje, to byś zauważył, że wyrwane przez Ciebie zdanie znajdowało się w ironicznym cytacie, który opisuje postawę, którą wyśmiewam. To znaczy, uważam, że racjonalizm jest jak najbardziej słuszny, ale w naukach ścisłych, które dotyczą rzeczy i praw obiektywnie istniejących, ale np. w moralności jest zwyczajnie niemożliwy (każdy system etyczny opiera się na dogmatach i aksjomatach – z naukowego punktu widzenia stwierdzenie “Cudzołożenie jest złe, bo Bóg tak mówi” jest dokładnie tak samo (nie)udowadnialne, jak np “Złe jest to, co wywołuje cierpienie u innych”).

Podobnie, jak uważam, ze racjonalizm nie ma zastosowania do Boga, bo Bóg – jeśli istnieje – z definicji jest nie do pojęcia ludzkim rozumem. Sprowadzanie Boga do jakiejś ciemnej masy wytwarzającej grawitację zakrawa wręcz na profanację.

 

 

Jest jak w podanym powyżej przykładzie z wodą i piaskiem. To wszystko zgadza się z nauką wszystkich religii (chyba tylko oprócz Świadków Jechowy), że dusza rezyduje w połączeniu z ciałem. Swoją drogą – pytałem o to jechowych – mówili, że dusza nie istnieje i po śmierci nic nie ma.

Znam nauczanie Świadków, wspominałem o nim wcześniej. O czym byś wiedział, gdybyś interesował się przebiegiem dyskusji.

 

Naradzili się i opowiedzieli mi coś co nie miało dla mnie większego sensu, ani oparcia w ich własnych pismach i mieli nadzieję, że dali mi wystarczające wyjaśnienie (ciemny lud wszystko kupi ;)

Czy to oznacza “Coś tam gadali, ale nie bardzo pamiętam, bo nie słuchałem, ale to były głupie, bo się nie zgadza z tym, co pisze Pająk”?

Co do ciemnego ludu wszystkokupującego, to jeśli uważasz wklejone przez Ciebie zdjęcia za dowód na cokolwiek, to na serio nie jesteś w prawie, aby zarzucać Świadkom naiwność.

 

Poza tym ich biblia tysiąclecia – zwana też biblią tysiąca kłamstw – jest uważana za jedno z najgorszych tłumaczeń, wspierających wciskanie kitów. Np. słowo “ruach” jest tam tłumaczone odmiennie.

A odkąd to Świadkowie używają Biblii Tysiąclecia? https://pl.wikipedia.org/wiki/Pismo_%C5%9Awi%C4%99te_w_Przek%C5%82adzie_Nowego_%C5%9Awiata

Serio, zanim zabierzesz się za wyśmiewanie i krytykowanie czegoś, zrób podstawowy research. Inna sprawa, że Biblia używana przez Świadków faktycznie zawiera wiele przekłamań i faktycznie dotyczą one głównie kwestii wiary w duszę. Najbardziej znamiennym przykładem jest przerobienie słów Jezusa do “dobrego łotra” z “Powiadam ci, dziś będziesz ze mną w raju”, na “„Zaprawdę mówię ci dzisiaj: Będziesz ze mną w Raju”, tak żeby fragment nie sugerował, że zmarły człowieka (jego dusza) idzie od razu (dziś) do nieba (albo gdzie indziej), zamiast przestać istnieć do czasu zmartwychwstania. Świadkowie bronią swojej wersji, twierdząc, że “bo w oryginale nie ma przecinków” i ignorując to, że ich rozumienie tej frazy jest nielogiczne (bo dlaczego Jezus miałby tak bardzo podkreślać, że “Mówię ci to dziś, nie mówię tego jutro albo wczoraj, tylko dziś, normalnie mówię to w tej chwili, kiedy to mówię, a nie kiedy indziej).

 

 

 

No, no serio teraz to pojechałeś. Na serio uważasz to zdjęcie za dowód? A jak ja w photoshopie stworzę zdjęcie, na którym będzie widać jakieś zarysy postaci i ogłoszę, że na tym zdjęciu Pan Bóg wyznacza Gedeona na swojego pełnomocnika, to będziesz się mnie słuchać?

 

Musiałbyś być bardziej przekonujący laugh

 

Wiadomo, jak działa photoshop, ale znam kogoś kto ma dostęp do aparatu kirlianowskiego i widziałem jak go używał.  Zapewniam Cię, że działa tak jak na zamieszczonym zdjęciu. Ale oczywiście nie o to chodzi żeby wierzyć mnie lub fotografiom. Przecież każdy sam może zbadać ten temat, zamiast sprowadzać wszystko do kwestii wiary, bo to właśnie jest nienaukowe podejście.

 

Na poniższym filmie można zobaczyć eksperymenty z taką aparaturą:

http://porozmawiajmy.tv/eksperymenty-z-aura-alex-alex/

 

Ale bieguny w oddziaływaniu magnetycznym nie są swoimi przeciwieństwami we wszystkich aspektach. To, że biegun ujemny nie jest bytem rozumny, nie oznacza, że biegun dodatni jest rozumny.

 

Nic na płaszczyźnie fizycznej , bez połączenia z rozumną duszą, nie jest rozumne, tak jak człowiek w chwili śmierci, kiedy dusza odłącza się, przestaje być rozumny. Samo ciało fizyczne nie posiada inteligencji.

Gdyby bieguny pola dipolarnego miały mieć odwrotne atrybuty absolutnie we wszystkich aspektach, jeden biegun by istniał, a drugi w związku z tym musiał by nie istnieć. Aspektem jednego byłby byt, a drugiego niebyt. Jednak gdyby tak było, istniałoby jedynie oddziaływanie monopolarne, w tym elektryczne, a magnetyzm by nie istniał, a jak wiadomo świat jest elektromagnetyczny. Magnetyzm i elektryczność muszą się równoważyć, tak jak siła odśrodkowa i dośrodkowa.

 

        Logiczne jest, że skoro w przeciwświecie istnieją dusze, to w przeciwświecie dusze oddziałują. A zatem, jeśli płaszczyzna fizyczna ma być dokładnym przeciwieństwem duchowej (co samo w sobie jest bez sensu, vide przykład z magnetyzmem), to powinna być wolna zarówno od istnienia duszy, jak i od ich oddziaływania.

 

Dusze istnieją w świecie duchowym i oddziałują zarówno w jego obrębie, jak i na płaszczyznę fizyczną. Natomiast, w opozycji do tego, przedmioty fizyczne nie oddziałują na płaszczyznę duchową. 

 

       A zatem ten koncept został empirycznie obalony, bo ludzie wiedzą tyle, ile jest zapisane w ich mózgu i jeśli uszkodzisz część ich mózgu, mogą stracić część wiedzy.

 

Obalony? Kiedy i przez kogo? Ciebie teraz?

Na temat utraty części wiedzy, napisałem alternatywne wyjaśnienie. Uszkodzona część mózgu może uniemożliwiać transfer danych rzeczy (wspomnień, zdolności) z ducha. Raczej nie jesteśmy w stanie udowodnić, w tej chwili, ani jednej, ani drugiej koncepcji. Możemy sobie tylko pogdybać. To co mówią naukowcy to na razie tylko hipotezy.

 

   Ok, ale z samego faktu istnienia czegośtam jeszcze nic nie wynika, bo na świecie istnieje niewyobrażalna ilość rzeczy. To tak, jakbyś pokazał mi kamień i powiedział “to jest Bóg, on istnieje, więc Bóg istnieje”. Bo przecież cechy nie mają znaczenia, więc nie ma znaczenia to, że ten kamień nie jest wszechwiedzący, wieczny itd, ani nawet nie jest rozumny. Do tego prowadzi Twoje rozumowanie.

Więc tak, znajomość cech jest potrzebna. Bo jeśli wiemy, że COŚ istnieje, ale nie znamy tego cech, to równie dobrze może to być Bóg, jak bezrozumne pole fizyczne, albo paćkany bombelator.

 

Może Ci się to wydać abstrakcyjne, ale jeśli mówimy o kimś, kogo atrybutem ma być wszechobecność, to istnienie czegokolwiek jest dowodem na istnienie tego kogoś. Cały czas masz do czynienia z tym kimś.

 

To właśnie poznałeś. Gdybyś czytał moje wypowiedzi, co najmniej tak samo uważnie, jak ja Twoje, to byś zauważył, że wyrwane przez Ciebie zdanie znajdowało się w ironicznym cytacie,

 

Toteż w związku z tym, że czytam niemniej uważnie jak Ty, postawiłem uśmieszek, żebyś wiedział, że zrozumiałem Twoje intencje ;]

 

To znaczy, uważam, że racjonalizm jest jak najbardziej słuszny, ale w naukach ścisłych, które dotyczą rzeczy i praw obiektywnie istniejących, ale np. w moralności jest zwyczajnie niemożliwy

 

To co ktoś uważa za racjonalne, jest chyba rzeczą względną. Coś co jest racjonalne dla jednego, może być nieracjonalne dla drugiego. W podanym przykładzie o samolocie, te same osoby uważały latanie maszyną za nieracjonalne, a potem ich ratio musiało się poszerzyć i już uważały to za racjonalne. “Każdy wie, że można latać samolotem”. Przykładowo, jeśli pokazałbyś prąd elektryczny komuś, kto żył w średniowieczu, stwierdziłby, że to magia, czyli coś nieracjonalnego. Tak samo nie widzę powodu, żeby rzeczy o których teraz dyskutujemy, w przyszłości nie miały być ogólnie wiadome i uznawane za racjonalne. Naukowcy codziennie odkrywają coś nowego, a od dawien dawna mamy przesłanki, pochodzące z wszelkich kultur, że takie zjawiska istnieją.

 

Koncept Dipolarnej Grawitacji definiuje moralność i  energię moralną jako coś jak najbardziej mierzalnego i obiektywnie istniejącego, chociaż może jeszcze nie znamy urządzeń technicznych pozwalających to mierzyć. Być może taka aparatura powstanie w oparciu o fotografię kirlianowską. Tak jak przed wynalezieniem wagi istniało już coś takiego jak ciężar, i ludzie postrzegali go, tak teraz postrzegają, ze istnieje moralność, oraz różne poziomy energii moralnej, począwszy od depresji, po wszelkie stany ekstatyczne.

Oto link do artykułu o prawach moralnych: http://totalizm.pl/morals_pl.htm,

oraz o energii moralnej i stanach przez nią wywoływanych: http://totalizm.pl/nirvana_pl.htm

 

Sprowadzanie Boga do jakiejś ciemnej masy wytwarzającej grawitację zakrawa wręcz na profanację.

