- Opowiadanie: no_i_cio - Tramwaik [BAJKA]

Tramwaik [BAJKA]

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Tramwaik [BAJKA]

Do zajezdni przywieziono malutki tramwaj. Miał niewiele ponad metr wzrostu i był odlany z brązu. Ustawiono go w pięknym miejscu, wśród zieleni, na niskim cokole. Oświetlało go wiele lamp, stał blisko błyszczącej myjni i wszędzie dookoła niego znajdowało się wielu jego starszych kuzynów: jedno– i dwuwagonowych pojazdów; ale brązowy tramwaj nie myślał o czystej zajezdni ani o swoich braciach, nie zwracał uwagi na dzieci ze szkoły, które przychodziły na wycieczkę obejrzeć zakupiony przez miasto pomnik szynowca. Dzieci przychodziły z drugim śniadaniem, układały tornistry na trawie przed halą zajezdni, a potem podchodziły do tramwaju i mówiły:

 

– Jaki to śliczny, mały wagonik! – tramwaik tego nie znosił.

 

– Ach, gdybym był tak duży jak inne tramwaje – wzdychał. Mógłbym wtedy ruszyć w daleki świat. Ludzie kupowaliby bilety, a ja bym ich woził. Autobusom mrugałbym z szacunkiem lampkami, zupełnie tak samo jak inne pojazdy.

 

Nie cieszyło go towarzystwo łaciatego kotka, który co wieczór przesiadywał na stopniach pomnika i cichutko mruczał na dobranoc.

 

– Ach, być dużym, prawdziwym, to jedyna radość w życiu! – myślał wagonik.

 

Pewnego dnia do zajezdni przyszli urzędnicy i oglądali stare wagony. Potem przyjechał dźwig i zabrał wysłużone pojazdy. Dokąd je wieźli? Co je czekało? Kiedy zapadła noc, tramwaik zapytał starszych kuzynów:

 

– Czy wiecie, dokąd je zabrano? Czy nie spotkamy ich więcej? Wszyscy milczeli, ale jeden szynowiec, który zeszłego roku sprowadzono znad morza, kiwał głową i mówił:

 

– Tak, wydaje mi się, że wiem; kiedy przejeżdżałem obok stacji kolejowej spotkałem wiele platform; na platformach były ustawione stare tramwaje. Pozdrawiałem je wielokrotnie, ale one mnie nie dostrzegały. Wystawiały twarze ku słońcu, jak robią to ludzie na plaży. Nic mi nie odpowiadały. Platformy wiozły je na północ.

 

– A potem? Co się działo potem?

 

– Więcej nie widziałem. Ale to wyglądało jakby wybierały się w daleką podróż. Po latach służby czekał je wspaniały odpoczynek. Może jechały do tramwajowego raju?

 

"Czy i ja jestem stworzony, aby pójść w ich ślady?” – myślał wagonik. – „To jeszcze lepiej niż jeździć po ulicach miasta! Jakże cierpię z tęsknoty! Ach, gdybym już był na platformie! Gdybym już był w tym cudownym miejscu, do którego wiezie się zasłużone tramwaje. Tam musi być wspaniale. Inaczej po co by ponoszono tyle kosztów i trudów? Ach, jakże cierpię, jakże tęsknię, nie potrafię znaleźć sobie miejsca".

 

– Wesel się, że jesteś wśród życzliwych stworzeń! – szeptał prąd, który płynął w przewodach i dostarczał ciepło i światło.

 

Wiatr, który odwiedzał zajezdnię głaskał wagonik, woda z myjni obmywała go z czułością, ale tramwaik nie zwracał na to uwagi.

 

Ludziom podobał się tramwaik z brązu, oglądali go i mówili: "to jest dzieło sztuki, doskonała robota". Dzieci pocierały brązowe koła, wołały: "jakiż jesteś zgrabny i śliczny".

 

Pewnej nocy ludzie zrzucili wagonik z cokołu. Piła przecięła go aż do kości. Tramwaik upadł głucho na ziemię. Chciał zapłakać z bólu, krzyknąć z całych sił do innych pojazdów, zbudzić wszystkich w zajezdni, ale bał się. Coś o wiele gorszego mogło go spotkać. Wolał więc cierpieć w milczeniu. Czuł żal. Pomyślał, że już nie ujrzy więcej swoich miłych towarzyszy z zajezdni, swoich kuzynów tramwajów, kotka z białą łatką na łapcę, kępki trawy wystającej ze szczeliny w cokole.

