- Hydepark: Kto czyta "Nową Fantastykę"?

Hydepark:

czasopisma

Kto czyta "Nową Fantastykę"?

Jako że stałem się gostkiem, którego tekst można było przeczytać w NF ( słowem – zaistniałem);), ogarnęła mnie jednocześnie troska o kondycję samego pisma. Zacząłem zastanawiać się nad nakładem, sposobami dotarcia do czytelnika, szperałem na fejsbukowym fanpejdżu NF i obserwowałem od dłuższego czasu sam portal Nowej Fantastyki. A oto refleksje.

 

Rzuciło mi się w oczy, ze redaktorzy są programowo nieśmiali. Fejsbukowe "dzielcie się wrażeniami" oraz "kupujcie, czytajcie, komentujcie" przy zajawkach opowiadań i tekstów publicystycznych wydały mi się niewielką zachętą. Czy gdyby napisano – "czytaj, głupcze!", albo , "jak nie przeczytasz, to będziesz miał fagasie do czynienia z wiedźminem!", nie byłyby bardziej wyraziste? No, ale przecież tak nie można. Więc jak można?

 

Objawił się _mc_

 

Na portalu NF objawił się nieco ponad rok temu redaktor, z którym można było deliberować! MC, od razu dał pęk marchewek, mogliśmy przeczytać jego wynurzenia przy rozdawaniu piórek, oraz przy portalowych recenzjach NF. Co więcej, za zwycięstwo w konkursach organizowanych przez -mc– można było zachachmęcić super cenną nagrodę – opinię redaktora na temat przesłanego na priva tekstu. A rezultat? Grudniowa recenzja NF była jedna. Listopadowe były trzy (drogi mc, gdy napiszę w końcu wiekopomny tekst, będę oczekiwał na odniesienie się doń w mailu za zwycięstwo w Listopadowcu). Frekwencja w recenzjach spowodowała zmianę formuły – od stycznia ma to być ankieta, w której wybieramy trzy dowolne teksty z NF. Frekwencja, jak na liczbę zarejestrowanych, a niech będzie że i aktywnych użytkowników jest nad wyraz znikoma. Co prowadzi do pytania – czy użytkowników obchodzi los pisma i to, co w samym piśmie jest? Eeee? Portalowe zagajenie -mc-, zacytujmy:

 

"Na czym by mi zależało, to zwiększyć na portalu liczbę tekstów okołoNFowych (recenzji, opinii, komentarzy itp.), żeby magazyn „żył” w naszym obiegu, pojawiał się, był jakimś punktem odniesienia (pozytywnym bądź negatywnym, jak coś Was wkurzy). Pytanie, jak to osiągnąć, pozostaje otwarte ;-)"

 

 

 

… jest li tylko głosem samotnego na puszczy?

 

 

 

Portal, a "NF", "NF", a portal

 

Odnoszę wrażenie, że są to dwa oddzielne byty… Ale czemu? Aktywność redaktorów? Skupienie użytkowników na … zapisie dialogów? Czy obecność "NF" winna być jednak bardziej widoczna jednak na fanpejdżu, bo portal to co innego? Co zrobić, żeby uzyskać opinie czytelników na temat zwycięskiego opowiadania w konkursie "NF"? Pierdolnąć trailer na youtubie, albo demotywatora, poprosić o zajawkę, Dukaja, Ćwieka, Kańtoch? Zaszokować? Być kontrowersyjnym? Zatrudnić celebrytę? Wprowadzić sankcje (opublikujesz gdy skomentujesz)? Stopniowanie? Skryba, padawan – co to, kto to i co za tym idzie więcej marchewek dla udzielających sie? Czemu jest taki mały odzew? Kto czyta NF? A może więcej ludzi czyta opowiadanka wrzucane na portal?

 

Eeee… wydaje mi się, że musi się chcieć i wam i nam. I nam i wam. Ale jak chcieć? Gdzież, ach gdzież jest złoty środek? Żeby więcej, więcej ludzi wypowiedziało się na temat prezentowanych w NF opowiadań chociażby? Czego, drodzy użytkownicy wymagacie od redaktorów? Czego, drodzy redaktorzy, wymagacie od użytkowników?

 

Ja na pewno zwróciłem uwagę na jedno zjawisko – popularnosć organizowanych przez -mc– konkursów, na bardzo krótką formę literacką (konkurs na recenzję pieciuset znakową tez był swojego czasu jak na frekwencję w publicystyce niczego sobie). Stwierdzam zatem, ze brakuje mi krótkiej formy w NF. Może by tak jakąś konkretną marcheweczkę? Wyjazd integracyjny dla potencjalnych zwycięzców czegoś tam? ;) Macie jakieś pomysły, zachcianki, uwagi?

 

Wywołam prowadzącą dokądś dyskusję?

 

Komentarze

obserwuj

Mi tam jakoś nic nie przeszkadza, więc nic nowego nie wniosę. NF dopiero od numeru 1/2014 czytam, więc tu też jakichś uwag, odnośnie zawartości nie mam. Meh…   Kiedy złote piórko dostaniesz?

Po pierwsze, drogi Janku, na wiele Twoich pytań i wątpliwości można odpowiedzieć w ten sposób: ten portal jest stary, a wiele dodatkowych możliwości miało pojawić się na nowej stronie. Co z nową stroną, pewnie wiesz. No owej miał być położony większy nacisk (tzn. większy niż do tej pory) na publicystykę.

 

Po drugie, rzeczywiście portal jest miejscem samym dla siebie i nie widzę w tym nic złego: to znaczy, ludzie przychodzą tutaj, bo oczekują zabawy literackiej – chcą czytać czyjeś teksty, chcą by czytano ich teksty i to się sprawdza. To jest najbardziej aktywna tego typu strona w sieci i mam wrażenie, że nadal się rozkręca.   Po trzecie – konkurs organizowany przez mc i niska frekwencja. Odpowiedź może okazać się bardzo prosta: nie każdy odnajduje się w roli recenzenta, a kiedy miałby podejść do napisania recenzji pisma, to nie wystarczyłoby ograniczenie się do napisania kilkudziesięciu słów. Kompletna recenzja pisma to nie taka łatwa sprawa i wielu pewnie się nie chciało. No i w grudniu, nie oszukujmy się, pewnie wiele osób miało co innego na głowie.

 

Po czwarte – Stwierdzam zatem, ze brakuje mi krótkiej formy w NF. W piśmie? A po co? Konkursy na krótką formę są popularne, bo łatwo jest napisać coś małego :)   Po piąte – uważam, że nie doceniłeś Jerzego. Pojawia się pod wieloma tekstami w dziale publicystyki i z nim też można podeliberować :) Michał natomiast mógłby bardziej rozkręcić imprezę, gdyby zaczął komentować niektóre teksty z Opowiadań, Marcin również, bo tego ostatniego na stronie prawie nie ma. Pomóc w tym zadaniu mogłaby biblioteka – dział, do którego trafiałyby teksty jakościowo lepsze od większości – ale, jak wspomniałem wyżej, to dopiero na nowej stronie…

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

No tak, JeRzy pod moimi tekstami się pojawiał :) Może za bardzo to wszystko rozciągnąłem, niemniej, najbardziej ciekawi mnie jak ugryźć wypowiedź  _mc_, przywołam jeszcze raz:  "Na czym by mi zależało, to zwiększyć na portalu liczbę tekstów okołoNFowych (recenzji, opinii, komentarzy itp.), żeby magazyn „żył” w naszym obiegu, pojawiał się, był jakimś punktem odniesienia (pozytywnym bądź negatywnym, jak coś Was wkurzy). Pytanie, jak to osiągnąć, pozostaje otwarte." Czy portal jest odpowiednim do tego miejscem, czy jednak bardziej pasuje Fejsbuk? No ale w końcu to portal NF, więc redakcja może oczekiwać odniesień do miesięcznika, tylko jaką miałyby przybrać formę, gdy nawet zwykła ankieta ma znikomy odzew?   Tak mnie jakoś ta kwestia zainteresowała, ruszyła…  :)

Może w każdym miesiącu zakładać temat o każdym opowiadaniu z numeru, gdzie użytkownicy mogliby dyskutować tylko na jego temat? W obecnym temacie-ankiecie raczej nie ma na coś takiego miejsca. A skoro są tu opowiadani użytkowników, które dobijają kilkudziesięciu komentarzy, to i te z pisma mogłyby osiągnąć dobry wynik.

Zły pomysł, zygfrydzie – zbyt wielkie rozwodnienie nikomu się nie przysłuży.

 

Janku, fejsbuk to narzędzie przydatne do zbierania opinii, ale to przede wszystkim różne komentarze ; )

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

*luźne nie różne :P

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Jestem tu, na portalu, obecny od początku. Od niemal samego tegoż początku widziałem, że portal i NF są bytami jednak odrębnymi. Nie z powodu jakichś błędów ze strony Redakcji (chociaż zostały popełnione, ale mniejsza o nie, decydującymi nie były, a faux pas zdarzają sie wszystkim), ale że tak napiszę z woli i wyboru użytkowników. Internet z jego dobrodziejstwami i przekleństwami razem stanowi dla młodych ludzi byt samodzielny i nikt nic na to nie poradzi. Portal zaczął żyć własnym życiem, więc jeśli Redakcja chce, żeby drogi życia pisma i portalu zbliżyły się, nawet pokryły ze sobą, musi się w to życie włączyć na całego, a nie okazyjnie. Napisane nie oznacza, że pod każdym tekstem, bez różnicy, niczego nie wartym czy zasługującym na natychmiastową nominację do Nobla, a nie zaledwie brązowego piórka, mają się pojawiać omówienia, pochwały, krytyki i tak dalej – nie o to chodzi, ale o śmiałe i otwarte korzystanie z dorobku autorek i autorów wartych uwagi. Portal daje pojęcie, jakie tematy i jak realizowane cieszą się powodzeniem, i z tego chyba należy korzystać. Faktem jest, niepodważalnym, że _mc_  już robi sporo w tym kierunku – ale postulowałbym, na dobry początek, mniej ex cathedra, więcej w stronę publicznej dyskusji z autorem, krytykami i chwalcami wyróżnionego tekstu. Wyróżnionego niekoniecznie przez Lożę – przez któregoś z redaktorów na przykład… Żywa i bezpośrednia więź z Redakcją powinna przełożyć się na wzrost nie tylko popularności ogólnej portalu, ale popularności wśród co lepiej umiejących pisać, w konsekwencji zaś na "większą podaż" wartych uwagi tekstów do publikacji w NF.   Swego czasu pisałem o "zielonych stronach" jako wkładce do "normalnej" NF. Wydawca nie zbankrutowałby, cztery kolumny dla portalowiczów w co drugim numerze, a fama by poszła. Druga, podobna kwestia: "wewnętrzny" PDF portalowy, którego zawartość byłaby traktowana jak specjalny dodatek, uwzględniony w rocznym spisie treści, w ogóle w spisie treści… Kto się zaciekawi, wlezie tutaj, odszuka, poczyta – rośnie popularność i ważność…   Nie muszę mieć racji w stu procentach, ale całkowitymi bzdurami to też chyba nie nie jest.

