- Opowiadanie: thant1000 - Nadzieja Północy (GOT)

Nadzieja Północy (GOT)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Nadzieja Północy (GOT)

-…Dlatego Eddardzie Stark skazuję Cię na śmierć, a twoja zdrada nie zostanie nigdy wymazana z pamięci Westeros. Wyrok grzmiącego na królewskim podeście Joffreya na sekundę sparaliżował ryczącą od kilkunastu minut, wierną Królowi tłuszczę. Oczy Sansy panicznie pląsały w różnych kierunkach, a jej myśli wypełnił chaos – Nie tak miało być! Przecież się przyznał do zdrady jak chciała Królowa, to niesprawiedliwe…! Tylko twarz Neda była spokojna. Nie spodziewał się sprawiedliwego wyroku. Nie spodziewał się niczego sprawiedliwego ze strony tępego małego sadysty ani jego kazirodczej matki. Przegrał z nimi zanim rozpoczęła się gra i musiał się teraz pogodzić zarówno z tym że umarł Robert, a przede wszystkim z tym, że za chwilę sam odejdzie z tego świata.

 

Ilyn Payne wzniósł w górę obusieczny miecz, którego rękojeść dzierżyli przez wieki wielcy rodu Starków. Na placu panowała totalna cisza, a tłum czekał na wzniesienie okrzyku po tym jak głowa Neda ze stłumionym dźwiękiem wyląduje groteskowo w wiklinowym koszu.

 

Królewski kat zachwiał się na nogach i z paniką spojrzał na złotą kolczugę, przez którą błysnęło czerwone od krwi ostrze „Igły”. Bezgłośnie osunął się na kolana, a za jego plecami tłum ujrzał córkę Neda. Arya zręcznie cofnęła mieczyk i wytarła krew w kaftan, który zwykła ubierać na ćwiczenia z Syrio.

 

-Ani kroku! – zagrzmiał w rozstępującym się tłumie sir Barristan. – Każdy kto tknie dziewczynę zginie! U boku Barristana kroczył na swoich pokracznych nogach Tyrion Lannister, a za nim dziarsko szedł Bronn z toporem na ramieniu.

 

– Niniejszym egzekucja zostaje odwołana – krzyknął Tyrion z właściwym tylko jego osobie ironicznym uśmiechem.

 

– Twoja głowa ozdobi mury Królewskiej Przystani Karle! – wrzasnęła wściekła Cersei – Jesteś zdrajcą rodziny i królestwa! Ojciec ci tego nie daruje!

 

– Ojciec nie żyje, moja słodka siostro, podzielił los Twego Króla „rogacza”. Zwierz stratował go na polowaniu. Nawiasem mówiąc szczere kondolencje. Przy okazji zostawił po sobie całkiem sporą armię, która od kilku dni jest wierna najbliższemu Panu Ojcu Lannisterowi. Zgadnij komu? W związku z powyższym ja i moja „Mała Rada” w osobach sir Bronna i sir Barristana przejmujemy tymczasowo władzę w Królestwie.

 

Bronn na tytuł „Sir” zareagował szyderczym parsknięciem i był chyba jedynym na placu, któremu było do śmiechu. Piękna twarz Cersei przybrała kolor purpury i zupełnie zlała się z kolorem jej sukni. Joffrey, chyba po raz pierwszy w życiu nie mógł wydobyć z gardła ani słowa. Tyrion swobodnym krokiem podszedł spokojnie do Neda i pomógł mu wstać. – Nie spodziewałem się tego po tobie Półczłowieku – rzekł do karła.

 

– Jak widzisz Ned, jestem zarówno niespełna człowiekiem jak i niespełna Lannisterem.

 

-Dziękuję… Ned nie był w stanie powiedzieć nic więcej. Był oszołomiony, tak jak oszołomiona była cała królewska przystań. Przytulił Aryę i Sansę, pragnął przytulić Catelyn oraz swoich synów z Jonem włącznie. Dziękował Starym Bogom za życie.

 

Littlefinger spoglądał z zadumą w okno siedząc za swoim ogromnym rzeźbionym biurkiem. Z sąsiedniego pokoju dochodziły jęki rozkoszy dwóch piękności z Qartu , które udało mu się nabyć na targu niewolników. Dawno nie był tak zdezorientowany.Ten mały, pieprzony karzełek pojawił się kilka minut za wcześnie. Co teraz? Cały misterny plan legł w gruzach, a na dodatek żyje ten, który miał umrzeć…

 

– Panie, masz gościa – oznajmiła ubrana w przezroczystą liberię czarnoskóra służąca.

 

– Czyżbyś zapragnął kobiecej słodyczy Lordzie ? – spytał Baelish uśmiechając się pod wąsem do wchodzącego Varysa – dla członków Rady Królewskiej dziś promocja!

