Witajcie dobrzy ludzie!
Chciałbym zaproponować wam pewną zabawę, podczas której będziecie mogli zrobić dobrze ludziom dodającym merytoryczne komentarze. Otóż – jeżeli natkniecie się na bardzo pomocny komentarz, wrzućcie go do tego wątku, podając oczywiście na górze autora oraz link do opowiadania, pod którym ów się znalazł. Jeśli zabawa chwyci, przemyślimy zorganizowanie głosowania na najlepszego komentującego (nie na najlepszy komentarz) – a i może jakąś nagrodę uda się załatwić. Pamiętajcie jednak, by zgłaszać tutaj tylko takie komentarze, które naprawdę robią wrażenie. Nie samą długością, nie tylko wytknięciem kilku błędów, ale bardzo wysokim merytorycznym poziomem :) Ocenę oczywiście pozostawiam wam, zwracam tylko uwagę, byście kierowali się wysokimi kryteriami, wklejając komentarz tutaj.
Nasz portal widział podobne inicjatywy w przeszłości, jednak żadna nie chwyciła na dłużej. Ale może teraz się uda? Może wrzesień to tylko początek? Zobaczmy.
Wybaczcie, że się powtarzam, ale dla uporządkowania tematu, zasady:
To chyba tyle :) Do dzieła!
Zacna idea!
"A jeden z synów - zresztą Cham - rzekł: Taką tacie radę dam: Róbmy swoje! Póki jeszcze ciut się chce! Róbmy swoje!" - by Wojciech Młynarski
Bardzo mnie to cieszy :)
Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)
Czy komentarze z betowania się liczą ?
Hmm... Dlaczego?
Z przyczyn oczywistych, nie.
A pomysł
"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49
Komentarze z betowania są niepubliczne, więc oczywiście się nie liczą.
Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)
Uważam, berylu, że pomysł jest doskonały. Kicha trochę, że betowanie się nie liczy. Oczywiście – rozumiem dlaczego, ale w ciągu 3 miesięcy spędzonych na Forum, to komentarze betujących wydały mi się najbardziej wnikliwe, merytoryczne i pomocne.
Właśnie spędziłam nieco ponad godzinę, czytając dyskusje pod tekstami zamieszczonymi na forum w czasie ostatnich kilku dni. Z przykrością stwierdzam, że (oprócz komentarzy regulatorzy ) niewiele znalazłam wypowiedzi spełniających wymienione przez Ciebie, berylu, kryteria.
Nic to... Idę szukać dalej...
EDIT
ZNALAZŁAM!!!!
Komentarz Werweny pod tekstem Prolog, autorstwa janadalbert
kobieta, 28 lat, Toruń | 25.09.15, g. 16:39 | zgłoś
Hm, fabularnie trudno ocenić, bo to oczywiście tylko wstęp. Myślę, że założenia prologu spełnia – wprowadza znaczące (jak sądzę) postaci, przedstawia jakąś tajemnicę, która może zaintrygować – jeśli trafi w gust i wrażliwość czytelnika. W mój trafiło nie do końca (mówię o aspekcie fabularnym), jednak trochę ciekawości wzbudziło i sądzę, że gdyby był ciąg dalszy – i byłby lepiej napisany – to co najmniej kilka jeszcze kartek bym przeczytała ;)
Natomiast technicznie jest niestety słabo. Ale to prawo pierwszego tekstu.
Wyeliminuj powtórzenie, trochę ich jest. Przykłady:
Na zewnątrz dobiegł ich wrzask, jeden z więźniów nagle oklapł w więzach bez przytomności. Rozległ się kolejny wrzask w obozie. – tu dodatkowo niepoprawna konstrukcja, wrzask dobiegł raczej “z zewnątrz”
Nieznajomy cały we krwi przestał się trząść. Natomiast strażnik, jakby doświadczał ataku tej samej choroby, która nawiedzała przybysza. Zrobił się blady jak ściana, z pod tuniki i nogawek wypływały strużki ciemnoczerwonej krwi…
Druga sprawa to umykający podmiot, lub inna ważna część zdania (w ich nazwach ekspertem nie jestem ;/) na przykład:
Atak obcego w tym momencie nasilił się, zrobił się czerwony na twarzy, a potem siny. – wynika z tego, że atak w jakiś sposób zrobił się czerwony i sina. W dodatku na twarzy ;)
Starszy i gruby strażnik brutalnie wepchnął przybysza do namiotu, tak że ten prawie się przewrócił. – tu z kolei mam wątpliwości, czy przewrócił się przybysz, czy namiot.