A toć ciekawe bardzo [wyrażam zainteresowanie tematem, nie mając nic ciekawszego do powiedzneia od siebie – taki staroportalowy post obserwacyjny].

ta sygnaturka uległa uszkodzeniu - dzwoń na infolinie!

Jak zwykle, w gorącej wodzie kąpany, naskrobałem, wrzuciłem, lecz pytam – kto znajdzie czas (w dzisiejszych czasach) na przeczytanie tak długiego posta… Trzeba było stopniować i na początku wyskoczyc tylko z owym pytaniem z tytułu "kto czyta Nową Fantastykę". Odzew (bądź nie) stanowiłby baze do dalszych, intrygujacych rozważań.  Myślę, że redaktorzy są zbyt zajęci, by "na całego" uczestniczyć w życiu portalu, ale jednocześnie, tworząc konkursy recenzenckie, ankiety, próbują zbudować płaszczyznę, która w jakiś sposób łączyłaby uzytkowników z czasopismem. Cholernie trudno jest ludzi w coś zaangażować, najlepiej sprawdzają się konkursy mające posmak rozwojowej  zabawy – konkurs na drabble od _mc_, portalowa "powieść w odcinkach", rankingi…  Może to jest jakiś trop? Konkurs na recenzję NF, ankieta – w jaki sposób nadać im ludyczny charakter, znaleźc klucz, który sprawi, ze użytkownicy się zaangażują i  wówczas, wspominana przeze mnie w poście "marchewka" nie bedzie już tak istotna.  Ech, tak sobie dywaguję :) A co do zaangażowania, długoterminowego zaangażowania w zycie portalu, to na przykładzie beryla widać, że się opłaca. 

   Myślę, że redaktorzy są zbyt zajęci, by "na całego" uczestniczyć w życiu portalu, ale jednocześnie, tworząc konkursy recenzenckie, ankiety, próbują zbudować płaszczyznę, która w jakiś sposób łączyłaby uzytkowników z czasopismem.      Nie tylko tak myślę, jestem tego pewien – no, tak na 98,75%  :-)  – niech wytłumaczą wydawcy, że budowanie społeczności wokół tytułu musi kosztować, na początku tylko kosztować. Etat.      Cholernie trudno jest ludzi w coś zaangażować, najlepiej sprawdzają się konkursy mające posmak rozwojowej  zabawy – konkurs na drabble od _mc_, portalowa "powieść w odcinkach", rankingi…  Może to jest jakiś trop? Konkurs na recenzję NF, ankieta – w jaki sposób nadać im ludyczny charakter, znaleźc klucz, który sprawi, ze użytkownicy się zaangażują […].      Wybacz, niczego nie odkryłeś. Pierwszy kubeł zimnej wody: stosunek liczby zarejestrowanych do rzeczywiście i systematycznie aktywnych. Drugi kubeł, już spoza portalu: rzadkością wśród młodych ludzi jest trwałość zainteresowań, chęć do systematycznej i niełatwej pracy. Trzeci: albo ludyczność, albo literatura… Konkursy, ankiety – ot, jakaś chwilowa atrakcja, a tu chodzi o długofalowe plany… Zresztą zajrzyj na publicystykę. Lepsze teksty to dzieła praktycznie tych samych osób.      A co do zaangażowania, długoterminowego zaangażowania w zycie portalu, to na przykładzie beryla widać, że się opłaca.       No, jak ma zacięcie do warowania przy portalu z prawem opieprzania za to i tamto, kasowania i tak dalej, to jego sprawa, a według mnie żaden to przykład "opłacalności zaangażowania".  To, jeśli bez żadnych regularnych i wymiernych wynagrodzeń się obywa, przykład tylko zaangażowania jeszcze większego.      Dla pełnej jasności: nie obchodzi mnie ani trochę sprawa wspomnianych ewentualnych wynagrodzeń. Napisałem, ponieważ rzecz ta dopełnia odpowiedź, skierowaną do Janka, klarując alternatywę między zaangażowaniem materialnie bezinteresownym a pracą na dowolnym ułamku etatu.

Dla mnie to są dwie odrębne rzeczy. Portal znalazłam przypadkiem, przechodząc po linkach nie wiadomo skąd. Spodobało mi się, że jest tu tyle opowiadań, czytam hurtowo. NF kupiliśmy na wakacjach, jakieś dwa numery, bo skończyły nam się rzeczy do czytania, lapka z zasady nie bierzemy na wyjazdy i w sumie "niechcący" przypomniało nam się, że było kiedyś takie pismo. I fajne? Fajne. Ale tutaj mam pod ręką więcej, szybciej i bez wychodzenia z domu, a ja przecież leń jestem. Nie sądzę, żeby chciało mi się napisać recenzję czegokolwiek. Jeśli ktoś kojarzy moje komentarze (jakiekolwiek), nie powinno go to zdziwić ;) Tutaj trzeba się po prostu bardziej wysilić. 

Przynoszę radość :)

Anet, błagam, bez obrazy za ciąg dalszy.    Janku, czy teraz już wiesz, dlaczego portal tzreba nieustannie aktywizować, albo trzeba puścić na żywioł bądź zamknąć? Anet wyłożyła zwięźle to, co znalazłbyś w analizach socjo…    Jeszcze raz do Anet: brawo za odwagę.

Trafiłam tutaj, bo szukałam miejsca, gdzie moje teksty mogłyby zostać skrytykowane, a nie tylko chwalone. I od razu zdziwiłam się, jak mało wspólnego ta strona ma z papierowym wydaniem NF. Nie jestem wierną czytelniczką NF, zazwyczaj ściągam ją mojemu kuzynowi, fanatykowi, z półki, czytam niektóre opowiadania, publicystyki nie tykam, bo okołofantastyczna publicystyka mnie nie interesuje. I generalnie wolę czytać powieści niż opowiadania, dlatego nie do końca jest to moja formuła pisma. Wydaje mi się jednak, że nie da się zrobić porządnego portalu literackiego w ten sposób, w jaki to teraz wygląda. Świetnym pomysłem był – moim zdaniem – podział na poczekalnię i bibliotekę na nowej stronie. Gdyby do biblioteki trafiały teksty naprawdę dobre (których, jak wiemy, jest tu jednak mało) nie tylko czytliwe, może byłby to jakiś początek możliwości promowania pojawiających się tam autorów, może redaktorzy NF (no bądźmy szczerzy, to jest zaledwie kilka osób, ich doba też ma 24 godziny) znaleźliby czas, żeby tym tekstom nieco dokładniej się przyjrzeć. Tak, tylko kolejne pytanie – kto miałby decydować, czy te teksty są naprawdę takie dobre? Hmmm… Ale jeśli…Może okazałoby się, że pisanie tutaj stałoby się dla wielu równie atrakcyjne, jak pisanie do co popularniejszych e-zinów.

Ocha – ja bym mogła decydować, jestem zawiedziona za każdym razem, kiedy piórko omija "moje" opowiadania ;) AdamKB – nie czuję się obrażona, lubię, jak ktoś mnie zauważa ;)

Przynoszę radość :)

Po pierwsze – duże dzięki Janku za założenie tematu. To banał, co napiszę – ale oczywiście wszystkie uwagi czytam z dużą ciekawością. Po drugie – jeśli przypadek Anet jest znamienny (czy moja jego interpretacja: dobrze rozumiem, że po powrocie z wakacji odpuściłaś sobie lekturę NF?), to jest to bardzo smutna sytuacja (nie, żebym pił do Ciebie ad personam – po prostu chodzi mi o zjawisko). Otóż to przykład na to, że jakaś część tutejszych użytkowników – w ogóle może nie mieć nic wspólnego z NF papierową. A to pierwszy gwóźdź do trumny dla magazynu: niezależnie od tego, czy ktoś chce tego czy nie, prawda jest taka, że NIE MA portalu (w obecnym kształcie) BEZ NF. Jeśli pismo padnie (tfu, tfu, przez lewe ramię!), wtedy nie będzie tu tekstów "więcej, szybciej i bez wychodzenia z domu", bo po prostu nie będzie też i tej strony. Owszem, można się przenieść razem z całą społecznością pod nowy adres (ale już pod inną nazwą pewnie i bez egidy magazynu), można zakładać coś od nowa – ze starą sprawdzoną ekipą. Na pytanie, czy to się uda, i czy to dalej będzie "to samo", mam nadzieję, że odpowiedzi nie będziemy musieli poznawać. NF to wciąż magazyn "w papierze" – w nadchodzących czasach, kiedy takich będzie pewnie coraz mniej, IMO dobrze byłoby go ocalić (nie tylko ze względów hispterskich, ale i ich nie można lekceważyć ;-). Co mówię nie tylko jako redaktor – ale też czytelnik, od jakichś 20 lat związany z magazynem.

