- Hydepark: Wspomnień czar

Hydepark:

filmy i seriale

Wspomnień czar

Tak wzięło mnie na wspomnienia. Na pewno wielu z was łezka kręci sie w oku na wspomnienie niektórych bajek jakie oglądaliście w młodości. Jedne miały wiele wspólnego z fantastyką, inne mniej, wszystkie jednak nieodmiennie kojarzą się z czasami błogiego dzieciństwa. Piszcie na czym się wychowaliście, które kreskówki zapadły wam najbardziej wpamięc. Ja z tych zwązanych z fantastyką najmilej wspominam "Generała Dajmosa", "Hemana", i chyba "Złote Miasta". Był jeszcze mój największy faworyt, czyli "Gigi białe majteczki" i "Tygrysia maska". Temat może i trochę dziecinny, mimo to zapraszam do dyskusji :)

Komentarze

obserwuj

"Best Wars"
"ReBoot"

Obie produkcje łączy kilka rzeczy. Seriale niepodzielnie rządziły w drugiej połowie lat 90-tych, obie stanowiły pozycje z  gatunku hard s-f (no dobra - soft hard science-fiction ;] ).  Obie miały też zaskakująco dojrzałą i brutalną fabułę i były dopracowanymi animacjami 3D. Stworzone zostały przez to samo studio - Mainframe Entertainment.

To były czasy - nikt nie bawił się w cukierkową grafikę i infantylną fabułę, a polityczna poprawność nier wżarła się jeszcze tak głęboko w produkcje dla dzieci i młodzieży, dzięki czemu m.in. w Beast Wars brutalne walki na śmierć i życie były na porządku dziennym, a dalsze sezony post-cyberpunkowego ReBoot miały tak sugestywny klimat osaczenia i niebezpieczeństwa, że gdyby serial powstał dzisiaj obrońcy moralności pewnie stłumiliby produkcję w zarodku.

Generalnie było też parę innych produkcji, ale te dwie najbardziej wryły mi sie w pamięć.

Boże... Złote Miasta - to o majach czy astekach, piramidach, podrózy jakąś maszynerią, itd? To było wspaniałe. No i oczywiście" na potegę posepnego czerepu".
To było zycie. Fasoletti, jesli uznać, że niebo i piekło są na ziemi, to tamte czasy wspominam jako najwyższe niebo. Coż za uniesień doświadczyłam lecąc w samej piżamie z rana, do dużego pokoju;)A jak się ma tylko parę lat, to mozna tyle odkrywać:)

Heman, ach łezka się kręci w oku. Na Hemanie i Gwiezdnych Szeryfach się wychowywałem. Pamiętam też jakieś stare Transformery, ale oczywiście Beast Wars też oglądałem wszystkie odcinki.

Tak wiktor, jakiś złoty kondor tam był czy cuś takiego. W zerówce układaliśmy go z drewnianych klocków.I jeszcze jeden świetny filmik, "Ulysses 31". Piekna bajka, ach... Aż żal że nigdzie nie idzie tego nawet ściagnąc w polskiej wersji, bo angielski znam miernie... Bardzo miernie... Ale te czasy były naprawdę wspaniałe, szkoda że już nie wrócą.. Miał człowiek klocki lego, zeszyt, troche kredek, a jedynym problemem było wstać na tyle wczesnie co by się na bajki na poloni nie spóxnić...

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

He, ktoś Ulyssesa nawet jeszcze pamięta. A myślałem, że tylko ja to chłonąłem. Odcinek z cyklopem, który był wielkim okiem na mechanicznych mackach, z pięcset razy oglądałem :)

Oczywiście wszystko z Polonii 1 tez przećwiczyło się, poza tym Transformersy i Wojownicze Żółwie Ninja to był szał, Beast Wars miałem nawet zabawki i ReBoot też był spoko, poza tym na Canal + był jeszcze zarąbisty Freakozoid. Canal +, jako pierwsza taka platforma, ogólnie jest dla mnie źródłem wielkiej nostalgii. Oprócz bajek pamiętam jak dziś Cyberiadę, niedzielne posiadówy całą rodziną przy Friendsach i ST:Voyager (z okropnymi dubbingami, jak się teraz przypomni :) i pierwszy seans Ghost in the Shell (przerwany odgórnie , bo nie chwaląc się byłem na ten film wystarczająco inteligentnym i świadomym dzieckiem, ale boże, tam były gołe baby :))

W ogóle, kreskówki z Polonii 1 to jest jakaś wielka pokoleniówka. Jak zaczynałem studia,  pierwsza rozmowa przy piwku z nowymi znajomymi  zaczęła się od słów "A pamiętacie Tsubasę?".

