- Hydepark: Moje opowiadane w NF

Hydepark:

czasopisma

Moje opowiadane w NF

Witajcie.

 

<kłania się na wszystkie strony, szczerząc zęby, mamrocząc podziękowania, pocąc się i pąsowiejąc, choć sala jeszcze pusta. Żona stoi obok z respiratorem, zacierając ręce>

 

Pokierowany przez dobrą duszę, zakładam ten oto zacny temat, w którym możecie się dzielić wrażeniami na temat mojego jakże zacnego opowiadania hard sci-fi o wdzięcznym i niezbyt dźwięcznym tytule “Rzeka zapomnienia”.

 

(chłit marketingowy on) Ostrzegam, że opowiadanie do łatwych nie należy, bo jak pisałem, byłem pijany jak świ... (chłit marketingowy off)

A poważnie, niech zaproszeni czują się wszyscy miłośnicy nauki, kosmosu, dzielnych drużyn, a także wszyscy lubiący sobie poczytać, w tym również Ci, którzy Nowej Fantastyki nie kupują, ale z radościami w sercach i ze łzami w oczach zrobią to dla mnie.

 

Czekam na odzew. :-)

 

PS Czujcie się wolni w offtopowaiu – wiem, że lubicie pogadać ogólnie i nie mam nic przeciwko. :-)

Komentarze

obserwuj

Załóż trzeci temat, bez literówki ;) ‘opowiadane’ masz zamiast opowiadanie ;)

Przeczytam i skrobnę coś jak dostanę w łapki moją prenumeratę (Za jakieś 2 tyg.)

Jadę po nową klawiaturę – stara mi siadła.

 

 

Edit:

 

Dobra, mam. Teraz, Bella, czep się kogoś z zepsutym sprzętem :-P

 

Choć tematu, nie wiem dlaczego, nie mogę poprawić...

Również podzielę się wrażeniami już po :) I wirtualna piątka za obecność w tym samym numerze co ja ;)

And one day, the dream shall lead the way

No! Rex, właśnie zastanawiałem się, kto jeszcze z naszych będzie :-) A jaka tematyka?

Ja mam artykuł, "Czas boi się piramid".

And one day, the dream shall lead the way

Panocku, nie zachęciłeś mnie do czytania ani trochę, oj nie. Ale:

 

  1. Gratuluję (jak wykiwałeś tego goryla na bramce?)
  2. I tak przeczytam.

Peace!

 

Edith: Artykuł też.

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Gratuluję! Przeczytam z pewnością i podzielę się odczuciami :)

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Śniąca, trzymam za słowo :-)

 

Cieniu, nie lubisz kosmosu pewnie, zgadłem? ;-)

Rzuci się okiem :) Gratuluję :)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Tylko muszę się z Jajkiem dogadać – czy mam lecieć do kiosku, czy czekać na przesyłkę :) 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Gratulacje, prosiaczku : )

Wielkie gratki, prosiaczku :) Mnie też nie zachęciłeś, bo nie mój klimat/temat, ale dla równowagi wiem, że po Tobie i tak można się spodziewać dobrej lektury, więc jak mi się uda dorwać numer, to z przyjemnością przeczytam :)

 

Gratulacje, prosiaczku. Coś mi się wydaje, że nie czytałem żadnego Twojego portalowego opowiadania, nad czym ubolewam, więc z chęcią przeczytam to w NF. Ale pewnie dopiero za jakiś czas, bo wciąż czytam lutowy.

Ja również dołączam do gratulacji. :)

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

No i fajnie. Czytnie się. Graty :)

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Dzięki ;-)

Wielkie graty, prosiaczku! Nasze forumowe drogi jakoś się rozminęły, nie czytałem żadnych Twoich tekstów, jest to jednak najwyższy czas, aby nadrobić zaległości :))

Najlepiej pisałoby się wczoraj, a i to tylko dlatego, że jutra może nie być.