Kurczę… Przecież to nie Ameryka żadna, do odkrywania.   Portal jest i raczej będzie odrębnym bytem ze względu na sposób korzystania z sieci (treść łatwo dostępn, interaktywna poprzez komentarze etc.). Zbudować sporą bazę użytkowników, m. in. poprzez dostarczane atrakcje, jeszcze idzie w sensownym koszcie zmieścić. Utrzymać – to już inna bajka. A jeszcze przekierować ten ruch na korzyśc pisma – o, bajka nad bajki, szczególnie, że to pismo ma ponad 80 stron i czasem miesiąca nie starcza, by je przeczytać pośród wszystkich innych czynności.   Konkursy z nagrodą w postaci recenzji, książek, pomysł na zieloną wkładkę – super. Bez animowania społeczności (czym się na portalach zajmują nierzadko całe zespoły ludzi – na etacie, jak słusznie zauważył Adam), wszyscy będziemy zjadaczami treści ;) "Ugrowienie" (gamification) produktu, jakim jest portal, poprzez powyższe działania nie zaszkodzi, tylko pomoże, ale znów --> strategia, plan, synchronizacja komunikatów w portalach społecznościowych, człowiek, który choćby i pół etatu spędza na dialogu z użytkownikami… Przecież dla każdego writer-wannabe ocena, wskazówki czy recenzja zawodowego redaktora jest czymś cennym (inna sprawa, czy zachęci czy odstręczy od pisania).   Dlaczego użytkownicy portalu po zalogowaniu – ZALOGOWANIU, kluczowa granica między anonimowym czytaczem, a kimś, kto inwestuje swój wysiłek w możliwość brania udziału w życiu społeczności – nie dostają dostępu do czegoś ekstra? Drobny rabat przy prenumeracie? Szybszy "podgląd" fragmentów następnego numeru? Możliwość współtworzenia spisu treści poprzez np. głosowanie na opowiadanie do umieszczenia w druku (raz na kwartał na ten przykład)? Łatwy sposób (podkreślam: ŁATWY, o tym jest cały dział User eXperience, na którym, przepraszam z góry kogoś, kto pewnie za niewielkie pieniądze lub hobbystycznie podnosił do życia fantastyka.pl, układ i funkcjonalnośc tego miejsca się wykłada – ankiety nie można zrobić, _mc_ musi "ręcznie" – masakra) na organizowanie dowolnych "voting polls"? O portalowym edytorze nie wspomnę ;) O zbiorze tekstów dobrych, tzw. Bibliotece gdzieś już czytałem, to również niezły pomysł. Głosowanie użytkowników na opowiadania to przeciez też technicznie nietrudne, a prezentacja wyników na bieżąco (z linkami do tekstów!) od razu wciąga w przeglądanie…   Dlaczego nie pojawiają się newslettery, nie nachalne, ale takie ładnie zaprojektowane, podtrzymujące zainteresowanie wydarzeniami na portalu i łączac je z czasopismem/wydawnictwem: nowy numer już w sklepach (fajd, okładeczka), Konkurs śmaki i owaki odtąd dotąd i z takimi nagrodami; w miesiącu Zbrzydalcu piórka otrzymali X i Y za W i C (z linkami, LINKAMI DO TEKSTÓW!), serdecznie gratulujemy!;  Misio Kowalski, nasz portalowy kolega, zaliczył druk tu i tam; wydawnictwo poleca serdecznie, tu taka książeczka, dla zarejestrowanego użytkownika 5% rabaciku przy zamówieniu on-line (fajd, atrakcyjna okładeczka); Użytkownicy wybrali na tekst miesiąca co innego niż loża, skandal w alkowie!   Dział marketingu olewa możliwośc promocji pisma, a w efekcie budowy bazy użytkowników (i nie oszukujmy się, bazy adresów e-mail potencjalnych odbiorców) wokół portalu – promocji nakierowanych na tę grupę, wydawanych przez siebie pozycji, czy po prostu nie ma na to budżetu?

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

I zapomniałem dodac, że legendarną, prawie trzydzistoletnią markę własnie w powyższy sposób łatwo można użyć – pomagając i jej i książkom. Możliwość kontaktu 'prawie na żywo' z redaktorami to niewątpliwie duża atrakcja, szkoda by było, gdyby zniknęła.

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Prawda jest taka, że po powrocie do domu nie kupiłam ani jednego numeru. Czytam sporo, ale w kompie. W bibliotece nie byłam chyba ze dwa lata. W grudniu kupiłam JEDNĄ książkę i to też głównie dlatego, że – poza tym, że mnie zainteresowała, oczywiście – była tania. Jedną dostałam pod choinkę. W wakacje sporo kupujemy na kiermaszach. Piszę o tym, bo dla mnie to jest jakiś wyznacznik. Może gdybym czuła się jakoś związana z NF, pamiętała ją z "młodości", miała sentyment, sama coś opublikowała, byłoby inaczej. Smutne to.

Przynoszę radość :)

Anet – a nie czujesz potrzeby czytania rzeczy dobrych? To znaczy – wiem, że tu da się znaleźć naprawdę porządne teksty, ale mam wrażenie, że – gdyby bazować literacko na tutejszym dziale opowiadania – to można by szybko oszaleć. ;))) Dobra, to może zacznę kupować? Dychę miesięcznie jakoś przeżyję, a i kuzyn odetchnie… Przynajmniej będę wiedziała na bieżąco, co w tej fantastyce piszczy. :)

Jestem na portalu od sierpnia, w grudniu kupiłem swój pierwszy swój pierwszy numer NF. W styczniu kolejny. I mam zamiar kupować regularnie. Cała w tym zasługa portalu i jego użytkowników, więc jeśli o mnie chodzi, portal spisał się na medal :)

Ocha – tutaj też są dobre rzeczy. Tutaj i w sieci. A łatwiej i wygodniej mi przetrząsnąć internet, niż iść na drugi koniec osiedla. Taka jest prawda.

Przynoszę radość :)

No, wiem, że tu są dobre rzeczy. Bez wątpienia. :)

Bardzo ciekawy temat. Skoro kilku przedmóców podzieliło się swoimi odczuciami odnośnie gazety/portalu, to może i ja się dołączę. Być może za takie wyznanie dostanę po łbie, ale szczerość Ochy, Anet i innych zobowiązuje. Zarejestrowałam się na portalu w roku 2011. Przyznaję, że NF w wersji papierowej nie czytam. Do powodów wymienionych już przez szacowne przedmówczynie, dołącza się w moim przypadku brak czasu. Nie tylko wygodnictwo, choć to też decydujący czynnik. Innymi słowy: trafiłam na portal po śladzie "internetowym" i przy internetowym czytaniu pozostałam. Nie wiem, czy dobrze zrobię pisząc to, co teraz napiszę, ale szczerze mówiąc, portal do sięgnięcia po NF papierową mnie jakoś nie zachęcił. Pewnie takich jak ja jest więcej. A może to mój wrodzony pesymizm.

Bo, Marianno, jak mi się wydaje, portal z papierową NF ma jednak bardzo mało wspólnego. Ja już parę razy sobie obiecywałam, że zacznę kupować pismo regularnie, przede wszystkim dlatego, żeby wiedzieć, co się w ogóle w fantastyce teraz dzieje. Ale od deski do deski nie czytam, tak jak już pisałam – publicystyka okołofantastyczna mnie nie interesuje, opowiadania – jeśli mnie nie porwały – też przerywałam. Zgadza się –  ograniczony czas to ważny czynnik. Stos nieprzeczytanych książek rośnie.

Hmmm… czyli ja jestem jakiś dziwny, bo czytałem NF (coś tam z tym N było: raz nie było, potem było…), kiedy chodziłem do podstawówki?

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Sajko – w podstawówce też czytałam. Potem spoważniałam. Teraz najwyraźniej znowu głupieję. ;)

Ocho, u mnie takich książek zebrała się już cała szafka… A do emerytury wciąż daleko…. Psychofishu: to raczej ja jestem dziwna. Nie lubię czasopism i rzadko po nie sięgam. Zamiast gazety z artykułami na różne, czasem nieinteresujące mnie tematy, wolę kupić książkę i zapewniam, są to zakupy dobrze przemyślane. Tak mam i to się chyba nie zmieni. Ale… czekaj. NF (czy F) papierowe też miałam w okolicach postawówki w rękach – na wakacje do babci zabrał kilka takich gazet mój kuzyn. Niestety,też mnie wtedy nie porwało :(

Mnie się podobały opowiadania, poza tym, że jak się skończyły, nie było linków do następnych ;)

Przynoszę radość :)

Ocho – bo takie etapy są zycia, że od pewnego momentu człowiek znów dziecinnieje ;) Marianno – no widzisz, a ja od czasopisma połknąłem bakcyla i sięgnąłem po książki…

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Ja też się dorzucę. Chociaż na portalu jestem od "przed chwilą" to "podglądam" stronę od bardzo, bardzo dawna. Pomysł z biblioteką jest super, żeby trochę odsiać teksty – przyznaję, że czasem zanim przeczytać czyjś tekst to zerkam do komentarzy… by oszczędzić czas na czymś mniej wartym uwagi, delikatnie mówiąc. Tym bardziej nie dziwię się redaktorom, którzy mogliby wyłowić z portalu jakieś perełki, a obecnie może być bardzo trudno. Większość z nas chyba jednak ma nadzieję na publikację (jeżeli jeszcze im się nie udało). Niejedna łezka by się w oku zakręciła, gdyby NF upadło. Z papierowych to już chyba ostatnie? A internetowe, nie ten klimat po prostu. PsychoFish ma zupełną rację. Należałoby trochę rozpromować czasopismo, skorzystać ze "starych wyjadaczy". Żeby nie czytali ciągle ci sami ludzie. Gdyby coś się stało (trzy razy przez lewe ramię) to gdziekolwiek indziej nie będzie już tego klimatu.