 

Bóg jest wszechobecny, zarówno w "ciemnej masie", jak i materii fizycznej, to znaczy, że również ja jak i Ty to jego części składowe. Z tym, że jedynie część duchowa posiada inteligencję. Część fizyczna to “ciało”. Profanacja to raczej takie upraszczanie sprawy, że Bóg to “ciemna masa”.

 

Znam nauczanie Świadków, wspominałem o nim wcześniej. O czym byś wiedział, gdybyś interesował się przebiegiem dyskusji.

 

Nie wiem dlaczego używasz trybu przypuszczającego i na jakiej podstawie stwierdzasz, że nie zauważyłem twojej wcześniejszej wzmianki o Świadkach Jehowy. Tak jakbym napisał słowo X, a Ty byś stwierdził, że widocznie nie czytałem Twojej wypowiedzi, bo też użyłeś tego słowa. Nie widzę logicznego związku. Popełniłem plagiat? Czy o co chodzi?  ;]

 

       Czy to oznacza “Coś tam gadali, ale nie bardzo pamiętam, bo nie słuchałem, ale to były głupie, bo się nie zgadza z tym, co pisze Pająk”?

 

Nie jestem teraz w stanie przytoczyć co dokładnie mówili, w każdym razie nie miało to związku z tematem. Mimo narady, nie byli w stanie obronić swoich tez i przygotowali gadkę na odczepnego. Z fragmentów pisma, które cytowali nie wynikało to, co ich zdaniem miało wynikać.

 

Ok. Przyznaję, że w sprawie biblii tysiąclecia nie mam pewności, czy faktycznie taką mieli.

W każdym razie w ich tłumaczeniu słowo “ruach’ nie miało związku z duszą, tchnieniem życia, tak jak w tradycji judaistycznej, a przecież stąd wywodzą się te pisma. Dziwne żeby Świadkowie Jehowy znali hebrajski lepiej niż Żydzi. Tłumaczenie Jehowych jest przygotowane w taki sposób, żeby wymazać wszelkie wzmianki o duszy.

 

Pozdrawiam

Nic na płaszczyźnie fizycznej , bez połączenia z rozumną duszą, nie jest rozumne, tak jak człowiek w chwili śmierci, kiedy dusza odłącza się, przestaje być rozumny. Samo ciało fizyczne nie posiada inteligencji.

Jest to Twoje twierdzenie. Z góry przyjmujesz, że mózg nie równa się rozum, ale to jest nieudowodnione teza.

 

Gdyby bieguny pola dipolarnego miały mieć odwrotne atrybuty absolutnie we wszystkich aspektach, jeden biegun by istniał, a drugi w związku z tym musiał by nie istnieć. Aspektem jednego byłby byt, a drugiego niebyt. Jednak gdyby tak było, istniałoby jedynie oddziaływanie monopolarne, w tym elektryczne, a magnetyzm by nie istniał, a jak wiadomo świat jest elektromagnetyczny. Magnetyzm i elektryczność muszą się równoważyć, tak jak siła odśrodkowa i dośrodkowa.

No zaraz. Więc przyznajesz, że przeciwświat nie może być dokładną odwrotnością świata fizycznego we wszystkich aspektach. Więc tym samym obalasz rozumowanie “Przeciwświat i świat fizyczny są przeciwieństwami, więc skoro świat fizyczny nie jest rozumny, to przeciwświat jest”. Dziękuję serdecznie.

 

Obalony? Kiedy i przez kogo? Ciebie teraz?

Na temat utraty części wiedzy, napisałem alternatywne wyjaśnienie. Uszkodzona część mózgu może uniemożliwiać transfer danych rzeczy (wspomnień, zdolności) z ducha. Raczej nie jesteśmy w stanie udowodnić, w tej chwili, ani jednej, ani drugiej koncepcji. Możemy sobie tylko pogdybać. To co mówią naukowcy to na razie tylko hipotezy.

A ja się odniosłem do tego wyjaśnienia. Tracę część mózgu. Tracę część pamięci. JA, jako Gedeon nie pamiętam tego. Jeśli gdzieś tam istnieje jakiś byt, który w dalszym ciągu to pamięta, pomimo tego, że ja tego nie pamiętam, to znaczy, że ten byt nie jest mną, tylko jakimś odrębnym bytem, z inną świadomością.

A stawianie na równi naukowych badań na temat mózgu z takimi gdybaniami to jest po prostu absurd. Nie, nie twierdzę, że nie możesz w to wierzyć. Ja sam wierzę w wiele rzeczy nieudowodnionych naukowo, bo wychodzę z założenia, że jeśli coś nie jest jednoznacznie naukowo ustalone, to można sobie wierzyć tak, albo tak (pogląd głoszony przez niektórych ateistów “Jeśli coś nie jest udowodnione, to należy zakładać, że tak nie jest i każdy kto wierzy, że tak może być, to debil” świadczy jedynie o nierozumieniu zasad rozumowania). ALE trzeba brać pod uwagę, że to tylko wiara, a nie wciskać kit sobie i innym, że coś nieudowodnionego jest naukowym faktem i wyprowadzać z tego kolejne “naukowe” twierdzenia.

 

Koncept Dipolarnej Grawitacji definiuje moralność i  energię moralną jako coś jak najbardziej mierzalnego i obiektywnie istniejącego, chociaż może jeszcze nie znamy urządzeń technicznych pozwalających to mierzyć.

…. Serio? To, że ktoś definiuje coś jako “mierzalne i obiektywnie istniejące” nijak nie znaczy, że to właśnie takie jest. Definicje nie kształtują rzeczywistości. To jest rozumowanie na zasadzie “Mój kodeks etyczny jest obiektywnie słuszny, bo ja go definiuję jako obiektywnie słuszny” czyli “Jest tak, bo ja tak mówię”…. co jest idealnym przykładem SUBIEKTYWNOŚCI. Mierzalne jest wtedy, kiedy jest mierzalne. Czyli wtedy, kiedy mamy aparaturę pozwalającą to zmierzyć. Twierdzenie “Energię moralną da się mierzyć, tylko jeszcze nie zbudowaliśmy miernika” ma tyle samo sensu co “Da się magicznym zaklęciem transmutować człowieka w królika, tylko jeszcze nie poznaliśmy odpowiedniej formułki”.

 

Oto link do artykułu o prawach moralnych: http://totalizm.pl/morals_pl.htm,

oraz o energii moralnej i stanach przez nią wywoływanych: http://totalizm.pl/nirvana_pl.htm

Może coś Ci umknęło, ale ja nie zgadzam się z większością tez stawianych przez Pająka. Zachowujesz się właśnie jak Świadkowie Jehowy, którzy na dowód słuszności swoich twierdzeń podają źródła – książki napisane przez Świadków Jehowy.

 

Nie jestem teraz w stanie przytoczyć co dokładnie mówili, w każdym razie nie miało to związku z tematem. Mimo narady, nie byli w stanie obronić swoich tez i przygotowali gadkę na odczepnego. Z fragmentów pisma, które cytowali nie wynikało to, co ich zdaniem miało wynikać.

 

To teraz wiesz, jak ja się czuję, czytając Twoje wypowiedzi. Oczywiście, pomijając kwestię narady.

 

W każdym razie w ich tłumaczeniu słowo “ruach’ nie miało związku z duszą, tchnieniem życia, tak jak w tradycji judaistycznej, a przecież stąd wywodzą się te pisma. Dziwne żeby Świadkowie Jehowy znali hebrajski lepiej niż Żydzi. Tłumaczenie Jehowych jest przygotowane w taki sposób, żeby wymazać wszelkie wzmianki o duszy.

Tak, z tym się zgadzam, tyle, że za dużo z tego nie wynika. Tak, uważam, ze Biblia (w niezmanipulowanej wersji) naucza, że istnieje dusza nieśmiertelna. Tak, wierzę. NIE, nie uważam, żeby istniał naukowy dowód na słuszność tego twierdzenia.

 

Notabene, twierdzenie, że dowodem na słuszność pająkowych tez są “wszystkie religie”, samo w sobie jest nielogiczne, bo przecież te religie są ze sobą sprzeczne i z definicji nie mogą być wszystkie prawdziwe. Zwłaszcza sprzeczność zachodzi na linii “religie abrahamiczne-buddyzm-religie naturalne”, gdyż opierają się na kompletnie odmiennych podstawowych koncepcjach. Ot, np. Pająk odwołuje się do koncepcji buddyjskich – a przecież buddyzm odrzuca ideę osobowego Absolutu, albo w ogóle pomija kwestię istnienia Boga, albo zakłada, że jeśli istnieje, to jest kolejną istotą uwikłaną w mechanizmy karmy, dharmy itd, tylko co najwyżej potężniejszą od ludzi.

 

Ponadto Pająk twierdzi, że jego koncepcję są “ w pełni zgodne z Biblią” (co jak wyżej, samo w sobie jest nielogiczne, skoro jednocześnie odwołuje się do sprzecznych z biblijnymi koncepcji z innych religii), co też nie jest prawdą, gdyż opisuje rzekomy sposób na osiągnięcie nieśmiertelności przez “nirwanę” i wehikuły czasu. Co jest ewidentnie sprzeczne z biblijną koncepcją ofiary Chrystusa, zbawienia i powszechnego zmartwychwstania umarłych.

 

A już rozumowanie na zasadzie “przeciwświat istnieje, bo bez niego nie da się uzasadnić magii!”, to jest rozumowanie na zasadzie “Imperator Palpatine to prawdziwa postać, bo przecież gdyby nie on, to nie istniałoby Imperium Galaktyczne”. Podobnie jak przyjmowanie zwykłych przesądów czy oszust jako przesłanek do wyprowadzania naukowych wniosków, jak np. przyjmowanie, że istnieje jakiś rozumny przeciwświat sprawiający, że orzechy kokosowe nigdy nie spadają ludziom na głowy... Podczas gdy w rzeczywistości, oczywiście, kokosy spadają czasem ludziom na głowę, bo niby dlaczego nie miałyby tego robić? https://en.wikipedia.org/wiki/Death_by_coconut

 

Więc niestety, ale w zdecydowanej większości wywody Pająka to zwykły bełkot. Z początku miałem nadzieję, że jest to bełkot tylko co do formy, ale po bliższym przyjrzeniu się, widzę, że poziom treści jej dorównuje. Jako człowiek wierzący stwierdzam, że tego rodzaju “naukowe dowody na istnienie Boga” mogą jedynie wywoływać, jak najbardziej w tym wypadku słuszny, śmiech ateistów.

 

 

 

 

 

 

 

 

Zgodnie z logiczną dedukcja Pająka, z Konceptu Dipolarnej Grawitacji wynikają wspomniane następstwa. Z mojej logicznej analizy wynikają podobne. Z Twojej nie wynikają – ok. Więc może umownie nazwijmy KDG nie dowodem, a poszlaką. Ta poszlaka w sposób naukowy wskazuje na istnienie świata duchowego, obdarzonego inteligencją. 

