- Opowiadanie: istari - Ni to nicień ni to cień [KB024]

Ni to nicień ni to cień [KB024]

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Ni to nicień ni to cień [KB024]

Tik i Tok, bliźniacy z prawie wyludnionej wioski, lubiący słodycze i biologię mieli jeszcze hobby, o którym nikt nie wiedział. Lubili zaglądać do każdej dziury w każdym opuszczonym domu. Swoje przechadzki urządzali po szkole. W domu mówili, że chodzą do zaniedbanych już ogrodów oglądać rośliny i sporządzać zielnik. W sumie zawsze z wyprawy wracali z jedną roślinką, z korzeniem lub bez, Bóg raczy wiedzieć gdzie znalezioną.

 

W piątek po lekcjach mieli do zbadania kolejny teren. Niegdyś należał do ich poprzedniego nauczyciela biologii. Jak mieszkał to z komina jego domu często były widziane wylatujące pioruny . Ludzie mówili, że to przez jego eksperymenty, przez które oszalał i uciekł. A szkoła nie miała nauczyciela na jego miejsce. Tak czy siak Tik i Tok mieli od niego książki otrzymane za to, że zawsze chętnie słuchali opowieści szalonego naukowca. W skwarze południowego słońca zeszli z pagórka i minęli most. Przedzierali się przez wysoką i gęstą roślinność. Na górce widzieli cały dom profesora, lecz teraz mogli jedynie dostrzec jego komin z czerwonej cegły.

 

– Dobrze, że ostatnio nie padało i mamy suche ścieżki. – rzekł Tok.

 

Obydwaj czuli się jak mali odkrywcy. Ich ciekawość rosła im bliżej byli celu wyprawy. A ich cel z bliska okazał się łatwiejszy niż myśleli. Drzwi antywłamaniowe, z zawiasami u dołu nie były zamknięte. Były otwarte niczym wjazd do zamku.

 

– Tak, niech to będzie nasz zamek. Zdobędziemy go i stanie się naszym królestwem rycerzu Toku!

 

Ich ciekawość była silniejsza od strachu. Chcieli zerwać z piwnicy pod domem kolejną roślinkę do kolekcji. Przecież już wiele razy spacerowali w ciemności. Wiedzieli jak się zaopatrzyć, bowiem w wieczory poprzedzające ich odkrywcze dni wykradali rodzicom zapałki i świeczki. Wkroczyli do środka. Od razu po wejściu wypatrywali zejścia pod ziemię.

 

– Ruchome schody! – wykrzyczeli razem.

 

Przejechali się w dół bacznie obserwując teren. Światło słoneczne, docierające przez wejście oświetlało im miejsce, w którym się znajdowali. Zobaczyli 3 tunele. W pierwszym i drugim panowała zupełna ciemność, zaś w drugim non stop słyszeli PSTRYK, PSTRYK, PSTRYK. Każdemu PSTRYKOWI towarzyszył błysk światła. Zadecydowali, że pójdą do pierwszego, gdyż nie chcieli się narazić na porażenie piorunem. Tik wyjął z plecaka zapałki i świeczki. Zapalił świeczkę Tokowi i sobie, resztę zapałek schował do kieszeni. Ruszyli. Tunel w całości był z ziemi, nie poczuli pod stopami żadnego kamienia. Tik podniósł rękę ze świeczką w górę i zobaczył cień czegoś co się poruszało. Czegoś co jest podłużne, a na jednym końcu ma coś co przypominało nożyczki. Przystanął. Wydał głęboki wydech, który spowodował, że zgasła świeczka. Zapalił ją po raz drugi. Tok jak to bliźniak wyczuł, że coś przestraszyło jego bliźniaka. I w tej samej chwili zobaczył, że ich tunel rozdziela się na dwa kolejne. I wyczuł także, że ktoś lub coś się zbliża – z prawej strony. Przeczucie nie okazało się błędne, bowiem po prawej zobaczył coś co przypominało wielką głowę pokrytą licznymi brodawkami.

 

– Uciekamy! – krzyknął.

