- Opowiadanie: marlęta - PRZYGODY WOJOWNIKA MULLICHA rozdział 1. (GRAFOMANIA 2013)

PRZYGODY WOJOWNIKA MULLICHA rozdział 1. (GRAFOMANIA 2013)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

PRZYGODY WOJOWNIKA MULLICHA rozdział 1. (GRAFOMANIA 2013)

To jest 1 część opowiadania, które kiedyś napisałam, ale podobno jest bardzo dobre. Nie wiem czy wysyłac do redakcji czy nie. Jak myślicie? ;)

 

 

 

O świcie, po wschodzie słońca Gurk z podnieceniem wpadł do mojej chatki na skraju lasu. Wybudowałem ją w tej okolicy po to, żeby mieć codziennie świeże mieso. Zwykle wystarczały mi upolowane kruki, ale nie gardziłem też gdy pojawiał się jeleń. Potrafiłem powalić go jednym ciosem miecza, dlatego Gurk często przychodził i płacił mi za dziczyzne. Tym razem jednak nie przyszedł po mięso, tylko żeby wyciągnąć mnie na wyprawę na harpie.

 

– Idziemy na harpie. – powiedział Gurk. I poszliśmy. Wziołem ze sobą tylko tarczę i mój miecz dwuręczny zwany Złotym Siekaczem Jaszczurek. Nazwałem go siekaczem jaszczurek bo usiekłem nim już tysiące jaszczurek czyli smoków, bo tak je nazywamy w tej okolicy. A złoty, bo jest zrobiony ze złota. Moja tarcza nie ma imienia. Potem poszliśmy w stronę lasu. Gniazda harpii były po drugiej stronie, czyli 10 kilometrów dalej, więc zanim doszliśmy był już wieczór.

 

– Mamy jakieś jedzenie? – zapytałem Gurka, a on wywrócił kieszenie na odwrót. Nie miał tam nic oprócz kawałka sznurka i kilku papierków.

 

– Nie. – powiedział.

 

– Dobra. Pójdę czegoś poszukać. Będę za 10 minut.

 

Zszedłem ze ścieżki i usiadłem w kszakach nasłuchując dziwnych pisków. Były ciche, więc mogło wydać je tylko jakieś nieduże zwierzę, pewnie królik. Po chwili w trawie zobaczyłem jego uszy i uniosłem miecz. Chociaż nazywał się on Złoty Siekacz Jaszczurek, był też dobry o zbijania królików. Wystarczyło dobrze wycelować i rzucić i nie zauważywszy nawet nic, królik padał martwy.

 

– Mam króliki. – powiedziałem, gdy już wróciłem do Gurka, który rozpalił trzaskający ogień.

 

– To dobrze, bo jestem strasznie głodny. – powiedział Gurk.

 

– Niestety nie są to dobre króliki. – powiedziałem, rzucając króliki Gurkowi. – Sama skóra i kości.

 

– Nie warto nawet piec. – rzekł Gurk i zjadł królika od razu, wypluwając kości. Był dobrym wojownikiem i był przyzwyczajony do jedzenia surowego mięsa, chociaż w tych królikach nie było go zbyt dużo. Wtedy dostrzegłem jasne światło dochodzące zza drzew. Poszedłszy sprawdzić, przed naszymi oczami pojawił się mały drewniany domek. Był bardzo ubogi, bo deski były stare i podrapane, a okna plastikowe, zamiast szklanych. Byliśmy jednak głodni, więc weszliśmy do środka. Tam stała jakaś stara kobieta i gotowała coś w garnku.

 

– Witaj, dobra kobieto – powiedziałem do kobiety. – Jestem Wielki Wojownik Mullich zza lasu, a to mój przyjaciel Gurk. Idziemy na harpie za lasem już cały dzień i chcielibyśmy się posilić. Czy masz, dobra kobieto, jakąś strawę dla strudzonych wędrowców?

 

– Siadajcie, dzielni wojownicy – powiedziała kobieta, stawiając na stole miski z polewką. – Niestety nie mam nic więcej, bo smok pożarł wszystkie moje krowy.

 

– Jaki smok? – zapytałem kobietę, próbując polewki, bo nie słyszałem o żadnym smoku. Smakowała jak pomyje, a wiedziałem to stąd, ze w trudnych czasach trudno było znaleźć coś do jedzenia i nie było wyboru.

 

– Przyleciał z północy wczoraj wieczorem i zajął jaskinię za rzeką. Nie mam wiele, ale jeśli go pokonacie, oddam wam moją jedyną córkę. – Pokazała mi czarno-białe, wyświechtane zdjęcie. Musiałem przyznać, że jej córka była bardzo ładna i miała duży biust, więc pokiwałem głową z uznaniem.

 

– Jeśli skręcimy na wschód, dotrzemy do smoka jutro po południu. – powiedziałem do Gurka. – Chodźmy, to zawsze więcej expa niż za zwykłe harpie.

 

– No nie wiem. – rzekł Gurk. – Brakuje mi już tylko 40 do Łowcy Potworów. Wtedy możemy iść na smoka.