Jednak jest więcej poszlak, znanych w całej historii, wywodzących się od z niemal wszystkich religii i systemów ezoterycznych, które prowadzą w to samo miejsce. Czyli postulują istnienie płaszczyzny duchowej. Ludzie na wszystkich kontynentach, bez wzajemnego kontaktu, doszli do podobnych wniosków. O czymś to świadczy. Prawda? 

 

Dla ambitnych, mogę zaproponować zbadanie teorii grawitacji Burkharda Heima, która jest zbieżna z Konceptem Dipolarnej Grawitacji. Z niej również wynika, że płaszczyzna fizyczna jest połączona grawitacyjnie z płaszczyzną duchową i ten naukowiec robi to w sposób bardziej matematyczny niż Pająk. Skoro rozumowanie tego drugiego jest dla niektórych nieprzekonujące, może podejście Heima będzie miało większą wartość dowodową.

Dodam, że Heimowi, udało się prawidłowo ustalić masy wszystkich cząstek elementarnych, nawet takich, które w jego czasach nie były jeszcze odkryte. To dowodzi, że jego obliczenia są prawidłowe.

 

 

http://www.engon.de/protosimplex/downloads/02%20heim%20-%20mbb%201.2en.pdf

Zgodnie z logiczną dedukcja Pająka, z Konceptu Dipolarnej Grawitacji wynikają wspomniane następstwa. Z mojej logicznej analizy wynikają podobne. Z Twojej nie wynikają – ok. Więc może umownie nazwijmy KDG nie dowodem, a poszlaką. Ta poszlaka w sposób naukowy wskazuje na istnienie świata duchowego, obdarzonego inteligencją. 

Nie. Moim zdaniem, nawet przy przyjęciu, że Koncept Dipolarnej Grawitacji jest w 100% prawidłowy, to w żaden nie dowodzi on, nie wskazuje na, nie ma żadnego związku z istnieniem lub nie, duszy czy Boga. I nie, dedukcja Pająka i Twoja analiza nie są logiczne w momencie, w którym bez żadnego uzasadnienia przyjmujecie, że przeciwświat jest “płaszczyzną duchową”. Z Konceptu wynika istnienie innego świata, będącego przeciwnym biegunem grawitacji. Nie wynika z niego, aby ten inny świat był duchowy i obdarzony inteligencją.

Dlaczego, wskazywałem kilkukrotnie powyżej, a Tobie nie udało się wyjaśnić luk i nielogiczności, które wskazałem.  Więc, umownie nie nazwiemy tego ani dowodem, ani poszlaką, ani wskazówką.

Oczywiście, masz prawo w to wszystko wierzyć, tylko, że to jest właśnie tylko i wyłącznie wiara, a nie żadna teoria naukowa. Nie da się stwierdzić, czy Bóg istnieje, a jeśli istnieje, to na jakiej zasadzie, więc niewykluczone, że wiara Twoja i Pająka jest słuszna – ale tylko na zasadzie “jeśli nie wiemy nic, każda teoria jest tak samo dobra”.

 

Jednak jest więcej poszlak, znanych w całej historii, wywodzących się od z niemal wszystkich religii i systemów ezoterycznych, które prowadzą w to samo miejsce. Czyli postulują istnienie płaszczyzny duchowej. Ludzie na wszystkich kontynentach, bez wzajemnego kontaktu, doszli do podobnych wniosków. O czymś to świadczy. Prawda? 

Religie NIE prowadzą w to samo miejsce, co ten Wasz Koncept, bo ten Koncept NIE PROWADZI do istnienia płaszczyzny duchowej. Prowadzi do istnienia JAKIEGOŚ przeciwświata, który jest “przeciwnym biegunem” pola grawitacyjnego, z czego absolutnie w żaden sposób nie wynika, żeby ten przeciwświat był rozumny, duchowy itd.

Poza tym – ludzie wierzą w różne rzeczy. Kiedyś ludzie powszechnie wierzyli, że bogowie wymagają krwawych ofiar, praktycznie w każdej kulturze na jakimś etapie taki element się pojawił. Podobnie, jak np. praktycznie w każdej kulturze na jakimś etapie istniała wiara w jakiegoś rodzaju żywe trupy. Aha, jeszcze ludzie na wszystkich kontynentach, bez wzajemnego kontaktu, wierzyli, że Ziemia jest płaska, a Słońce krąży wokół niej. Znaczy, to wszystko prawda.

 

Dla ambitnych, mogę zaproponować zbadanie teorii grawitacji Burkharda Heima, która jest zbieżna z Konceptem Dipolarnej Grawitacji. Z niej również wynika, że płaszczyzna fizyczna jest połączona grawitacyjnie z płaszczyzną duchową i ten naukowiec robi to w sposób bardziej matematyczny niż Pająk. Skoro rozumowanie tego drugiego jest dla niektórych nieprzekonujące, może podejście Heima będzie miało większą wartość dowodową.

Wskaż mi choć jeden fragment, w którym Heim twierdzi, że płaszczyzna fizyczna jest połączona z płaszczyzną DUCHOWĄ. Bo jak do tej pory wykazywałeś się po prostu brakami w logicznym rozumowaniu, to teraz zwyczajnie wciskasz kit.

 

I dla jakich “ambitnych”? Nie wygląda na to, żeby ktokolwiek poza mną w ogóle się interesował tutaj tą kwestią. Ja zaś interesuję się głównie dlatego, że wszedłem z Tobą w dyskusję, a jednym z dogmatów mojej wiary jest “Wycofanie się z dyskusji ZAWSZE I BEZWZGLĘDNIE oznacza przyznanie racji drugiej stronie, obojętnie jakie głupoty by wygadywała”. A ponieważ jesteś głuchy na argumenty  – w sensie, niejako dosłownie głuchy, bo nie chodzi o to, że nie przyznajesz racji argumentom drugiej strony, tylko o to, że zwyczajnie je ignorujesz – i z kołem do koła mantrujesz to samo, możemy tak “dyskutować” w nieskończoność.

 

Setny raz powtarzam, a Ty zapewne po raz setny to zignorujesz. Z istnienia jakieś innej płaszczyzny, oddziałującej z płaszczyzną fizyczną, NIJAK NIE WYNIKA, że ta druga płaszczyzna jest duchowa i rozumna. 

Zachowujesz się na tej zasadzie:

Ty: Jest dowód na istnienie Boga. 2+3=5, a zatem 5-3=2, a zatem istnieje Bóg.

Ja: Ok, wyliczenia są poprawne, ale z tego nie wynika, że istnieje Bóg.

Ty: LOL, nie zgadzasz się z tym, że 5-3+2?

Ja: Zgadzam, ale nie ma żadnego związku pomiędzy tym równaniem, a istnieniem Boga!

Ty: Dobra, jak nie wierzysz, to masz tu jeszcze jedną publikację, która dowodzi, że 5-3=2. Poza tym do tego samego wniosku, że istnieje Bóg, prowadzą różne religie i systemy ezoteryczne.

Ja: Ale te równanie nie prowadzi do wniosku, że istnieje Bóg, w ogóle nie ma związku z Bogiem...

Ty: No dobra, to się umówmy, że jest poszlaką. A w połączeniu z religiami....

Ja: (Zgrzytam zębami w bezsilnej złości, zastanawiając się, co uczynić, żebyś wreszcie zrozumiał, co się do Ciebie mówi).

 

Kwestionowanie twierdzenia, że z Konceptu Dipolarnej Grawitacji nie wynika istnienie Boga NIE RÓWNA się kwestionowanie samego Konceptu. Po prostu te dwie rzeczy są zupełnie ze sobą niepowiązane. Słuszność, czy niesłuszność Konceptu nie ma żadnego wpływu na istnienie Boga, bo nie ma żadnego logicznego związku pomiędzy istnieniem “przeciwświata” będącego przeciwnym biegunem grawitacji, a istnieniem Boga. Udowadniasz, że istnieje przeciwny biegun grawitacji.... a potem kompletnie z sufitu przyjmujesz, że ten przeciwny biegun grawitacji to jest “płaszczyzna duchowa”.

 

Pamiętasz tę swoją metaforę o słoniu? Więc powtarzam. Ty nie jesteś widzem, który widzi całość i mówi po prostu “to jest słoń”. Ty mówisz “to jest słoń i ten słoń jest dowodem na istnienie Boga”. A kiedy ktoś pyta, dlaczego z istnienia słonia, ma wynikać istnienie Boga, zamiast odpowiedzieć na pytanie, dziwisz się i pytasz “Ale przecież to jest słoń, nie widzisz?”.

 

Wyjaśnij mi, własnymi słowami, dlaczego jesteś przekonany, że przeciwświat, będący przeciwnym biegunem grawitacji w dipolarnym polu, jest rozumny. Jeśli wyjaśnienie brzmi “bo jest przeciwieństwem świata fizycznego”, to to wyjaśnienie już przerabialiśmy i sam przyznałeś, że przeciwświat nie może być dokładnym przeciwieństwem świata fizycznego w każdym aspekcie (bo wtedy jeden by istniał, a drugi nie), więc dlaczego niby to przeciwieństwo miałoby przebiegać właśnie na linii bezrozumność-rozumność? Wyjaśnij to. 

Taka przepychanka prowadzi donikąd.

Kiedy ja mówię, że coś  jest białe, to Ty, że czarne i tak w kółko. 

Zarzucasz, że moja retoryka brzmi "tak jest, bo ja tak mówię, bo wiem", jednocześnie moje materiały uznajesz za nieprzekonujące, tymczasem to Ty nie podpierasz swoich twierdzeń żadnymi dowodami, może poza linkiem na temat Biblii Jehowych, co akurat nie miało większego związku z tematem przewodnim.

 

Zaprezentowałem zdjęcia i film ukazujący przeciwmaterię, gdzie jej jakość zmieniała się wraz ze stanami mentalnymi, czyli miała ścisły związek ze świadomością, a Ty ignorujesz te materiały. Fotografia kirlianowska jest dowodem istnienia przeciwmaterii i pokazuje jej związek z funkcjami mentalnymi, nawet jeśli Koncept Dipolarnej Grawitacji nie miałby tego dowodzić bezpośrednio i stanowić jedynie poszlakę.