Związali obcemu ręce i przytwierdzili do reszty więźniów. – trudno mi sobie wyobrazić, w jaki sposób przytwierdzają jego ręce do reszty więźniów.
Wielokrotnie budujesz niepoprawne i nieco dziwne zdania, takie jak:
Słońce zachodziło, on Ruga leżał na wznak pomiędzy szczątkami żołnierskiego obozu. – dlaczego “on Ruga”?
Wyrzucał z siebie słowa z nieznanego języka, o ciężkim i przepełnionym mocą brzmieniu – raczej “słowa w nieznanym języku” lub “słowa pochodzące z nieznanego języka”
Gdy wymawiał kolejne sylaby, we wnętrzu namiotu wzbierała się ciemność mimo, że już świtało i powinno robić się jaśniej. – raczej “wzbierała ciemność”, bez “się”.
Obcy roztaczał wokół siebie aurę, która każe ludziom jak on schodzić z drogi. – to już ciężko odratować, trzeba napisać od nowa ;)
Zadbaj też o spójność logiczną tekstu i konsekwencję w tym, co piszesz. Szczególnie początek pod tym względem zupełnie nieudany:
“Nad gęstym lasem panowała jeszcze noc. Słońce schowane za horyzontem, rzucało już na niebie swój blask (…)
Postać była odziana w grubą, purpurową szatę, tak znoszoną i pełną łat, że trudno było już dostrzec jej kolor.”
Ok, była noc, łuna nad horyzontem, ale skoro noc, to jednak ciemno, oni widzą gościa z daleka i są w stanie stwierdzić, że szata jest purpurowa? W dodatku, kiedy i bez ciemności trudno dostrzec jej kolor?
Potem:
Dwóch wartowników dostrzegło w mroku lasu obcego, kroczącego drogą od wschodu (…)
Wyższy i chudszy wartownik, szturchnął w ramię swojego niższego, ale grubszego towarzysza i pokazał palcem wędrowca. Niski i gruby wartownik wzdrygnął się zbudzony z drzemki i spojrzał niechętnie na obcego.
Te zdania przeczą sobie, bo najpierw mówisz, że dwóch dostrzegło, a potem okazuje się, że jeden, dopiero potem obudził drugiego.
I dodatkowa uwaga – skoro opisujesz jednego jako wyższego i chudszego, to naturalnym jest, że drugi jest grubszy i niższy, nie trzeba tego pisać. A kiedy decydujesz się odnosić do postaci za pomocą charakterystycznych cech, to lepiej wybrać jakieś rzeczywiście charakterystyczne – np. gładkolicy i beczkowaty byliby ciekawsi niż chudszy i grubszy.
I potem:
Chciał zatrzymać go lecz nie mógł wykrztusić słowa. Obcy roztaczał wokół siebie aurę, która każe ludziom jak on schodzić z drogi (…) – zdanie dziwaczne, ale wnioskuje z niego, że gruby poczuł sie onieśmielony albo wystraszony, czy w inny sposób poczuł respekt wobec przybysza. Co totalnie nie trzyma się kupy z tym, jak się zachowuje kilka linijek niżej, kiedy się “ocknął”. Co takiego sie stało, że nagle nie czuł potrzeby zejścia przybyszowi z drogi?
I jeszcze taki przykład:
Był rozwiązany, a wokół nie było żywej duszy. Leżało w pobliżu kilku ludzi, więźniów i strażników pogrążonych w głębokim śnie. – to w końcu spali, czy nie żyli? Bo z tego, że “nie było żywej duszy” wynika, że to trupy, ale trupy nie śpią raczej.
Błędy są, pracy sporo, ale pisz dalej. Ciekawa jestem, czy masz już plan na rozwinięcie tej opowieści.
Hmm... Dlaczego?
No, to mamy pierwszy komentarz :) Świetnie – gratuluję, Werweno :)
Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)
O, łał. Dzięki! :)
No cóż, Werweno, chyba wygrałaś :)
Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)
Bój był srogi ;P