- Opowiadanie: fantastyczny12 - Rewenge Widower

Rewenge Widower

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Rewenge Widower

1. Pościg

Słońce wschodziło powoli dając znak sową , borsukom i innym nocnym łowcą że już pora udać się do swych nor tym samym budząc do życia zwierzęta dzienne. Pierwsze promienie zaczęły wpadać przez okno do sypialni Karla i Elzy delikatnie oświetlając pozostający jeszcze w półmroku pokój. Elza zbudziła się pierwsza, ale nie wstała od razu rokoszowała się widokiem swego niedawno poślubionego męża który teraz spał jak niemowlak. Żona Karla wstała z łóżka , miała na sobie biała jedwabna haleczkę jej włosy były czarne, puszyste po prostu przepiękne były jej skarbem przynajmniej tak mówili mieszkańcy wioski Elza była niezwykle zgrabna kobietą i urodziwą .Podeszła do okna otworzyła prawe skrzydło wpuszczając do sypialni rześkie powietrze poranka.

Karl również pożegnał się z bratem śmierci i nie otwierając oczu szukał swoja lewa ręką małżonki oczywiście nie znalazł jej gdyż stała przy oknie i patrzała na pozostające we mgle dwa szczyty gór zwanych Górami Mlecznymi.

Karl nic nie mówiąc przyglądał się swojej wybrance. Scena ta niczym z romansu nie trwała długo to co się zdarzyło zmieniło Karla na zawsze w pewnej chwili Elza odwróciła się do męża dalej nie odchodząc od okna teraz słonce ogrzewało jej plecy a jej uśmiech ogrzewał serce Karla

- dzień dobry kochani-powiedziała Elza puszczając oczko do męża .

Karl dalej leżąc na łóżku odpowiedział tym samym. Słońce coraz mocniej oświetlało sypialnie młodej pary. Na podwórzu było podejrzanie cicho żadnych hałasów szmerów nic, Elza nie zwróciła na to uwagi dla niej nie było to nic dziwnego a może po prostu się nad tym nie zastanawiała.

– wiesz co Koch…-urwała w półsłowa zawieszając swój wzrok na Karlu który nie wiedząc co się dzieje dalej leżał na łóżku ale tylko chwile do momentu w którym Elza padła na kolana. Karl zerwał się w momencie i podbiegł do zony chwytając ją , teraz już wiedział co było przyczyna urwanego półsłowa, dziwnego spojrzenia i w końcu upadku. Była to strzała tkwiąca w plecach Elzy strzała musiała być zatruta bo już po chwili od upadku na kolana Elza była martwa. Karl Podbiegł do okna zaczą się rozglądać i jego oczu ukazało się troje ludzi w czarnych kapturach siedzących na wielkich rumakach. Owi mężczyźni stali na polanie i patrzeli wprost w okno w którym jeszcze minutę wcześniej stała Elza.

Karl w ostatniej chwili zdążył uchylić się przed strzała która wystrzelił człowiek w kapturze. Trzeba przyznać potrafi strzelać. Karl padł na podłogę nie zastanawiając się szybko podniósł się z podłogi chwycił swój łuk ,który był zawieszony na ścianie wybiegł z sypialni na korytarz i w biegu założył na siebie płaszcz wzią strzały do łuku i kusze już naładowana która leżała na stoliku obok miecza. Wybiegł na zewnątrz jeźdźcy byli w tym samym miejscu co przedtem niczym posągi marmurowe. Karl biegiem przedostał się do stajni omijając przy tym martwego psa (przyczyna śmierci strzała w głowie.) i przeskakując koryto na wodę dla kur i gęsi. Dobiegł do wrót stajni i w tym samym momencie nad jego głowa przeleciała kolejna strzała wbijając się w wrota. Teraz zakapturzeni widać się zdenerwowali bo zaczęli strzelać mniej celnie.