 

Zaręczasz, że rdzeń świadomości to fizyczny mózg i że nie jesteś duchem, a jedynie fizycznym ciałem “bo tak jest, bo jest, bo wiem”, lub że naukowcy tak mówią. Tak mówią jedni naukowcy, a inni mówią inaczej. Mamy ponad 7 miliardów ludzi i można znaleźć kogoś, kto będzie reprezentował praktycznie każdy pogląd, jaki jest dla nas wygodny. Naukowcy wielokrotnie rewidowali swoje ustalenia, a ktoś, kto kurczowo trzyma się tego, co mówią dzisiaj, jutro może obudzić się z ręką w nocniku, a świat tymczasem pójdzie do przodu. Naukowcy codziennie odkrywają coś nowego i jeśli którzyś z nich dzisiaj mówią, że czegoś nie ma, nie znaczy, że tego nie ma. Może to znaczyć, po prostu, że są kiepscy i jeszcze im o tym nie wiadomo, co nie znaczy, że nie będzie wiadomo w przyszłości, albo jest ,już teraz, wiadome innym naukowcom. Nie wolno uogólniać, że “naukowcy mówią tak” (a tata Marcina powiedział ;), bo są różni naukowcy i wszyscy nie mówią jednym głosem. Chociażby, jak było w przypadku Kopernika. Ile musiano czekać, aż skostniałe instytucje, łaskawie, przyznają mu rację.

 

 Można zauważyć, analizując epoki historyczne i literackie, że zawsze, na przemian, występują mniej  i bardziej oświecone. Przykładowo po średniowieczu – renesans, po baroku – oświecenie i tak samo  dzisiejszy materializm, to takie neośredniowiecze. Teraz zaczyna się czas, gdzie obok zdobyczy nauki i techniki, wyłaniają się prawdy duchowe i przestają być z tamtymi w sprzeczności. Nauka i technika dorosły na tyle, że zaczynają wskazywać słuszność tamtych prawd i kto zatrzymał się na materializmie, twierdząc, ze ten jest taki do przodu, a reszta to ciemnogród, właśnie pozostaje z tą przysłowiową ręką w nocniku. Istnieje masa doświadczeń wskazujących na wpływ ducha na materię. Chociażby badania Masuru Emoto, który intencją był w stanie wpływać na kształt klastrów wody. Każdy może powtórzyć ten eksperyment i przekonać się o prawdziwości takich oddziaływań. Polecam zbadać ten temat.

 

Heim z wyprzedzeniem określił masy cząstek elementarnych, dzięki teorii zakładającej, tak samo jak koncept Pająka, istnienie subtelnej płaszczyzny połączonej grawitacyjnie z ciężką płaszczyzną materialną. Masy wszystkich znanych cząstek są takie jak przewidział, począwszy od najcięższych, po najbardziej subtelne.  Nie wszystkie cząstki postulowane przez niego, zostały już odkryte, także możemy rozumieć, że eksplorację subtelniejszych płaszczyzn kontynuujemy wraz z wprowadzaniem coraz doskonalszych urządzeń pomiarowych. (Chociaż może wystarczy zaufać własnym zmysłom, jako aparatom pomiarowym, zamiast czekać, aż wszystko zostanie ustalone w gramach, hercach, decybelach, czy czym tam jeszcze. Nasza własna jaźń też jest instrumentem pomiarowym i to co naukowe, to niekoniecznie tylko to co jest mierzalne jakimiś blaszanymi urządzeniami. To błędne założenie. Przykładowo kiedy widzimy, ze coś jest zielone, to  wiemy, ze jest zielone i zbadanie, czy to ma tyle, czy więcej herców niewiele wnosi. “ O tak, to ma 550 Thz – czyli faktycznie jest zielone. Teraz wiem.” Takie odczyty i tak potem trzeba przetworzyć ludzkimi zmysłami, które mogą być nieobiektywne i sprawa zaczyna się od początku. Np. było napisane 170, a komuś się wydawało, że to 110 ;) A może, przed wynalezieniem częstościomierza, nie było możliwe obiektywne stwierdzenie jaki co ma kolor? ;) Niemniej, wszystkie odkrycia w tej kwestii, zgadzają się z przewidywaniami Heima.

 

Sam przyznałeś, że koncepcja grawitacji Pająka może być prawidłowa i zgodnie z tym, świat fizyczny jest połączony z drugim światem. Konkluzja wydaje się nieunikniona, z jakim to światem jest połączony, który logicznie, będąc na drugim biegunie pola grawitacyjnego, powinien mieć przeciwne cechy do świata materialnego, przynajmniej w części. Gdyby jego atrybuty były inne pod absolutnie każdym względem, drugi biegun musiałby nie istnieć, skoro jeden istnieje ( A – byt, B – niebyt), ale tak daleko idąca dedukcja byłaby bez sensu, bo zgodnie z nią, nie mogłyby istnieć oddziaływania dipolarne, czyli np. magnetyzm, a wiemy, że ten istnieje. Ciekawym przykładem pokazującym, jak działa grawitacja na tzw. archaeus, czyli rozdzielenie się frakcji danej substancji, może być proces destylacji ropy naftowej. Na dnie zbiornika osiada to co najcięższe (asfalt, mazut), a wertykalnie, wzdłuż pola grawitacyjnego znajdziemy coraz lżejsze frakcje, takie jak olej napędowy i benzyna. To jest przykład na to, że pole grawitacyjne skupia na swoich biegunach, elementy o przeciwnych właściwościach. Po jednej stronie są najbardziej subtelne (płaszczyzna astralna), a po drugiej najcięższe (świat fizyczny).  

 

Gdzie jest granica konkluzji na temat tych atrybutów? Nie wiem. Nie chcę udawać, że znam odpowiedź na każde pytanie. Ta koncepcja rozwija się na naszych oczach, dlatego warto ją śledzić i ewentualnie wzbogacać, jeśli ktoś ma jakieś spostrzeżenia. Nie jest moją intencją przekonywanie kogoś, za wszelką cenę, do mojego światopoglądu. Wystarczy, że zaprezentowałem alternatywne spojrzenie na temat  poruszony w tym wątku i każdy może wyrobić sobie własne zdanie, bo wg. mnie dyskusja o transferze umysłu do komputera, mogłaby być oparta na błędnych założeniach, jeśli, prezentowana przeze mnie, koncepcja,  wskazująca na to, ze rdzeń świadomości to duch a nie mózg, miałaby się okazać prawdziwa i taka dyskusja mogłaby nigdzie nie prowadzić, bo jeśli nawet udałoby się wiernie skopiować czyjś mózg, ten nie działałby, jeśli nie byłby połączony z duchem. 

 

Z konceptu Pająka faktycznie nie wynika ze 100 % pewnością, ze przeciwświat jest duchowy i obdarzony inteligencją, ale koncept ten na to wskazuje, na drodze analizy atrybutów przeciwnych biegunów. W odwrotnym wypadku, jak uzasadnisz działanie telepatii, jasnowidzenia, podróży mentalnej i szeregu innych zjawisk, które są niewytłumaczalne dla tradycyjnych naukowców, a które jasno wynikają z Konceptu Dipolarnej Grawitacji i postulowanego przez nią, działania płaszczyzny astralnej (przeciwświata)? Te zjawiska są duchowe i koncept tłumaczy, jak one funkcjonują w obrębie przeciwświata, a próby ich  wytłumaczenia na bazie poglądu, że istnieje jedynie świat materialny, spełzły na niczym. I proszę, nie zrzucaj tego na kark wiary, lub niewiary, bo istnienie takich zjawisk jest dobrze udokumentowane, a jeśli nawet czyjeś materiały Ci nie wystarczają, zawsze możesz sam to zbadać. A może lepiej mówić, że wszystko co nie mieści się komuś w głowie, pochodzi z photoshopa, lub iść w zaparte, że takie rzeczy nie istnieją? ;]

 

W pismach Pająka znajdują się też rzeczy, które nie wynikają wprost z KDG, ale są oparte na obserwacji i swoim istnieniem potwierdzają słuszność konceptu. Chodzi tu o badania na temat wspomnianych zjawisk, oraz urządzeń, których działania naukowcy nie są w stanie wyjaśnić, jeśli swoich założeń nie opierają na istnieniu przeciwświata, działającego zgodnie z postulowanymi przez koncept założeniami.

 

Wyprzedzając fakty, jeśli chciałbyś napisać że jasnowidzenie, telepatia i inne zjawiska, o których wspomniałem nie są udowodnione, co stanowiłoby dla Ciebie dowód? Jeśli wszyscy naukowcy świata przyszliby do Ciebie i powiedzieli: “Faktycznie. Tak. Jest na to  dowód”? Dla mnie byłaby to tylko opinia tych naukowców. 

Jeśli sam coś postrzegasz, to nie musisz czekać, aż ktoś przyjdzie i Ci potwierdzi, że faktycznie to 

postrzegasz. A jeśli ktoś tak ma, że bardziej wierzy jakimś rzekomym autorytetom, (które mogą mieć najróżniejsze intencje) niż samemu sobie, to tylko współczuć.

Moje pojęcie o świecie jest, w dużej mierze, zbieżne z tym co opisuje Pająk, dlatego interesuję się jego badaniami, ale gdyby nie odnosiły się do tego co sam doświadczam, byłyby dla mnie wyłącznie teorią i nie traciłbym na nie czasu. 

Zarzucasz, że moja retoryka brzmi "tak jest, bo ja tak mówię, bo wiem", jednocześnie moje materiały uznajesz za nieprzekonujące, tymczasem to Ty nie podpierasz swoich twierdzeń żadnymi dowodami, może poza linkiem na temat Biblii Jehowych, co akurat nie miało większego związku z tematem przewodnim.

Bo JA nie twierdzę, że mam swój “naukowy” dowód na istnienie lub nieistnienie Boga. Stwierdzam tylko tyle, że Twój dowód nie jest dowodem, wskazując na lukę w Twoim rozumowaniu.

 

Zaprezentowałem zdjęcia i film ukazujący przeciwmaterię, gdzie jej jakość zmieniała się wraz ze stanami mentalnymi, czyli miała ścisły związek ze świadomością, a Ty ignorujesz te materiały. Fotografia kirlianowska jest dowodem istnienia przeciwmaterii i pokazuje jej związek z funkcjami mentalnymi, nawet jeśli Koncept Dipolarnej Grawitacji nie miałby tego dowodzić bezpośrednio i stanowić jedynie poszlakę.

Koncept Dipolarnej Grawitacji nie dowodzi ani pośrednio, ani bezpośrednio, ani nie stanowi poszlaki. Po prostu nie ma żadnego związku z Bogiem czy duchowością.

 

Zaręczasz, że rdzeń świadomości to fizyczny mózg i że nie jesteś duchem, a jedynie fizycznym ciałem “bo tak jest, bo jest, bo wiem”, lub że naukowcy tak mówią.

Podawałem konkretne argumenty, jak np. z utratą pamięci na skutek uszkodzenia mózgu. Możesz uznawać ten argument za nieprzekonywujący (mnie samego nie przekonuje na 100%, bo gdyby przekonywał, to odrzuciłbym katolicyzm, to logiczne), ale i tak brzmi dla mnie sensowniej niż twierdzenie, że istnienie Boga i duszy wynika z dwubiegunowego działania grawitacji.

