- Opowiadanie: michalus - siedem miliardów sześćset czterdzieści dwa miliony sto jeden tysięcy trzysta siedem

siedem miliardów sześćset czterdzieści dwa miliony sto jeden tysięcy trzysta siedem

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

siedem miliardów sześćset czterdzieści dwa miliony sto jeden tysięcy trzysta siedem

 

Zaczęło się od teorii tłumaczącej jak powstało życie. W założeniu, nie trafiło ono na Ziemię z zewnątrz. A skoro życie zaistniało, swe źródło musiało znaleźć w czynnikach istniejących już na planecie. Kolejne założenie głosiło, że nie powstało ono równolegle z planetą, lecz było czymś, co wystąpiło znacznie później. Innymi słowy, źródłem pochodzenia życia, musiała być martwa materia.

 

Wydaje się, że człowiek poznał już komplet, tudzież znakomitą większość pierwiastków występujących na Ziemi. Założyliśmy, że przypadkowe zmieszanie kilku z nich, musiało wywołać reakcję chemiczną, w wyniku której jakimś cudem powstał aminokwas, zdolny do reprodukcji. Pierwszy lepszy student biologii czy chemii, wiedział przecież, że białko to nic innego jak odpowiednia kombinacja węgla, tlenu, azotu, siarki, wodoru, fosforu, a nieraz kationów metali i jeszcze innych substancji. Dalej, sprawa była już oczywista. Wystarczyła ewolucja, parę miliardów lat i hopsasa, małpa zeszła z drzewa stając się człowiekiem.

 

Chodziło tylko o ustalenie proporcji, i znalezienie odpowiednich warunków, w których ów pierwiastkowy koktajl, mógł ulec tak niesamowitemu przeobrażeniu.

 

Odpowiedź była prosta. Życie powstało w kałuży brudnej wody, w glinianej niecce, nieopodal czynnego wulkanu. Ale to nie koniec. W ów biologiczny inkubator, po prostu uderzył piorun. Po głośnym pierdut, błysku plazmy, nastąpił mały miszmasz. Na poziomie atomów, protonów, elektronów, kwarków i inszych niezbadanych jeszcze dziwolągów, zaczęła się mała impreza swingersów. Siarka połączyła się z wodorem, ów z tlenem, i tak dalej. I ot, martwe stało się żywe. A czym ono w ogóle jest, to życie? Abstrahując od filozoficznego aspektu pytania, jego wyznacznikiem, jest chyba po prostu tkwiąca wewnątrz energia, która potrafi wprawić komórkę w ruch i która jednocześnie zmusza ją do rozmnażania. Czyli w uproszczeniu, z braku zdolności do robienia małego fiku miku, coś jest tylko rzeczą. Jeżeli potrafi w ten czy inny sposób się ciurlać i reprodukować, znaczy, że To żyje.

 

Mając w miarę nowoczesne laboratoria, nie potrzebowaliśmy oczywiście kałuży. Próby wykorzystania energii, generowanej przez nasze polskie elektrownie węglowe, były jednak bezskuteczne. Okazało się, że faktycznie potrzebujemy pioruna.

 

Piętnastego kwietnia dwa tysiące piętnastego roku nastąpił przełom. Odtworzyliśmy akt kreacji. Martwe stało się żywe. Po tym, jak na ekranach, wyświetlających obraz próbki, leżącej pod mikroskopem, ukazała się pierwsza komórka, zamarłem z wrażenia. Po sekundzie, podzieliła się na drugą. Sukces! Zaczęliśmy z profesorem wrzeszczeć z radości! Odkorkowaliśmy szampany, ciesząc się jak z nadejścia nowego roku. Dwie osoby, siłą swych umysłów i ciężką pracą udowodniły, że można bawić się w Boga.

 

Ów aminokwas, nazwaliśmy pieszczotliwie Kotletem. Okazało się bowiem, że białko to, w swej strukturze przypominało trochę komórki mięśniowe świni. Profesor Rudnicki sugerował, że może uda się nam rozwiązać problem głodu na świecie, a to ze względu na niespotykaną szybkość podziału komórek Kotleta. W zasadzie już zastanawialiśmy się, na co wydamy pieniądze z pokojowych nagród Nobla.

