- Opowiadanie: szisza - Siostry (GOT)

Siostry (GOT)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Siostry (GOT)

 

 

Sansa

 

Joffrey zamierzył się na Aryę mieczem, wykrzykując ohydne przekleństwa. Arya, teraz już naprawdę przestraszona, odskoczyła do tyłu. Joffrey nacierał jednak dalej. W końcu przyparł dziewczynę do drzewa. Zamachnąl się chcąc zadać ostateczne, mordercze cięcie. Jednak czyniąc krok w stronę dziewczyny, zawadził nogą o leżący kamień. Dzięki temu sztych głowni ledwie musnąl bark Ary. Sansa nie wiedziała, co robić. Normalnie pewnie patrzyłaby bezradnie poprzez łzy, ale wypite wino obudziło ukrytą w nią dzikość. Gdy zobaczyła jak książę skaleczył mieczem Aryę w ramię, poczuła ogromną zlość, ale i siłę. Nawet nie pamiętała kiedy i skąd w dłoni znalazł się kamień. Za to chwila, gdy uderzała swego księcia w głowę utkwiła w jej pamięci z ogromną dokładnością.

 

Raz.

 

– Zostaw moją siostrę draniu – pomyślała.

 

Drugi.

 

Ciepła krew obryzgała jej twarz i suknie.

 

Trzeci.

 

Joffery osunął się na ziemie.

 

W tym momencie opanowało ją ogromne zmęczenie.

 

– Co ja zrobiłam? – wyjąkała rzucając kamień. Padła na kolana. Jej ciałem wstrząsały dreszcze. Z ust wydobył się skowyt, jakby zranionego stworzenia.

 

Arya nigdy nie widziała Sansy w takim stanie. Zapominała o skaleczeniu. Przeskoczyła nad leżącym nieruchomo chłopakiem i wzięła siostrę w ramiona. Ta mocno się w nią wtuliła. Arya kołysała Sansę czule, jak małe dziecko, głaszcząc delikatnie po włosach.

 

– To moja wina – wyszeptała.– Przepraszam. Ty stanęłaś tylko w mojej obronie. To nie twoja wina.

 

Sansa nie odpowiadała. Czuła rosnącą w sobie złość na siostrę, na siebie, na cały świat. Ale też w głębi serca czuła, że postąpiła właściwie. On zranił jej siostrę. Mógł zabić. Jej siostrę… Mieszanina emocji zalewała ją sprawiając, że pozostawała w odrętwieniu. Nie była zdolna się ruszyć, ani cokolwiek powiedzieć. Trwała by pewnie jeszcze długo wczepiona w młodszą siostrę, gdyby nie ten okropny dźwięk. Soczysty odgłos mlaskania.

 

– Co to? – wyjęczała oswobadzając się z ramion siostry.

 

Jedno spojrzenie. Książe leżał bezwładnie niczym lalka, a przy nim Nymeria. Poczuła mdłości. Wilczyca chłeptała z niedużej kałuży krwi powstałej przy głowie księcia. Strawa i wino podeszły do gardła.

 

-Mlask. Mlask.

 

Sansa zwymiotowała wprost na siostrę.

 

– Przeprasz…

 

– Ciii… Nic się nie stało. Nymeria zostaw!- głos Ary był opanowany, stanowczy. Wilczyca posłuchała. Oblizała się jeszcze w koszmarny sposób i dopiero odsunęła od nieruszającego się Joffera.

 

– Czy on…? – głos odmówił Sansie posłuszeństwa.

 

– Nie wiem. Ja… Sprawdzę – powiedziała Arya, ale głos jej zadrżał.

 

Sansa nie odpowiedziała. Pozwoliła siostrze odejść i obserwowała, gdy ta pochyliła się nad księciem. Chwila zanim Arya się obróciła i powiedziała najprawdopodobniej decydujące o ich losie słowa wydawały się wiecznością.

 

– Jeszcze żyje. Oddycha, ale ledwo – wyszeptała. – Co my teraz zrobimy?

 

Sansa nie mogła pozbierać myśli. Przez głowę przeszła jej okropna myśl, że lepiej jakby jednak nie żył. Wtedy mogłyby opowiedzieć, że spadł z konia i uderzył się o kamienie głową.

 

– Trzy razy? Sansa pomyśl – upominała się w myślach.

 

– Ja… Nie wiem.

 

Cisza.

 

– Lepiej jakby nie żył – rzekła nagle drżąco Arya.

 

– Arya! – krzyknęła łamiącym się głosem.

 

– Wiem, że to straszne. Ale…

 

– Ale taka jest prawda… – skończyła Sansa myśl siostry. – Obie wiemy też, że teraz musimy sprowadzić pomoc. Jesteśmy Starkami i musimy zachowywać się, jak na Starków przystało – a w myślach dodała – Musimy brać odpowiedzialność za swoje czyny. Choćby to znaczyło śmierć.