 

Wrzucono go na samochód jak kłodę drewna. Zemdlał uderzając głową o deski podłogi. Ocknął się kiedy wyładowywano go na jakimś placu i kiedy pewien człowiek powiedział:

 

– Dostaniemy za ten wagon dużo pieniędzy, potniemy go na małe kawałki i sprzedamy.

 

Potem przyszedł robotnik z palnikiem i pokroił tramwaik na wiele małych elementów. Następnie włożył wszystko do drewnianej skrzyni i przykrył kocem. Było tam ciemno. W kątach leżały papierki od cukierków. Tramwaik westchnął w zamyśleniu. Co się z nim teraz stanie? Czy już na wieki będzie siedział w tej skrzyni, rozczłonkowany, samotny? Czy to jest jego przeznaczenie? Potem przypomniał sobie co powiedzieli ludzie z samochodu. Chcieli sprzedać go z zyskiem.

 

– "Ach, więc jestem cenny – myślał tramwaik. – Dlatego włożono mnie do skrzyni. Pewnie zamontują mi silnik, i wycieraczki, i kasownik biletów. Potem sprzedadzą bogatej zajezdni skąd będę obwoził dzieci po mieście".

 

I już nie było mu tak smutno. "Jak dobrze, że o tym pomyślano. Teraz rozpocznie się prawdziwe życie. Ach, jakież wszystko będzie cudowne".

 

Kiedy o tym myślał, coś zabrzęczało, zachrzęściło i skrzynia zaczęła się kołysać.

 

– Pewnie wiozą mnie do warsztatu – myślał tramwaik – Ach, nie mogę się już doczekać. Tam zamontują mi wszystkie potrzebne urządzenia.

 

Zdjęto skrzynię z auta i zaczęto wyciągać kawałki małego tramwaju. Położono je na metalowym podeście, który był wagą i obliczono należność. Tramwaik nie miał pojęcia za ile został sprzedany. Potem przyszło dwóch ludzi i zaniosło go do pojemnika, w którym pełno było metalowych belek i poskręcanych drutów, a na wierzchu leżała stara lampa z odłamaną obręczą.

 

– Co to ma znaczyć – myślał wagonik? – Co ja mam tutaj robić? Co mnie tutaj czeka? Jego koła spadły głęboko na dno pojemnika, a korpus oparł się o blaszaną ścianę. – Gdzie ja jestem? – zapytał cichutko.

 

– W poczekalni, chłopcze – odezwała się lampa i poprawiła brązową siatkę na głowie. – Czy nigdy nie podróżowałeś koleją?

 

– Nie, proszę pani – wagonik ukłonił się grzecznie. I przypomniał sobie, co mówił tramwaj z zajezdni o platformach kolejowych, które jechały na północ. Czyżbym, w tak młodym wieku miał trafić do raju? – myślał wagonik i zapytał sfatygowaną lampę:

 

– A dokąd zabierze nas pociąg? Czy aż do tramwajowego raju?

 

– Nic nie wiem o takim miejscu – odparła lampa. – Wiele podróżowałam po świecie, ale nigdy nie słyszałam o tramwajowym raju. Czy to w krajach południowych? Miałam kiedyś kuzynkę, która pochodziła z Marrakeszu. Ona opowiadała mi o niezwykłych miastach położonych na pustyni. Przedmioty codziennego użytku nabierają tam niezwykłych właściwości. Wspominała, że mieszkała w domu, w którym dywan miał magiczną moc unoszenia się w powietrzu, a jej pra-prababka gościła w swoim wnętrzu przez wiele lat potężnego dżina, który potrafił czynić ludzi bogatymi.

 

– Czy właśnie to miałeś na myśli mówiąc o raju? – zapytała lampa.

 

Ale wagonik nie wiedział. Tęsknił za czymś, czego sam nie potrafił określić. Mijały dni i noce i nie przychodził nikt, żeby go stamtąd zabrać. W górze świeciło słońce. Jakże było miło wpatrywać się w jego złotą tarczę. Ono na pewno widziało każdy zakątek świata. Z pewnością znało wszystkie drogi. Gdyby tylko zechciało powiedzieć, na której z nich znajduje się szczęście. Ale stało zbyt wysoko na niebie, żeby tramwaik mógł je o to zapytać.