Mamy ponad 7 miliardów ludzi i można znaleźć kogoś, kto będzie reprezentował praktycznie każdy pogląd, jaki jest dla nas wygodny.

Tak się składa, że dla mnie, jako dla katola i prawicowca, bardzo wygodne byłoby twierdzenie, że istnieje naukowy dowód na istnienie Boga. Więc robię coś dokładnie innego, niż zarzucasz – odrzucam wygodny dla mnie pogląd, bo dostrzegam jego nielogiczność.

 

Naukowcy wielokrotnie rewidowali swoje ustalenia, a ktoś, kto kurczowo trzyma się tego, co mówią dzisiaj, jutro może obudzić się z ręką w nocniku, a świat tymczasem pójdzie do przodu. Chociażby jak było w przypadku Kopernika. Ile trzeba było czekać, aż skostniałe instytucje, łaskawie, przyznają mu rację.

Ależ całkiem możliwe, że kiedyś ten Dipolarny Koncept stanie się obowiązującą wersję i będzie pożywką dla fizyków czy astronomów. Ale nie dla teologów i filozofów, bo nie wynikają z niego żadne wnioski związane z tymi dziedzinami.

 

Istnieje masa doświadczeń wskazujących na wpływ ducha na materię.

Możliwe, nie znam wszystkich teorii naukowych czy doświadczeń na świecie. Tym niemniej zaprezentowany przez Ciebie Koncept Dipolarnej Grawitacji takiego wpływu nie potwierdza.

 

 

Heim z wyprzedzeniem określił masy cząstek elementarnych, dzięki teorii zakładającej, tak samo jak koncept Pająka, istnienie subtelnej płaszczyzny połączonej grawitacyjnie z ciężką płaszczyzną materialną. Masy wszystkich znanych cząstek są takie jak przewidział, począwszy od najcięższych, po najbardziej subtelne.  Nie wszystkie cząstki postulowane przez niego, zostały już odkryte, także możemy rozumieć, że eksplorację subtelniejszych płaszczyzn kontynuujemy wraz z wprowadzaniem coraz doskonalszych urządzeń pomiarowych. (Chociaż może wystarczy zaufać własnym zmysłom, jako aparatom pomiarowym, zamiast czekać, aż wszystko zostanie ustalone w gramach, hercach, decybelach, czy czym tam jeszcze. Nasza własna jaźń też jest instrumentem pomiarowym i to co naukowe, to niekoniecznie tylko to co jest mierzalne jakimiś blaszanymi urządzeniami. To błędne założenie. Przykładowo kiedy widzimy, ze coś jest zielone, to  wiemy, ze jest zielone i zbadanie, czy to ma tyle, czy więcej herców niewiele wnosi. “ O tak, to ma 550 Thz – czyli faktycznie jest zielone. Teraz wiem.” Takie odczyty i tak potem trzeba przetworzyć ludzkimi zmysłami, które mogą być nieobiektywne i sprawa zaczyna się od początku. Np. było napisane 170, a komuś się wydawało, że to 110 ;) A może, przed wynalezieniem częstościomierza, nie było możliwe obiektywne stwierdzenie jaki co ma kolor? ;) Niemniej, wszystkie odkrycia w tej kwestii, zgadzają się z przewidywaniami Heima.

Wszystko OK, ale to w żaden sposób nie potwierdza istnienia Boga, ani duszy. To, że istnieje jakaś inna płaszczyzna połączoną grawitacyjnie z płaszczyzną materialną, nie oznacza z automatu, że ta płaszczyzna jest rozumna. To, że jest wiele rzeczy, których nie postrzegamy, nie oznacza z automatu, że tymi rzeczami są Bóg i dusza.

 

 

Sam przyznałeś, że koncepcja grawitacji Pająka może być prawidłowa i zgodnie z tym, świat fizyczny jest połączony z drugim światem. Konkluzja wydaje się nieunikniona, z jakim to światem jest połączony, który logicznie, będąc na drugim biegunie pola grawitacyjnego, powinien mieć przeciwne cechy do świata materialnego, przynajmniej w części. Gdyby jego atrybuty były inne pod absolutnie każdym względem, drugi biegun musiałby nie istnieć, skoro jeden istnieje ( A – byt, B – niebyt), ale tak daleko idąca dedukcja byłaby bez sensu, bo zgodnie z nią, nie mogłyby istnieć oddziaływania dipolarne, czyli np. magnetyzm, a wiemy, że ten istnieje.

(...)

Z konceptu Pająka faktycznie nie wynika ze 100 % pewnością, ze przeciwświat jest duchowy i obdarzony inteligencją, ale koncept ten na to wskazuje, na drodze analizy atrybutów przeciwnych biegunów.

NO WŁAŚNIE. Sam przyznajesz, że zgodnie z tą teorią, grawitacja działa podobnie jak magnetyzm. W magnetyzmie nie jest tak, że skoro biegun ujemny jest nierozumny, to daje to jakąkolwiek przesłankę do twierdzenia, że biegun dodatni jest rozumny “bo to przeciwieństwo”. Skoro tak jest z magnetyzmem, to dlaczego z grawitacją miałoby być zupełnie inaczej, skoro sam twierdzisz, że te zjawiska są podobne i skoro sam Pająk wysnuł swój Koncept na podstawie obserwacji, że grawitacja działa podobnie, jak magnetyzm? Twierdzisz, że nie daję żadnych argumentów, a konsekwentnie ignorujesz tą sprzeczność, którą wytykam prawie w każdym poście, wytłuszczonym drukiem, proszą, żebyś się do niej odniósł.

Na drodze analizy atrybutów znanych nam przeciwnych biegunów, dochodzimy do wniosku, że we wszystkich znanych nam przypadkach przeciwnych biegunów pola dipolarnego, oba bieguny nie są rozumne (vide magnetyzm). Więc jeśli już koniecznie chciałbyś wysnuć jakiś wniosek w drodze tej analogii, to Koncept Dipolarnej Grawitacji potwierdza raczej, że przeciwny biegun jest nierozumny ;)

 

Ta koncepcja rozwija się na naszych oczach, dlatego warto ją śledzić i ewentualnie wzbogacać, jeśli ktoś ma jakieś spostrzeżenia. Nie jest moją intencją przekonywanie kogoś, za wszelką cenę, do mojego światopoglądu. Wystarczy, że zaprezentowałem alternatywne spojrzenie na temat  poruszony w tym wątku i każdy może wyrobić sobie własne zdanie, bo wg. mnie dyskusja o transferze umysłu do komputera, mogłaby być oparta na błędnych założeniach, jeśli, prezentowana przeze mnie, koncepcja,  wskazująca na to, ze rdzeń świadomości to duch a nie mózg, miałaby się okazać prawdziwa i taka dyskusja mogłaby nigdzie nie prowadzić, bo jeśli nawet udałoby się wiernie skopiować czyjś mózg, ten nie działałby, jeśli nie byłby połączony z duchem. 

No więc ja wyrobiłem sobie zdanie i podaję swoje spostrzeżenia – do momentu, w którym Pająk przechodzi od sensownie brzmiących (co nie znaczy, że na pewno prawidłowych) rozważań na temat działania grawitacji, jest OK. Od momentu, w którym przechodzi od w miarę logicznego stwierdzenia “żeby grawitacja tak działała, musi istnieć przeciwświat, będący przeciwnym biegunem dla świata materialnego” do bzdurnego stwierdzenia “I z tego wynika, że ten przeciwświat jest rozumny, bo to przeciwieństwo świata materialnego!” zaczyna się totalny bełkot.

 

W odwrotnym wypadku, jak uzasadnisz działanie telepatii, jasnowidzenia, podróży mentalnej i szeregu innych zjawisk, które są niewytłumaczalne dla tradycyjnych naukowców, a które jasno wynikają z Konceptu Dipolarnej Grawitacji i postulowanego przez nią, działania płaszczyzny astralnej (przeciwświata)?

Chociażby istnieniem jakiegoś rodzaju fal wysyłanych przez mózg.

I NIE, PRZYJMIJ TO DO WIADOMOŚCI, że telepatia, jasnowidzenie itd. w żaden sposób nie wynika z Konceptu Dipolarnej Grawitacji. Z Konceptu Dipolarnej Grawitacji nie wynika istnienie płaszczyzny astralnej. W szczególności nie wynika z niej, aby taką płaszczyzną był “przeciwświat”. Z tego Konceptu wynika tylko tyle, że przeciwświat jest przeciwnym biegunem pola grawitacyjnego. Z faktu bycia przeciwnym biegunem grawitacyjnym wobec materialnego świata NIE WYNIKA bycie rozumnym, podobnie jak z faktu, że krawędź naładowanego dodatnio magnesu A nie jest rozumna, nijak nie wynika, że krawędź naładowanego ujemnie magnesu B jest rozumna.

 

 

I proszę, nie zrzucaj tego na kark wiary, lub niewiary, bo istnienie takich zjawisk jest dobrze udokumentowane, a jeśli nawet czyjeś materiały Ci nie wystarczają, zawsze możesz sam to zbadać.

No, proszę, zapodaj mi, jak mogę samodzielnie zbadać telepatię, umiejętność czytania w myślach bardzo mi się przyda. Poważnie mówię.

 

Jeśli sam coś postrzegasz, to nie musisz czekać, aż ktoś przyjdzie i Ci potwierdzi, że faktycznie to 

postrzegasz. A jeśli ktoś tak ma, że bardziej wierzy jakimś rzekomym autorytetom, (które mogą mieć najróżniejsze intencje) niż samemu sobie, to tylko współczuć.

W tej kwestii nie muszę wierzyć sobie, ani autorytetom. Wystarczy “uwierzyć” logice.

 

W pismach Pająka znajdują się też rzeczy, które nie wynikają wprost z KDG, ale są oparte na obserwacji i swoim istnieniem potwierdzają słuszność konceptu.

Jak na przykład kokosy, które rzekomo nigdy nie spadają ludziom na głowy?

 

Zaprezentowałem zdjęcia i film ukazujący przeciwmaterię, gdzie jej jakość zmieniała się wraz ze stanami mentalnymi, czyli miała ścisły związek ze świadomością, a Ty ignorujesz te materiały. Fotografia kirlianowska jest dowodem istnienia przeciwmaterii

W obecnym stanie rozwoju, film czy fotografia mogą być dowodem czegokolwiek tylko i wyłącznie po poddaniu gruntownym badaniom, które potwierdzą ich auntentyczność. Kojarzysz, jakiego gatunku dotyczy strona, na której dyskutujemy? Widziałeś jakiś film fantasy lub sf? Traktujesz go jako dowód na istnienie elfów czy ufoków?