Jeszcze coś dodam. Przeczytałem dzisiaj – w końcu – zwycięskie opowiadanie Marcina Podlewskiego z grudniowej NF. I pewien rozdźwięk poczułem. A czegóż ów rozdźwięk dotyczył? Już mówię. Przykładowo – Finkla wrzuca tekst na portal. Dostoje sto coś komentarzy, albo dwieście coś – zainteresowanie zatem jest, oddźwięk olbrzymi. Niektóre teksty portalowe odniesieniami, komentarzami przebijają znacząco te z pisma. No bo gdzie komentowac te z pisma, kto nas zachęca do ich przeczytania? Przy zajawce tekstu Podlewskiego na Fejsbuku było o ile pamietam, kilkanaście komentarzy. Na portalu jest PDF z fragmentami, PDF, ktory się długo otwiera :) Jak zachęcić Anet, Mariannę, do przeczytania zwycięskiego w konkursie NF tekstu? Fragment w PDF-ie tu chyba nie wystarcza, jak dla mnie, na portalu, w HP, powinna sie pojawić zajawka – nasz zielony Beryl zamieścił niedawno znakomitą zajawkę Grafomanii 2014, czy zwycięski tekst nie zasługuje na coś więcej niż fragment w PDF? Pomysłowy, diabelski z ducha trailer (wyobrażam sobie przykładowo – na szybko, więc może grubymi nićmi szyję –  zestawione fragmenty z filmowych horrorów, potem przebitka – "to wszystko już było", przebitka – odwrócony krzyż, albo komórka z wybranym numerm 666 – i głos, napis – "takiego opowiadania jeszcze nie czytaliście"…  Marcin Podlewski – "Edmund po drugiej stronie lustra"). I generalnie guzik powinno redaktorów, użytkowników obchodzic, czy naprawdę "takiego opowiadania jeszcze nie czytaliśmy". Ważne, że niektórzy się o nim dowiedzieli, a może poczuli się do przeczytania zachęceni i może kupią tę naszą, kochaną NF :)   Aha –  "Jeśli pismo padnie (tfu, tfu, przez lewe ramię!), wtedy nie będzie tu tekstów "więcej, szybciej i bez wychodzenia z domu", bo po prostu nie będzie też i tej strony." – to co napisał _mc_ mocne było, pewnie niektórzy z nas zadrżeli…

To ten portal wydaje własne pismo?! Wow! ;)

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

Janie Janku – jeśli nie będzie tej strony (tfu, tfu, zaplute), będą inne, które też znajdą sobie wyznawców. Jak mnie zachęcić? Dać mi link do opowiadania ;) Albo magazyn w garść. Nie czuję żadnej niechęci do pisma, wręcz przeciwnie, podobało mi się. Nie mam nawyku kupowania gazet. Idąc do sklepu myślę o liście zakupów, coś do czytania jest na niej sporadycznie :(

Przynoszę radość :)

_mc_ . Jak najserdeczniej przepraszam za pesymizm, ale pismo padnie, bo za mało oferuje przyszłym czytelnikom. Jasne, że nie można zdublować wydań papierowego i sieciowego, ale można i trzeba wykorzystać potencjał portalu – zbudowanego na nowo, po bożemu, funkcjonalnie, i szybko. A co się dzieje? Nic… Nie zacząłbyś rewolucji od "dnia dyskusji" na portalu? Raz w miesiącu, na żywo i bieżąco, piłka szybko przerzucana… Tylko nie o zadku Maryni, konkretny temat. Jak widzisz dobre opowiadanie, na dobry początek. Tak otwiera się szkołę talentów, swoich talentów { :-) }.

… może i niektórzy zadrżeli. Problem tylko w tym czy drżenie owo pojawiło się, ponieważ wyobrazili sobie, że "pismo padnie", czy też dlatego że "nie będzie tej strony" :)   Dobre pytanie Janku.  Ja czytam, coraz rzadziej, ale wciąż czytam, od lat wielu. Tak wielu, że do NF podchodzę bardzo emocjonalnie. Może zbyt emocjonalnie. Jestem przeciwieństwem Anet, gdy  o pismo chodzi ;)   Moim zdaniem, zdaniem obserwatora bardziej niz uzytkownika – użytkownicy portalu mają bardzo mało wspólnego z papierową NF. Do niedawna o papierowej NF prawie się "tu" nie mówiło. Ostatnio MC wprowadził trochę zmian, próbuje zachęcić, zaciekawić.  Ale z jego działań wynika to, co wcześniej też już było widoczne: mało kto czyta papierową NF. Mało kto papierową NF się interesuje. "Starzy" czytelnicy mają tendencję do odchodzenia od czasopisma. Mówiąc najkrócej i najogólniej – zmęczenie materiału;)  "Nowych" bardzo trudno zainteresowac czymś, co jest na papierze, mało interaktywne i w sumie głównie do czytania. Nudy. Do tego język raczej trudny. (Podczas, gdy "starzy" narzekają na "uproszczenie/zdziecinnie" przekazu). Warto by poszukać "złotego środka", znaleźć odbiorców w taki czy inny sposób. Padło tu już kilka niezłych pomysłów. Ale sam MC, ani nawet MC z Jerzym tago nie zrobią. To faktycznie robota na pełny etat. Tylko czy wydawnictwu się chce? Czy się opłaca? Ani to tabloid, ani kolorowe pisemko dla oglądaczy obrazków. Takie nie wiadomo co, dla małej grupy pasjonatów, w sumie relikt minionych czasów. Teraz takich czasopism się prawie nie czyta… … bo ciekawsze rzeczy są w internecie ;)   Ot, powynurzałam się nieco;)  W sumie to wcale czarno nie widzę przyszłości NF, może trochę mglisto, ale jeszcze nie czarno;)   Dobry temat Janku, do refleksji skłania;)

Zwróć jeszcze uwagę, Adamie, że mimo mocnego oświadczenia _mc_ --> upadek wersji papierowej (czego absolutnie nie życzę) może, paradoksalnie, wyjść na dobre portalowi O ILE zostanie rzeczywiście przekształcony w jakiś rodzaj kuźni utworów pisanych. Pomijam sobie lekko prawa do marki "Nowa Fantastyka", choć to pewnie niebagatelna rzecz.   Nowe czasy, nowe media, czytelnik przyzwyczajony jest do łatwo dostępnej treści i szybkiej – choć zapewne często neico płytszej – reakcji. I już.

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Ja także odbieram pismo i portal jako dwa niemal odrębne byty, nad czym ubolewam. Pamiętam, że gdy pierwszy raz tutaj trafiłem (tutaj – znaczy na portal, bo pismo znałem wcześniej), byłem zachwycony. Wydawało mi się że ten serwis stanowi w jakimś sensie zaplecze pisma, kuźnię młodych (niekoniecznie dosłownie) talentów, którzy w przyszłości mieliby stać się autorami części publikowanych w piśmie treści. Może to było bardzo naiwne z mojej strony, ale naprawdę wydawało mi się, że tak może wyglądać wylęgarnia autorów i uważałem to za sprytne posunięcie redakcji, dbającej w ten sposób o przyszłość pisma. Potem przyszło rozczarowanie, zacząłem bowiem postrzegać portal jako nadal sprytne posunięcie redakcji, ale mające zupełnie inny cel, a mianowicie odciążenie tejże redakcji od napływu radosnej twórczości wszelkiej maści amatorów. Znalazło się więc miejsce, gdzie ci wszyscy amatorzy mogą publikować swoje wypociny, sami je sobie wzajemnie czytać, oceniać, recenzować, przy minimalnym udziale ze strony NF. Powstał taki samograj, oderwany od pisma. Po pewnym czasie znów pojawiła się fascynacja. Okazało się bowiem, że za portalem, zamiast redakcji, stoi społeczność – zdolni i inteligentni ludzie połączeni wspólnymi zainteresowaniami. Okazało się, że jednak to pierwsze wrażenie nie było aż tak mylne i ten portal okazuje się świetnym warsztatem dla tych wszystkich, którzy swe umiejętności chcą podnosić. Jeden wytknie to, drugi tamto, dziesięć osób skomentuje, napisze co im się podobało, a co nie, a wszystko razem stanowi bardzo wartościową wskazówkę dla młodego autora, mimo że nie pochodzi ona od profesjonalisty. Tyle, że to już niewiele ma wspólnego z drukowaną NF i tych kilku zdolnych, których portal "wychowa", redakcja nie będzie w stanie zagospodarować i wykorzystać. Żeby była jasność – nie chcę, aby ta moja przydługa wypowiedź została odebrana jako krytyka redakcji NF. Mnie też by się nie chciało czytać tych wszystkich, bardzo często fatalnych tekstów. Jestem też przekonany, że panowie redaktorzy są zarobieni po uszy i zwyczajnie nie mają na to czasu. Rozwiązanie z samorecenzującą się społecznością wydaje się tutaj dobrym rozwiązaniem. Szkoda jedynie, że ta społeczność nie żyje Nową Fantastyką, tylko obok niej. Moim zdaniem, ten portal powinien być integralną częścią pisma, jego przedłużeniem, rozszerzeniem oferującym więcej treści. Oferującym teksty, które może nie były tak wybitne, aby dostać się do części drukowanej, ale mimo to są godne uwagi, mogą kogoś zainteresować. Nie chodzi tu tylko o wybrany wycinek z radosnej twórczości portalowiczów. Może redaktorzy także czasem mają ochotę przekazać czytelnikom coś, co w wersji papierowej już się nie mieści, albo uznani autorzy publikujący na łamach pisma mają w szufladzie kilka innych tekstów i chętnie podzieliliby się nimi za garść komentarzy. Wreszcie teksty ze starych pism, zamiast odchodzić w zapomnienie, mogłyby tutaj zaistnieć dla tych, którzy je przegapili, a może chętnie by przeczytali. Jeszcze jeden drobiazg. W przeciwieństwie do wersji drukowanej, internet jest interaktywny. Tutaj czytelnik może natychmiast, spontanicznie wyrazić swoje zdanie o przeczytanym tekście. Przecież to fantastyczne narzędzie do tego, aby poznać opinie i upodobania czytelników, bo nie kosztuje tegoż czytelnika wiele wysiłku. Recenzowanie wersji drukowanej (nawet na portalu) już takie łatwe nie jest, a więc niewielu czytelników się o to pokusi. Ktoś przeczyta jadąc autobusem, albo pijąc poranną kawę – zapomni zanim dotrze do komputera, zajmie się czymś innym, przejdzie mu ochota, coś odwróci jego uwagę, zapomni co chciał napisać,

Gazety papierowe, nie tylko NF, uczą się żyć w świecie, gdzie niemal wszystko można "więcej, szybciej i bez wychodzenia z domu". Nie chcę się mądrzyć, zwłaszcza o szóstej rano, ale z tego co widzę – jakoś się tego funkcjonowania uczą. NF pozostawiła swoją stronę internetową społeczności. Szlachetne, mnie to – na obecnym etapie – nie przeszkadza. Może nieco dziwi, ale tak samo dziwi mnie, że redakcja jedynego pisma poświęconego fantastyce, w czterdziestomilionowym kraju, ma zaledwie kilka osób. Zapewne ma to logiczne uzasadnienie, zapewne finansowe (chociaż to tylko moje domysły) ale sprowadza spore ograniczenia. M.in. zaniedbanie strony internetowej. Nie da się funkcjonować bez inwestycji, również – chociaż nie tylko – finansowych. Gazety papierowe próbują sobie radzić. Wprowadzają opłaty za udostępnione w internecie treści, wprowadzają płatne archiwa. To przecież nie musi być za darmo. Nie wiem, czy to jest droga po prostu do dodatkowego finansowania, czy do zagłady wydań papierowych. Dawno przestałam się tym interesować. Ale prawda jest taka, że coraz więcej ludzi czyta w necie i można sobie rzeczywistości zaprzeczać ile wlezie, ale jej to nie zmieni. 