Dzięki. Jeśli lubisz sci-fi, czuj się jak u siebie w domu ;-)

Gratulacje! Moja tombakowa myśl: wszystko (prawie) jest kosmosem, więc pisząc o tym, w czym jest wszystko (prawie), nie rozmieniasz się na drobne :-)

Oho, wiedźmin widzi gwiazdy w jeziorze :-)

Prosiaczku, generalnie nie jestem jakimś wielkim entuzjastą sci-fi, choć nie powiem, im dłużej żyję, tym więcej tekstów podważających tę moją niemal-awersję się trafia i zasadniczo jednak nie rozumiem, skąd ona u mnie. Niemniej jednak jest i nic nie poradzę, że przed czytaniem sci-fi zwyczajnie muszę chwilę sam ze sobą powalczyć. Rzadko jednak żałuję, że udało mi się taką walkę wygrać.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Gratulacje! smiley Zwłaszcza, że wiesz, śmiesznie teraz będzie z nazwiskami wink

Zagubiony starszy brat? Ale to dobrze, bo wydawcy mylnie skojarzą Twoje dobre opowiadania z moją osobą. A wtedy ja zbiorę laury :-P

Gratuluję publikacji!!!

Gratulacje! No to czekam aż numerek dojdzie;)

”Kto się myli w windzie, myli się na wielu poziomach (SPCh)

Sicario, Alex, dziękuję. Czekam na opinie. :-)

Podbijam i zapraszam do dzielenia się wrażeniami :-)

Gratuluję!

Przeczytam!

F.S

Czytnę niebawem :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Czytam. Na razie bez zachwytów.

Skończyłem i jak dla mnie bomba. Na początku standardowe przynudzanie, potem lepiej – spotkanie z dziadkiem ciekawe, wstawka, że Boga nie ma tylko nieskończone piekło, to chyba słabość autora ateisty, bo powiązań w opowiadaniu żadnych. Jak dla mnie za dużo cudownie zagmatwanych określeń, te których nie rozszyfrowałem brałem w nawias, a że do nawiasów nie wracam, mogłem zgubić sens czytanki.

Największy zarzut to zakończenie. Nie tego się spodziewałem. Niestety wszystkie wstawki z robotem znudziły mnie i nie przekonały.

Ale ogólnie nie najgorzej.

Gwidon, dzięki. Fajnie, że Ci się w miarę spodobało. Jakbyś miał wątpliwości, chętni odpowiem na privie.

Prosiaczku, nie było idealnie, ale i tak z polskich autorów, najlepiej.

Początkowo tekst kojarzył mi się z wczesnym Dukajem, ale potem poszedłeś swoją drogą. Nie jestem wielkim entuzjastą takiej bardzo naukowej s-f, więc pewnie i nie wszystko pojąłem, ale napisane bez potknięć, trzyma w napięciu no i niezłe zakończenie (chociaż spodziewane).

Dzięki za opinię :-)

Przeczytałam, Prosiaczku, mimo że nie przepadam za typową si-fi, a Twój tekst do takich właśnie należy, to podobało mi się. Trochę szkoda, że opowiadanie było takie krótkie. Dobry tekst. :)

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Dzięki a opinię. Też uważam, że powinno być dłuższe, ale wtedy nie byłoby miejsca na inne teksty ;-)

Bardzo klasycznie. Zaczynało się powoli, bez akcji, za to ładnie, estetycznie. Jakbym oglądał Odyseję Kosmiczną. Potem motywy, które gdzieś już były, a wśród nich tytułowy, który pewnie najdłużej zapadnie mi w pamięci, bo po prostu to pierwsza taka rzecz, którą dostałem w zwerbalizowanej formie. Jeśli dobrze zrozumiałem, chodzi o cywilizację/inteligencję III typu, sterującą procesami między gwiazdami, traktującą strumień Lethe (o nim też dowiedziałem się z opowiadania i będę pamiętał), jak rdzeń kręgowy w organizmie.

Podobały mi się kawałki z G-13.

Mam tylko małe wątpliwości co do dziadka (brzytwa Ockhama). Był właściwie tylko narzędziem, ale po co? Sam cierpiał niedoskonałość, choć i bez niego i jego wyjaśnień stałoby się to, co miało się stać. Może tak wyglądało to bardziej humanitarnie, ale i tak nie było wolnej woli ze strony zwabionych, więc nieświadomi niczego, cierpieliby nawet mniej.

Widać Twoją dużą wiedzę z dziedziny neurologii. Nie zrozumiałem niektórych wyrażeń z tej parafii. Gdyby nie to, może potrafiłbym docenić rzecz jeszcze bardziej (mam to z tyłu głowy).