 

Poza tym – nawet gdyby te fotografie były dowodem na istnienie duszy, to nie zmieniałoby to faktu, że Koncept nie byłby takim dowodem, ani poszlaką, ani wskazówką, ani czymkolwiek, bo po prostu z niego nie wynikają w sposób logiczny żadne wnioski dla kwestii duchowych. Bo wniosek “przeciwświat jest przeciwnym biegunem grawitacyjnym wobec świata materialnego, więc w przeciwieństwie do niego powinien być rozumny” nie jest wnioskiem logicznym. Mamy mnóstwo przykładów pola dipolarnego – vide magnetyzm – i w żadnym z nich nie zachodzi zjawisko “skoro jeden biegun jest bezrozumny, to drugi rozumny”.

Dlatego gdybyś zrobił mi teraz wjazd na chatę, odczytał moje myśli, przewidział moją przyszłość, uniósł mnie w powietrze siłą woli, a potem umarł i zmartwychwstał, po czym oświadczył, że to wszystko zasługa przeciwświata, to w dalszym ciągu bym dopytywał – ale niby dlaczego to miałoby mieś jakikolwiek związek z przeciwnym biegunem pola grawitacyjnego, skoro absolutnie nic nie wskazuje na to, żeby miał on charakter duchowy i jakikolwiek związek ze zjawiskami, które mi zaprezentowałeś?

 

 

NO WŁAŚNIE. Sam przyznajesz, że zgodnie z tą teorią, grawitacja działa podobnie jak magnetyzm. W magnetyzmie nie jest tak, że skoro biegun ujemny jest nierozumny, to daje to jakąkolwiek przesłankę do twierdzenia, że biegun dodatni jest rozumny “bo to przeciwieństwo”. Skoro tak jest z magnetyzmem, to dlaczego z grawitacją miałoby być zupełnie inaczej, skoro sam twierdzisz, że te zjawiska są podobne i skoro sam Pająk wysnuł swój Koncept na podstawie obserwacji, że grawitacja działa podobnie, jak magnetyzm? Twierdzisz, że nie daję żadnych argumentów, a konsekwentnie ignorujesz tą sprzeczność, którą wytykam prawie w każdym poście, wytłuszczonym drukiem, proszą, żebyś się do niej odniósł.

Na drodze analizy atrybutów znanych nam przeciwnych biegunów, dochodzimy do wniosku, że we wszystkich znanych nam przypadkach przeciwnych biegunów pola dipolarnego, oba bieguny nie są rozumne (vide magnetyzm). Więc jeśli już koniecznie chciałbyś wysnuć jakiś wniosek w drodze tej analogii, to Koncept Dipolarnej Grawitacji potwierdza raczej, że przeciwny biegun jest nierozumny ;)

 

Oddziaływanie magnetyczne występuje na płaszczyźnie fizycznej i cały czas piszę, że na tej płaszczyźnie nic nie jest rozumne, łącznie z biegunami magnetycznymi.

 

Mamy mnóstwo przykładów pola dipolarnego – vide magnetyzm – i w żadnym z nich nie zachodzi zjawisko “skoro jeden biegun jest bezrozumny, to drugi rozumny”.

 

To jest zgodnie z konceptem. Jak wyżej, nic co jest fizyczne, nie może być rozumne. Te wszystkie przykłady odnoszą się do oddziaływań występujących na płaszczyźnie fizycznej.

 

I NIE, PRZYJMIJ TO DO WIADOMOŚCI, że telepatia, jasnowidzenie itd. w żaden sposób nie wynika z Konceptu Dipolarnej Grawitacji. Z Konceptu Dipolarnej Grawitacji nie wynika istnienie płaszczyzny astralnej. W szczególności nie wynika z niej, aby taką płaszczyzną był “przeciwświat”. Z tego Konceptu wynika tylko tyle, że przeciwświat jest przeciwnym biegunem pola grawitacyjnego. Z faktu bycia przeciwnym biegunem grawitacyjnym wobec materialnego świata NIE WYNIKA bycie rozumnym, podobnie jak z faktu, że krawędź naładowanego dodatnio magnesu A nie jest rozumna, nijak nie wynika, że krawędź naładowanego ujemnie magnesu B jest rozumna.

 

To zacznijmy od drugiej strony. Płaszczyzna astralna istnieje? Mnie wiadomo, że tak i że jest związana z atrybutami i zjawiskami, o których piszemy (np. to, ze jest lekka i subtelna w przeciwieństwie do fizycznej materii). Także skoro ciężki i niesubtelny świat fizyczny, ma połączenie grawitacyjne z światem, który ma przeciwne atrybuty, czyli jest lekki i subtelny, możemy wnioskować  jakie dwa światy są ze sobą połączone. Skoro po jednej stronie jest świat fizyczny – po drugiej jest niefizyczny – duchowy. Rozmaite tradycje, od najdawniejszych czasów, mówią, ze świat fizyczny jest połączony ze światem duchowym i przypisują im takie same cechy jak robi to Pająk. Również z Konceptu Dipolarnej Grawitacji jasno wynika, że świat fizyczny jest połączony z jakimś drugim. To daje wytłumaczenie dla wszelkich zjawisk świadomościowych, jak telepatia itp. które nie zostały wyjaśnione na bazie monopolarnego konceptu grawitacji, zakładającego, że istnieje tylko świat fizyczny. 

W prawie jest tak, że skoro mamy jednego domniemanego sprawcę przestępstwa, oraz jednego podejrzanego i wszystkie poszlaki prowadzą do niego, to najprawdopodobniej on jest tym sprawcą. A może masz jakiegoś innego podejrzanego?

 

Dysponujemy większą ilością badań na temat fal telepatycznych, które to fale propagują się natychmiastowo, a nie z czasem, tak jak fale elektromagnetyczne. Przykładem może być analiza działania sejsmografu Zhang Henga,  http://totalizm.pl/seismograph_pl.htm który potrafił ostrzegać o trzęsieniu ziemi z wyprzedzeniem, tak samo jak są ostrzegane zwierzęta, a nie jak dzisiejsze sejsmografy, stwierdzające jedynie fakt wystąpienia trzęsienia z opóźnieniem. Jego działanie wskazuje na to, że dzięki odbieraniu fal telepatycznych, wysyłanych z epicentrum trzęsienia, alarmował o nim, zanim samo trzęsienie doszło do danego terytorium. Niestety jakiś “racjonalista” rozebrał to urządzenie, żeby zobaczyć co jest w środku, a potem nie umiał poskładać ;] 

Na podobnej zasadzie działają cieki wodne. Woda ocierając się o kryształy kwarcu, który jest piezoelektrykiem, pobudza go do wysyłania fal telepatycznych. Jak wiadomo, ziarenka piasku mają ostre kształty, które z całego spektrum fal, nadają akurat te, najbardziej szkodliwe dla człowieka, zwane w radiestezji – zielenią ujemną.

 

W trakcie kiedy pisałeś swój post, dodałem przykład o wpływie rozkładu elementów lekkich i ciężkich podczas rafinacji ropy naftowej. Z tego jasno wynika, że wzdłuż linii pola grawitacyjnego, przy jednym biegunie gromadzą się elementy najcięższe, a na drugim najbardziej subtelne. To samo wynika z konceptu i wskazuje, że to płaszczyzna astralna znajduje się po drugiej stronie pola grawitacyjnego, w stosunku do płaszczyzny fizycznej. I faktycznie, przyznałem już to, chociaż twierdzisz, ze nie – KDG nie potwierdza ze 100% pewnością, że przeciwświat jest rozumny (ani też z 200 czy 300%), ale wskazuje na to, chociaż Twoim zdaniem nie wskazuje. To jest tylko Twoja opinia. W mojej opinii wskazuje. 

Z tym, że ja idę trochę dalej niż Pająk, który upatruje Boga jedynie w przeciwświecie. Dla mnie przeciwświat to boski umysł, a świat fizyczny to ciało, także możemy odnajdować Go nieprzerwanie i we wszystkim. Nawet ten Koncept Dipolarnej Grawitacji, czy jasnozmysły nie są potrzebne do postrzegania Boga. Jednocześnie jest na widoku cały czas, jak i jest ukryty. Zdolność percepcji to kwestia indywidualna.

Ja widzę to w ten sposób, ktoś może widzieć inaczej. Tak jak w przykładzie z kolorem zielonym, który napisałem w poprzednim poście – zawsze można trafić na daltonistę ;) 

 

W obecnym stanie rozwoju, film czy fotografia mogą być dowodem czegokolwiek tylko i wyłącznie po poddaniu gruntownym badaniom, które potwierdzą ich auntentyczność.

 

Rozumiem. Dlatego pisałem, że film jest jako ciekawostka, a nie coś w co masz wierzyć. Jedynie podrzucam temat, a Ty sam możesz zbadać to zjawisko, bo coś o czym Ty piszesz w kategoriach wiary lub niewiary, dla mnie jest faktem. Mogę tylko zaręczyć, jak wspomniałem wcześniej, że znam osoby, które mają dostęp do aparatury Kirliana, widziałem jak jej używają i efekty były takie, jak na zaprezentowanych materiałach. Tu nie chodzi o to żeby badać autentyczność  linkowanych przeze mnie filmów, tylko samemu sprawdzić, czy takie zjawisko występuje. To tak, jakby na widok telewizyjnej relacji z olimpiady, gdzie pokazują faceta biegnącego na 100 metrów, w mniej niż 10 sekund: “Pic na wodę, fotomontaż”. Jak ktoś nie wierzy, że można tak szybko biegać, niech idzie na takie zawody i zobaczy to na własne oczy, a nie kwestionuje prawdziwość nagrań.

Inaczej dojdziemy do wniosków, że również ja, Twoim zdaniem, mogę nie istnieć, bo w tych czasach, przy obecnym stanie rozwoju techniki informacyjnej, te posty mógł napisać bot, albo kot  z kulawą nogą, chodzący po klawiaturze ;)

 

No, proszę, zapodaj mi, jak mogę samodzielnie zbadać telepatię, umiejętność czytania w myślach bardzo mi się przyda. Poważnie mówię.

 

Najpierw kasa! laugh

Oddziaływanie magnetyczne występuje na płaszczyźnie fizycznej i cały czas piszę, że na tej płaszczyźnie nic nie jest rozumne, łącznie z biegunami magnetycznymi.

Więc dlaczego biegun grawitacyjny ma się znajdować na płaszczyźnie niefizycznej, a nie po prostu na drugiej płaszczyźnie fizycznej?

 

Także skoro ciężki i niesubtelny świat fizyczny, ma połączenie grawitacyjne z światem, który ma przeciwne atrybuty, czyli jest lekki i subtelny, możemy wnioskować  jakie dwa światy są ze sobą połączone.