Karl wbiegł do stajni, szybko dosiadł konie wcześniej go nie osiodłał i ruszył w stronne czarnych. Stajnia a polana na której ów się znajdywali nie była odgrodzona od siebie niczym zadymi drzewami tylko małym płotkiem .Młody wdowiec pędził wprost na nich , wycelował w nich kusza którą zabrał ze stolika wybiegając z domu, pociągnął za spust strzała wyleciała z ogromna prędkością tnąc powietrze. Trafił, siła strzały była tak potężna że człowiek w kapturze został zerwany z konia i odleciał od niego na dobre cztery metry. Karl był już coraz bliżej w kuszy pozostał jeszcze jeden bełt. Dwóch czarnych widząc pędzącego Karla czym prędzej poczęli naciągać cięciwy i celować . Puścił cięciwę strzała wyrwała się niczym hart za szarakiem, strzała leciała prosto w Karla on poczuł się dziwnie bardzo dziwnie wydawało mu się jakby czas zwolnił i teraz dokładnie widział strzałę która leci wolno bardzo wolno niczym listek spadający z drzewa w bezwietrzny dzień, to było jak sen. Sam Karl nie zwolnił przynajmniej tak mu się wydawało jego Kon dalej szybko biegł, strzała doleciała do Karla ten wygiął się w tył kładąc się plecami na koniu.

Czarni oniemieli strzała która pędziła jak szalona nie trafiła w cel, Karl zrobił cos niesamowitego w ostatniej chwili odgiął się do tyłu uchylając się od śmiertelnego strzału. Wściekły wdowiec przeskoczył ów płotek który oddzielał plac od polanki, widząc to czarni zdali sobie prawe, że już nie zdąża oddać kolejnych strzałów. Zwrócili swoje konie i zaczęli uciekać, Karl wycelował po raz kolejny w teraz już uciekających czarnych, zwolnił spust bełt wystrzelił, ale nie trafił w cel jedynie go musną trudno strzelać z konia który pędzi niczym wiatr. Mimo iż jeźdźcy mieli kilku metrową przewagę w chwili rozpoczęcia pościgu Karl i jego Kon szybko ja zniwelowali. Kon karla to czystej krwi wierzchowiec, pochodził z królewskich stajni ale nie czas teraz na opowiadania o koniach. W końcu zrównał się z jeźdźcem który był bliżej niego, spojrzał nań z nienawiścią w oczach, choć czarny widział tylko przez chwile jego oczy widok ten nie był najmilszym. Karl dalej trzymał w reku kusze z której wcześniej ustrzelił towarzysza jeźdźca z którym jechał teraz ramie w ramie. Kusza nie była już naładowana, mimo to Karl zrzucił i przy okazji wybił kilka zębów nią czarnemu, chwytając się lewą ręką grzywy konia prawą zrobił zamach i z całej siły rzucił nią w twarz rywala, ten spadł z konia uderzając głowa o kamień miejsce to w kilka sekund było przesiąknięte krwią, ale Karl nie mógł tego widzieć i sczesze go to nie interesowało kontynuował pościg za ostatnim z czarnych.

-Cholera co jest to miało być proste zadanie– Krzykną sam do siebie ostatni czarny. Pochylając się do przodu popędzał konia zbliżał się do lasu, spojrzał za siebie nie widział już swojego towarzysza tylko wściekłego mężczyznę który go doganiał. Wjechał do lasu miał nadzieję że teraz uda mu się uciec przed ofiara która stała się myśliwym, był w błędzie. Karl nie odpuszczał popędzał swojego konia był już nie daleko swojej ofiary.

– Nie uciekniesz mi morderco– krzykną co sił w pucach.

Nawet się nie spodziewał jaki przyniesie to efekt. Czarny usłyszał głos pełen żalu i nienawiści, odwrócił się jeszcze raz za siebie Karl był już bardzo blisko jakieś 3 konie od niego, był jeszcze bardziej wściekły niż czarny widział go przed wjazdem do lasu. Wracając do wyjściowej pozycji ujrzał gałąź na wysokości swojej głowy potem była tylko ciemność…

Ciąg dalszy nastąpi…

Koniec

Komentarze

Aż dreszcz mnie przechodzi na myśl o tym, że już wkrótce nastąpi dalszy ciąg. Nie jestem pewna, czy opowiadanie wyszło spod ręki bardzo młodego twórcy, czy po prostu nieudolnego twórcy. Jeśli to pierwsze, to liczę, że z czasem jego styl się wyrobi, bo na razie nie jest za dobrze.

Po pierwsze w Twoim tekście interpunkcja mocno szwankuje, to się zdarza i ja też mam z tym problemy, doczyścić, oto co należy zrobić. Druga sprawa to fakt, że w tekście aż roi się od infantylnych, niepoprawnych stylistycznie zdań…

„Karl biegiem przedostał się do stajni omijając przy tym martwego psa (przyczyna śmierci strzała w głowie.)”