Czytało się bardzo dobrze. Szkoda tylko, że nie pojawiło się więcej świeżych rzeczy, ale wiadomo, że po części to kwestia ograniczonej długości tekstu.

Miło mi widzieć Cię pod kolejnym moim tekstem, Vedyminie. :-)

 

Dziękuję za opinię.  Jutro odpiszę więcej, bo dziś już mi się oczy zamykają.

Byłem, czytałem, zadowolonym – a opinia w wątku z nf 03/16 ;-) Gratulacje!

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Przeczytałam. Uczucia mam mieszane. Lubię hard-sf, nawet bardzo, ale czegoś mi tu zabrakło. Nie poczułam więzi z bohaterami, w końcówce trochę mi też brakowało pozostałych członków ekipy – wcześniej całkiem intrygująco nakreśliłeś ich sylwetki – w szczególności zaciekawiła mnie japońska biolożka, która potem ‘zniknęła’. Sam pomysł na duży plus, lakoniczne komunikaty z kolonii zrobiły fajny klimat, ale nie dostałam ‘kopa między oczy’ na koniec, a chciałabym ;) Niemniej – gratuluję. Opowiadanie i tak lepsze, niż przeciętne z serii polskich :)

Lordzie, masz rację, ale poniekąd, ponieważ cywilizacja 3 typu dopiero się rodzi :-) Z dziadkiem masz w pewnym sensie rację. Mimo to spróbuję wytłumaczyć, jak sobie to wykoncypowałe rok temu. Warto zaznaczyć, iż starzec nie jest tam po to, aby namawiać na cyfryzację “przyjezdnych” – zauważ, że Emulowani, którym dziadek służy, nie chcieli, aby ktoś na stację przylatywał (tu warto zaznaczyć, że starzec wita ich, mówiąc, że się bohaterów spodziewał, ale tak naprawdę kłamał. Prośbę o pomoc wysyłali różni ludzie, w tym Odległe Siostry, co wiemy z fragmentów o Gammie oraz z fragmentów z wiadomościami, zanim bohaterowie dolecieli do Dysona. Ale na pewno nie on, tzn. nie starzec). Starzec był łącznikiem między Emulowanymi a resztą mieszkańców. Na przykład tacy Pierwotni stali się tak bardzo różni od Scyfryzowanych, że Emulowani nie byliby w stanie “przeciągnąć ich na swoją stronę. Dlatego potrzebny jest starzec, który robi to za nich. Możemy się oczywiście domyślać, że nie jest “jedynym starcem”. Co do wolnej woli – zgoda. Tylko w innym przypadku ludzie umieraliby w katuszach, a tak, po drugiej stronie, czeka ich raj. O czym byc może jeszcze nie wiedzieli. ;-)

Mam świadomość , że może nie jest to odpowiednio wyeksponowane w tekście.

 

Fishu, wielkie dzięki :-)

 

Bellatrix, jak będziesz starsza, nie będziesz tak bardzo doceniać kopów między oczy. :-P

A na poważnie, dzięki za opinię. :-)

Przede wszystkim gratulacje :)

 

Ogólne wrażenie mam dobre, chociaż początek jest nieco nużący (tylko wstawki z robotem budują tajemniczy klimat), później zaś akcja tak przyspiesza, że gubi się zbyt wiele rzeczy (między innymi, jak już wspomniała Bellatrix, ciekawi bohaterowie). Miałam wrażenie, że to problem limitu znaków – początek zabrał tyle, że nie starczyło na zakończenie, bohaterowie nie mają czasu odkrywać dziwnej stacji, wszystko wyjaśnia im na szybko jakiś staruszek. A szkoda, bo stworzyłeś bardzo ciekawy świat. Zakończenie dla mnie na plus. Ogólnie pomarudziwszy, ale opowiadanie zaliczam do udanych ;)

The only excuse for making a useless thing is that one admires it intensely. All art is quite useless. (Oscar Wilde)

Dzięki :-)

 

Jak bym mógł, to rozbudowałbym opowiadanie, bo wiem, że przydałoby się. Chcę też zaznaczyć, że Michał ani nie kazał mi ciąć nic z ostatecznej wersji, która znalazła się w NF, ani nie zakazywał rozbudowywać tekstu. Po prostu mam świadomość, że i tak pojechałem z długością, przynajmniej jak na standardy czasopisma.