 

– Tak siostro. Ja… No wiesz. Dziękuję, że mnie uratowałaś. Pojadę po pomoc – rzekła Arya rzucając się biegiem w stronę swojego konia.

 

Zgrabnie wskoczyła na niego i galopem pognała przed siebie. Nymeria została przy Sansie. Podeszła do niej. Dziewczyna zadrżała, niepewna co wilkor zrobi. Czy smak ludzkiej krwi, aby nieprzypadł za bardzo zwierzęciu do gustu. Nymeria podeszła bardzo blisko i ku zaskoczeniu Sansy delikatnie polizała ją po dłoni. Dziewczyna spojrzała z wdzięcznością na zwierzę. Nie chciała zostać sama, a wilczyca siostry widocznie to wyczuła. Pogłaskała ją i ruszyła ku Joffreyowi. Nymeria została w miejscu. Sansa uklękła przy księciu, delikatnie ujęła jego głowę i oglądając ze strachem obrażenia. Nie znała się zbytnio na ranach, ale wyglądało że mimo początkowego dużego upływu krwi nie były one chyba tak straszne. Te same dłonie, które tak poraniły chłopaka teraz delikatnie obwiązywały jego rany kawałkiem urwanym z sukni. Robiły to dziwnie czule, jakby przepraszająco.

 

– Przepraszam mój książę – wyszeptała po zakończeniu opatrunku. Zakryła twarz w dłoniach i zalała się łzami. Nagle instynktownie poczuła na sobie czyjś wzrok. Oderwała dłonie od twarzy i ze strachem spojrzała na księcia. Miał otwarte oczy i z dezorientacją wpatrywał się w nią.

 

– Coo staałoo? – rzekł chrapliwym i ledwo słyszalnym głosem.– Strrasznie booli głoowa…

 

– Zdarzył się mały wypadek mój książę – odparła wymijająco pochylając się ku niemu.

 

– Kksiązee? – zdziwił się chłopak, a z ust pociekła mu strużka krwi.

 

 

 

Eddard

 

Ned chodził niespokojnie po sali audiencyjnej w zamku ser Raymuna, którą zajął król przybywając na wieść o wypadku syna. Teraz razem z Robertem niecierpliwie czekał na wieści jakie przyniesie królewski medyk.. Odkąd przybył na wezwanie Roberta wymienił z nim tylko kilka zdań. Teraz obaj trwali w milczeniu. Ned czuł się nieswojo. Sprawiała to myśl, że okłamał króla– swojego przyjaciela. Wiedział, że Robert czuje napięcie jakie powstało pomiędzy nimi, ale na pewno nie miał pojęcia o prawdziwym powodzie takiego zachowania.

 

Od chwili gdy Arya wpadła na koniu jak burza na dziedziniec, na którym rozmawiał ze swoim zarządcą Vayon Poole, nie mógł pozbyć się wrażenia, że to zły sen. Najpierw chaotyczna opowieść córki o tym, że książę Joffrey został ranny i trzeba mu pomóc. Mechaniczne i szybkie wydanie rozkazów. Szaleńcza jazda po medyka. Następnie po księcia. I ten widok zakrwawionej, brudnej od wymiocin oraz zapłakanej Sansy tulącej delikatnie nieruszającego się Joffreya. To przerażenie w jej oczach. Na samą myśl Ned się wzdrygnął. Okazało się, że na szczęście chłopak jeszcze żył. Zabrali go… Potem mroczna, już na osobności opowieść córek o tym co naprawdę się stało. O tym jak siostra stanęła w obronie siostry. Cicha duma, którą mimo wszystko poczuł. I wreszcie wezwanie od króla. Pytania czy wie co się wydarzyło. I kłamstwo, że jeszcze nie miał szans wypytać córek, że są w strasznym szoku. A teraz ta bezradność i strach o to co będzie. I wiedza, że musi dalej kłamać by chronić dziewczęta.

 

Przemyślenia przerwało mu wejście drżącej i zapłakanej Cersei Lannister.

 

– Mój syn! – krzyknęła obłąkańczym głosem, a Neddowi przeszły ciarki po plecach. – Mój syn nie żyje…

Koniec

Komentarze

Jakim mieczem posługiwał się zabity uderzeniem kamienia podły bohater? Chyba reczej dysponował mieczykiem, a nawet kordzikiem... Scena zranienie Aryi - bohaterka nie miała na sobie pancerza -cięceim albo pchmięceim miecza  jest bezsensowna.

Pozdrówko przdmajowe.

1. Gdzie jest Mycah?

 

2. Język:

Joffrey zamierzył się na Aryę mieczem, wykrzykując przekleństwa, ohydne przekleństwa. - powtórzenie wg mnie zupełnie zbędne.

