- Opowiadanie: little_raven - Messer [KB024]

Messer [KB024]

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Messer [KB024]

– Pst! Igor, śpisz? – zapytałam szeptem, szturchając mojego starszego brata. W odpowiedzi wyburczał jakieś przekleństwo, za które Alina Prokofiewna wymyłaby mu usta szarym mydłem, i naciągnął na głowę koc.

 

– Obudź się, ty okropny troglodyto – wysyczałam przez zaciśnięte zęby, mocno dźgając go między żebra. O! Nareszcie się ruszył.

 

– Irina – wyjęczał, rozcierając zaspane oczy. – Mówiłem ci, żebyś przestała czytać ten cholerny słownik. Masz dopiero dwanaście lat!

 

– A ty masz szesnaście i nie przeszkadza ci to w byciu głupkiem. Wstawaj zanim ktoś tu przyjdzie!

 

Igor wypełzł z łóżka i, mamrocząc niezrozumiale, naciągnął na siebie połatane ubranie. Podałam mu tobołek z naszym skromnym dobytkiem. Dzisiejszej nocy opuszczamy mury moskiewskiego bidula. Och słodka wolności, już czuję twój smak!

 

Po cichutku, omijając skrzypiące deski, wymknęliśmy się z sypialni chłopców. Przemierzając główny korytarz, wstrzymaliśmy oddechy. Było już dobrze po północy, jednak z pokoju Aliny Prokofiewny dobiegł nas głos dyrektora sierocińca, Dymitra Iwanowicza.

 

Ach-ach! Ty okropna rozpustnico…

 

Czułam jak na moje policzki wstępuje rumieniec. Czytając słownik, który podwędziłam z pomieszczenia szkolnego, miałam sposobność zapoznania się z tym terminem. Za moimi plecami Igor zdusił chichot. Posłałam mu ostre spojrzenie i wskazałam na uchylone drzwi magazynku. Wewnątrz, pod kilku centymetrową warstwą brudu, znaleźliśmy właz.

 

Bez wahania zeskoczyłam na dół. Poprzedniego dnia zrobiłam mały rekonesans. Dwa metry pod budynkiem sierocińca, znajdował się stary tunel. Z wyblakłych napisów, które pokrywały ściany, dowiedziałam się dokąd prowadzi. Prosto na Patriarsze Prudy.

 

Zaraz za mną skoczył Igor, omal nie przygniatając mnie swoim chudym cielskiem. Z kieszeni spodni wyciągnęłam paczkę zapałek i przy ich migotliwym świetle odnalazłam niewielki włącznik. Strop tunelu zapłonął słabym, żółtawym blaskiem, bucząc przy tym nisko.

 

– O rany, Irina! Ty to jesteś normalnie… Niesamowita! – wykrzyknął mój brat, otrzymując za to mocnego kuksańca.

 

– Cicho – syknęłam. – Bo nas wydasz.

 

– Przepraszam – wyszeptał skruszony. Pokręciłam tylko głową i chwyciłam go za rękaw. Idąc w głąb tunelu nie odezwaliśmy się ani słowem. Igor był odrobinę wystraszony (nie lubił ciasnych pomieszczeń), a ja z uwagą obserwowałam strzałki wskazujące drogę. Minęliśmy już dwa rozwidlenia i zbliżaliśmy się do trzeciego, kiedy mój brat sapnął cicho.

 

– Spójrz, Irina. – wskazał na bazgroły gęsto pokrywające kawałek ściany. – Kto to mógł napisać? Kocham cię Hella! Królowa Małgorzata nie włożyła krawata. Behemot, ty psie. Azazello ma małego…

 

– Nie mam pojęcia – przerwałam mu niecierpliwie. – To stary tunel. Te napisy mogą mieć nawet trzydzieści lat, lepiej idźmy dalej.

 

Mijając kolejny zakręt, natrafiliśmy na ścianę i duże metalowe drzwi. Już miałam chwycić za klamkę, kiedy dostrzegłam napis na framudze. Strzeż się moskiewskiego skweru, gdzie redaktorzy tracą głowy, a poeci wariują.