Zresztą, nie tylko prasa ma ten problem. Internet zmienia funkcjonowanie gospodarki, nie można go ignorować, jeśli chce się utrzymać na rynku. Tak to wygląda, może się z powodów sentymentalnych nie podobać, ale za pomocą samych sentymentów się nie przeżyje. To  nie jest  problem tylko NF, to nie jest problem tylko prasy papierowej.

Startowym hasłem-zachęcaczem było: umieszczaj tu swoje teksty, a my będziemy czytali i wybierali najlepsze – to najkrótsza droga na nasze łamy. Teoretycznie bezbłędne posunięcie, ale jak to najczęściej bywa, praktyka z teorią pokrywa się w jednym punkcie, tym, gdzie pierwsza się kończy, druga zaś zaczyna. Przecież te teksty trzeba przeczytać, chociaż wyrywkowo w nie zajrzeć… Przy tej ilości? Nie wiem, może ktoś cierpiał na napad romantyzmu i wydawało mu się, że po pierwsze będą się pojawiały góra dwa teksty dziennie, po drugie będą to w połowie perły do przebrania. Ale to jest Internet, aż zanadto demokratyczne medium… I rozleniwiające…    Należy to przemienić na zaletę. Szybkość interakcji, łatwość manipulowania treściami, szansa na niemal bezpośredni kontakt, bo mejle szybko mkną w obie strony. Możliwość wpływania na rozwój dobrze rokujących. W konsekwencji tworzenie zaplecza na wypadek "padnięcia" wydania tradycyjnego… Warto się przyłożyć?   Co do samego padnięcia i zadrżenia – już nawet ja, stary stały czytelnik, zadrżałbym z tylko półtorakrotnym, nie podwójnym natężeniem. Ta połowa to "papier"; żałowałbym felietonów i publicystyki. Na portalu wystarczająco często znajduję teksty warte "fatygi czytania i myślenia", żebym miał długo płakać po "papierze". Tu żałowałbym, mocno żałowałbym zniknięcia opowiadań i ludzi.

Tylko że, Adamie, redakcja NF jest liczebnie mniejsza niż tygodnik "Nowiny Gliwickie", w którym miałam kiedyś praktykę. A nie było to imponujące pismo, delikatnie rzecz ujmując. :) Wydaje mi się, ale tylko wydaje, że nie dałoby się teraz w ten sposób strony ogarnąć. Chociaż, kto wie, może redaktorzy NF to jednak cyborgi. :) 

Taaa, cyborgi. Papierowa NF żyje jeszcze tylko dzięki wyrobionej przed laty marce i sentymentowi starych czytelników. Trzyma się, bo jest – że się tak wyrażę – „kultowa”. Moim zdaniem (czytuję papierową NF, nie miesiąc w miesiąc, ale jednak) brak zainteresowania redakcji portalem jest strzałem w stopę. Takie czasy, że pismo musi mieć swój dział online, gdzie REDAKCJA jest aktywna. Ok, można bronić się, że za mało ludzi, czasu, że brak pieniędzy itp., tylko… co to kogo, do cholery, obchodzi? Gdyby ktoś z pisma stymulował w jakiś sposób zainteresowanie papierową NF na portalu, poprzez zakładanie odpowiednich wątków związanych bezpośrednio z treścią ostatniego numeru, tchnęłoby to nowe życie zarówno w portal jak i (zwłaszcza) w pismo. Przykłady? Np. ocena i dyskusja o danym opowiadaniu z redaktorami; czy „zielone strony” – rewelacyjny pomysł; albo nawet takie coś: najlepsze opowiadania portalowe mogłyby zostać chociaż wspomniane (wymienione) w papierowej NP. Wtedy portal zachęcałby do czytania pisma i odwrotnie. Żeby pismo się sprzedawało trzeba zbudować wokół niego społeczność (wiem, odkrywcze…), a obecnie nie da się tego zrobić bazując na metodach sprzed trzydziestu lat. Gotową i dobrze mającą się społeczność portalu redakcja zauważa raz na miesiąc, no litości. Angażujcie się, Panowie Redaktorzy, w życie portalu i działajcie tak, żeby ścieżki strony i papieru były splecione, a nie biegły każda w inną stronę. Wymaga to reorganizacji? Pracy? Nakładów? Pomysłów? Większej ilości zatrudnionych ludzi? Pewnie że tak! Nie da się jednak osiąść na topniejącej lodowej górze i wmawiać sobie, że Słońce świeci dziś tak samo jak kiedyś. A złowroga wróżba MC, że nie będzie portalu bez papieru? Czy groźba zawarta w tej mrocznej przepowiedni nie brzmi tak naprawdę: nie będzie papieru bez portalu? Nacisk powinien iść na portal (takie czasy) i to w oparciu o jego popularność można promować pismo, nie odwrotnie; powyższe komentarze pokazują to chyba bardziej niż dobitnie. Pozdrawiam.

Sorry, taki mamy klimat.

Ja czytam, choć mój gust nie pokrywa się z gustem redaktorów NF. Gdybym nie miał prenumeraty, to nie wiem. Po tekście "Wesprzyjcie moją armię robotów" zacząłem się zastanawiać za co ja właściwie płacę.

Ech, Gwidonie, o gustach to już w ogóle ciężko rozmawiać. Mnie na przykład przy okazji lektury ostatniego numeru dopadła taka smutna refleksja, że mając do wyboru tekst bardzo dobry: napisany pięknie, zaskakujący itp., w którym jednak akcja umieszczona jest w „wyeksploatowanym neverlandzie”, lub opowiadanie przeciętne, jednak osadzone w „obcych” – a przez to niby oryginalnych –  klimatach, redakcja wybiera automatycznie to drugie. Czasem odnoszę wrażenie, że "oryginalność" bywa czytelnikom serwowana kosztem jakości.

Sorry, taki mamy klimat.

Ważne tu wyszły sprawy, z którymi mi po drodze, więc jeszcze dodam tylko: – papierowa NF i portal służą rozrywce, "ideologiczne" podejście do czasopisma już dawno się skończyło, nie te czasy; nie da się już bazować na "idei" i sentymencie; czytelników trzeba łowić, bo ci "nowsi" nie mają sentymentów – albo "rozrywka" spełnia ich oczekiwania, albo szkoda kasy, – w NF czytam głównie publicystykę, to mnie ciekawi, to mnie satysfakcjonuje (przeważnie); opowiadania często nie są dla mnie na tyle dobre, by mnie zauroczyć, przeczytam i za dwa dni nic nie pamiętam, bo…. często mają bardzo mało wspólnego z fantastyką pojmowana przeze mnie jako fantastyka, udziwnione jakieś i nieciekawe; oczywiście nie zawsze, nie każde, ale niestety często, i polskie i zagraniczne. Oczywiście może to być moja wina, bo mi się gust na starość wypaczył ;)   NF długie lata prezentowała wobec czytelników stanowisko bardzo wysoka ex cathedra – dystans i pobłażanie, cieszę się, że ten model się zmienia, obawiam się tylko, że zbyt późno; wiele lat wcześniej czyteknicy zwracali na to już uwagę, przywołując jako przykład fajnej relacji z czytelnikami śp.  SFFiH. Pismo nie istnieje, a czytelnicy wciąż razem na Latającej Holerze– to jest właśnie ten piękny fenomen, którego nie udało się stworzyć redakcji NF. Może teraz się uda.  Czego szczerze życzę redakcji i sobie też;)

W zasadzie wszyscy już napisali to, co ja chciałam, więc jeszcze parę rzeczy ;-) Po pierwsze – wbrew pozorom, ta strona oferuje mnóstwo narzędzi promocyjnych, z których Redakcja w ogóle nie korzysta, np. galeria – ciekawe czy ktoś do niej zagląda? 8000 osób oddało Wam dobrowolnie swoje dane osobowe – zróbcie z nich użytek, chociażby przez wysłanie 1-2 razy w miesiącu newslettera-przypominajki o nowym numerze. W regulaminie stoi jak bawół: Rejestracja w Serwisie jest równoznaczna z wyrażeniem zgody na otrzymywanie informacji od Właściciela dotyczących Serwisu oraz nowości wydawniczych Właściciela. Gdzie te informacje? Dwa – redakcja najpierw robiła dużo, żeby zachęcić czytelników do publikowania, a kiedy forum się rozkręciło, zrobiła wszystko, żeby ich zniechęcić ;-) Dużo złego zrobiły Eliminacje, zwłaszcza kiedy okazało się, że tekstów (a nie było ich dużo!) nikt z redakcji nie przeczytał, nie skomentował. Chyba wszystkim zrobiło się wtedy trochę przykro, łącznie z wyróżnionymi i wśród czytelników też niesmak pozostał, sporo osób po tym konkursie przestało się tu udzielać. Ostatni konkurs na opowiadanie też pozostawiał wiele do życzenia (brak regulaminu!!!), ale skoro owocem były niezłe teksty, to cóż, można jeszcze przymknąć na to oko ;-) Redakcja musi zachować jakiś poziom w stosunku do czytelników, a zwracanie się do nich "misiaczki" (cytat z jednego z redaktorów) w odpowiedzi najest poniżej krytyki. Trzy – jestem bardziej przywiązana do tego forum niż do samej NF – po pierwszy numer pisma sięgnęłam dopiero, kiedy dostałam pierwsze brązowe piórko ;-) Super pomysł był z konkursem "Gra o Tron" – oby więcej takich akcji, oby jak najbardziej nagłośnionych, do tej pory wszystkim opowiadam o zagadkach DJa. Dobre zgranie takich akcji z pismem to połowa sukcesu. I tak jak już pisał Jan Janek – bez wysiłku się nie da. Bez kasy też. Bez czytelników – to już chyba wiadomo. Inaczej NF czeka los "Filmu", który przez ostatnie kilka lat wykonywał efektowne strzały w stopę (tu wręcz fascynujący był brak JAKIEJKOLWIEK interakcji z czytelnikami), które w końcu okazały się śmiertelne ;-)

