- Opowiadanie: podstuwak - Wszystkie lalki są szczęśliwe

Wszystkie lalki są szczęśliwe


 

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

Wszystkie lalki są szczęśliwe

 

 

– Pomyśl tylko – Kuba obejrzał się na pozostającą w tyle siostrę – będziesz lalką! Prawdziwą lalką, jaką widzieliśmy w szkolnym teatrzyku!

Idąca za nim Marysia przecierała oczy wierzchem dłoni. Sznurówki jej rozwiązanych bucików plątały się z mokrą trawą i gdyby nie silny uścisk brata, z pewnością już dawno by upadła.

– A jeśli to boli? – spytała z przerażoną miną.

Kuba zatrzymał się i złapał siostrę za ramiona.

– Posłuchaj – zaczął, pochylając się w jej stronę – nic ci się nie stanie. Będę przy tobie. To nic nie boli.

– Na pewno?

– Na pewno. Pamiętasz Weronikę?

– Tak – odpowiedziała cicho.

– Wszyscy myśleli, że zginęła, a Antek ją widział. Ona jest lalką!

– Weronika jest lalką?

– Pewnie. I my też będziemy. Będziemy lalkami i nigdy już nie będziemy płakać. Lalki nie płaczą. I nikt ich nie bije. I nie robi im… tych rzeczy.

Marysia spuściła głowę. Zaciskając piąstki robiła wszystko, żeby się nie rozpłakać. Kiedy Kuba ruszył, poszła za nim już nieco pewniej.

– A dlaczego Antka nie ma tu z nami? – zapytała po kilku krokach.

– Antek nie mógł pójść. On przestraszyłby się, gdyby przyszło nas więcej.

– Antek?

– Pacykarz.

Marysia zastanowiła się przez chwilę.

– Pacykarz? Więc będziemy pacynkami? – spytała zaciekawiona.

Kuba przypomniał sobie, jak wygląda pacynka i jak wprawia się ją w ruch.

– Głupia! – Zaśmiał się głośno. – Z pewnością nie chciałabyś być pacynką! Ja bym nie chciał.

– Ale powiedziałeś…

– Och, on się tak tylko nazywa. Zresztą to mówił Antek, a wiesz jak on…

Kuba przystanął. Przez chwilę wyglądał czegoś w gęstwinie traw.

– To tutaj. Musimy wejść do tej nory! – zawołał.

Marysia zadrżała. Kuba złapał ją za rękę i pociągnął w stronę zagłębienia.

– Chodź! – powiedział.

Zanim zdążyła wyrazić swój sprzeciw, jej brat zaczął już gramolić się w czarną otchłań. Dziewczynka nie chciała tam wchodzić. W ogóle nie chciała tu być. Przez chwilę stała, patrząc jak w dziurze niknie słabe światło latarki. Dopiero w obawie, że zostanie tutaj sama, ruszyła za nim.

Korytarz był wąski. Poruszali się powoli. Do ubrań, rąk i włosów kleiła im się wilgotna gleba. Jednak po paru metrach szyb rozszerzył się i dzieci mogły już iść na stojąco.

– Daleko jeszcze? – spytała Marysia po kilku minutach marszu.

– Nie, już prawie jesteśmy. – Kuba przyciągnął ją bliżej siebie . Z całych sił starał się nie okazywać strachu. Nie mógł jej powiedzieć, że się zgubili. Nie mógł pokazać jej, jak bardzo się bał.

Nie tak sobie to wyobrażał. Kiedy planował ucieczkę, wszystko wydawało się o wiele prostsze.

Teraz nie był już pewien, czy postąpił właściwie.

I jeszcze ten zapach. Tak nie pachną lalki. Przypomniał sobie, jak kiedyś rozgrzebał kijem martwego kota.

Pachniał tak samo.

– Czy ktoś tu jest?

Głos, który usłyszeli brzmiał dziwnie. W zasadzie trudno byłoby go określić. Nie miał w sobie nic charakterystycznego.

Marysia ścisnęła dłoń Kuby, chowając się za jego plecami. Wtulona w rękaw bratowego swetra, ostrożnie wyglądała zza niego na zbliżającego się w ich stronę mężczyznę.

Jego przygarbiona sylwetka opięta była przyciasnym, gdzieniegdzie ubrudzonym ziemią garniturem. Spod kołnierza przetartej koszuli zwisała sina łza spłowiałego krawatu.

– Czy pan jest Pacykarzem? – zapytał Kuba niepewnie.

– Mam wiele imion – odpowiedział – ale możecie zwracać się do mnie w ten właśnie sposób.

Jego głos odmienił się. Brzmiał teraz niezwykle ciepło. Niemal kojąco.

Kiedy do nich podszedł, Marysia przestała się bać.

Pacykarz położył dłoń na jej policzku i spojrzał w oczy.

– Czy chcesz być lalką, moje dziecko? – zapytał miękko.

– A czy lalki płaczą?

– Nie – odpowiedział. – Lalki są zawsze szczęśliwe.

 

 

***

 

 

Pacykarz zakręcił kołem wielkiego kołowrotu, wprawiając w ruch misterny mechanizm. W grocie rozbłysły światła i wypełniła ją melodia olbrzymiej pozytywki.

Ręce pacykarza były napuchnięte od ciężkiej pracy. Jego napięte mięśnie błyszczały w jarmarcznym blasku. Zaschnięty wosk łuszczył się z nich, odpadając grubymi płatami na ubitą ziemię. Mężczyzna napierał na drewniany drąg, przesuwając go całością swych sił.

Jednak nie czuł zmęczenia.

Czuł radość.

Przed jego oczami kołowały kształty olbrzymiej karuzeli. Na jej ramionach, zamarłe w cudownych piruetach, pozawieszane były dziecięce ciała.