 

– Czekaj, czekaj – wymamrotał Igor. – Poeci, Małgorzata, Azazello… Siostrzyczko jak nazywała się ta książka, którą czytała córka Aliny Prokofiewnej?

 

– Uhm – wydęłam policzki i podrapałam się za uchem. – Mistrz i Margareta?

 

Mistrz i Małgorzata.

 

Ze strachu, aż oboje podskoczyliśmy. Za naszymi plecami stał wysoki mężczyzna o przeraźliwie bladej twarzy.

 

– Jezu Chryste! – zawołał Igor, chwytając się za serce, kiedy dostrzegł wyłaniającą się z ciemności kolejną postać, karła z wielkim kłem.

 

– Och nie! Wręcz przeciwnie! – Zakrzyknął w odpowiedzi przybysz. – Jesteśmy z opozycji.

 

Poczułam jak jeżą mi się włosy na głowie. Sięgnęłam ręką za plecy i wymacałam klamkę. Za tymi drzwiami jest wyjście, zdążymy wybiec i wezwać pomoc. Zerknęłam nerwowo na brata.

 

– A-a-a – zanucił blady mężczyzna. – Nie radziłbym tego robić, młoda damo. Za tymi drzwiami znajduje się moja rezydencja, a o ile mnie pamięć nie myli, nie zapraszałem was do niej.

 

– Jaka rezydencja? – zapytał zaskoczony Igor. – Przecież tam są Patriarsze Prudy.

 

Karzeł lekceważąco machnął ręką.

 

– Nazewnictwo i inne bzdury. Najistotniejszą rzeczą jest fakt, że to bardzo nieładnie wpychać się gdzieś bez zaproszenia.

 

– Uprzejmie wam radzę wrócić z powrotem do sierocińca – dodał „właściciel” rzekomej rezydencji.

 

– Nigdy – warknęłam. Chwyciłam mojego brata i szarpnęłam drzwi. Okrutnie się rozczarowałam. Zamiast spodziewanego świeżego powietrza i gwiaździstego nieba, ujrzałam ceglaną ścianę i nic poza tym.

 

– Ostrzegałem cię, młoda damo – zacmokał tajemniczy człowiek. – Azazello, byłbyś łaskaw?

 

Kiedy się odwróciłam, nie dostrzegłam barczystego karła, ujrzałam za to dwumetrowego mężczyznę z grzywą rudych włosów i mięśniami jak zawodowy bokser.

 

– Irina… – Zdążył wyszeptać Igor, boleśnie ściskając moje ramię. Ostatnią rzeczą, którą zarejestrowałam, była wielka dłoń olbrzyma.

 

 

– Który to raz, Azazello? – Zapytał blady mężczyzna.

 

– Piąty, messer. Co z nimi zrobić?

 

– To co zawsze. Wykasować pamięć i do sierocińca. Albo nie, tym razem do rodziny zastępczej.

 

– Do porządnej?

 

– Tak, może być do porządnej.

Koniec

Komentarze

„- Pst! Igor, śpisz? – Zapytałam szeptem” – „zapytałam” winno być małą literą.

 

„Wstawaj zanim, ktoś tu przyjdzie!” – Przecinek albo po „wstawaj”, albo wcale.

 

„Igor wypełzł z łóżka i mamrocząc niezrozumiale, naciągnął na siebie połatane ubranie.”- Albo „mamrocząc niezrozumiale” wydzielone przecinkami z obu stron, albo wcale.

 

„Ty to jesteś normalnie… Niesamowita! – Wykrzyknął mój brat”- „wykrzyknął” małą literą. I tak dalej, i tak dalej, bo taki przypadek pojawia się również kilkukrotnie dalej, wymieniać za każdym razem nie będę.

 

„- Spójrz Irina.” – Przecinek przed „Irina”. Przecinek przed bezpośrednim zwrotem do kogoś jest wielce wskazany.