Zeżarło mi kawałek zdania, nie wiem czemu, powinno być "w odpowiedzi na pytanie o wyniki". I jeszcze jedna taka rzecz – Redakcja ma tu całkiem sporą rzeszę czytelników, którym się chce i którzy ją wręcz w pewnych działaniach wyręczają – cała Loża, wszyscy którzy organizują konkursy, że już o brajcie nie wspominając! Tylko że to jest płomyczek, który bez podsycania zgaśnie. Tu są nie tylko pisarze – tu są informatycy, redaktorzy, dziennikarze, działacze społeczni, studenci wszelkich kierunków z nadmiarem wolnego czasu i cała masa osób, które mogłyby zrobić coś dla pisma lub portalu, również te rzeczy na które redakcja nie ma czasu. Jestem pewna że sporo polonistów, dziennikarzy (i nie tylko) publikujących tutaj dałoby się namówić nawet na bezpłatny staż w redakcji. Dlaczego nie wykorzystać tego potencjału? ;-)

Jeszcze jeden drobiazg, choć może trochę obok tematu.

 

Ogólna opinia o fantastyce jako gatunku jest taka, że to nisza. Tu na tym portalu czytałem opinie, że fantastyką mało kto się interesuje, że gdy ktoś wyraża wśród znajomych swoje nią zainteresowanie, naraża się na niezrozumienie i dziwne komentarze. Przeglądając strony wydawnictw bez trudu można natknąć się na formułkę – "prosimy o nienadsyłanie bajek i fantastyki". Jednym słowem, jako fani tego gatunku jesteśmy postrzegani jako banda dziwaków, a sam gatunek jako folklor i to w kraju, który swojego czasu był ojczyzną wybitnych pisarzy SF, którzy mimo kłopotów z PRLowską cenzurą godnie rywalizowali z zachodnimi, dobrze zarabiającymi autorami.

 

Jesteśmy niszą?

To popatrzcie na listę najbardziej dochodowych filmów.

W pierwszej dziesiątce są może trzy, które jako fantastyka się nie kwalifikują, a na dalszych pozycjach wcale nie jest inaczej. Oznacza to, że fantastyka może być (albo jest) rozrywką dla mas i że twórczość tego typu może na siebie zarobić. Oznacza, że ma wielu potencjalnych odbiorców, szczególnie wśród młodych ludzi, którzy chętnie tego typu treści konsumują, choć sami nie postrzegają ich jako przypisane do gatunku. Trzeba tych młodych odbiorców, oswojonych z fantastyką w postaci filmów i gier (jednym słowem mediów elektronicznych), przekonać, że jeszcze więcej tego typu rozrywki znajdą w publikacjach, pismach, książkach, ale tego nie da się zrobić bez internetu.

Naprawdę ktoś jeszcze postrzega fantastów jako "niszę"? To chyba osoby, które niewiele korzystają z dóbr współczesnej kultury;) Fantaści są obecnie wielką grupą, że tak nieładnie powiem, 'konsumentów kultury". Unfall wykazał to na przykładzie filmów – bardzo dużo filmowych produkcji jest filmami fantastycznymi lub przynajmniej elementy fantastyczne zawiera, w róznym natężeniu. Dodajmy do tego gry – wielka grupa graczy, bardzo popularna rozrywka, a większość gier to fantastyka. Dodajmy do tego fanów mangi i anime – też wielka grupa entuzjastów fantastycznych klimatów. Gdy wejdziemy do księgarni oferta dla czytelników fantastyki jest całkiem przyzwoita, nie można narzekać, aż z czytaniem człowiek nie wyrabia;) W bibliotekach działy z fantastyką też prezentują się nieźle, a książki są ewidentnie "zaczytane". Popularność "Potterów", "Zmierzchów" a teraz "Gry o Tron" – to nie wzięło się z powietrza, ludzie chcą takich "klimatów". Spójrzmy choćby na portal – ilu tutaj jest chętnych do "zostania autorami fantastyki, głównie fantasy, bo to łatwiejsze i romantyczniejsze":) :)   Nigdy jako fantastka nie postrzegałam się "niszowo", ale to może taki fart życiowy, że w "realu" również trafiam na czytających fatastykę.   Chyba nie jest tak źle, ale… …ale fakt, że z czytaniem fantastyki jest najtrudniej. Inne media są łatwiej/szybciej przyswajalne, czytanie wymaga wysiłku.  Jednak… moge się mylić, bo badań na szeroką skalę nie prowadziłam, wnioski wynikają jedyniie z kilkuletnich obserwacji – młody człowiek, jesli już ma sięgnąc po jakąś książkę, sięgnie chętniej  po "coś z fantastyki" (tak z 7 na 10 sztuk;)) niż po "coś niefantastycznego". Kilku się zrazi i odpadną, ale kilku się wciągnie i choć zaczynają od typowo rozrywkowej fantastyki np. "Pilipiuki";), potem szukają dalej, pytają i czytają kolejne rzeczy, trudniejsze, ambitniejsze.   W tym jest szansa Nowej Fantastyki, ale żeby tych czytelników "zgarnąć", i najważniejsze "przywiązać" do pisma, trzeba się wysilić. Bo czytających, po prostu tak ogólnie czytających jest nie tak dużo i warto o nich zadbać, żeby im się nie odwidziało ;)  

Niekoniecznie trzeba czytać rzeczy ambitniejsze, trudniejsze. Często sięgam po książkę i oczekuję właśnie czegoś lekkiego, przyjemnego, odstresowującego. I nie myślę wtedy, że jestem mało ambitna ;)

Przynoszę radość :)

Nie chodzi o "gust", tylko o "rozwój":) Też uwielbiam rozrywkowe, przygodowe książki i dobrze mi z tym, ale mam porównanie. Szkoda by było, gdyby młody czytelnik nie poszerzał kręgu zainteresowań, bo "coś tam" może być "za trudne". Najpierw spróbuj, potem ocenisz.

Nie przepowiadam z fusów, nie jestem chiromantą 

Lecz czuję to głęboko 

Co powiem tu dyszkantem 

 

Ok, po wczytaniu bardzo ciekawych uwag chcę pokusić się o możliwie treściwe usystematyzowanie naszych wynurzeń. Janek rozpoczął bardzo ciekawy temat. Być może popadnę w banał i klepanie truizmów, uratujcie mnie wtedy kubłem zimnej wody w kolejnych komentarzach :)   Zacznijmy od objawów.    – prawdopodobnie sprzedaż NF jako papierowego magazynu nie jest zadowalająca (bo inaczej skąd czarna wizja _mc_?), wersja elektroniczna również pewnie nie święci tryumfów (o tym później);  – w związku z powyższym reklamodawcy nie walą drzwiami i oknami, więc mamy do czynienia ze zjawiskiem interesu niekoniecznie dochodowego;  – żaden szanujący się przedsiębiorca nie dokłada zbyt długo do takiego produktu, no chyba, że jego utrzymanie ma inny, niefinansowy wymiar decydujący o konieczności zachowania marki w formie aktywnej na rynku;  – marka: NF ma trzydzieści lat, jest rozpoznawana, ale również traktowana jako pismo niszowe ze względu na gatunek, którym się zajmuje;  – społeczność obecna na portalu w małym stopniu przekłada się na wzrost zainteresowania magazynem;  – portal jest aktywizowany głównie przez różnorakie tzw. eventy (konkursy, dialogi redakcji z użytkownikami) lub uczestników, którzy wzajemnie chcą szlifować swój warsztat – ale jest medium diametralnie różnym od papierowego czasopisma. Istnieje więc zalążek aktywnej i – co bardzo ważne – stałej tzw. społeczności internetowej, której obecność można – nie bójmy się tego słoa – skapitalizować także w złotówkach;  – zupełnie inny rodzaj czytelnika zdążył się urodzić, wychować i dorosnąć: czytelnik, który jest przyzwyczajony do treści łatwo dostępnej, odległej o góra trzy-cztery kliknięcia, korzystający z niej wybiórczo (to, co go zainteresuje), skłonny nawet wydać kilka złotych on-line (bo to drobne i nie zubożeje) o ile otrzymany produkt spełnia oczekiwania. Jest to też najczęściej czytelnik przyzwyczajony do szybkiej interakcji w postaci komentowania lub bierny – lecz niekoniecznie twórca.   Jeżeli coś pominąłem, proszę o uzupełnienie.  

