- Hydepark: Irytujący bohater Harry Potter i błąd red. Jakuba

Hydepark:

książki

Irytujący bohater Harry Potter i błąd red. Jakuba

Moim zdaniem teza pana Jakuba ("To jest istota wciągającej narracji. Bohater. Jego kreacja. Dramaty.") mówi o tym, jaki rodzaj literatury lubi on sam najbardziej. "Póki nie złapię kataru, w dupie mam medycynę. Wy także." To dosyć śmiała teza, nieprawdaż. Zwłaszcza biorąc pod uwagę popularność książek Jurgena Thorwalda.

 

Wystarczy sięgnąć po ulubione dla wielu "Autostopem przez galaktykę" i udowodnić z równym powodzeniem (albo nawet większym), że czyta się go nie z uwielbienia dla wspaniale wykreowanych i poprowadzonych postaci, ale dla humoru i mądrości, od których cała książka ( mam jednotomowe wydanie wszystkich pięciu części trylogii) skrzy, kipi i w których się pławi. Więcej osób zapamiętało z "Autostopem" odpowiedź komputera na Wielkie Pytanie itd. niż nieskończenie barwnego Zaphoda Beeblebroxa. Albo tysiące absurdalnych dygresji, bez których książka byłaby niczym. Dramaty w "Autostopem"? Kreacja bohaterów, bez wątpienia, ale dramaty tam zawsze są parodią dramatów .

 

Podobnie się rzecz ma z nieskończonologią o Świecie Dysku. Czy tam naprawdę chodzi o dramaty, kreacje i wybory? Czy może raczej o to uzdrawiające poczucie wspólnoty spojrzenia na świat z kimś jeszcze ( w tym wypadku Pratchetem). Spojrzenia pełnego dystansu, ironii i zdrowego rozsądku.

 

Kryminały. Oczywiście są tacy, którzy szukają w nich barwnego obrazu angielskiej prowincji bądź opisu zbliżającego się do nas niepokojąco duzymi krokami bezwzględnego świata dżungli międzynarodowej finansjery, ale niektórych po prostu interesuje kto zabił i jak do tego doszedł ten, kto próbował dojść. Trzeba to dobrze napisać, to oczywiste, ale nie każdy chce tam dramatów przecież.

 

Możlwie, że źle rozumiem pana Winiarskiego i chodzi po prostu o to, ze jak bohater jest nudny, to położy utwór, ale to chyba jest oczywiste. Jesli dialogi będą nudne, położą utwór. Dłużyzny w opisach – jak wyżej.

 

Nawet przytaczany tu "Harry Potter" jest jedynie ilustracją, że trzeba bohatera tak wykreować, żeby nie połozył całości. I nic więcej. Biorąc pod uwagę, że "Harry Potter" składa się z magicznego świata pełnego rekwizytów i ludzi, którzy te rekwizyty poruszają, trudno wyobrazić sobie sukces "Pottera" w wersji "fatalne dialogi". Komu, oprócz fanów RPG, chciałoby się czytać spis zaklęć i artefaktów? Albo opis działania różdżki czarodziejskiej?

Są pewnie tacy, którzy czytają Siedmoksiąg ;) żeby przeżywać z głównym bohaterem jego pełne problemów psychicznych dorastanie, ale to prawdopodobnie nastolatki, bo każdy dorosły pamięta, że też zachowywał się w tym wieku jak kompletny idiota i myśli sobie "rany, co za palant z tego dzieciaka", a nie "ech, on też ma te same problemy. szkoda, ze nie jestem czarodziejem". Dla mnie osobiście Harry Potter zasługuje jedynie na solidnego kopa w tyłek i szlaban na obecność w literaturze. Gdyby nie Ron W., nie dałoby się ksiązki czytać.

 

"Katar" Lema Kreacja głównego bohatera. Pamięta ktoś? Jakiś nudny były astronauta ze skłonnością do autorefleksji. Dobrze stworzony, fajnie się czyta jego przemyślenia, ale to, co w tej powieści się liczy, to nie bohater przecież!

 

Wspomnę jeszcze tezę, którą namiętnie lansuje się na łamach tego portalu (było:czasopisma, mój błąd), że opowiadanie służy doprowadzeniu czytelnika do puenty. Znowu – za pomocą bohatera, ale niekoniecznie dla bohatera. Czasami bohater będzie tylko bardziej inteligentnym rekwizytem. Trudno czytać książki o schodach ruchomych w centrum handlowym o północy.Jak mielibyśmy opowiedziećo tymmają stosunek do zalegającego na nich kurzu i czy przekładnie im drętwieją (przepraszam za antropomorfizację, wszystko przez wstrętnego Konrada Lorenza, niech spoczywa w spokoju)?

 

Podsumowując: sprawnie prowadzony bohater – tak, ale czasem jako środek,czasem zaś jako cel.

Komentarze

obserwuj

Przeczytałem z zainteresowaniem. Widzę te sprawy inaczej i dla mnie kreacja bohatera to podstawa, ale podoba mi się, że malkontis widzi to po swojemu i podoba mi się, jak argumentuje. Tak czy inaczej wszystko rozstrzyga się w tekście. Wszystko zależy od tego, co lubi czytelnik.