 

„Ze strachu, aż oboje podskoczyliśmy.”- zbędny przecinek.

 

„- Jaka rezydencja? – Zapytał zaskoczony Igor. – Przecież tam są Patriarsze Prudy. Karzeł lekceważąco machnął ręką.”

Pomijając fakt, że „zapytał” małą literą, brak jest nowego akapitu bądź chociaż myślnika po „Prudy.”

 

Hmm… ciekawy pomysł. To znaczy podoba mi się umiejscowienie akcji w Moskwie Mistrza i Małgorzaty. ; ) Natomiast co do samej intrygi – słabo. Nie czuję tu emocji (a chyba według założeń konkursu dzieciaki miało spotkać coś okropnego).  Scenka sympatyczna, ale nic poza tym.

 

Pozdrawiam.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Dziękuję za wskazanie błędów. Zabieram się za ich poprawienie.

Na swoją obronę mogę powiedzieć, że oryginalna wersja była bardziej rozbudowana. Kiedy sprawdziłam liczbę znaków, musiałam ją drastycznie okroić.

Mimo wszytsko dziękuję za opinię. :)

Niezłe, niezłe, szkoda, że tak krótkie. W wersji rozbudowanej mogłoby być lepsze. Poza tym w pełni zgadzam się z Joseheim.

Fajne. Zabawne. Całkeim przyjemne.

A ja jestem tak wielką antyfanką "MiM", że trudno zdobyć moją sympatię tekstem, który tak interesująco z niej czerpie. Podoba mi się końcówka.

Ja również niezbyt lubię "Mistrza i Małgorzatę", ale tekst podobał mi się. Czytałem owe dzieło dość dawno, więc na początku nie skojarzyłem z czym wiążę się tytuł. Tak czy inaczej - udało Ci się mnie zaskoczyć.

Poza tym, zdaję sobie sprawę, że trudno w shorciaku zawrzeć wszystko co by się chciało.

Sam próbuję i niezbyt mi to wychodzi :(

Pozdrawiam

Ach, jak można nie lubić Mistrza i Małgorzaty?!

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Oj można, można :)

Niezłe opowiadanko, trochę przy krótkie. Niewiele z niego wynika, ale mimo to miło się czytało. Nawet zabawny ten wątek ze słownikiem. Zarejestrowano nawiązania do pewnej książki, o której teraz dyskutują ;)

Witaj!

 

Przyjemny. Lubię Bułhakowa, a "Mistrza i Małgorzatę" uważam za arcydzieło, więc tym przyjemniej mi się to czytało. Jak na razie chyba najlepsze konkursowe, pełne obiecujących niedomówień i fajnych nawiązań.

 

Pozdrawiam

Naviedzony

Co to za literatura komusza tutaj ja was wszystkih do IPN podam!

U mnie akurat "Mistrz i Małgorzata" jest namber łan i nie wierzę, że może się nie podobać. Chyba tylko tym, którzy jej nie przeczytali albo nie zrozumieli.

 

Co do tekstu, to przyznam się, że musiałam przeczytać dwa razy, bo się pogubiłam w postaciach, a dokładniej, to jakoś mi umknęła informacja, że Azazello nie jest sam. Fabularnie, to niestety limit znaków faktycznie działa tu na niekorzyść.

www.portal.herbatkauheleny.pl

Azazello i Woland mieli krzywe wejście, bo akurat stamtąd wycinałam większość tekstu.

Mistrz i Małgorzata jest moim numerem dwa, zaraz po Przeminęło z wiatrem, a tuż przed Robinsonem Crusoe.

"Krzywe wejście". Podoba mi się to określenie :)

www.portal.herbatkauheleny.pl

A Suzuki M. to guza chyba łazi i szuka. Ironia, dla tych, co nie zrozumieli.

:D

www.portal.herbatkauheleny.pl

Opowiadanie z charakterem:). Poza tym bardzo ciekawe i dobrze się czyta. I osobiście należę do stronnictwa, któremu podobają się odniesienia do M&M;).

Nowa Fantastyka