Pieniądze, ach pieniądze! Wielkie, wielkie żądze!    Jaki jest cel współistnienia portalu i magazynu? Zakładam, że bardzo prozaiczny: słupki na koniec roku muszą się zgodzić, a nawet wejść w rejon zysków. Amen. Wydawnictwo to interes, interes z założenia nie powinien przynajmniej przynosić strat (zarabiać na swoje utrzymanie), a najlepiej by przynosił zysk lub przynajmniej dobrze w tym kierunku rokował. Bez tego. Nie czarujmy się, nie ma co liczyć na inwestycje – przedsiębiorca chce odzyskać włożony pieniądz, jeżeli coś finansuje. Wystarczy jeden udany projekt, by sfinansować kilka porażek. Nie znam wprawdzie szczegółów funkcjonowania rynku wydawniczego, ale wystarczająco dużo lat pracuję „projektowo”, by rozumieć ogólne zasady, jakimi rządzi się firma.   To jest duże zadanie dla marketingu, ale i redakcji. Myślę, że zmianie musi ulec model biznesowy.  1)  Reklamodawcy: Zawsze, o ile wiedzą, że ich reklamy trafią do określonej grupy docelowej, najlepiej dużej. Kilka bannerów na stronie nie wystarczy. Tu, moim zdaniem, trzeba zaprząc do pracy bazę użytkowników portalu i stworzyć ładnie ułożone newslettery. Przykładów w sieci mnogo, podam tylko taki ogólny proces na przykładzie pewnego czasopisma branżowego. Zarejestrowałem się, zanęcony możliwością pobrania numeru archiwalnego za darmo. Pobrałem, poczytałem, w obecnym miejscu pracy to samo pismo regularnie przeglądamy jako prasę branżową (ktoś w redakcji odwala robotę filtrowania różnych trendów technologicznych, podaje je w zredagowanej, przystępnej formie – świetny start, by usiąść do wujka google i zstosować sobie potem wynalezione patenty w realizacji zadań). Otrzymuję dodatkowo od kilku do kilkunastu reklam miesięcznie: zawsze w formie grzecznego przedstawienia się (Tytuł magazynu, temat), ładnie sformatowanej wiadomości z ofertą różnoraką: od licencji oprogramowania po wydarzenia, konferencje, szkolenia… I są to jedne z niewielu reklam, których nie kasuję z automatu, nawet jeżeli nie jestem zainteresowany tym, co mi chcą sprzedać. Nauczyłem nawet swoją skrzynkę, by nie wrzucała mi tego do spamu, mimo że przeważnie przeczytam i dalej nic z tym nie robię. Po prostu – trzymam rękę na pulsie. Często są to reklamy powiązane z jakimś artykułem w ostatnich dwóch numerach. A reklamodawca pismu za mailing płaci. :)   CEL: zwiększenie przychodu.       2) Promocja innych produktów wydawnictwa (czasopisma, książki) oraz powiązanych z możliwymi zainteresowaniami użytkowników zachęcająca jednocześnie do rejestracji w portalu i powiększenia bazy odbiorców.   Kosztuje tyle co designer do newsletterów i koszt mailingu – jeżeli wydawnictwo posiada lub wynajmuje dedykowaną infrastrukturę serwerowo-usługową, to nie ma lepszego sposobu na „internal promo”. Ważne: odbiorca musi być traktowany poważnie – mówimy mu, że to jest reklama, ściągamy jego zainteresowanie udzielając rabatu lub dostępu za darmo do archiwalnych treści, informujemy o ciekawych wydarzeniach (konwenty, kalendarz spotkań z autorami). Na portalu NF tego typu działania, z tego co widzę, miały formę tylko artykułów (ciekawych i podsycających zainteresowanie, ale – znów, nie zaloguję się to nie wiem, że coś takiego istnieje) o filmie ”Drużyna” oraz cyklu i serialu „Gra o Tron”. Świetna inicjatywa, tylko – z punktu widzenia biznesowego – nie eksploatowana tak, jak można było tego użyć.   Dodatkowo, a to boli, trzeba wyłożyć pieniądze na promocję portalu w sieci – wyszukiwarki, inne portale literackie, gazety. Kampania reklamowa najpewniej musi celować w dość szeroką grupę odbiorców, żeby przynajmniej zainteresować… To wymaga też pewnego profilowania reklamy: może postawić na promocję polskich autorów, mało znanych a dobrych autorów zagranicznych? Powieści ilustrowanych?   Lead subject dotyczący najnowszej promowanej książki – np. wątek, w którym przez miesiąc można pokonwersować z autorem na jej temat (taka wirtualna forma spotkania autorskiego)?   To wymaga również lepszego portalu jako fizycznej strony w Internecie.   CEL: Zwiększenie liczby zarejestrowanych użytkowników, co pozwoli stopniowo, powoli, realizować coraz lepiej punkt pierwszy oraz, miejmy nadzieję, punkt trzeci.       3) Lepsza sprzedaż online!

E-kiosk to fatalna, w mojej opinii, pomyłka z kilku względów.  – uzależnia od konkretnej maszyny i platformy, bo użytkownicy z czystego lenistwa nie chcą instalować dedykowanej aplikacji na każdym swoim urządzeniu (standard to dziś dostęp przez przeglądarkę)  – w procesie zakupu wyprowadza użytkownika z portalu i nie ma do niego powrotu – grzech śmiertelny, samobój jakich mało. Fu!   Gdyby użytkownik, wraz z kontem na portalu, miał od razu możliwość zarządzania swoimi zakupami (plus szybki zakup za pomocą płatności on-line – karta kredytowa, przelew, czyli bramka płatności zintegrowana z portalem), miał dostęp do zakupów numerów archiwalnych w formie elektronicznej, zamówienia prenumeraty on-line (papierowej i/lub elektronicznej), otrzymywał coś – nawet w promocji, taniej lub za darmo – co spowoduje, że poczuje się lepszy od tych nie zarejestrowanych, wreszcie miał to wszystko pod swoim profilem w postaci pdfów lub e-booków do ściągnięcia, jako „moja kopia zapasowa” – no sami powiedzcie, czy to nie jest wygodniejsze? Czy w ten sposób nie wkładamy właśnie magazynu do ręki, by użyć sformułowania Anet?   CEL: zwiększenie sprzedaży, a niech będzie, że tylko elektronicznej – co automatycznie powolutku powinno nakręcać punkt pierwszy (reklamy i reklamodawcy).   ERGO:   FUNKCJONALNOŚĆ, GŁUPCZE!   Portal wymaga poważnego remontu. Będę szczery – dawno nie widziałem tak źle skonstruowanego, od strony użytkowej i marketingowej, strony – jakby ktoś to zrobił po godzinach (z całym szacunkiem dla twórcy! Doskonale wiem, jaka to potrafi być upierdliwa sprawa: zrobić portal, technicznie i użytkowo dobry) lub trochę po macoszemu, jedną ręką. Na ten przykład, pasek z prawej strony poza okładkami NF i WS NF nie ma nic… Edytor. Organizacja i czytelność działów. Wygląd (dziś, w epoce LCD i tabletów, czyje oczy męczy migający monitor CRT, by musieć stosować czarne, terminalowe tło? Niektóre style są… brzydkie.). Brak promocji nagradzanych tekstów. Brak ankiet ad hoc. I jeszcze parę drobniejszego kalibru uwag…   To nie jest bardzo skomplikowane, ale też i nie najtańsze (jakkolwiek, na pewno nie mega-drogie), zrobić portal, przy którego tworzeniu i technicznym utrzymaniu popracuje zespół trzech, może czterech osób:  – ui designer  – programista  – marketingowiec (który rozumie zasady wykorzystania powierzchni i umie zachować równowagę między eksponowaniem treści a promo-area, a przy tym potrafi wykorzystać narzędzia analityczne – te sieciowe – by badać skuteczność form promocji)  – redaktor/redaktorzy, którzy potrafią podać kilka wymagań funkcjonalnych odnośnie tego, co portal ma robić, żeby i im ułatwić pracę, głównie w nawigowaniu wśród treści   Portal, zgrubnie, powinien realizować funkcje:  – dobrego edytora tekstu (technologia ma pomagać, nie utrudniać)  – łatwej nawigacji i wyszukiwania opublikowanych tekstów  – łatwego dodawania ankiet ad hoc, z prezentacją wyników na bieżąco  – łatwego (zautomatyzowanego!) oceniania tekstów przez użytkowników i lożę, z prezentacją wyników (element gry w korzystaniu z portalu)  – sklepu internetowego zintegrowanego z bramką płatności on-line  – reklamowo-promocyjną  – zarządzania własnym kontem w obszarach: zakupiona przez użytkownika treść, dodane teksty  – łatwego (dla redakcji i marketingu) zarządzania treścią reklam i promocji sprzedażowych  – łatwego komponowania i kierowania do rozesłania newsletterów  – łatwego tworzenia bytów typu konkurs dla osób z odpowiednimi uprawnieniami (logicznie, jest to rzecz odrębna od zwykłego tekstu – kolejny element gry dla użytkowników)    Bez tego się nie da, a to już wymaga pewnego nakładu finansowego. Kwestia oceny kosztów i ryzyka w stworzenie platformy wokół portalu, która w założeniu ma pomóc zwiększyć przychód wydawnictwa, a przy tym być przyjazna dla użytkowników.   Poświęciłem tej części mnóstwo miejsca, bo wydaje mi się, że jest ona krytyczna dla funkcjonowania tworów pt. NF i portal NF – nie ma nic za darmo, wszystko kosztuje, więc trzeba zadbać o zdrowy fundament ekonomiczny, na którym można budować mniej prozaiczne elementy.  

Kariera, sławy, blaski, oklaski, ach oklaski! 

To tylko są obrazki 

 

Kto tu przychodzi? Moja obserwacja:  – trochę: czytelnicy NF  – sporo: początkujących pisarzy i odrobinka osób z zacięciem publicystycznym  – czytelnicy, którzy chętnie komentują lub nie komentują, ale nie tworzą.   Pierwsze dwie kategorie użytkowników szuka miejsca, w którym może zetrzeć swoje utwory z krytyką, uzyskać wskazówki, dowiedzieć się co jest dobre, co nie przy pisaniu.   Ostatnia kategoria szuka rozrywki lub wskazówek: co jest dobre, a co nie, na co warto wydać pieniądze, a co sobie lepiej darować.   Idealna baza by  – stworzyć kuźnię talentów, o której pisał Adam  – wyrobić, umocnić i stopniowo powiększać funkcję opiniotwórczą części recenzyjno-publicystycznej   Druk na papierze i sukces komercyjny to teraz prestiż. Ale: wyrobić sobie nazwisko, stać się rozpoznawalnym – można w obecnych czasach chyba już i bez papieru.   Nie oszukujmy się, gdy zaczynamy pisać, to jesteśmy łasi na poklask „jak k..a na piniondze”. Ostre recenzje, wytykanie błędów potrafią pomóc, o ile tylko mamy determinację, by potraktować je konstruktywnie. Ale jest – ta ambicja, to parcie do druku. Na końcu zostaje tylko kilku najlepszych, z których pewnie jeden pociągnie pisanie dalej, na poważnie. I niech taki ktoś z ludu, z portalowej społeczności przebije się do NF – a już zaczyna się zainteresowanie, podziw, próby, co przekłada się na aktywność.   To chyba idealne miejsce spotkań, by początkujący mogli zetrzeć się z tymi doświadczonymi, czerpać ich wiedzę i zdecydować: piszę dalej lub nie. A kiedy przestaję pisać – to i tak przecież mogę coś poczytać… ;) Zostaję! A skoro zostaję, to jestem w bazie danych. A skoro jestem w bazie danych… to patrz wyżej.   I tak dochodzimy do następnego punktu.    