"… nie otwierając oczu szukał swoja lewa ręką małżonki oczywiście nie znalazł jej gdyż stała przy oknie i patrzała na pozostające we mgle dwa szczyty gór zwanych Górami Mlecznymi."

"Żona Karla wstała z łóżka , miała na sobie biała jedwabna haleczkę jej włosy były czarne, puszyste po prostu przepiękne były jej skarbem przynajmniej tak mówili mieszkańcy wioski Elza była niezwykle zgrabna kobietą i urodziwą .Podeszła do okna otworzyła prawe skrzydło wpuszczając do sypialni rześkie powietrze poranka."

"Karl również pożegnał się z bratem śmierci."

„Brat śmierci”, rozumiem, że to napuszony eufemizm słowa” śmierć”.

Generalnie pierwsza część opowiadania przypomina wycinek z bardzo złego harlequina, druga opis sceny akcji z najbardziej niedorzecznego Bollywoodzkiego filmu.

Dużo by jeszcze mówić, oceny nie wstawiam, bo nie byłoby to nic miłego. Życzę powodzenia w następnych opowiadaniach.

Przede wszystkim kursywa w tym wypadku bardzo irytuje. Ciężko się przez nią czyta i można dostać oczopląsu. Tekst dość krótki a najeżony błędami, które przedstawiła już Kali. Marnie, moim zdaniem.
Pozdrawiam.

<anal-i-zator mode on>

Słońce wschodziło powoli dając znak sową

Trzymało ją za nóżkę i machało energicznie.

pora udać się do swych nor tym samym budząc do życia zwierzęta dzienne
- Sarna, wstawaj! Moja kolej na spanie!
- Puszczyku, ja jeszcze chce spać!
- Jedno naraz, tak było umówione.

Podeszła do okna otworzyła prawe skrzydło
Anielica?

Karl również pożegnał się z bratem śmierci
- BYWAJ, KARL!
-Mówienie dużymi literami jest chyba u was rodzinne...

nie znalazł jej gdyż stała przy oknie i patrzała na pozostające we mgle dwa szczyty gór
O szczyty gór! Jak już stylizujemy na „patrzała", to czemu także nie „stojała"?

szybko podniósł się z podłogi chwycił swój łuk ,który był zawieszony na ścianie wybiegł z sypialni na korytarz i w biegu założył na siebie płaszcz wzią strzały do łuku i kusze już naładowana która leżała na stoliku obok miecza.
Taaak. Teraz wyobraźmy to sobie plastycznie i spróbujmy odpowiedzieć na pytanie, ile Karl miał rąk, że zdołał to wszystko zrobić...

Karl wbiegł do stajni, szybko dosiadł konie
I ile miał nóg? No, ja wiem, istnieje tzw. „poczta węgierska", ale nie nazwałbym tej pozycji „dosiadaniem".

Stajnia a polana na której ów się znajdywali nie była odgrodzona od siebie niczym zadymi drzewami tylko małym płotkiem
Kontem plujmy urodę tego zdania, nim się zacznie zadyma między drzewami.

wycelował w nich kusza którą zabrał ze stolika wybiegając z domu, pociągnął za spust strzała wyleciała z ogromna prędkością tnąc powietrze. Trafił, siła strzały była tak potężna że człowiek w kapturze został zerwany z konia i odleciał od niego na dobre cztery metry.
Hmm, efekt jakby oberwał przynajmniej z balisty.

Karl był już coraz bliżej w kuszy pozostał jeszcze jeden bełt.
Kuszałasznikow samopowtarzalny! To wiele tłumaczy!

Puścił cięciwę strzała wyrwała się niczym hart
Ducha?

Kon karla to czystej krwi wierzchowiec, pochodził z królewskich stajni ale nie czas teraz na opowiadania o koniach.
Na resztę tego opowiadania też szkoda czasu.

Ciąg dalszy nastąpi...
Czytelnicy zgodnym chórem: NIEEEE!

<anal-i-zator mode off>

Opowiadanie tak potworne, że wystraszyły sie go nawet przecinki, które stadnie z niego uciekły.

Przypuszczam, że Autor jest jeszcze bardzo młodym człowiekiem... --- który niewiele czytał, za to dużo grał i wiele filmów akcji klasy F obejrzał... --- i wściekle spieszył się podczas pisania, jak to zwykle bywa. A ponieważ koledze się podobało, no to trach na stronę "NF"...

Ale za to tytuł intryguje i przyciąga uwagę. Ja się już od godziny zastanawiam, co lub kto to jest "rewenge".