 

Tik nawet nie zdążył powiadomić brata, że to coś nie ma oczu i ich nie widzi, bo obejrzawszy się nie było widać już Toka. Postanowił zostać już nie po to by poszukać kolejnego okazu do zielnika, a po to, aby przyjrzeć się z bliska tajemniczemu zwierzęciu. Przypomniała mu się lekcja biologii sprzed kilku miesięcy, widział coś podobnego, ale o kilka tysięcy razy mniejszego pod mikroskopem.

 

– Nitek. Nie. Aaa nicień, tak to chyba to.

 

Chciał teraz przyjrzeć się kolcom bestii z bliska. Sądził, że powędruje ona prosto i będzie bezpieczny. W ułamku sekundy skręciła jednak w stronę chłopca. Nie zastanawiając się przystanął jak najbliżej ściany. Obślizgłe zwierzę z płaskim okrągłym łbem wymijało Tika z odległością zaledwie kilku milimetrów. Jego cielsko pokryte było licznymi stożkowatymi wypustkami, jak wielkie pryszcze z białą końcówką. Chłopak domyślił się, że tunel wydrążył olbrzymi nicień. A skoro olbrzymi nicień to i olbrzymie kolce, które w tym momencie zobaczyły oczy Tika. Bestia przystanęła. Kolce poruszały się jak poruszane palcami nożyczki.

 

– Trzeba je jakoś zatrzymać – pomyślał. – Może to się uda.

 

Przez całą drogę żuł gumę do żucia. Nadała się idealną bronią w tej sytuacji. Z całej siły wypluł ją na kolce zwierza i stało się tak jak przewidział – nożyce się skleiły.

 

Ostrożnie przeszedł wzdłuż ściany tunelu, czmychnął koło głowy monstrum i wskoczył na schody w górę. Tam czekał na niego jego brat, Tik zobaczywszy go rzekł z uśmiechem i błyskiem w oku:

 

– Każdy dom ma swoje tajemnice, my odkryliśmy jedną z nich.

Koniec

Komentarze

"Przypomniała mu się lekcja biologii z przed kilku miesięcy" - według mnie powinno być "sprzed".

Opowiadanko napisane bez większych błędów (rzucił mi się w oczy jedynie brak kilku przecinków), jednakże jak na mój gust czegoś tu zabrakło - jakiegoś napięcia, zaskoczenia. 

Pozdrawiam

"sprzed" - poprawione. Dzięki.

"Lubili zaglądać do każdej dziury w każdym opuszczonym domu. Swoje przechadzki urządzali po szkole." - to trochę brzmi, jakby szkoła była opuszczonym domem.

"Drzwi antywłamaniowe, z zawiasami u dołu nie były zamknięte. Były otwarte niczym wjazd do zamku." - ??? To były zwykłe, otwarte na oścież drzwi, czy coś innego?

 

Niestety praktycznie co drugie zdanie nadaje się do poprawki. Tekst napisany słabo. Historia pozbawiona jakiegoś większego sensu. Porządnej puenty też zabrakło.

 

Pozdrawiam.

Hm, nie wiem, jakoś nie dociera do mnie przesłanie, czy co.

To moje pierwsze opowiadanie, dopiero zaczynam przygodę z Nową Fantastyką , więc wybaczcie niedociągnięcia, a za uwagi dziękuję. 

Pozdrawiam :)

Witaj!

 

Skoro to Twój pierwszy raz to nie jest aż tak źle. Nie przepraszaj za niedociągnięcia, każdemu tutaj się zdarzają. Nie zmienia to jednak faktu, że tekst nie przekonuje, a puenta jest dość mizerna i mało odkrywcza. Dużo pisz, a na pewno będzie lepiej.

 

Pozdrawiam

Naviedzony

Zdania są nieskładne i zamki biegają, jak im się podoba. Gdy skończysz pisać opowiadanie, przeczytaj je sobie parę razy na głos. To pomaga wyłapać błędy.

pozdrawiam

I po co to było?

rzeczywiście, słyszę błędy. Dzięki! Pozdro :)

Nowa Fantastyka