- Opowiadanie: DayWay farer - A.Bodaj - to wszyscy diabli! - szort

A.Bodaj - to wszyscy diabli! - szort

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

A.Bodaj - to wszyscy diabli! - szort

Mefisto był mocno zdziwiony takim obrotem wydarzeń. Przed momentem został wyrwany z ciała czterdziestopięcioletniego Amadeusza Bodaja, które zamieszkiwał przez ostatnie dwie dekady. Ktoś ściągnął go z powrotem do Piekła. Nie taki był plan…

Usłyszał za plecami głośnie chrząknięcie i odwrócił się gwałtownie.

– Co tu się wyrabia?! – rzucił gniewnie w kierunku wysokiej postaci ubranej w modny, idealnie skrojony garnitur. Gdyby nie czerwona, napuchnięta gęba i długie rogi na łysym czerepie, można by pomyśleć, że osobnik jest wysokiej klasy biznesmenem. – I co ty w ogóle masz na sobie, Lucek?

– Eee… Taka nowa moda. Wybacz, że odciągam cię od twoich obowiązków, Mefi, ale Rada poprosiła mnie, abym podjął pewne kroki…

– Przecież jestem w trakcie realizacji Armagedonu.

– No właśnie. Armagedon. – Lucyfer zaczął krążyć wokół Mefista jak belfer, który przepytuje nieprzygotowanego ucznia. – A jaki był pierwotny plan Zagłady Świata, proszę kolegi?

– Tego… – Upadły wyraźnie stracił rezon. – Rada nakazała mi opanować ciało śmiertelnika, niejakiego Amadeusza Wincentego Bodaja i spłodzić z ziemską kobietą potomka, który w roku 2000 miał rozpocząć Apokalipsę.

– Mów dalej…

– No i syna spłodziłem. Tylko po jego urodzeniu nastąpiły drobne komplikacje.

– „Drobne komplikacje"?! Pozwoliłeś go ochrzcić, Mefi!!! – wybuchnął Lucyfer.

– Krycha mnie zmusiła. Nawet nie wiesz jak bardzo uparte potrafią być kobiety.

– Wszystko poszło ee… w diabły. Dwa tysiące lat przygotowań! Nawet wymyślona na poczekaniu „milenijna pluskwa" nie wypaliła, bo ziemscy informatycy poradzili sobie z nią szybciej niż się spodziewaliśmy. Ale nie to jest najgorsze. Tyś… tyś się dał obrzezać. Myślałeś, że się nie dowiemy?

Mefisto zrobił zawstydzoną minę.

– Nigdy nie eksperymentowałeś, Lucek?

– Jeśli chodzi ci o ten incydent z anielicą – tym razem Lucyfer wyglądał na zakłopotanego – to ona sama tego chciała…

– No widzisz. Nikt nie jest idealny. A na Ziemi jest tyle pokus… – Mefisto przymknął powieki i rozmarzył się.

– Dosyć! – krzyknął przewodniczący Rady Piekielnej. – Musimy szybko skończyć z tą farsą. Na tej przeklętej planecie Koniec Świata zyskał status święta ruchomego. Ale ciebie już ta sprawa nie dotyczy. Przenoszę cię na emeryturę. A teraz zejdź mi z oczu.

Mefisto chciał zaprotestować, ale widząc w oczach szefa szczery gniew, postanowił odpuścić. Zamienił się w obłok czarnej sadzy i zniknął.

Lucyfer wyciągnął z kieszeni marynarki komórkę.

– Dział Realizacji Apokalipsy? – rzucił do słuchawki. – Proszę mi przyśpieszyć tą asteroidę! Nowa data zagłady: 12.12.2012… Co?! Ludzie już ją odkryli? Budują broń, która będzie w stanie zniszczyć każdy meteoryt? – Twarz Lucyfera zrobiła się granatowa z wściekłości. – A planeta X? Może uda się doprowadzić do przecięcia orbit?… Kiepski pomysł? Zanim dotrze do Ziemi skonstruują statki kosmiczne i uciekną na Marsa?

Diabeł rzucił aparat i zaczął po nim skakać. Po chwili opanował się, poprawił garnitur i pstryknął palcami. Usiadł na fotelu, który zmaterializował się obok niego i zaczął dumać. W końcu wyciągnął drugi telefon i wystukał numer.

