- Opowiadanie: Mish - Wybraniec [KB025]

Wybraniec [KB025]

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Wybraniec [KB025]

Wybraniec

 

 

 

 

-Więc mówisz, że co miałbym zrobić?

 

Starzec na tronie westchnął pod nosem, jednak pomny na to, iż Wybraniec wciąż bacznie mu się przygląda, natychmiast przybrał minę pełną dobroci i powagi. Poza tym, tego wymagał jego image. Gabriel wielokrotnie mu wspominał, że powinien zjednywać sobie ludzi, nie im grozić. Co oznaczało żadnych więcej błyskawic, jadowitych węży czy powodzi. Brakowało mu tego, ale Gabryś mógł mieć rację. Od kiedy Lucek rozkręcił konkurencyjny biznes kilka pięter niżej, dochody znacząco spadły. A dorabiać na boku u Zeusa z naprzeciwka nie zamierzał.

 

– Musisz zanieść ludziom wiadomość ode mnie. Coś jak Mojżesz i jego kamienne tablice – wyjaśnił Wybranemu.

 

– Ten sam Mojżesz, któremu kazałeś czterdzieści lat błądzić po tym małym kraiku przy Morzu Czerwonym? – zapytał podejrzliwie Wybraniec. Widać nie był tak naiwny, jak mogło się zdawać.

 

– Hmm… To była pomyłka. Sam wiesz, jak działają nasze urzędy – wzruszył przepraszająco ramionami, po czym dodał: – To bardzo ważne zadanie. Tylko tobie mogę je powierzyć.

 

Tak naprawdę, Wybraniec był już trzecią osobą która to dziś usłyszała. Niestety, dwie poprzednie były za sprytne by klepnąć umowę. Wycwanili się. Najgorsze jest to że nie miał podstaw by ich pozwać, ponieważ wszyscy prawnicy skończyli w Piekle.

 

– A Jarosław? Nie możesz wysłać jego? – dopytywał się natarczywie.

 

– Jarosława? – Jahwe zerknął na człowieczka rzucającego aureolą dwie chmurki dalej. Wybraniec również to dostrzegł.

 

– Faktycznie. Może lepiej nie pokazywać go ludziom – Wybraniec podrapał się po głowie – Więc mówisz, że wszystko będzie dobrze? Że przyjmą mnie tam z otwartymi ramionami?

 

– Mój drogi… Jestem tego pewien. Wystarczy tylko, że podpiszesz tu, tu i tu.

***

 

Trzydzieści lat później, przybijany do krzyża Jezus zdał sobie sprawę, że Rzymianie nie są chyba tak gościnni, jak utrzymywał jego ojciec. Może Jarek będzie miał więcej szczęścia. Choć, jak znał życie, ojciec wyśle go na Ziemię nie wcześniej, jak za dwa tysiące lat.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Koniec

Komentarze

Szort ze smaczkiem politycznym w tle. Jakoś mnie nie ruszyło. Jarek  - mesjaszem? Eeee.

Pozdrawiam

Mastiff

Jak dla mnie, tak zwanej kupy się nie trzyma. Najpierw rozmowa jak z obcym, na końcu, że to Jezus. Pomieszanie czasów. Jarek, ten Jarek, w niebie, i siup! dwa tysiące lat do tyłu. Wiem, On wszystko może, ale Autor mógł to lepiej skomponować...

Przynajmniej dochody im już nie spadają... To Jarosław byłby trzecim z braci, chyba że zgodnie z politeistycznym podejściem chrześcijaństwa do monoteizmu, przybył jeden, ale w dwóch osobach! :) Try harder! pozdrawiam.
P.s. Polska wciąż mesjaszem narodów! Dorobię u Zeusa...

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

   Bez sensu, ładu i składu, a w dodatku z licznymi błędami w zapisie dialogów.

Coś Ci nie wyszło. A mianowicie --- ten szort. Niczym mnie nie zaskoczyłeś, ot pozbawiona błysku i sensu próbka.

Podoba mi się wyłącznie Kotek, poza konkursem, oczywiście.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nowa Fantastyka