 Mieszanina uczuć i emocji - To jak starta głazów i kamieni. Gdzie tu sens?

Czy smak ludzkiej krwi, aby nie zasmakował zwierzęciu. - to też powtórzenie. Twoim zdaniem nie brzmi to głupio?

 

3. Podobało mi się zachowanie sióstr, bardzo dobrze.

 

4. Nie podobało mi się zakończenie; zbyt urwane, zbyt niedopowiedziane. Mógłbyś napisać tego znacznie więcej i to dopiero byłoby ciekawe.

 

Podsumowując: popraw błędy, dopisz jeszcze kawałek dalszego ciągu i może być dobrze. Pomysł przedni, jeśli chodzi o założenia konkursu (o ile się orientuję) trafiony w dziesiątkę. Ale wymaga dopracowania.

... ale wypite wino obudziła ukrytą w nią dzikość - obudziło. 

Za to z chwila, gdy uderza swego księcia w głowę utkwiła w jej pamięci z ogromną dokładnością. - albo z chwilą, albo bez "z". Z kontekstu wnoszę, że raczej to drugie.

-Przepraszam mój książę. –wyszeptała... - bez kropki

Tyle technicznie. Oprócz tego zdarzaja sie liczne powtórzenia. Sorry, ale ogólnie tekst nie przypadł mi do gustu.

@Świętomir

"2. Język:

Joffrey zamierzył się na Aryę mieczem, wykrzykując przekleństwa, ohydne przekleństwa. - powtórzenie wg mnie zupełnie zbędne."

Czepiaj się Martina i tłumacza. Zdanie niemal wyjęte z książki.

@ clayman: Niestety, nie znam tego tłumaczenia, oryginału akurat  nie mam pod ręką, więc nie zacytuję. Ale kiedy czytam kiepskie stylistycznie zdanie (obojętnie, kto je zepsuł), to  zwracam uwagę i nie przepisuję go bezmyślnie, ale poprawiam zgodnie ze swym gustem. I nie czepiam się, jeno wskazuję, co moim zdaniem jest źle. W końcu po to (między innymi) tekst tu się znalazł, czyż nie? ;)

Dziekuję za wszelkie komentarze. Nie piszę za dużo więc każde słowo konstruktywnej krytyki jest miło wiedziane. Postaram się poprawić tekst jak tylko znajdę wenę:) Pozdrawiam

"Normalnie pewnie patrzyłaby bezradnie poprzez łzy, ale wypite wino obudziło ukrytą w nią dzikość. Gdy zobaczyła jak książę skaleczył mieczem Aryę w ramię, poczuła w sobie ogromną zlość, ale i siłę."

Normalnie pewnie patrzyłaby bezradnie poprzez łzy, ale wypite wino obudziło ukrytą w nią dzikość. Napastnik zamachnąl się do morderczego  cięcia. Czyniąc krok do przodu, potknął się jednak o wystający z ziemi korzeń. Sztych głowni ledwie musnąl bark siostry. Gdy Sansa zobaczyła. jak książę skaleczył mieczem Aryę w ramię, poczuła w sobie ogromną zlość, ale i siłę."

I w ten oto sposób ( do dopracowania) unikniemy zarzutu niewiedzy o skutkach cięcia mieczem...

Pozdrowienia.

:) widzę że nie uda mi się iść na łatwiznę... Cieszy mnie to, że ktoś stawia mi wymagania. Postaram się sprostać.

A Mycah w tym momencie w książce zdążył uciec:)

No i oczywiście sprawa prosta, ale konieczna. Autorko, spacje po dywizach / przed dywizami. Iżywasz dywizów, nie myślników. Prosty zabieg do wykonania funkcją  "edytuj tekst:", znakomicie ułatwiający czytanie. Unikniesz kolejnego. słusznego zarzutu o niechlujstwo edycyjne. 

Miłej pracy.

Tekst jeszcze można dopacować. czyniąc go lepszym.

 Kilka przykladów.

"Za to chwila, gdy uderza swego księcia w głowę utkwiła w jej pamięci z ogromną dokładnością. Raz. Zostaw moją siostrę draniu. Drugi. Ciepła krew obryzgała jej twarz i suknie. Trzeci. Joffery osunął się na ziemie. W tym momencie opanowało ją ogromne zmęczenie".

"Za to chwila, gdy uderzała swego księcia w głowę utkwiła w jej pamięci z ogromną dokładnością.

 Raz.

- Zostaw moją siostrę draniu! - Wrasnęla wściekle. 

 Drugi.

 Ciepła krew obryzgała jej twarz i suknie.

Trzeci.

Joffery osunął się na ziemie. W tym momencie opanowało ją ogromne zmęczenie.

"Jej ciało przechodziły dreszcze" --> Jej ciałem wstrząsały dreszcze.