Jedna kwestia. Pamiętacie wojaka Szwejka? Pamiętacie. A pamiętacie poszczególne przygody Szwejka? O, z tym już pewnie gorzej. Dlatego twierdzę, że to bohater ustawia i organizuje tekst. To bohatera się zapamiętuje. Harry Potter może się malkontisowi nie podobać, ale Harry Potter już jest niezapomnianym, fascynującym bohaterem - i malkontis swoim jednym głosem nie zmieni tego, choćby nie wiem co. Zwłaszcza więc w literaturze popularnej liczy się kreacja bohatera. W tzw., jak ja to nazywam, high-artystyce autor może sobie "budować klimat", "stawiać na aurę", "podnosić problem" itd. Jednak w prozie popularnej - tej tezy bym bronił - klimat i aura to rzeczy dodatkowe, wisienka na torcie. Podstawą jest tu bohater i akcja, jaką generuje jego fascynujący, poplątany charakter.
Pozdrawiam. 

Trzeba też pamiętać że są różni bohaterowie - zagarniający cały tekst dla Siebie ( jak już wspomnieni Wojak Szwejk czy też Harry Potter ), ale są też tacy którzy są tylko dodatkiem do świata ( tutaj kłaniają się dzieła Pratchetta ...)

Ciężko jest oprzeć cały utwór na bezbarwnym bohaterze, tak samo zbyt wyrazisty bohater potrafi przysłonić ciekawe tło.

Szczerze przyznaję, że z Harrego Pottera pamiętam mnóstwo rzeczy, ale nie samego Pottera, oprócz tego, że nieprzyjemnie jego stosunek do życia i ludzi kojarzył mi się z moim (egoizm + przekonanie o własnej słuszności). Najbardziej pamiętam za to podróż w czasie, do bólu konsekwentną i przemyślaną (z tomu trzeciego). No i jeszcze horcruxy, świetny pomysł (idea i rozmieszczenie tego wszystkiego). Myślę, że gdyby nie filmy, Harry Potter głównie zawdzięczałby pamięć o sobie faktowi, że jego nazwisko występuje w tytule każdego tomu. Dzięki ekranizacjom, pamiętamy go jako właściciela wdrukowanej w świadomość zbiorową twarzy w charakterystycznych okularkach, dojrzewającą wraz z kolejnymi odcinkami.

Albo "Siostrzeniec czarodzieja". Nie pamiętam dzieci, które jakie było, ale pamiętam świat, w którym znaleźli królową i samą królową, jej przejażdżkę dorożką w Londynie. I skąd się wzięła latarnia. Z drugiej strony, w "Podróży Wędrowca" najbardziej zapadła w pamięć przemiana nieznośnego kuzyna i wybór, dramat (jednak!) Ryczypiska. Zdecydowanie, są różni czytelnicy i różne książki, zaś wspólnej recepty brak. 

No cóż, trudno sie nie zgodzić, że serial o Housie jest popisem Lauriego. Dobry bohater to połowa sukcesu, bez wątpienia. Czasem - nawet więcej niż połowa. Ale...
Pamiętacie pierwszy film o Indianie Jonesie? Tę scenę, kiedy Indy wykłada jakieś historyczne pierduły, a laski wpatrywały się w niego? Wyobrażacie sobie film o profesorze Jonesie? Jego teksty i odzywki, przeniesione na salę wykładową? Ja nawet jestem w stanie sobie to wyobrazić, mało tego - przy dobrze napisanym scenariuszu to mógłby być nawet interesujący, zabawny film. Tylko że to nie byłby przebój. Powiem więcej - zapewne nie zwróciłoby się honorarium samego Forda. Mimo że to ten sam, interesujący tak bardzo bohater.
Ostatnio przeczytałem Dysfunkcję rzeczywistości. Fajnie się to czyta itd. Tylko czy ci, którzy to czytali, naprawdę robili to dla historii Calverta (poszukiwacza, który został kapitanem)? Czy Ione Saldany? Czy Alkad Mzu? Czy praktycznie każdej innej papierowej postaci, które zaludniają karty tej książki? Nawet Quinn Dexter - chyba najlepsza postać książki - jest nie najlepszym bohaterem. A mimo wszystko czyta sie do świetnie - do pewnego momentu, niestety - dla świata, scen batalistycznych oraz postawionej na początku, zaiste fascynującej zagadki.
Wracam do Housa - osobiście uważam, że gdyby zamknąc doktora w pokoju bez klamek, szybko zrobiłaby się z tego nuda nie z tej ziemi. Nie wiem nawet, czy interesującego materiału starczyłoby na jeden odcinek.
O sile serialu bowiem decyduje bohater oraz przełożenie schematu zagadki kryminalnej na medycynę. Ścieżki przetarły CSI - kiedy okazało sie, że można interesująco pokazać badania (swoją drogą - gdzie w CSI Miami są dobrzy bohaterowie? ) naukowe. Tu zaś na początku pojawia sie zagadka, są kolejne hipotezy, wreszcie rozwiązanie. A że bohaterowie poza tym mają swoje życie? Muszą mieć - bez tego nie da się ciągnąć serialu dłużej niż sezon.
Podsumowując - nie zgadzam się, że bohater czyni powieść/film/książkę. Dobry bohater to połowa sukcesu. Aż i tylko połowa.