Setki uradowanych twarzy krążących opętańczo po rozszalałych elipsach.

Pacykarz słyszał ich śmiech, wydobywający się z unieruchomionych woskiem ust. Widział martwe oczy, żarzące się miłością. Czerniejące oczodoły, dziękujące mu za nowe życie, które w nie tchnął.

Pacykarz wiedział, że tak właśnie wygląda prawdziwy świat. Że tylko ten świat istnieje, bo tylko świat, w którym jest radość może istnieć naprawdę.

I wiedział, że wszystko, co uczynił, było dobre.

Koniec

Komentarze

Hm... pseudo-upiorna mała scenka. Za mało wrażenia "pod ziemią", jak dla mnie (jak na konkurs, znaczy). Klimat migocze mi na granicy świadomości, ale właściwie nie zdołałam go poczuć. Wrażenie przez to mieszane, tak jakby tekst mógł być całkiem dobry, ale coś nie wyszło, więc wyszedł całkiem średni.

Zwróć uwagę na zapis dialogów, nie jest prawidłowy.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

A mnie się nawet podobało. Postać tego lalkarza ciekawa.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Fajne, biedna Marysia :(.

Widział martwe oczy, żarzące się miłością. Czerniejące oczodoły, dziękujące mu za nowe życie, które w nie tchnął.


Hmmm... Da się widzieć jednocześnie oczy i oczodoły?


Takie sobie, ale z tych, które do tej pory czytałam, i tak najlepsze.

www.portal.herbatkauheleny.pl

Zgadzam się. Nie jest złe, ale przydałoby się jeszcze popracować na klimatem.

 

 Jego obnażone mięśnie błyszczały w jarmarcznym blasku. - znaczy nie miał skóry? :p

Radosna twórczość pacykarza lekiem na całe zło.

Mnie brakuje podziemia, tematu konkursu. A całość skojarzyła mi się z Alicją w Krainie Czarów. A Pacykarz z Kapelusznikiem. Nie wiem w sumie dlaczego.

Opowiadanko jest całkiem przyjemne w odbiorze (chociaż „przyjemne” to chyba złe słowo). Jedno z lepszych z konkursu.

Witaj!

 

Zdecydowanie jednen z lepszych konkursowych tekstów. Podobał mi się. Zarówno kreacja bohaterów, jak i upiorna postać Pacykarza wyszły udanie. Bardzo, bardzo fajny shorcik.

 

Pozdrawiam

Naviedzony

Jeeeeżuuu kolczasty.

Niezłe, naprawdę, naprawdę niezłe.

Nie no kurczę, muszę coś jeszcze dopisać, tylko nie wiem, co bo mnie zatchnęło. Naprawdę niezłe.

Wow.

Trafiłaś w mój gust. To jest wspaniale upiorne!

Dziękuję za wasze opinie. Szczególnie te krytyczne. Dzięki nim widzę, że nie odrobiłem jeszcze wszystkich poprzednich lekcji.

Pozdrawiam.

Trafiłem przypadkowo... Niespecjalnie, a właściwie w ogóle, nie interesowałem się  konkursem  KB024.

Świetny pomysł, bardzo dobrze napisany tekst -- w dodatku krótki. I bardzo mocny. Bardzo dobrze oddana psychika dzieci i tęsknota do szcżęścia.

Piękna sprawa.

Pozdrówko.

6/6 

Wielkie dzięki. Cieszę się, że Ci się podobało.

 

Pozdrawiam.

Ciekawy, porządnie napisany i klimatyczny szort. Bardzo mi się podobał.

”Kto się myli w windzie, myli się na wielu poziomach (SPCh)

Dzięki. To bardzo miłe dostać taki komentarz do tekstu z lamusa.

 

Pozdrawiam,

p.

Nadal tekst sprawia więcej niż dobre wrażenie… Ponownie czytałem ze sporym zaciekawieniem.

Pozdrówko.

Jej rozwiązane buciki plątały się w mokrą trawę […]. ---> całe buciki plątały się? I to plątały w mokrą trawę? :-) Mam nadzieję, że poprawisz.

Dopiero tchnięta obawą, […]. ---> Hę?

Powyższe powstrzymało mnie przed kliknięciem na Bibliotekę. Mam nadzieję, że wkrótce będę mógł kliknąć… :-)

Nie wiem, jakie były założenia konkursu, więc nie muszę się nimi przejmować i mogę szczerze powiedzieć, że to całkiem niezła makabryczna opowieść.

Szkoda, że przyszłam dopiero teraz, ale może dzięki temu zajrzy tu ktoś jeszcze. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Jedno z najlepszych opowiadań portalowych.

Pozdrówka.

Wielkie dzięki za komentarze! To bardzo miłe wiedzieć, że tekst Wam się podoba i że ktoś trafia tutaj, choć ta miniaturka wisi na portalu już długo.

A już to, że niektórzy z Was czytają tekst powtórnie, cieszy niewymownie bardziej.

Jeszcze raz dzięki,

p.

Cieszę się Podstuwaku, że przyczyniłam się do Twojej radości. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Paskudny świat. Dzieci, które są tak nieszczęśliwe, że wolałyby zostać lalkami… Dla mnie szczyt tekstu wypada na początku.

Wskazane przez Adama buciki poprawiłeś na coś z literówką. ;-) I interpunkcja miejscami kuleje.

Babska logika rządzi!

Dzięki za przeczytanie i wyłapanie jeszcze paru błędów. Coś przy tych bucikach jeszcze poprawiłem, jednak tekst jest już na tyle stary, że pozwolę sobie nie grzebać przy nim już więcej.

 

Pozdrawiam,

p.

Nowa Fantastyka