 

Niechętnie się zgodziłem i następnego dnia poszliśmy na harpie. Ich gniazda leżały tuż pod linią drzew, na skałach. Podkradliśmy się z mieczami, uniesionymi w gotowości. Niestety, gniazda były puste, a pióra rozrzucone na wietrze. Jacyś rabusie musieli tu już być przed nami i zabrali wszystkie skarby. Bez zwłok ruszyliśmy w kierunku w, którym znajdował się smok. Gurk cały czas był tylko Tropicielem, ale ja byłem już Wielkim Wojownikiem i miałem w dłoni mojego Złotego Siekacza Jaszczurek, więc smok nie był mi straszny.

 

 

 

Gdy dotarliśmy do jaskini bestii, była ona w środku. Rozdziawiła paszczę i chuchnęła na nas jęzorem czerwonego ognia. Z ledwością udało mi się uskoczyć na bok, ale Gurk nie miał tyle szczęścia i smok przypiekł mu prawą dłoń dzierżącą miecz, a Gurk upadł. Wtedy ja wyskoczyłem z ukrycia i rąbnąłem potwora mieczem w lewą stopę. Złoty miecz przeszedł przez pancerz jak przez masło i po stopie smoka pociekła stróżka krwi. Potwór zawył z bólu i odwinął ogon, zwalając mnie z nóg. Potem otworzył paszczę, żeby zionąć ogniem, i już by mnie zabił na śmierć, gdy nagle znikąd pojawił się w jaskini wojownik w czarnym płaszczu. Wojownik wyciągnął łuk i z szybkością elfa wypuścił strzałę, której grot przeszedł na wylot przez gardło bestii. Zabity smok wydał ostatni ryk i umarł. Gdy upadł na ziemię, mężczyzna podszedł do wyjścia jaskini.

 

– Zaczekaj! – krzyknąłem, ale zbliżywszy się do niego okazało się, że nie jest on mężczyzną.

 

– Jesteś córką wieśniaczki z lasu – powiedziałem do kobiety, która myślałem, że jest mężczyzną. – Ja jestem Wielki Wojownik Mullich. Tam zaś leży mój przyjaciel Gurk. Jesteśmy ci wdzięczni.

 

– Spoko. – powiedziała córka wieśniaczki z lasu. – Tylko nie mówcie nikomu.

 

– Dlaczego? – zdziwiłem się, a ona uśmiechnęła się paskudnie.

 

– Już dawno wybrałam swoją ścieżkę i nie mogę jej zmienić, bo wtedy już nigdy nie zostanę Władczynią Ciemności. Przyszłam tu tylko zabić smoka, albowiem poczwara spustoszyła farme mojej matki. – Odwróciła się i wyszła z jaskini.

 

– Myślę, że jeszcze się spotkamy – powiedziałem. Miała idealne krągłości i trzymała miecz jak prawdziwy wojownik, którym nie była, gdyż była kobietą. – Czuję, że jesteśmy sobie przeznaczeni.

 

Kobieta spojrzała na mnie dziwnym zalotnym spojrzeniem, po czym wyszła. Po chwili widziałem już tylko galopującego przez równinę konia.

Koniec

Komentarze

Podobał mi się fragment o starej kobiecie smakującej jak pomyje, ale najlepszy i tak był biust jej córki!!

Uśmiałem się nieźle :)

Myślę sobie, że na tak Poważny Konkurs mogłaś się ładniej wypisać, bardziej się wysiłkiem utrudzić, aby napisać nam do rozrywki coś bardziej niż jest. Bo ja się nie rozerwałam i do śmiechu nie byłam nastrojona jak czytałam. I nie wymyśliłaś żadnych przygód wymyślnych tylko takie zwyczajne jak kiełbasa zwyczajna a nie żadna lepsza. To w tym wszystkim bohaterowie chociaż bohaterscy byli tak na tyle, żeby smoka zagładzić na śmierć żeby przestał żyć i już nie jadł krów, bo bez nich polewka była pomyjowa, zamiast pełna treści i pożywiona smakołykami.

Pozdrawiam. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

No, no, no, mnie się podobała ta córka, a walka ze smokiem... Była taka ładna i wojownicza iw ogóle, a ten biust i wogóle... I inteligentny ten pomysł z +40 do Łowcy Smoków, takie fajne. I w ogóle fajnie piszesz i pewnie sama jesteś fajna i napisz coś więcej, to będzie fajnie, bo fajnie piszesz. I widać, że sama masz dużo doświadczenia, musisz dużo grać w fajne RPG.

I pozdrawiam fajnie;)

Yoss,
Dzięki. Cieszy mnie, że moje opowiadanie sprawiło Ci trochę radości :)
Regulatorzy,
I właśnie dlatego, że to tak Poważny konkurs, nie może być bardziej niż jest. Toż fabuła jest jedynie nędznym dodatkiem do wspaniałego stylu i inteligentnych dialogów i w żadnym wypadku przyćmiewać ich nie powinna ;)
A tak serio, to nie wiem o co chodzić Ci wogóle może, bo opowiadanie jest fajne, tak słyszałam ;)

Tenuv,

To fajnie, chociaż nigdy nie grałam dużo w rpg.

Pozdrawiam ;)

Byłam, przeczytałam. Prawdę mówiąc, trochę za mało grafomańskie i zabawne, w porównaniu z innymi tekstami na konkurs ; (

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Hmmm… no niestety, nie pękałem ze śmiechu :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Nowa Fantastyka