Nie cyberiadę, tylko Cyberię, errata :)

Z filmów animowanych pamiętam przede wszystkim powiązane ze sobą cykle: "Był sobie człowiek", "Był sobie kosmos", "Było sobie życie" (chyba nallepszy z nich) i "Były sobie Ameryki". Dalej pamiętam jeszcze He-mana.

Z filmów nieanimowanych zaś bardzo podobała mi się "Drużyna A". Fantastyczny serial pełen akcji i widowiskowych strzelanin, w których jednak nikt nie ginął (poza paroma wyjątkami).

Ta, Drużyna A, Xena wojownicza księżniczka, Herkules, Przygody Sindbada... Takich seriali też było sporo...

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Taaa, te wymienione przez Fasolletiego i wiktorwoz to świetnie pamietam. chcoiaż z poźniejszych lat, gdy byłam już dużo strarsza to pamiętam Slayers. Zresztą do tej pory uwielbiam to aniime, mimo dwudziechy na karku.

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Tak, seriale animowane zdecydowanie zawojowały końcówkę lat 90-tych, czyli czas mojego dzieciństwa. Ostatnio usłyszałam o swoim pokoleniu, jako o "dzieciach kablówki". ;)

To ja zarzucę innym tytułem: "Johnny Quest". Mało znana przygodówka z odcieniami fantastyki, w której po raz pierwszy zaczęto stosować elementy grafiki komputerowej. W połączeniu z nieprzeciętną fabułą, to naprawdę było Coś. I dla mnie, wciąż jest. I przez sentyment, i przez podziw dla twórców produkcji. :)

Nigdy nie lubiłem Johny'ego Questa, ani w nowej, ani w starej wersji. Resztę dawnego Cartoon Network oczywiście uwielbiałem, zwłaszcza, że u dziadków na kablówce miałem w wersji original i uczyłem się inglisza bawiąc. I był Kosmiczny Duch, to dopiero memetyczny heros. Teraz CN ssie, ostatnią dobrą bajką, jaką zrobili, był Chojrak Tchórzliwy Pies. Chociaż teraz przynajmniej można przerzucić się na pasmo dla starszych, gdzie lecą anime i zarąbiste kreskówki dla dorosłych. I też mieli Kosmicznego Ducha ( w formie talk-show zrobionego z wyciętych scen ze starego :))

Z seriali to najbardziej pamiętam popołudniowe pasma Polsatu. Leciał tam najlepszy, animowany Batman, Xena, ST Deep Space Nine, serial Mortal Kombat, a w niedzielę pokazywali nawet przez chwile podwójny serial Raimiego, w którym jedną z historii był wyczepisty "Jack of All Trades" , w którym wydurniał się Bruce Campbell.
http://www.youtube.com/watch?v=_VNsjjYRgjc - jakby ktoś nie kojarzył.

Potem zrobiło się gorzej, jak pojawiły się Pokemony i Power Rangers, choć to drugie dało się oglądać jako nonsensokomedię przynajmniej :)

Ponieważ mam beznadziejną pamięć do nazw, o bajkach które oglądałam w dzieciństwie, mogę jedynie napisać, że pierwsza była o kaczce-wampirze nad którą ciągnęła się chmura deszczowa a drugą był cykl opowieści o Fantaghiro. Jeśli ktoś przypadkiem wie o jakiej kaczce piszę, poproszę o tytuł.

 

Choć sądzę że lepiej nie oglądać po latach takich ulubionych filmów z dzieciństwa, można się boleśnie rozczarować. Zmieniamy się a te filmy wciąż pozostają takie same...

Hrabia Kaczula, zapewnię.
Wymiata do dziś, można sprawdzić na YouTubie. Porządna, brytyjska kreskówka.

No to też było fajne, takiego spasionego lokaja miał chyba i kogoś tam jeszcze...

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Spasioną pokojówkę, która mówiła na niego per "kaczątko" i lokaja, który nie potrafił przyjąć do wiadomości, że panicz jest wegetarianinem. Ech, to było coś wspaniałego, a dziś, w dobie tych wszystkich zmierzchów wygląda niemal jak odtrutka...

No właśnie, Hrabia Kaczula! Dobrze, że mi przypomnieliście tę świetną kreskówkę. :D A ja bym jeszcze dodał arcydzieło prawdziwe - "Futuramę" czyli "Przygody Fry'a w kosmosie".

Przypomniał mi się jeszcze jeden serialo z dzieciństwa. Beetleborgi! :) Bawiłam się potem w to z kuzynem ;) Stanowczo lepsze niz Power Rangers, w dodatku mocno osadzone w fantastyce: duch, wilkołak, frankensteinem, mumia plus wampir i stary dom.

Nowa Fantastyka