Z Konceptu NIE WYNIKA, aby drugi świat był lekki i subtelny, niefizyczny, rozumny, cokolwiek poza tym, że jest przeciwnym biegunem grawitacyjnym. I nie, przeciwne bieguny nie są swoimi przeciwieństwami, poza jednym faktem, że mają przeciwne ładunki. Przeciwieństwo w posiadanym ładunku w żaden sposób nie implikuje przeciwieństwa w substancji, rozumności, czymkolwiek innym poza właśnie ładunkiem.

 

To jest zgodnie z konceptem. Jak wyżej, nic co jest fizyczne, nie może być rozumne.

Ale to jest odgórnie przyjęte założenie, bez uzasadnienia.

 

 

Skoro po jednej stronie jest świat fizyczny – po drugiej jest niefizyczny – duchowy.

Skoro po jednej stronie jest świat będący “dodatnim” biegunem grawitacyjnym, to po drugiej stronie jest świat będący “ujemnym” biegunem grawitacyjnym. Albo odwrotnie. Kropka. Tyle wynika z Konceptu. Nic więcej na temat cech przeciwświata z niego nie wynika. W szczególności absurdalne jest założenie, że z bycia przeciwnym biegunem wynika opozycja fizyczny-duchowy.

 

To daje wytłumaczenie dla wszelkich zjawisk świadomościowych, jak telepatia itp. które nie zostały wyjaśnione na bazie monopolarnego konceptu grawitacji, zakładającego, że istnieje tylko świat fizyczny. 

No i bardzo dobrze, że nie zostały wyjaśnione na bazie monopolarnego konceptu grawitacyjnego, bo jeśli takie zjawiska faktycznie istnieją, to nie widzę żadnego sensu, aby miały jakikolwiek związek akurat z grawitacją.

 

W prawie jest tak, że skoro mamy jednego domniemanego sprawcę przestępstwa, oraz jednego podejrzanego i wszystkie poszlaki prowadzą do niego, to najprawdopodobniej on jest tym sprawcą. A może masz jakiegoś innego podejrzanego?

Przyjmij do wiadomości – nie twierdzę, że Koncept daje jakiekolwiek poszlaki odnośnie kwestii duchowych. Cały czas twierdzę, że z niego nie wynikają absolutnie żadne wnioski duchowe, kompletnie nic nie wskazuje w tej teorii, żeby przeciwświat miał jakikolwiek związek z duchowością (Pająk takiego wniosku nie wysnuwa, co po prostu na siłę go na koniec doczepia i nie ma on żadnego związku z wcześniejszym tokiem rozumowania, a wręcz jest z nim sprzeczny).

Porównałbym to raczej do sytuacji, w której znajdujemy trupa i nie jesteśmy w stanie ustalić przyczyn jego śmierci. Nic nie wskazuje, żeby zrobił to akurat Pan Zenek. Oczywiście, w sytuacji, w której nie wiemy, kto go zabił (ani nawet nie jesteśmy pewni, czy to było zabójstwo), nie można ze 100% pewnością wykluczyć sprawstwa Pana Zenka... Ale nie ma też żadnego powodu, żeby oskarżać właśnie jego.

 

Przykładem może być analiza działania sejsmografu Zhang Henga,  http://totalizm.pl/seismograph_pl.htm który potrafił ostrzegać o trzęsieniu ziemi z wyprzedzeniem, tak samo jak są ostrzegane zwierzęta, a nie jak dzisiejsze sejsmografy, stwierdzające jedynie fakt wystąpienia trzęsienia z opóźnieniem.

No tak, legenda sprzed 2000 lat, to musi być prawdziwe. Zapewne Koncept wyjaśnia również, w jaki sposób Pan Twardowski jeździł na kogucie, Bazyliszek zabijał wzrokiem, a hydrze odrastały głowy.

 

Na podobnej zasadzie działają cieki wodne. Woda ocierając się o kryształy kwarcu, który jest piezoelektrykiem, pobudza go do wysyłania fal telepatycznych. Jak wiadomo, ziarenka piasku mają ostre kształty, które z całego spektrum fal, nadają akurat te, najbardziej szkodliwe dla człowieka, zwane w radiestezji – zielenią ujemną.

Nawet jeśli tak by to działało, to nie ma powodów do twierdzenia, że ma to związek z istnieniem grawitacyjnego bieguna przeciwnego. Na świecie funkcjonuje mnóstwo rodzajów fal i promieniowania i współczesna nauka bez problemu tłumaczy ich istnienie bez odwoływania się do przeciwnego bieguna grawitacji (bo niby czemu akurat on miałby mieć z tym jakikolwiek związek?). Jeśli oficjalna nauka potwierdzi i uzna istnienie telepatii, to wytłumaczy ją w ten sam sposób.

To nie jest tak, że naukowcy rozkładają ręce i mówią “nie możemy uznać istnienia telepatii, bo nie uznajemy dipolarnej grawitacji”. Na ogół Ci, którzy biorą jej istnienie na poważnie, stwierdzają po prostu, że ludzki mózg potrafi wysyłać jakieś fale, podobne do fal radiowych. I tyle. Przeciwświat doskonale niepotrzebny.

 

I faktycznie, przyznałem już to, chociaż twierdzisz, ze nie – KDG nie potwierdza ze 100% pewnością, że przeciwświat jest rozumny (ani też z 200 czy 300%), ale wskazuje na to, chociaż Twoim zdaniem nie wskazuje. To jest tylko Twoja opinia. W mojej opinii wskazuje. 

Nie. To że nie wskazuje, to jest po prostu fakt, wynikający z logicznej analizy tej teorii. Możemy mieć opinię “Przeciwświat jest bezrozumny”, albo “przeciwświat jest rozumny, co prawda Koncept na to nie wskazuje, ale też nie zaprzecza, więc jest to teoretycznie możliwe”, natomiast stwierdzenie “Koncept daje jakiekolwiek przesłanki wskazujące na rozumność przeciwświata” jest po prostu absurdalne. Stwierdzenie, że z faktu, że byt A jest bezrozumny wynika choćby w najmniejszym stopniu, że byt B będący jego biegunem przeciwnym w polu dipolarnym jest rozumny, jest po prostu błędem logicznym, a nie opinią.

 

Ja widzę to w ten sposób, ktoś może widzieć inaczej. Tak jak w przykładzie z kolorem zielonym, który napisałem w poprzednim poście – zawsze można trafić na daltonistę ;) 

No właśnie, Ty jesteś takim daltonistą logiki, który nie dostrzega oczywistego błędu logicznego w Twoim – i Pająka – rozumowaniu.

 

Inaczej dojdziemy do wniosków, że również ja, Twoim zdaniem, mogę nie istnieć, bo w tych czasach, przy obecnym stanie rozwoju techniki informacyjnej, te posty mógł napisać bot, albo kot  z kulawą nogą, chodzący po klawiaturze ;)

Oczywiście. Choć szczerze mówiąc, chwilami skłaniam się raczej ku idei, że jesteś jakimś trolem, który sobie ze mnie robi jaja. Bo z jednej strony, przecież nie sprawiasz wrażenia osoby upośledzonej, a z drugiej strony, chwilami prezentujesz takie farmazony i nieumiejętność podstawowego rozumowania, że ciężko mi uwierzyć, że robi to ktoś na tyle bystry, by nauczyć się czytać i pisać. Jeśli tak, to osiągnąłeś swój cel, strolowałeś mnie i dokopałeś. Bo z jednej strony, mojej zasady nie pozwalają się wycofać z dyskusji, a z drugiej, rzygać mi się chce, jak wchodzę na hydepark i widzę złotą gwiazdkę przy tym temacie, bo wiem, że znowu będę musiał wypisywać oczywistości, a Ty znowu będziesz udawał, że ich nie rozumiesz. To trochę frustrujące. Nie to, żeby frustracja była z założenia czymś złym, ale jednak trochę męczy.

 

 

 

Więc dlaczego biegun grawitacyjny ma się znajdować na płaszczyźnie niefizycznej, a nie po prostu na drugiej płaszczyźnie fizycznej?

 

Z Konceptu NIE WYNIKA, aby drugi świat był lekki i subtelny, niefizyczny, rozumny, cokolwiek poza tym, że jest przeciwnym biegunem grawitacyjnym. I nie, przeciwne bieguny nie są swoimi przeciwieństwami, poza jednym faktem, że mają przeciwne ładunki. Przeciwieństwo w posiadanym ładunku w żaden sposób nie implikuje przeciwieństwa w substancji, rozumności, czymkolwiek innym poza właśnie ładunkiem.​

 

Wkleję jeszcze raz, to co napisałem, na temat rozkładania się elementów wzdłuż linii pola grawitacyjnego:

Ciekawym przykładem pokazującym, jak działa grawitacja na tzw. archaeus, czyli rozdzielenie się frakcji danej substancji, może być proces destylacji ropy naftowej. Na dnie zbiornika osiada to, co najcięższe (asfalt, mazut), a wertykalnie, wzdłuż pola grawitacyjnego, znajdziemy coraz lżejsze frakcje, takie jak olej napędowy i benzyna. To jest przykład na to, że pole grawitacyjne skupia na swoich biegunach, elementy o przeciwnych właściwościach. Po jednej stronie są najbardziej subtelne (płaszczyzna astralna), a po drugiej najcięższe (świat fizyczny).  

Czyli podsumujmy: Przy jednym biegunie pola grawitacyjnego gromadzi się to co najcięższe, a na drugim najsubtelniejsze. Jest więcej takich przeciwnych atrybutów. Np. kwaśne – zasadowe, łatwopalne – trudnopalne.  

Skoro w materii nie udaje się znaleźć inteligencji, a wiemy, że gruba materia jest grawitacyjnie połączona z płaszczyzną subtelną, możemy domniemać, że znajduje się ona właśnie na tej płaszczyźnie, tym bardziej, że na to wskazują różne tradycje.

 

Ponownie posłużę się analogią, wycinania części mózgu i funkcjonowaniem komputera:

Załóżmy, że w komputerze mamy kilka kości RAM. Jeśli wyjmiemy jedną, komputer będzie funkcjonował gorzej, pomimo posiadania tego samego software. Gorszy hardware nie pozwoli naszemu softowi wypełnić swojego potencjału. Jednak jeśli zabierzemy software, komputer nie będzie funkcjonował wcale. Mam nadzieję, że każdy rozumie, która płaszczyzna będzie miała odniesienie do hardware, a która do software.

 

Nawet jeśli tak by to działało, to nie ma powodów do twierdzenia, że ma to związek z istnieniem grawitacyjnego bieguna przeciwnego. Na świecie funkcjonuje mnóstwo rodzajów fal i promieniowania i współczesna nauka bez problemu tłumaczy ich istnienie bez odwoływania się do przeciwnego bieguna grawitacji (bo niby czemu akurat on miałby mieć z tym jakikolwiek związek?). Jeśli oficjalna nauka potwierdzi i uzna istnienie telepatii, to wytłumaczy ją w ten sam sposób.

