- Opowiadanie: Rogacz - Motyka, ziemniaki, bimber, szklanka - [KB025]

Motyka, ziemniaki, bimber, szklanka - [KB025]

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Motyka, ziemniaki, bimber, szklanka - [KB025]

W wilgotnej piwnicy średniowiecznej chaty, stara i krągła kobieta zbierała ziemniaki do koszyka. Mamrotała przy tym i kręciła nosem jakby na coś psioczyła.

 

Jak nagle coś nie gruchnie! Aż się kartofle po podłodze poturlały. Co ten dziadyga znowu narobił? – pomyślała. Zawinęła szarą kieckę i pognała szybko na górę.

 

Gdy wbiegła na strych, pierwsze na co spojrzała to dziura w dachu. Potem spuściła wzrok na dwóch mężczyzn i złapała się pod boki.

 

– Kogoś ty, cholero, znowu przyprowadził?! – krzyknęła piskliwym głosem na zdezorientowanego starca o siwych włosach.

 

– Ale j-ja nie…

 

– Dzień dobry – wtrącił ten młodszy. – Jestem lok… ekhm – zakrztusił się – lokajem Lorda Surraya – powiedział niepewnie i rozejrzał się szybko po strychu. Wzrok zatrzymał na wielkim gąsiorze i dodał: – Wysłano mnie na spróbunek bimbru. Podobno najlepszy w całej dolinie.

 

Baba zmierzyła go wzrokiem od góry do dołu.

 

– Lokaj, nie lokaj – zapiszczała głośno, – gdzie mi tu w buciorach po chałupie lata?! Zdejmuj je tu migiem!

 

– Ja tylko na chwilę…

 

– Zdejmuj! – wrzasnęła, aż zagrzmiało.

 

Mężczyzna, jako że bimber bardzo lubił, zdjął grzecznie buty i oddał je gospodyni.

 

***

 

Po kilku szklanicach, wesoły już gość położył się plecami do podłogi. Podłożył ręce pod głowę i popatrzył przez dziurę w dachu na błękitne niebo.

 

– Zaiste przedni ten bimber – rzekł do starca, który sprzątał bałagan pozostawiony przez niespodziewanego gościa.

 

Nagle zmrużył oczy.

 

– Czy to kometa? – spytał.

 

Starzec wyjrzał przez dziurę i rzekł:

 

– A gdzie tam kometa! Przecież to…

 

– Twoja żona?! – przerwał lokaj i zerwał się na równe nogi.

 

– Jaka tam żona, Boże broń – odpowiedział spokojnie dziad. – Toż to wiedźma przecież. Ja tu tylko sprzątam… Tylko jak ona lata? – Podrapał się po głowie. – Przecież miotłę zgubiła.

 

Młodszy mężczyzna popatrzył jeszcze chwilę na niebo.

 

– Frigg, ty podstępna czarownico – wyszeptał.

Koniec

Komentarze

spróbónek celowo, czy też nie? Jak nie to chyba unek.

Bardzo przyjemnie się czyta takie shorty czy tam drabble. A ten był dodatkowo ciekawy i ładnie spuentowany.

Oj, mój błąd. Dzięki!

Nowa Fantastyka