 

Stara lampa polubiła brązowy wagonik i opowiedziała mu historię swojej młodości. Z eleganckiego sklepu trafiła do domu dyrektora banku, gdzie wszyscy zachwycali się jej orientalnym kształtem. Mówili, że jest spokrewniona z oliwnymi lampami z pałaców arabskich książąt. Stała w salonie z wykwintnymi meblami i każdy odnosił się do niej życzliwie, a kryształowy żyrandol zadurzył się w niej do tego stopnia, że każdego wieczora dzwonił dla niej delikatnie kryształkami. Były to najprawdziwsze serenady i wszyscy w salonie byli pewni, że ta młoda para w końcu się pobierze.

 

Niestety, pewnego dnia wysłano lampę w prezencie jednemu z gości dyrektora i zagubiono na poczcie. Przeleżała w kartonowym pudle wiele lat, aż ktoś ją odnalazł i odesłał pod wskazany na paczce adres. Ale tam mieszkał już ktoś inny. Wróciła więc do dawnego domu.

 

Salon jednak zajmowały inne sprzęty. Nie widziała żadnego ze swoich starych towarzyszy. Odstawiono ją na strych, gdzie obrastała kurzem i śniedzią, ale gdzie ujrzała dawnych znajomych: puszysty dywan, który niegdyś szumiał jak poruszana wiatrem trawa, pękatą komodę, która miała zawsze wiele do powiedzenia z tej racji, że przechowywała listy i sekrety właścicieli domu; a także ukochany żyrandol, z którym ostatecznie postanowiła wziąć ślub. Żyli tam skromnie, ale szczęśliwie.

 

Aż któregoś dnia ludzie postanowili uprzątnąć strych i lampa wylądowała w koszu na odpadki. Wyciągnął ją stamtąd pewien śmieciarz i zaniósł do punktu skupu metali kolorowych. W ten sposób znalazła się razem z wagonikiem w blaszanym kuble.

 

Tramwaik zamyślił się głęboko nad swoim życiem i doszedł do wniosku, że i on przeżywał miłe chwile. Wcześniej tego nie dostrzegał, ale lampa otworzyła mu oczy. I już nie było mu tak smutno. Na nocnym niebie świeciły gwiazdy i wydawało mu się, że jedna z nich do niego mruga i chce opowiedzieć mu jakąś historię. Zastanawiał się, co też to może być. W końcu jednak zmógł go sen i zasnął.

 

Rano ludzie załadowali go do pociągu i zawieźli do huty. Był tam piec, który przetapiał brąz na podłużne sztaby. Do gorącego kotła wrzucono wagonik, który roztapiając się wzdychał głęboko. Przy każdym westchnieniu myślał o dniach spędzonych w zajezdni tramwajowej, o tym, jaki był piękny i podziwiany przez ludzi, o gwiaździstych nocach, o lampie, która kochała żyrandol i o latającym dywanie gdzieś daleko na wschodzie. A potem stopił się w gęste jezioro brązu.

 

I na tym zakończyła się bajka o tramwajowym pomniku, który szukał szczęścia daleko, a przecież ono było zawsze przy nim.

Koniec

Komentarze

sympatycznie :)

Łaaaaaa! Pierwsza konkursowa bajka! :) Potwierdzam zgłoszenie i życzę powodzenia. :)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Ładna bajka, ale smutna. To znaczy ze smutnym zakończeniem. Buuuu, nie lubię bajek, które się źle kończą.

Przeczytaj jeszcze raz tekst, bo w paru miejscach zjadłeś ogonki przy "ę". I by ła chyba jakaś literówka. 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Bajka jest ładna, ale mam zastrzeżenie. Czy dziecku spodoba się, że wagonik został poćwiartowany i cierpiał, że na koniec stopił się jak Terminator?   

Takie rzeczy nie powinny przytrafiać się małym wagonikom.

Jest tu w zasadzie jeszcze jedna bajka, o lampie, i prawdę mówiąc, podoba mi się bardziej, niż historia tramwaiku.

 

„…jedno i dwuwagonowych pojazdów…” –– …jedno- i dwuwagonowych pojazdów

 

„…zakupiony przez miasto pomnik szynowca…” –– Wiem o  pojazdach szynowych, ale nie spotkałam się jeszcze z nazwą „szynowiec”.

 

„Ludzie kupowaliby bilety, żeby ze mną jeździć…” –– Ludzie kupowaliby bilety, a ja bym ich woził

Nie jeździ się przecież z tramwajem.