To nie jest tak, że naukowcy rozkładają ręce i mówią “nie możemy uznać istnienia telepatii, bo nie uznajemy dipolarnej grawitacji”. Na ogół Ci, którzy biorą jej istnienie na poważnie, stwierdzają po prostu, że ludzki mózg potrafi wysyłać jakieś fale, podobne do fal radiowych. I tyle. Przeciwświat doskonale niepotrzebny.

 

Przecież działanie przeciwświata doskonale tłumaczy działanie telepatii. W ludzkich mózgach znajdują się kryształy piezoelektryczne (np. w hipokampie i szyszynce) i te kryształy potrafią emitować, oraz odbierać fale telepatyczne.

 

Fale o których mówisz mają charakter fizyczny i można je tłumaczyć w oparciu o dane dotyczące świata fizycznego, ale fale telepatyczne są niefizyczne i w ramach świata fizycznego nie da się ich wyjaśnić.

 

To u Ciebie widzę zasadniczy błąd logiczny, bo nie potrafisz przyjąć do wiadomości, że przeciwne bieguny pola grawitacyjnego, gromadzą przy sobie substancje, które mają przeciwne właściwości, tak jak zobrazowałem to na przykładzie rafinacji ropy naftowej. Z jednej strony gromadzą się substancje ciężkie, a z drugiej lotne. Uparcie twierdzisz, że nie ma w tu żadnego związku logicznego i w kółko wałkujesz swoje, zamiast zrozumieć ten prosty fakt, a kiedy nie masz argumentów, przechodzisz do wyzwisk.

 

Skoro po stronie ciężkiej nie znajdujemy inteligencji, a wiemy, że ona istnieje, najprawdopodobniej znajduje się po stronie lżejszej. Coś co jest mentalne, bardziej kojarzy się z czymś lekkim, niż ciężkim.

 

W poprzednim poście to ja napisałem, że chyba robisz sobie jaja ze mnie i osób, które to czytają, ale z grzeczności to usunąłem ;) Wyzywanie się od troli itp. jest poniżej mojego poziomu. Przecież to Ty ciągle zadajesz mi pytania, a potem dziwisz się, że na nie odpowiadam. Widzę, że ta dyskusja budzi w Tobie bardzo brzydkie emocje.

 

Jeśli Twoje zasady nie pozwalają Ci wycofać się z debaty, chociażbyś nawet nie miał racji, (Forest Gump ?) ułatwię Ci sprawę, bo mama uczyła mnie, że (dopisz sobie kto) ustępuje. Ta dyskusja schodzi poniżej pewnych standardów. Nie mam ochoty czytać kolejnych obelg.

 

Z Bogiem ;)

Czyli podsumujmy: Przy jednym biegunie pola grawitacyjnego gromadzi się to co najcięższe, a na drugim najsubtelniejsze. Jest więcej takich przeciwnych atrybutów. Np. kwaśne – zasadowe, łatwopalne – trudnopalne.  

Skoro w materii nie udaje się znaleźć inteligencji, a wiemy, że gruba materia jest grawitacyjnie połączona z płaszczyzną subtelną, możemy domniemać, że znajduje się ona właśnie na tej płaszczyźnie, tym bardziej, że na to wskazują różne tradycje.

Nie “skoro w materii nie udaje się znaleźć inteligencji”. Są sensowne teorie naukowe, zgodnie z którymi inteligencja jest częścią materialnego świata, konkretnie mózgu. To, że Ty i Pająk sobie z góry zakładacie, że w świecie materialnym nie ma inteligencji, to jest tylko Wasze założenie, a Ty piszesz o tym, jakby to był oczywisty fakt.

Nie, ma żadnej najmniejszej podstawy do tego, aby domniemywać, że sfera duchowa znajduje się w obszarze alternatywnego świata, będącego przeciwnym biegunem grawitacyjnym. Równie dobrze, może znajdować się ona w jakimś kompletnie innym wymiarze – skoro nie ma żadnych podstaw, żeby zakładać, że znajduje się ona właśnie w przeciwświecie (w szczególności Koncept i “zasada przeciwieństw” nie prowadzą do takich wniosków).

 

Wkleję jeszcze raz, to co napisałem, na temat rozkładania się elementów wzdłuż linii pola grawitacyjnego:

Wklej i tysiąc razy, dalej z tego nie będzie wynikać duchowość przeciwnego bieguna grawitacyjnego.

 

Załóżmy, że w komputerze mamy kilka kości RAM. Jeśli wyjmiemy jedną, komputer będzie funkcjonował gorzej, pomimo posiadania tego samego software. Gorszy hardware nie pozwoli naszemu softowi wypełnić swojego potencjału. Jednak jeśli zabierzemy software, komputer nie będzie funkcjonował wcale. Mam nadzieję, że każdy rozumie, która płaszczyzna będzie miała odniesienie do hardware, a która do software.

Załóżmy, że w komputerze mamy kilka twardych dysków. Jeśli wyjmiemy jeden i rozwalimy, komputer będzie funkcjonował gorzej, będzie miał mniej software, gdyż software był zapisany na tym twardym dysku i usuwając twardy dysk, usunąłeś również oprogramowanie. Oczywiście, możliwa jest też opcja, w której komputer nie korzysta z oprogramowania na twardym dysku, tylko np. z dostępnego w Internecie – ALE MOŻLIWA JEST TEŻ PIERWSZA OPCJA. A fakt, że w razie uszkodzenia ludzkich mózgów, zdarzają się utraty pamięci, sugeruje, że nasze mózgi działają na tej pierwszej zasadzie, że inteligencja jest zapisana w mózgach, w materii.

Twoja analogia jest z sufitu, bo jeśli wyciągnę z komputera kość RAM, to wszystkie programy zapisane na twardym dysku wciąż na nim będą. Mogą gorzej działać, mogą się w ogóle przestać uruchamiać, ale widzę, że dalej są – widzę ich ikony, chociażby. Jeśli wyciągnę twardy dysk i rozwalę, to te dane przestaną fizycznie istnieć, koniec, nie ma ich, przestają istnieć.

I tak właśnie czasem jest z utratą pamięci. Owszem, czasem jest tak, że kojarzę “Hmm, byłem na weselu u Zenka, ale nie jestem w stanie sobie przypomnieć żadnych szczegółów”. A czasem “Nie znam żadnego Zenka. I nie wiem, co to wesele”.

 

Fale o których musisz mają charakter fizyczny i można je tłumaczyć w oparciu o dane dotyczące świata fizycznego, ale fale telepatyczne są niefizyczne i w ramach świata fizycznego nie da się ich wyjaśnić.

Niby dlaczego? Bo tak sobie założyłeś? Skąd założenie, że telepatia (przesył danych w postaci niematerialnej z mózgu do mózgu), powinna działać na kompletnie odmiennych zasadach, niż radio (przesył danych w postaci niematerialnej), skoro logika każe założyć, że to byłoby najsensowniejsze rozwiązanie?

 

To u Ciebie widzę zasadniczy błąd logiczny, bo nie potrafisz przyjąć do wiadomości, że przeciwne bieguny pola grawitacyjnego, gromadzą przy sobie substancje, które mają przeciwne właściwości, tak jak zobrazowałem to na przykładzie rafinacji ropy naftowej. Uparcie twierdzisz, że nie ma w tym żadnej logiki i w kółko wałkujesz swoje, zamiast zrozumieć ten prosty fakt, a kiedy nie masz argumentów, przechodzisz do wyzwisk.

A Ty nie potrafisz przyjąć do wiadomości, że w żadnym z tych przypadków przy jednym biegunie nie gromadzą się elementy fizyczne, a przy drugim duchowe. Poza tym, masz przykład oddziaływania magnetycznego, gdzie dwa bieguny magnetyczne znajdować się na dwóch identycznych magnesach, z tego samego materiału, tak samo pokolorowanych, tej samej wielkości itd, z tym jednym, jedynym przeciwieństwem, że mają odmienne ładunki.

 

Przecież to Ty ciągle zadajesz mi pytania, a potem dziwisz się, że na nie odpowiadam.

Odpowiedź powinna być sensowna, jeśli z kołem do koła polega na wałkowaniu tych samych absurdów, to ciężko się dziwić irytacji rozmówców. Jako argument za tym, że w przypadku dipolarnej grawitacji powinno zachodzić przeciwieństwo “duchowy-nieduchowy” podajesz kolejne przykłady dipolarnych oddziaływań, z których w żadnym nie zachodzi taka prawidłowość i dziwisz się, że nie traktuję czegoś, co przeczy Twoim tezom, jako dowód na ich słuszność.

 

Jeśli Twoje zasady nie pozwalają Ci wycofać się z dyskusji, chociażbyś nawet nie miał racji, (Forest Gump ?) ułatwię Ci sprawę, bo mama uczyła mnie, że (dopisz sobie kto) ustępuje. Nie mam ochoty czytać kolejnych obelg.

Znowu brak czytania ze zrozumieniem. Moje zasady nie mówią, że nie wolno mi wycofać się z dyskusji, choćbym nie miał racji. Moje zasady nie pozwalają mi wycofać się z dyskusji, jeśli nie przyznaję drugiej stronie racji.

 

W poprzednim poście to ja napisałem, że chyba robisz sobie jaja ze mnie i osób, które to czytają, ale z grzeczności to usunąłem ;)

Jestem jedyną osobą, która w ogóle próbuje na poważnie traktować Twoje wywody. Co “innych”, żywię przekonanie graniczące z pewnością, że jeśli ktokolwiek to czyta, uważa nas obu za idiotów.

 

mama uczyła mnie, że (dopisz sobie kto) ustępuje. Nie mam ochoty czytać kolejnych obelg.

“Mądrzejszy głupszemu ustępuje” to jedno z najbardziej absurdalnych zdań w historii ludzkości. I z reguły jest używane jako sposób na odwrócenie kota ogonem, podobnie jak sarkazm. “Ziemia jest płaska!” “Nie, Ziemia jest kulista, proszę, tu są dowody, wyliczenia, zdjęcia z Kosmosu itd. itp....” “…. Noooo dooobra, niech Ci będzie, jest kulista, oczywiście, nie będę się kłócił, mądrzejszy głupszemu ustępuje”.

Tak czy inaczej, przegrałem tę dyskusję – nie udało mi się spełnić swojego obowiązku wobec Boga i uświadomić Ci Twoich błędów.

 

Z Bogiem ;)

Z Bogiem, który, jeśli istnieje, prawdopodobnie nie ma absolutnie nic wspólnego z żadnymi biegunami grawitacji (poza tym, że jest stworzył, tak jak i wszystko).

Nowa Fantastyka