A współpracę mogę tylko chwalić.

Trudno odnaleźć się ze złożonym tekstem w takiej formie. Ale jak wyszło całkiem, to dobrze. :-)

Przeczytałem. Jak na taką twardość czytało się to całkiem przyjemnie. Wiem, że pewnie dużo mi umknęło, ale wizja naprawdę cieka. G-13 zdecydowanie najbardziej udaną postacią.

:-)

Przyznam, że tekst czytało mi się dosyć ciężko – być może dlatego, że uparłam się zrozumieć każde zdanie, w każdym szczególe ;) Przez to trochę mi przeszkadzały przymiotniki, które miały nadać klimatu zdaniom, ale w sumie znaczenie miały mocno ogólnikowe i były w moim odczuciu zbędne (np. “syntetyczny brzeg konsoli” czy “kompozytowe poszycie”). No i bywało, że niektóre zdania wydały mi się zbyt wzniosłe, pompatyczne. To chyba tyle w kwestii narzekania, choć przyznam, że mimo starań i tak nie czuję, bym wszystko zrozumiała. Ale to można zrzucic na bakier mojego nadmiernego drążenia każdego szczegółu i zbytniej nadinterpretacji.

Bardzo podobały mi się dialogi, są ciekawe i jednocześnie naturalne. W efekcie postaci są bardzo udane, choć zgodze się z przedpiścami, że ich potencjał gdzieś się ulotnił. Wywód starca też był dobry, choć z reguły nie jestem zwolennikiem takiego wykładania kawy na ławe w jednym momencie, w rozmowie albo opisie. No i potwierdzam, że dla mnie również fragmenty z G-13 były najlepsze :)

Ogólnie tekst stawiam przed twoimi “Spetryfikowanymi”, natomiast nadal uważam, że “Natura boi się próżni” była świetna, nie licząc rozmytego finału, i to ją milej byłoby mi zobaczyć w NFie. A najmilej to byłoby zobaczyć oba teksty – i “Naturę...” i “Rzekę...”.

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Dzięki, Tenszo. Może napiszę “Naturę...” 2, bo tamto moje opowiadanie również uważam za najlepsze. :-)

W ogóle tytuł “Natura boi się próżni” starsznie utkwił mi w głowie. “Rzeka zapomnienia” jest ładna, składna, ale wpisuje się w pewien schemat tytułów, a “Natura...” to już coś wyjątkowego :) Dwójkę na pewno bym przeczytała!

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Przeczytałam :) Mimo, że mało co ogarniam z saj-faj, to muszę przyznać, że mnie wciągnęło. Chociaż akurat jak dla mnie to pierwsza część była ciekawsza – bardziej czułam podszyty tajemnicą klimat, wiszący w powietrzu konflikt załogi... który rozszedł się po łokciach niestety. Albo stety, bo w sumie nie o to miało w opowiadaniu chodzić. Ale rzeczywiście w momencie, kiedy bohaterowie schodzą ze statku, relacje między nimi właściwie nie odgrywają żadnej roli, a same postaci, zwłaszcza Ann i Kiyomi, bledną. Wątek uczucia pomiędzy Ann i Hubertem wydaje mi się wobec tego wciśnięty nieco na siłę, bez znaczenia.

Zgadzam się też z przedmówcami, że genialnie wyszła Ci postać G-13. Tyle narozrabiał, a mimo wszystko budzi skojarzenia z sympatycznymi robocikami jak R2D2 czy Wall-e ;)

Bardzo podoba mi się Twój styl. Taki, powiedziałabym, gęsty. I masz imponujący zasób słownictwa – znalazłam kilka słów, o których istnieniu nie miałam pojęcia, i to takich wcale nie z obszaru sajens ;) Naprawdę, w tym obszarze duży podziw. Zastanawiałam się tylko, zwłaszcza pod koniec, czy nie nadużywasz słowa “osobliwy”. Nie mam na myśli powtórzeń, tylko jakoś tak czasem mam wrażenie, że autor ma jakieś ulubione słówko i tutaj podejrzewałam Cię o taką ulubioność ;)