– Jahwe? Propozycja powrotu do Nieba aktualna?… Mam ładnie przeprosić i obiecać, że już będę grzeczny? Hmm… I co mam jeszcze zrobić?? Obciąć rogi?! – Upadły przetarł pobrużdżoną twarz drugą ręką i ścisnął kąciki oczu. – Dobra. Wygrałeś. Rzucam tą robotę, niech się ktoś inny męczy. Ale obiecaj mi jedno: nigdy więcej pracy z ludźmi!

Koniec

Komentarze

Świetny pomysł. Czytałem z przyjemnością.

Ahahah, bardzo fajne. I językowo, i treściowo. ; )

Tylko dwie uwagi: TĘ asteroidę oraz TĘ robotę (nie "tą"), oraz dwa znaki zapytania to nie jest dobry pomysł, stawiamy albo jeden (?), albo jak już, to trzy (???).

Pozdrawiam i gratuluję pomysłu.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Miodzio!

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Na tej przeklętej planecie Koniec Świata zyskał status święta ruchomego.

tak! to jest zdecydowanie mój ulubiony fragment z całości - bardzo trafne spostrzeżenie dotyczące współczesnej (no dobra, trochę dawniejszej też) kultury :)

"tę" w bierniku stosujemy zawsze i wszędzie, jak już mówiła Joseheim, a że mam na tym punkcie osobistego bzika, zabolało. no i data - nic by się nie stało, gdybyś ją zapisał słownie, a wyglądałaby lepiej.

ale za święto ruchome i tak masz dużego plusa. :)

Jedno z nielicznych opowiadań, na jakie się natknełam, w których duża ilość dialogów (w sumie to sam dialog) jest cechą pozytywną. Czyta się z przyjemnością, tekst może rozbawić.
Dobre.

Data zostaje wymieniona w kwestii dialogowej --- słownie i tylko słownie.
Za TĄ zamiast TĘ --- trzy dni bez Internetu.
Lekkie, zabawne, sympatyczne. Można prosić o więcej?

P.S. Ładna kombinacja z tytułem.

'- Jahwe? Propozycja powrotu do Nieba aktualna?... Mam ładnie przeprosić i obiecać, że już będę grzeczny? Hmm... I co mam jeszcze zrobić?? Obciąć rogi?! - Upadły przetarł pobrużdżoną twarz drugą ręką i ścisnął kąciki oczu. - Dobra.'
Wydaje mi się, że można tu wyciąć słowo 'drugą'. Rozumiem, że w domyśle pierwsza ręka trzyma słuchawkę, ale nigdzie wcześniej nie ma o niej ani słowa, więc to określenie 'druga' trochę nie brzmi, w mojej opinii przynajmniej.
A co do całości. Lubię shorty, bo, udane, zazwyczaj są poruszające albo dowcipne i nie męczą akapitami o niczym. Twój właśnie taki był. Bardzo mi się podobał, zwłaszcza motyw z chrztem i, jak zauważyła już Mauea, celna uwaga o ruchomym święcie.

dzięki za komentarze, po więcej zapraszam do ojego profilu

Przyjemne i sprawnie napisane. Gratuluję pomysłu :)

Dobre. Przyznam że parsknąłem śmiechem na sam koniec :D

Zachęcony pozytywnymi komentarzami, przeczytałem i się nie zawiodłem. Fajny, miły i przyjemny shorcik, o tym jak to człowiek nawet diabła pogoni. Ode mnie plus.

Fajny pomysł, zabawna historyjka. Uśmiechnąłem się.

Mastiff

Historia mogłaby stanowić scenariusz jakiegoś kabaretu. To, że kabarety mnie nie śmieszą jest moim subiektywnym prawem...

Smieszne. Hahaha. I co? Cala Biblia na nic.
A tak seriously: fajne, lekkie, przyjemne. Pisac szorty jest bardzo trudno (tak samo, jak je nosic :-), coby nie byly zenujace, zbyt krotkie, lub nie spasowane. A Twoje sa w sam raz.  Puenta smieszna, tylko zapisanie jej w jednym zdaniu tak jakos mi nie podeszlo. 
5/6 

Sesi ma rację. Poziom godny dwójkowego kabaretu.

www.portal.herbatkauheleny.pl

Na tej przeklętej planecie Koniec Świata zyskał status święta ruchomego.- genialne.

Dla mnie to też dobry tekst na kabaret, ale taki kabaret bym chętnie obejrzała (a tez wiele dzisiejszych kabaretów mnie nie bawi). Krótko, zabawnie, może bez jakichś wzniosłych przesłań, ale na chwilkę miłej rozrywki genialne:)

A! Zapomniałem dać piątkę:)

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Zabawnie i bardzo zgrabny shorcik ;)

Nowa Fantastyka