- Opowiadanie: DayWay farer - Wśród Mrocznej Ciszy - szort

Wśród Mrocznej Ciszy - szort

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Wśród Mrocznej Ciszy - szort

Miasteczko spało. Wąskie uliczki oświetlał blask latarni. Dachy niewielkich domów uginały się pod śnieżnymi poduchami, a mróz malował na szybach okien fantazyjne kształty i wzory.

Na obrzeżach miejscowości stał bardzo stary i mroczny budynek. Wszyscy omijali go szerokim łukiem, odkąd jego mieszkańcy zniknęli w tajemniczych okolicznościach.

Nagle z oddali napłynął odgłos dzwoneczków. Niebo rozświetliła jasna łuna i na ulicy przed ruderą wylądowały sanie zaprzężone w dwa renifery. Święty Mikołaj wysiadł z pojazdu, zamienił gogle na okulary do czytania i wyciągnął zza pazuchy zrolowaną listę. Rozwinął ją.

– Hmm… – zamyślił się. – Nie przypominam sobie, żebym tu był rok temu.

Jeszcze raz spojrzał na pierwszy adres.

– „Wyrzutków 13A" – przeczytał. – Co my tu mamy? Trójka dzieci… Standardowe prośby: lalki, misie i takie tam…

Wzruszył ramionami i zabrał z tylnego siedzenia worek z prezentami. Następnie stanął na skraju szerokiego, zagraconego podwórza i spojrzał krytycznie na dach, gdzie znajdowało się kilka zrujnowanych kominów. Zmarszczył brwi.

– A srał pies – rzucił do siebie i postanowił poszukać tylnego wejścia.

Odnalazł je, ściągnął swoją słynną czapkę i z wewnętrznej kieszonki wydobył wytrych. Po dwóch minutach stał w ogromnym, pokrytym pajęczynami holu. Teraz pozostało tylko odnaleźć pokój z choinką…

Gdy szedł przez mroczne korytarze, usłyszał ciche kwilenie, a później bulgocący głos:

– Bla, ble, ble…

Zatrzymał się w pół kroku i obrócił powoli. Na podłodze, w plamie księżycowego światła, siedziało Coś. Mikołaj uniósł okulary i spróbował zogniskować wzrok na bulwiastej sylwetce. Po chwili stwierdził, że patrzy na pokrzywione i wyjątkowo brzydkie dziecko.

– Papu? – odezwał się potworek.

– Ahaha – zaśmiał się niepewnie Święty. – Znaczy: HO! HO! HO! – poprawił się szybko.

Mała maszkara zmierzyła przybysza dziwnym wzrokiem, po czym oblizała się.

– Mniam!

– Eee… a co ty tu robisz o tej porze hmm… dzieciątko? Nie powinnoś spać? Toż to jutro Święta.

– A guuurr – rzucił bachor i odpełzł w mrok.

Święty Mikołaj rozglądnął się i pierwszy raz w życiu poczuł jak jeżą mu się włoski na karku.

– E tam – sapnął i potruchtał w kierunku uchylonych drzwi, zza których wypływał przyjemny blask. "Na bank tam mają choinkę" – pomyślał i poprawił worek na plecach.

Ostrożnie wsunął się do wnętrza pokoju. Gdy jego oczy przyzwyczaiły się do ostrzejszego światła, totalnie oniemiał. Na ścianach wisiały makabryczne trofea. Wypchane ludzkie głowy śmiały się do niego, a w ich szklanych oczach odbijał się blask płonącego w kominku ognia.

– Mniam! – Okropny bobas pojawił się nie wiadomo skąd i zaczął targać starca za nogawkę.

Mikołaj nie zdążył się nawet przerazić, bo poczuł uderzenie w głowę, zarejestrował malutkie elfiki tańczące mu wokół nosa i zapadł w ciemność.

Świadomość wróciła do niego pół godziny później. Otworzył oczy i stwierdził, że jest związany. Rozejrzał się. Na środku szerokiej sali stał stół, przy którym siedziała upiorna rodzinka: mama, tatuś i dwójka nastolatków. Wszyscy byli łysi i mieli długie, sczerniałe kły. Berbeć pełzał samopas wokół stołu.

– Dziękujemy, że wpadł Święty na kolację – odezwał się ojciec.

– Ja protestuję!! – krzyknął Święty Mikołaj. – Pomocy!! Po…

– Ale nie ma co krzyczeć, proszę Świętego. Wnętrze domu jest wyłożone materiałami tłumiącymi dźwięki. A więc jak dziś jemy kochani? Ze skórką czy bez?

Dzieci spojrzały po sobie i uśmiechnęły się wrednie.

Tymczasem miasteczko spało spokojnie zupełnie nieświadome, że w tym roku prezentów nie będzie…

Koniec

Komentarze

Mogę tylko napisać, że przecztałem. Napisane porządnie, bez rażących błędów, ale nie poruszyło mnie w żaden sposób. PO szorcie możnaby oczewiać mocniejszego wykończenia.

A mnie się podobało. Szkoda tylko, że już nigdy nie znajdę prezentów pod choinką :(

No więc tamto drugie opowiadanko o Mefisto o niebo lepsze. Jako już Świętomir orzekł - to jest językowo poprawne, ale fabularnie mało zajmujące. A szkoda.

I ponownie - albo jeden wykrzyknik (!), albo trzy (!!!) ale nie dwa.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

joseheim: za odpowiedzią Poradni Językowej IFP UW: stawianie dwóch wykrzykników/pytajników jest tak samo poprawne jak stawianie trzech. Ja uważam, że to nieestetyczne (każda liczba większa od 1), ale technicznie nie ma przeszkód, żeby tak pisać.

Co do tekstu: nic szczególnego. Takie stany średnie, zarówno warsztatowo jak i tematycznie. Nie rozumiem tylko dlaczego Mikołaj miał zlecenie dla niegrzecznych dzieci (wnioskuję, że to nie był Robo-Mikołaj z Futuramy).  

@exturio - a to przepraszam. Tak mnie nauczono jeszcze w podstawówce, że dwóch nie wolno. ; ) Co prowadzi do tego, że nie podoba mi się to przede wszystkim wziualnie...

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

no takie, no takie... no nie do końca, o takie.
jak wspomniał ktoś wyżej, Mefisto zdecydowanie lepszy, także pod kątem błyskotliwych spostrzeżeń - brakuje mi tutaj uwag o naturze kobiecej tudzież podobnych. jesteś nadal sprawny językowo, ale tym razem zabrakło chyba pomysłu na coś więcej niż... trochę rozdmuchany dowcip.

Wszystko zostało powiedziane. Tekst do przeczytania.

Mastiff

A mi sie podobalo. Najbardziej "Sral to pies" Mikolaja. Sie splakalem. Gratuluje lekkiego piora.
4+/6 

Przypomina mi to nieco "Kołysankę" Machulskiego. :) Bardzo fajny pomysł i wykonanie. Po słowach "srał pies" ze strony Mikołaja spodziewałem się trochę większego poczucia humoru ze strony świętego albo jakichś przejawów czarnego humoru.

Też skojarzyłam to z "Kołysanką" ;)
A to można by przemyśleć i wydłużyć. I mogłoby być fajne.

Nowa Fantastyka