A, no i niestety u mnie masz minusa za “psycholożkę”. Zęby mi zgrzytają jak słyszę to słowo, choć doceniam te wszystkie szczytne idee, by kobitki miały swoje nazwy, to jednak te głupio brzmiące wydają mi się zbędne. Dopóki kobieta może być człowiekiem, a nie człowieczką, to niech będzie też psychologiem (czy biologiem), nie psycholożką. Ale to w sumie może nie temat na tutaj ;)

W ogólnej ogólności opowiadanie podobało mi się i jeszcze raz ogromnie Ci gratuluje publikacji no i trzymam kciuki za rychłe kolejne ;)

Zgodnie z obietnicą dzielę się wrażeniami i to na świeżo, od razu po przeczytaniu.

Prosta ze mnie osoba i generalnie czytam dla przyjemności. I Ty Rzeką zapomnienia mi tę przyjemność dałeś. Nie zawsze rozumiem teksty hard s-f, ale Rzeka..., mimo bogactwa obcego dla mnie słownictwa, wciągnęła i w jakiś sposób była zrozumiała. Nie wiem, jak to zrobiłeś, ale tak trzymaj :) Może poprzez styl?

To, że przy okazji poznałam trochę nowych pojęć i odświeżyłam kilka kolejnych, już zapomnianych, jest dla mnie dodatkowym bonusem.

Najpierw jak spojrzałam na długość, to pomyślałam, że przeczytam na raty, ale pochłonęłam jednych tchem. Początkowo podobały mi się wstawki z G-13 (też mi się lekko skojarzył z R2D2), ale później jak na mój gust zaczęły za dużo zdradzać i od pewnego momentu już wiedziałam jak się opowieść skończy.

Nie narzekam na nagłe zniknięcie dziewczyn. Dla mnie ono w kontekście zdarzeń i sytuacji jest naturalne – załoga się rozdzieliła, przez chwilę wszyscy mieli kontakt, ale dopadło ich to, co dopaść miało i kontakt się urwał. I nie ma się co nad tym rozwodzić, bo tylko by się rozrzedziło i popsuło klimat.

Jeszcze jedna rzecz, która mnie ujęła – te mikre fragmenty, w których piszesz o “fantazmatach pyłu gwiezdnego” i o przestrzeni. Chyba muszę wybrać się do planetarium :)

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Werweno, Śnica, dziękuję za szczere opinie.

 

Werweno, z tą psycholożką, to zrobiłem właśnie pod Was, dziewczyny i kobiety i w życiu nie pomyślałbym, że któraś z Was może takiej odmiany nie lubić, nawet nie uważać, a w dodatku mieć sensowny argument ową niechęć wyjaśniający. Człowieczko :-P W każdym razie już więcej tak nie napiszę :-)

 

śniąca, cieszę się, że udało mi się... może nie zarazić, ale choć trochę zainteresować Ciebie kosmosem :-) Cieszę się również, że lektura okazała się stymulująca. Z tą załogą miałem nadzieję, że ktoś odbierze to właśnie tak jak Ty. Ale gdybym pisał to znowu, mając limit, dajmy na to 150k znaków, poświęciłbym bohaterom więcej miejsca, jednocześnie wciąż zostawiając urwaną końcówkę. Więcej byłoby w środku. Dzięki, człowieku. :-)

może nie zarazić, ale choć trochę zainteresować Ciebie kosmosem :-)

raczej ponownie obudzić stare, dawno uśpione zainteresowania :)

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Fascynujący temat (pamięć i zapomnienie), ale muszę przyznać, że lektura była dla mnie dość trudna. Poszczególne frakcje Dysona, choć ciekawe, wprowadzane są szybko, jak obrazki w zwariowanym kalejdoskopie. Z zainteresowaniem zbadałbym większy skrawek świata z “Rzeki Zapomnienia”, choć prosiłbym raczej o “opis w języku nietechnicznym“ ;)). 

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

Nevaz, dzięki za odwiedziny. Nietechniczne mam opowiadania fantasy i jeden horror. O nietechnicznym sci-fi zapomnij :-)

Twoje opowiadan przypomniało mi lata wczesnego dzieciństwa, kiedy mama czytała SF, a ja podglądałam jej przez ramię. ;)

Fajnie, że wzbudziłem wspomnienia. ;-)

Nowa Fantastyka