 

-Nie czas na głupie żarty Lordzie!

 

-Cóż nam pozostało, Stark i karzełek niebawem zaczną rozliczać winy i wymierzać kary, a na tronie zasiądzie namaszczony przez Roberta jego smutny i poważny braciszek Stannis.

 

– Nie zapominasz o kimś?

 

-Jeśli masz na myśli Renlyego, to równie dobrze możemy posadzić na żelaznym tronie którąś z moich dziwek. Mają takie same ciągoty do kutasa jak on i podobne pojęcie o rządzeniu.

 

– Czyżbyś zapomniał o Targayenach Lordzie? Ptaszki donoszą, że młoda Daenerys, matka smoków, pragnie władzy nie mniej niż miejscowe marionetki. Myślę, iż gra z jej udziałem może być dla nas obu i owocna i ekscytująca.

 

– Jak zwykle mnie zaskakujesz Lordzie Varysie. Mam tylko nadzieję, że po wszystkim będziesz równie wielkim optymistą, a mnie nikt nie wykastruje– rzekł Littlefinger dopijając ze złotego pucharu wyśmienite wytrawne wino z Bravos.

 

– Obaj od dłuższego czasu spadamy na cztery łapy i chyba tak już zostanie.

 

-Oby… a tak na marginesie nie masz naprawdę ochoty? Moje dziewczyny z rzadka mają przyjemność z eunuchem.

 

Varys oddalił się, wyjątkowo bez zgryźliwej uwagi. Wiedział dobrze, że zgryźliwe żarty Littlefingera to tylko zasłona. Bali się obaj. W tak złym położeniu nie byli od dawna. Musi szybko wysłać kruka do Dothrackiej królowej. Musi zrobić wszystko aby Khaleesi wraz ze swoimi jeźdźcami i smokami jak najszybciej przemierzyła Wąskie Morze i znalazła się na tronie. Jest młoda i głupia. Nią da się łatwo manipulować…

 

 

 

Do lochu! – Krzyknęła Sansa wskazując drogę Joffreyowi i Cersei. Nie przypadkiem była to ta sama cela, w której przetrzymywali jej ojca. Po drodze zdążyła wymierzyć Królowi kilka silnych ciosów buzdyganem pożyczonym od Bronna. –Za Damę, Brana, Ojca, moją septę i syna rzeźnika – dobrze się czuła mając władzę nad tymi którzy do dziś ją niewolili. – Nigdy stąd nie wyjdziecie – pomyślała.


Ned siedział na żelaznym tronie wspierając się oburącz na swoim rodowym mieczu. Żył dla swoich dzieci i swojej Catelyn – to najważniejsze. W dalszym ciągu był namiestnikiem i pełniącym obowiązki króla do momentu koronacji Stanisa.

 

– Wiesz kto powinien być królem? – Spytał nieśmiało, jak na niego, Tyrion.

 

– Stannis…

 

-Słuchaj namiestniku. Nie chcę władzy. Znasz mnie. Jedyne co mnie interesuje to wino, kobiety i śpiew, ale pragnę też sprawiedliwości, której zawdzięczasz życie. Więc jeśli jesteś sprawiedliwy i uczciwy za jakiego cię mają powiedz co z Jonem?

 

-Jakim Jonem?

 

-Nie udawaj głupiego Stark! Twój przyszywany bękart jest w istocie jedynym dzieckiem Roberta Baratheona. Jego matkę raczej też powinieneś znać! To jest prawowity król Westeros!

 

Namiestnik nie odpowiedział. Tyrion patrzył na niego uważnie chcąc wyczytać cokolwiek z mimiki jego twarzy. W Sali tronowej nigdy nie było tak cicho…

Koniec

Komentarze

Okej, subiektywny i miły komentarz na końcu. Ale po drodze... (i zaznaczam tu najważniejsze rzeczy).

Angielski tytuł - na wszystkich bogów, dlaczego karzesz polski tekst angielskim tytułem? Ani to nie nazwa, ani nie ma żadnego odniesienia w fabule, nie krzywdź tak własnej twórczości bez wyraźnego powodu. Angielski to piękny język, ale z umiarem!

"Ilyn Payne wzniósł w górę obusieczny miecz, zdobiona na nowo w rękojeść uosabiała piekielną orgię" - z tym zdaniem jest coś nie tak. 

"zagrzmiał w rozstępującym się tłumie sir Barristan. – Każdy kto tknie dziewczynę zginie! U boku Barristana kroczył na swoich pokracznych nogach Tyrion Lannister" - dialog wszedł na opis.

Poza tym gubisz litery w imionach. Jest Barristan i Baristan, a potem Bronn i Bron. 