 

„…ale jeden szynowiec, którego zeszłego roku sprowadzono z nad morza…” –– …ale jeden szynowiec, który zeszłego roku sprowadzono znad morza

 

 „Odsunięto skrzynię i zaczęto wyciągać kawałki małego tramwaju”. –– Chyba odsunięto wieko skrzyni.

 

Pozdrawiam. ;-)

 

 

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

czarnalucka - wielkie dzięki za komentarz :)

brajt - w takim konkursie bierze się udział z przyjemnością

bemik - dzięki za komentarz. Znalazłem trzy ucięte ogonki. Mam nadzieję, że więcej ich nie ma. Pozdrawiam

regulatorzy - thx za opinię. Z nazwą szynowiec, również się nie spotkałem, ale mam nadzieję, że nie jest błędna. Z pozostałymi uwagami postąpiłem zgodnie z sugestiami. Pozdrawiam ;)

Nie jestem do końca przekonany, czy tramwaik może mieć głowę albo wzrost... Ale poza tym bajka mi się podobała :)

Pozdrawiam.

Yoss - dzięki za komenta. Pozdrawiam.

Fajna bajeczka.

Przewidywalne zakończenie potęguje tylko nieuchronność tego co los przynosi. A że zakończenie smutne? Może nie takie smutne, skoro w ostatnich chwilach życia można wspomnieć coś miłego.

Dziewczynka z zapałkami kończy się smutno, ale jak pięknie.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Ładna historyjka.

pozdrawiam

I po co to było?

homar, brajt, syf - dzięki za opinię. Mam nadzieję, że za jakiś czas przeczytam to opowiadanko swojej córce i jej również się spodoba. Pozdrawiam.

Ja jeszcze opinii nie zamieściłem, bo zrobię to zbiorczo przy ogłaszaniu wyników, teraz nie chcę niczego sugerować. :) Ale podoba się.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

jasne brajt, ja nie w tym znaczeniu. To był świetny pomysł z tym konkursem, ponieważ napisałem baję, którą będę mógł przeczytać córce. Dla mnie to wystarczająca nagroda. Pozdrawiam.

Ja chcę w maju zacząć prace nad serwisem internetowym z bajkami dla dzieci pisanymi przez fantastów, bo brat bardzo często wyjeżdża za granicę do pracy i narzeka, że nie ma czego czytać dzieciom przez kamerę przed snem, bo w sieci brakuje porządnych bajek. A my mamy i wyobraźnię i wprawę w pisaniu.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Że też biednego mikrusa nikt nie uratował z lepkich rączek Strasznych Złomiarzy! Pozostałe spostrzeżenia po 2 kwietnia.

brajt - świetny pomysł. Trzymam kciuki.

w baskerville - ale wówczas jak ten miktus mógłby zrozumieć co jest naprawdę ważne w życiu?

Pozdrawiam

Szkoda, że fantaści wolą chyba pisać antybajki. ;)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Stanowczo protestuję przeciw takim finałom opowiadań, które mają być bajkami.

brajt - może jeszcze się przekonają. Do końca konkursu pozostało pare dni. Bajki z pewnością pozostaną na dłużej, no i pożytek z nich większy. A antybajka to też bajka, tyle, że dla dużych dzieciarów. I ona też ma niewątpliwe plusy:)

AdamKB - mogę tylko powiedzieć, że jestem niereformowalny

Ogłaszam koniec przyjmowania konkursowych zgłoszeń. Jury proszę o pochylenie się nad naszymi kandydatkami do tytułu Najfantastyczniejszej Bajki i przyznanie im odpowiednio 3 punktów dla faworytki, 2 punktów dla pretendentki oraz po 1 punkcie dla pozostałych bajek, wraz z uzasadnieniem. Mój adres - szarebure@o2.pl, darek@wedrychowski.pl jest nieczynny do odwołania. 


Drogich Czytelników zaś proszę o nominowanie do końca tygodnia po jednej kandydatce do nie mniej zaszczytnego tytułu Bajki Publiczności. :) 


Jeszcze raz bajki:
http://www.fantastyka.pl/4,9215.html - "Tramwaik" autorstwa no_i_cio 
http://www.fantastyka.pl/4,9237.html - "O Adasiu, który przestał być brudasem" autorstwa bemik 
http://www.fantastyka.pl/4,9243.html - "Encyklopedia" autorstwa koik80 
http://www.fantastyka.pl/4,9281.html - "Bajka" autorstwa Treef

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Nowa Fantastyka