"Arya bujała ją jak małe dziecko, głaszcząc delikatnie po włosach." --> Arya kołysała ją czule, jak małe dziecko, głaszcząc delikatnie po włosach.

"Jej oczom ukazał się widok, który wywołał obrzydzenie." --> "Jej oczom ukazał się widok, wywolujący obrzydzenie.

Przepatrz tekst, Autorko, polikwiduj zbędne zaimki. Niektóre dłuższe zdania śmialo można podzielić  na dwa krótsze.

Będzie bardziej potoczyście...

Koniec off-topu.

Pozdrówki.

Dobrze, ale jutro:) papatki

Twój tekst, Twoja sprawa... Inni zdążą już przeczytac (może), i ocenić. Wtedy będzie, jak to się mówi,  już  'po herbatce".   

Opowiadanie sympatyczne i jakby wciągajace, ale mogloby byc znacznie, znacznie lepsze, co wcale nie jest takie trudne. 

Bye.

Podobało się. Przyznam się szczerze, że też myślałam nad mają przeróbką tego framgentu, ale w ostatecznym rozrachunku wybrałam inny ;)

- Zostaw moją siostrę draniu! - wrzasnęla wściekle. 

I teraz jest prawidłowo, jeżeli idzie o zapis dialogów.

 

Jeszcze nieco sugestii ...

.
" Sansa nie wiedziała, co robić."  "Robić" - nieladnie bezbawrwne. -->  Sansa nie wiedziała, co czynic / co ma uczynic. 

"- Zostaw moją siostrę draniu - pomyślała." A to jest teraz żle... Jeżeli pomyślała, stosujemy inny zapis - bez początkowego dywizu. A dalej - albo myśl  bohaterki w cudzysłowi albo wyrózniamy  ją kursywą ( ładniej to wyhląda). A po "siostrę" przecinek.

 Zostaw moją siostrę, draniu - pomyślała.

 Czuła rosnącą w sobie złość na siostrę, na siebie, na cały świat. Ale też w głębi serca czuła, że postąpiła właściwie." Powtórzenia  --> drugi casownik do zmiany. --> wiedziala, rozumiała itd.   

" Trwała by pewnie jeszcze długo wczepiona w młodszą siostrę, gdyby nie ten okropny dźwięk." Najpierw bohaterka musi ten dżwięk usłyszeć, prawda? 

Trwała by pewnie jeszcze długo wczepiona w młodszą siostrę, gdyby nie przeywający / zakłocający ciszę okropny dźwięk."--> lub coś podobnego.

"Książe leżał bezwładnie niczym lalka, a przy nim Nymeria."

Lalka z zasady jest mała. Książę był niski:. mikrej postury? Chyba lepszym wyrazem byłaby " kukła". A wilczycs co właściwie robiła? I kto poczul mdłości?

"Książę leżał bezwładnie niczym kukła, a przy nim ulozyła się Nymeria."

A cały akapit chyba trzeba nieco poprawić.

"Jedno spojrzenie. Książę leżał bezwładnie niczym kukła,  przy nim ułożyła się Nymeria.

Sansa poczuła mdłości. Wilczyca chłeptała z niedużej kałuży krwi powstałej przy głowie księcia. Strawa i wino podeszły dziewczynie do gardła. "

"
" Chwila, zanim Arya się obróciła i powiedziała najprawdopodobniej decydujące o ich losie słowa. wydawały się wiecznością."--> W tym zdaniu konieczne śa dawa precinki...

" - Jeszcze żyje. Oddycha, ale ledwo. ledwo  –  wyszeptała. -  Co my teraz zrobimy?

" Przez głowę przeszła jej okropna myśl, że lepiej jakby jednak umarł." --> Czasownik " żył " masz zdanie przedtem...

Jeszcze nieco uważnego wysiłku przy redagowaniu opowiadania i będzie dobrze. Jeszcze niekiedy nie ma spacji przy dywizach, brakuje kilku ogonkow prze "ę" lub"ą", zdarzają się powtórzenia wyrazów, brakuje nieco przecinkoww. Do poprawy. 

Pozdro.   




Łapanka, jak widzę, przeprowadzona, więc ja siedzę cicho.

 

Fabuła... niespecjalnie mi się podobała. Zachowanie Sansy i Aryi wydaje mi się nieprawdopodobne, mimo wszystko. Jakoś nie widzę, żeby zachowywały się tak w stosunku do siebie, zwłaszcza że przecież wtedy jeszcze Sansa była na zabój zakochana w Joffie.

 

Całość rzeczywiście przycisna i zbita - pomysł niezgroszy, ale należałoby go rozwinąć, a nie opisywać tak hasłowo, zwłaszcza końcówkę.

 

Pozdrawiam.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Nowa Fantastyka