Serio Tywin oddał armię pokurczowi, a nie Jaimemu?

"Bron na tytuł „Sir” zareagował szyderskim parsknięciem" - szyderczym

"-Dziękuję… Ned nie był w stanie powiedzieć nic więcej."  - myślnik. I spacja na początku.

"dobrze się czuła mając władzę nad tymi którzy do dziś niewolili ją." - składnia. "Ją" na końcu brzmi strasznie.

 "królewska przystań" - wielkie litery

...Wow, nagły przeskok od Neda tulącego dzieci do Littlefingera i jęków panienek jest mocno szokującym działaniem literackim.

"– Ten mały, pieprzony karzełek pojawił się kilka minut za wcześnie. Co teraz? Cały misterny plan legł w gruzach, a na dodatek żyje ten, który miał umrzeć…" - mówi na głos do siebie? Jeśli to myśl, myślnik jest zbędny.

"Jeśli masz na myśli Renlyego" - apostrof

"żelaznym tronie"  - z wielkich. Dwa razy, bo potem w tekście jest to samo.

Varys oddalił się, wyjątkowo bez zgryźliwej uwagi. Wiedział dobrze, że zgryźliwe żarty - powtórzenie

Khalisse to miasto w Syrii. Tytuł Dany to Khaleesi.  

"Do lochu! –Krzyknęła Sansa wskazując drogę Jofreyowi"  - brak spacji i znowu błąd w imieniu.

" –Za Damę, Brana , Ojca , moją septę i syna rzeźnika"  - spacje poszły tu w dziką hulankę, są tam gdzie ich nie powinno być i odwrotnie, a syn rzeźnika był przyjacielem Aryi, Sansa chyba w ogóle go nie znała. Mało ją obchodził w każdym razie.

Stannis, nie Stanis

Jak na tak krótki tekst, wymagałby generalnego remontu. Za to fabularnie ciekawie - już nigdy nie spojrzę na Jona w ten sam sposób. Choć po jego wrodzonym optymizmie i radosnej naturze (sarkazm) stawiałabym raczej na potomka Stannisa właśnie ;) Ogólnie pomysł bardzo fajny, ale wykonanie mu trochę zaszkodziło.


Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Dzięki za dobre słowo i konkretne uwagi. Postaram się poprawić. Pozdrawiam.

Podpisuję się pod opinią Ceterari na temat angielskiego tytułu. Polacy nie gęsi, swój język mają.

Większość potknięć została już wyszczególniona, ja dodałbym jeszcze do tekstu takie znaczki "***" w odpowiednich miejscach. Uporządkowałoby to trochę chaotyczne skakanie między miejscami akcji. Opcjonalnie możesz użyć metody "martinowskiej".

Do Sansy w ogóle nie pasuje bicie kogoś buzdyganem. Odnośnie jej siostry, to raczej nie czyściłaby Igły w tak niebezpiecznym momencie.

Nie jestem pewien, czy Varys przypadkiem za szybko nie wie o smokach Dany. Trzeba pamiętać, iż najszybszym sposobem przekazywania złożonych informacji są kruki.

Z tym dowodzeniem armii przez Tyriona wyczuwam pewną intryg Karła :)

Sama koncepcja fabularna nawet niezła, zwłaszcza wizja Jona Snowa (Baratheona) na Żelaznym Tronie.

Cetarari, jak na mój gust, Stannis jest za bardzo "stannisowaty" na spłodzenie bękarta.

Ale ze wszystkich Baratheonów Jon jest najbardziej Stannisowaty, żeby to tak określić. Bo to ani kobiety, ani wino, ani śpiew, nasz drogi Jon. SPOILER Chociaż jak się później okazuje, ze Stannisem Jonowi też łatwo nie jest KONIEC SPOILERA.

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Może i racja, bo Jon synem takiego Renlyego na pewno nie jest. Jabłko padłoby kilometr od jabłoni.

Za angielski tytuł posypuję głowę popiołem... Co się zaś tyczy zachowania i charakterystyki poszczególnych bohaterów, cóż mieliśmy coś zmienić;)

p.s. Varys wie.

Polski tytuł jest bardzo w porządku :)

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Od razu lepiej, aż chce się czytać :)

Odnośnie Varysa: Możesz mieć racje, dla tego napisałem "nie jestem pewien". Trochę minęło od czasu, gdy czytałem GoT, a połapanie się w chronologii u Martina może być kłopotliwe. Przepraszam za wprowadzenie podejrzeń.

Chwila...dziwnie to jakoś napisałem. Powinno być "Minęło trochę czasu, od kiedy czytałem GoT, (...)". Pająk mąci mój umysł :)

Nowa Fantastyka