 

Po niespełna czterdziestu ośmiu godzinach, Kotlet rozsadził swą objętością nasze laboratorium. Co gorsza, jego komórki nie obumierały, jednocześnie wykazując całkowitą odporność na próby zniszczenia za pomocą konwencjonalnych metod uśmiercania.

 

Trzy godziny później, Stany Zjednoczone Ameryki, zdecydowały się na użycie broni jądrowej. Zanim rakieta zdołała dolecieć do celu, Kotlet pochłonął połowę terytorium Polski. Wybuch atomu, wyrządził niewielką wyrwę w jego strukturze. Niestety owa luka, została wkrótce zapełniona przez nowe komórki Kotleta.

 

Następne co pamiętam, to światełko w tunelu. Umarłem pochłonięty przez Kotleta, tak jak pozostałe siedem miliardów sześćset czterdzieści dwa miliony sto jeden tysięcy trzysta osiem ludzi.

 

Wokół mnie, lewitowało około biliona istnień, w których kiedykolwiek na przestrzeni czasu istniało życie. Okazało się, że po śmierci, wszyscy wiedzą wszystko o wszystkich, jakbyśmy byli połączeni jedną świadomością.

 

Wyczuwam, że z tego biliona, siedem miliardów sześćset czterdzieści dwa miliony sto jeden tysięcy trzysta siedem istnień, nie wiedzieć czemu, żywi do mnie i do profesora Rudnickiego szczególną urazę. No cóż, może im przejdzie. Przed nami w końcu wieczność w tej radosnej wspólnocie.

 

 

 

---

 

To tak z dedykacją dla Sethrael --> Kotlet jest? Jest. Rżnięcie jest? (fiku miku i ciurlanie) – jest. :D Od siebie dodałem przesłanie, „nie można bawić się w Boga”. Moje wyzwanie dalej jest aktualne! No chyba, że z Kolegi jest chiiiikeeeen, kokokokoko kokoko kokokokoko

Koniec

Komentarze

Śmiechłam. Ogromny plus za imię/nazwę "Kotlet". I nie wiem, czy dałoby się lepiej napisać to opowiadanie :) Jest super. 

Kotlet jest i rżnięcie, jak się patrzy. Szkoda tylko, że o dupie zapomniałeś… Dupy śmieszą mnie najbardziej. ;)

Takie sobie.  Można przeczytać.  I nic ponadto.

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Michalusie, chyba chciałeś pokazać, że na zadany przez siebie temat, potrafisz napisać szybko, wręcz na poczekaniu, zgodnie z własnymi wytycznymi. No i pokazałeś… Ale mimo że pokazałeś, zobaczyłam niewiele. ;-)  

 

Po głośnym pierdut, błysku plazmy, nastąpił mały misz masz.Po głośnym pierdut, błysku plazmy, nastąpił mały miszmasz.

 

Czyli w uproszczeniu, w braku zdolności do robienia małego fiku miku, coś jest tylko rzeczą. Czyli w uproszczeniu, z braku zdolności do robienia małego fiku miku, coś jest tylko rzeczą.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Spodobało mi się bardziej niż kotlet-pierwowzór. Ale nie aż tak, żeby się nie przyczepić. :-) Odniosłam wrażenie, że stawiasz znak równości między aminokwasem, białkiem i komórką. To nie tak. I nie rozumiem, na co właściwie potrzeba było "parędziesiąt milionów lat".

Babska logika rządzi!

O wiele za dużo przecinków. Poza tym, komórka do podziałów potrzebuje coś jeść, prawda? A co niby – i jeszcze ważniejsze: jak? – ma jeść białko? Toż ono buzi nie ma… No i "Wydaje się, że człowiek poznał już komplet, tudzież znakomitą większość pierwiastków" – albo jedno, albo drugie, ale przecież nie "tudzież". E tam, takie sobie. Cały wstęp do kosza: czytelnik raczej nie będzie tak nieobyty, by nic nie wiedzieć o teorii/teoriach powstania życia na Ziemi. Reszta raczej banalna, ale przynajmniej nie boli oczów.