Karl był już bardzo blisko jakieś 3 konie od niego
Jestem 6 hipopotamów od pozytywnej oceny.

był jeszcze bardziej wściekły niż czarny
Jestem bardziej niezachwycony, niż fioletowy.

Kon karla to czystej krwi wierzchowiec, pochodził z królewskich stajni ale nie czas teraz na opowiadania o koniach.
Święte słowa!

Karl dalej trzymał w reku kusze z której wcześniej ustrzelił towarzysza jeźdźca z którym jechał teraz ramie w ramie.
O, ludzka niesprawiedliwości!

chwytając się lewą ręką grzywy konia prawą zrobił zamach i z całej siły rzucił nią w twarz rywala
Grzywa + 3 do trafienia, + 2 do obrażeń

szukał swoja lewa ręką małżonki oczywiście nie znalazł jej gdyż stała przy oknie
Było poszukać prawą, prawa zwykle sięga do okna (przynajmniej u mnie w domu)

Karl padł na podłogę nie zastanawiając się szybko podniósł się z podłogi
Uznał, że to jednak kiepski pomysł?

chwycił swój łuk ,który był zawieszony na ścianie wybiegł z sypialni na korytarz i w biegu założył na siebie płaszcz wzią strzały do łuku i kusze już naładowana która leżała na stoliku obok miecza
A więc lata w gaciach i płaszczu (właśnie wstał), z kuszą, łukiem i strzałami... Zgroza.

Sorry, poczepiałem się, bo mam zły dzień. Ale i tak prawdziwa rzeź będzie, jak przyjdzie urtur. Mimo to nie poddawaj się i walcz dalej, sugeruję jednak Złotą Regułę "20 tekstów przeczytanych na 1 napisany".




Wyprzedził mnie, bloody bastard!!!

sesese

Autorze, jeżeli skończyłeś opowiadanie, przeczytaj je. Jeśli Ci się podoba, odłóż je na tydzień i staraj się o nim nie myśleć, np. pisz coś innego. Po tygodniu przeczytaj. Jeśli dalej Ci się podoba, odłóż je na kolejny tydzień. Znów przeczytaj. I tak dalej. Jeśli w którymś momencie opowiadanie nie spodoba Ci się, stwierdzisz, że jest sporo do poprawiania, spróbuj poprawić. Powtarzaj czynność, aż stracisz do opowiadania serce. Wtedy odłóż je jeszcze na pare dni i przeczytaj. I zdecyduj czy wrzucić je na fantastykę czy wyrzucic. Nie musisz się śpieszyć, wiele dobrych opowiadań było tworzonych nawet kilka lat, parę tygodni to nie jest dużo. Nikt Cię nie pogania. A niedopracowanym tekstem nie zdobędziesz serc czytelników.

Ta rada tyczy się nie tylko Autora i innych początkujących pisarzy, ale nas wszystkich. Część bardziej doświadczonych twórców dała na ten portal perełki, które po dopracowaniu często mogłyby być arcydziełami, a razi w nich pośpiech.

(...) co lub kto to jest "rewenge".
Obstawiam "zemstę" --- od revenge.
Ale widower...  Gdzie tu wdowiec?
Sam tytuł może posłużyć za materiał wyjściowy do zaliczenia z analizy znaczeń...

Dobra, pożartowalim, to na poważnie - Autorze, poczytaj, popracuj, a za jakiś czas nas zmiażdżysz jak świeżo wyklute larwy Musca domestica.

urtur 2010-10-28 18:27
<anal-i-zator mode on>

Słońce wschodziło powoli dając znak sową
Trzymało ją za nóżkę i machało energicznie.

 

I tutaj niezgoda.b zakrztusiła się herbatką...

> gregster
A ja obstawiałem bardziej http://pl.wikipedia.org/wiki/Wenge

To co to bedzie Rewenge? Pokrycie czegoś powtórnie fornirem z tego egzotycznego drewna?

Dzieki że wogóle przeczytaliscie i za rady również. To moje pierwsze opowiadanie więc zrozumcie jeszcze nie jestem biegły w pisaniu.

"Wogóle" to widać, że nie jesteś biegły w pisaniu! :)

Twoje opowiadanie zostało zanalizowane na:
http://niezatapialna-armada.blogspot.com/2011/03/115-bigos-fantastyczny-czyli-czarna.html

Zapraszamy!

Nowa Fantastyka