Ozcywiście, nie jest to typowa fantastyka, ale eelementy fantastyczne znaleźć można. Mamy tu bowiem do czynienia z człowiekiem, który na swych skrzypcach wygrywa melodie z talerzy; mężczyznę o dwuch twarzach; karlicę, która zaczyna rosnąć pod wpływem ogarniającej ją miłości i mamy też anioła śmierci. Wszystko to okraszone jest wspaniałymi zdjęciami i jak to zwykle u Kolskiego bywa – nutką magii. Wszystko przedstawione jest w pięknym, wiejsko-sielankowym stylu i bardzo przyjemnie się ogląda.
Gorąco polecam ten film tym, którzy nigdy go nie widzieli, a Was – fanów fantastyki, którzy znają ten obraz proszę o zdanie. Jak Wam się ten film podobał? A może w ogóle się nie podobał?
Kolski jest wporzo. A "Grający Z Talerza" to, jesli dobrze pamiętam (a pamietam słabo) - majstersztyk. Imho.
Uwielbiam filmy Kolskiego ze względu na udatne wymieszanie wiejskiego realizmu ze specyficzną, ulotną magią, i ogladam, kiedy tylko mam okazję, ale że zasadniczo unikam TV, a na innych nośnikach filmów oglądać mi się nie chce, więc tego konkretnego nie widziałam, czego żałuję.