Takie sobie. Coś przeciętnego. Można się leciutko uśmiechnąć dwa razy. A początek całkiem nudny…

Dzięki za komentarze. Jak widać, zdania są podzielone :) Tintin & Finkla --> nie chodziło mi o doktorat na zadany temat. Z pewnością to co powypisywałem to merytorycznie stek herezji a może i bzdur.  Na research poświęciłem całe póltora minuty. Chodziło mi w zasadzie wyłącznie o stworzenie otoczki do tezy, że abycoś żyło, to musi umieć ruchać. :D Regulatorzy --> standardowo dzięki za poprawki, tekst zmodyfikuję po południu. Jak zwykle Twój przewrotny komentarz można interpretować wszelako. Wybieram tą wersję korzystną dla siebie, tj. obiecuję, że następnym razem tekst będzie dłuższy, dzięki czemu zobaczysz więcej. pozdrawiam m.

Całkiem zmyślna historyjka, pośmiałam się w końcówce.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Bemik --> thx; widzę że opinie są wszelakie… Pozwoliłem sobie je posegregować od: nudne, e tam, przeciętne, lubię ale, zmyślne, super, pokazałeś tak niewiele a liczyłam na więcej :D Może jeszcze ktoś coś dopisze? :D Ale i tak Wam powiem, że najbardziej… to ciekawi mnie opinia Sethraela, jako głównego inicjatora powiastki :P Ja na ten przykład bym się w**ił za to kokokoko koko i bym coś o tym kotlecie sam napisał…

…a nie mówiłem że się wk…ił? :P :P

:*

Sorry, taki mamy klimat.

Cóż – pomysł niczego sobie, trochę nawet czuć Vonneguthem. Początek rzeczywiście można było nieco przyciąć.   ukazała się pierwsza komórka, zamarłem z wrażenia. Po sekundzie, podzieliła się na drugą. Sukces! Zaczęliśmy z profesorem wrzeszczeć z radości! (…) Ów aminokwas, nazwaliśmy pieszczotliwie Kotletem. Okazało się bowiem, że białko to, w swej strukturze przypominało trochę komórki mięśniowe świni. --- tu jakiś dziwny mix pojęciowy się zrobił  ; )

I po co to było?

syf --> dzięki za przeczytanie; pojęcia i owszem wrzuciłem do jednego wora, trochę może zbyt lekkomyślnie. Ale generalnie jestem w stanie sobie wyobrazić coś takiego, że wytworzone aminokwasy, z powodu niespodziewanej chuci i przyśpieszonej ewolucji, pokomplikowały swą strukturę, stając się białkiem a finalnie efektownym wielokomórkowym Kotletem :D Pytanie na ile fantastyka powinna być zgodna z prawami natury (fizyka, chemia, logika itd). Nie wiem czy ktoś czytał grzędowicza, pan lodowego ogrodu (bodaj tom 2), w którym to bohater dochodzi do wniosku, że smoki to bujda, bo taka kupa mięsa nie jest w stanie chodzić, a co dopiero latać. No i niby prawda, ale jakoś smoki w fantastyce są i nikt sobie nie zawraca głowy, że to jest nielogiczne i biologicznie niemożliwe. :) więc myślę że można przymknąć oko na te aminokwasy i białka :P

Będę się czepiać: według mnie nie można. Owszem, smoki w fantasy się trafiają i to uważam za dopuszczalne. Ale jakoś nie kojarzę tekstu, w którym autor traktowałby smoka, smoczą łapę i smoczy pazur jak synonimy.

Babska logika rządzi!

Przeczytałem. I lecę dalej, bez szczególnych (ani pozytywnych, ani negatywnych) doznań. Mógłbym przyczepić się do błędów logicznych, ale to chyba niezbyt logiczne by było w tekście tego typu ;) Pozdrawiam!

Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.

Ten tekst jest dla mnie równie niepojęty, co sam tytuł.

ok. ALe tak btw po kilku miesiącach od naszego pojedynku z sethraelem, kurde ten tekst jest mimo wszystko zabawny :) :) :)

Nowa Fantastyka