Mnie trudno czytać, kiedy bohater jest bezkrwisty, papierowy. Taki bohater przekłada się w moim odczuciu na fabułę i ona tez staje się bezkrwista, papierowa. Ale w sumie, krakowskim targiem, niech stanie na tym, że bohater to połowa sukcesu. Połowa, bez której nie ma fascynującej całości. Same przygody czy sama aura - to za mało.
Pozdrawiam. 

Dla mnie bohater (bohaterowie) to właściwie fabuła. W sztampowej historii sztampowy bohater postępuje w sposób sztampowy, co daje nam... No, sztampowy utwór. Niesztampowy bohater nawet w sztampowej historii będzie postępował w sposób niesztampowy, siła rzeczy więc, fabuła nie może być sztampowa. Uff...

Oczywiście na jakość utworu składa się wiele czynników, nazwijmy to, pozafabularnych, ale w sensie związanym z historią (a nie sposobem jej opowiadania) to bohater jest najważniejszy.

Biorąc pod uwagę, że historia jest z reguły o bohaterze, trudno, żeby było inaczej. Bohater jest w historii najważniejszy. W dialogu z kolei najważniejsza jest wymiana myśli. A z kolei w opisie, najczęściej najważniejszy jest opisywany przedmiot. Tylko po co to mówić? :) 

Mylisz się, malkontisie. W dialogu wcale nie jest najważniejsza wymiana myśli. A w opisie nie chodzi o przedmiot. Gdyby to było takie proste, większość opowiadań choćby na tym portalu zamieszczonych byłaby znakomita. Wszak każdy tu umie "wymienić myśli" czy "opisać przedmiot" (no, prawie każdy). Jednak to wcale takie proste nie jest. Zerknij na moje inne artykuły o pisaniu. Poczytaj opinie uczestników prowadzonych przeze mnie kursów (są na mojej stronie).Może wtedy zmienisz zdanie. Twoja opinia - wybacz - jest w moim odczuciu niczym nie popartą opinią laika, któremu "się wydaje". A ja jestem i praktykiem i teoretykiem. A także, od lat, krytykiem i nauczycielem pisania. I jeśli o czymś tu wspominam, to po to, by nie krążyły takie naiwne teoryjki, jak ta Twoja. Od trzymania się naiwnych teoryjek wasze pisanie nie stanie się lepsze. Doceniam, że masz swoje zdanie, ale nie mogę zgodzić się z treściami, które przedstawiasz, gdyż są po prostu mylące.

Pozdrawiam.

To nie aż tak prosto, zwłaszcza, że moją opinię wyraziłem na samej górze. W komentarzu odnosiłem się do tautologicznej wypowiedzi kolegi Misiaela. O sztampowych historiach i tak dalej. I o tym, ze na jakoś utworu składa się jakoś fabuły i czynniki pozafabularne. Będę się upierał, że jak się nie ma nic konkretnego do powiedzenia, to lepiej nic nie mówić.

A większość opowiadań na tym portalu nie dlatego nie jest znakomita, że wymieniają w dialogach mysli albo dlatego, że opisują przedmioty, tylko dlatego, że ich autorzy piszą, bo chcą pisać, a nie dlatego, że mają coś do powiedzenia albo do wyrażenia. Co więcej, nie słyszą języka, którym piszą i traktują po prostu go jako narzędzie, a nie jako część przekazu. Wiele osób czyta nie dlatego, że chcą interesuje ich treść, konflikty, dramat i tak dalej, tylko dlatego, żeby zachwycić się muzyką opowiadania, rytmem, precyzją.

Wystarczy zerknąć do Josteina Gaardera, który w swoich tekstach ciągle mówi o tym samym i jakoś nie nudzi. Mnie przynajmniej. A nierzadko nie ma w nich ani bohatera, ani dialogu, ani nawet opisu. Tylko refleksje, na przykład. Tak za to opowiedziane, tak jasno i przejrzyście, że naprawdę budzą rezonans w głowie bez karkołomnych wyczynów językowych.

Rozumiem, malkontis. Faktycznie, rzeczy nie są tak proste, jak się wydają. :-)

Dziękuję i zakładam brak ironii w wypowiedzi. :) Niestety nie zawsze mozna poswiecic swojemu komentarzowi az tak wiele czasu, żeby mieć pewność, że zostanie się dobrze zrozumianym. Alternatywą jest milczenie na wszelki wypadek. Mało pociągające.

Pisałem serio, malkontis. Nie ironizuję, bo wierzę, że temat jest ciekawy dla ludzi i nie chodzi o to, kto dalej sika, tylko o to, by coraz lepsze opowiadania pojawiały się na naszym forum.
Pozdro. 

Nowa Fantastyka