Nie dajmy się oszukać. Nie dajmy się ogłupić 

Są na tym świecie rzeczy 

Których nie można kupić    Społeczność i jej aktywizowanie, wyrwać się z zaklętego kręgu niszy i zdobyć rozgłos – jako portal – ew. przywrócić popularność pismu. Uwaga – podejrzewam, że dominująca może stać się forma elektroniczna magazynu. Trudno! Świat nie stoi w miejscu. Jak już pisałem wcześniej, zdobywanie użytkowników to jedno, ich utrzymanie to drugie. Tego nie można kupić, to trzeba wypracować.   W dyskusji pojawiło się wiele ciekawych pomysłów oraz wskazanie, co już jest dobre. Zbiorę to tylko do kupy, pozwólcie, nie będę silił się na oryginalność.   -- lajtmotiw miesiąca z redaktorem, taki warsztat pisarski (popularność „Galerii Złamanych Piór”, felietonów Pilipiuka i innych tego typu tworów sugeruje, że można liczyć na zainteresowanie użytkowników) – przystępność redaktorów potrafi zwabić, nawet bardzo. Tajniki kryteriów „drukowalności” nie są przecież powszechnie znane. Co z tego, że było… Ma być tu! I najlepiej zamieniać sukcesywnie na serię artykułów  – lajtmotiw miesiąca promocyjny: dyskusja lub warsztat z autorem książki lub ciekawego opowiadania w bieżącej NF? (PROMO!!! Newsletter i info widoczne na głównej stronie) – przystępność, szczególnie znanych autorów, też potrafi zwabić. Mocno, jeżeli banery reklamowe w Internatach poinformują o niej resztę świata :) A robienie tego przez internet jest i wygodniejsze i tańsze…  – konkursy – literackie, publicystyczne: są dobre, zawsze aktywizują, tak trzymać! Nic tak nie mobilizuje, jak duch rywalizacji, szczególnie, gdy nagrodą jest indywidualna recenzja zawodowych redaktorów. Lub, na ten przykład, prenumerata… Lub druk opowiadania… Mnóstwo możliwości.  – zabawy we wspólne pisanie, wspierane przez doświadczonych autorów/redaktorów uwagami na bieżąco  – współtworzenie kształtu portalu: może, oprócz loży, użytkownicy mogliby „wygłosować” swój tekst?  – Biblioteka tekstów dobrych, z której redaktor co miesiąc wybiera kilka tekstów do popromowania na głównej; samo dostanie się tekstu do Biblioteki byłoby pewną nobilitacją dla autora – prawda, że czujecie jak krew krąży szybciej w żyłach? -- Promowanie niekoniecznie wydawnictw, ale i ciekawych zdarzeń: konwentów, spotkań… (to się trochę dzieje, ale takie ukryte, w wątkach w którymś dziale – nikt przebywający tu od pięciu minut łatwo ich nie znajdzie)  – staże wolontaryjne dla młodych kandydatów na redaktorów/pisarzy – świetna koncepcja :)  – dyskretne podsuwanie klasycznej NF (rozumianej jako magazyn – elektroniczny lub papierowy), w formie łatwych do obsługi ankiet, promocje na sprzedaż on-line poprzez portal etc.  – widziałem świetną inicjatywę drukowania co poniektórych portalowych tekstów w postaci zbioru – objęcie patronatem? Zrecenzowanie w magazynie?  – Reklama wzajemna i wsparcie z różnorakimi konkursami fantastycznymi dla amatorów, relacjonowanie wyników, recenzowanie tomików pokonkursowych – to ściągnie nowych, najczęściej młodych ludzi (o, taki kalendarz konkursów lub inicjatyw literackich, w które NF zaplącze się z patronatem, wyświetlany gdzieś po prawej zamiennie z reklamami… :) )   -- współtworzenie magazynu: możliwość wybrania do druku raz na jakiś czas opowiadania, które redakcja zapewne otrzymuje hurtem? Jeżeli redaktor się nie może zdecydować, dlaczego nie pozwolić widzom unieść kciuk do góry lub opuścić w dół?    Za portalem stoi uznana, wieloletnia marka – NF. Myślę, że należy ją wykorzystać do rozpropagowania portalu, a następnie: użyć tej społeczności, by markę przebudować. Tego się nie da kupić, to trzeba wypracować testując różne pomysły na aktywizację użytkowników i czytelników oraz promując je w Internetach – „nieważne, jak o mnie mówią, ważne, że mówią” powiedział kiedyśc Oscar Wilde. We współczesnym świecie, niestety, ta zasada jest wręcz podstawą budowania popularności.

Takie moje przemyślenia ;)       Śródtytuły: Soyka, „Są na tym świecie rzeczy"

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Zacząłem przewijać i od razu wiedziałem, kogo nick zobaczę na górze tego komentarza.   Co wy z tą czarną wizją mc? Przecież nie napisał, że pismo upada, ale zobrazował jedynie zależność portalu od pisma. A tu takie komentarze…

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

To dobrze berylu, że wiedziałeś. Teraz przeczytaj, bo wyjątkowo nie offtopuję ;) Być może mylnie odczytałem komentarze dotyczące zalezności po drodze, ale niezależnie od tegoi: nie znam właściciela, który przed inwestycją nie zapyta: "a co ja z tego będę miał?" :)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Śledzę temat, jednak Twój komentarz przytam na raty.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Niah niah… I teraz sam powiedz: wolisz kilkuzdaniowce czy takie opracowania? :D

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

--> beryl (i "czarna wizja") – ano właśnie ;-) Duża część uwag praktycznych sensowna i do zagospodarowania – ale nie skupiajmy się na tej plotce o "czarnej wizji", którą chyba dopinacie nieco do mojego posta. Nie w tym rzecz przecież, że jest "tak źle" – tylko jak działać, żeby było lepiej (żeby "tak źle" nie nastąpiło). Tu kwestia zależności portal – magazyn pozostaje póki co niezmienna: co z tego, że rozhulamy (wspólnie – bez zgranej społeczności redakcja może sobie o tym pomarzyć) portal, jak jego użytkownicy nie będą czytali czasopisma? Ale oczywiście rekrutowanie nowych czytelników przez lepiej funkcjonującą stronę – to jest jak najbardziej słuszna koncepcja.

_mc_ – ale o to chodzi. Zbudowanie bazy użytkowników, której część można przekierować na czasopismo, samo w  sobie jest nietrywialnym zadaniem. Szczególnie, że żyjemy już w społeczności otrzymującej treść na żądanie, a tego portal nie ułatwia. Dlatego wspomniałem również o innej, komercyjnej metodzie kapitalizacji tej bazy – poprzez zastosowanie jej również jako narzedzia promocji różnorakiej.

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

No i cholerny tab + Enter. Miałem dokończyć: Nie ma co się przy tym obrażać na zmieniony już profil czytelnika, do którego tradycyjne wydawanie pisma papierowego po prostu nei trafia – za długa jest droga. Portal bez magazynu, jasne. Ale dlaczego redakcja nie mogłaby się stać także redakcją tej "magazynowej" części portalu?

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Coś się jednak wykrzesało i za to lubię ten portal – ludzie chcą mówić i widać czasem warto wyjść od prostego pytania – kto czyta "Nową fantastykę?" :) Słowem– nie trzeba bać się zadawać prostych pytań, tylko zbadać teren. W powyższych wypowiedziach portalowiczów pojawiły się też odpowiedzi na nie zadane pytania n.p. –  czego nam brakuje (na portalu i w NF). Pogadamy więc, wyrazimy cenne opinie… Czy jednak one coś zmienią, coś wprowadzą? Dowiedzieliśmy się, co jednak było widać gołym okiem, że w mniemaniu części użytkowników portal i NF funkcjonują jak dwa oddzielne byty – co okazało się  iluzją, po objawionej przez _mc_ prawdzie – jeśli zniknie NF, zniknie też portal. Brrr… Przemówiło do mnie bardzo zdanie LadyBlack, którym można by podsumować tę dyskusję: "papierowa NF i portal służą rozrywce, "ideologiczne" podejście do czasopisma już dawno się skończyło, nie te czasy; nie da się już bazować na "idei" i sentymencie; czytelników trzeba łowić, bo ci "nowsi" nie mają sentymentów – albo "rozrywka" spełnia ich oczekiwania, albo szkoda kasy". Wszystko pięknie do kupy zebrał PsychoFish, byc może w najdłuzszym na portalu poście! Brawo! Zaintrygowała mnie też opinia Unfalla o fantastyce jako niszy. Teraz trochę sobie pomarzę… Od dawna wiem, że fantastyka nie jest niszą – oglądają i czytają ją na świecie, u nas takoż – tysiące, miliony czytelników. Co i rusz pojawia się popkulturowy  fenomen – Harry Potter, seria Zmierzch, "Gra o tron", superbohaterskie ekranizacje (Polacy w końcu i do nich zaczęli się przekonywać, a całkiem niedawno wcale tak nie było). A jednak, w rozbiciu na poszczególne atomy – podam przykłady tych, które mnie angażują, które czytam – czyli: "Nowa Fantastyka", portal NF, internetowe – Esensja, Dzika Banda, Hatak (tak, wiem, to nie tylko fantastyka, ale odniesienia do fantastyki stanowią tam znaczący procent), pasują,  biorąc chociażby liczbę polubień na Fejsbuku, do definicji niszy, stanowią przykład portalów dla pasjonatów, a nie ogółu. Najlepiej wygląda sytuacja Hataka, którego działalność zasadza się na trwającym od kilku lat zjawisku serialowej manii. A jednak, owe serwisy, ilość ich polubień, serwisy zajmujące się szeroko rozumianą, modną wśród młodych ludzi popkulturą, w zestawieniu z popularnością takich dajmy na to  Demotywatorów, są może nie na  szarym końcu, ale na bardzo odległych miejscach w świadomości ogółu. A przeciez Istnieje FANTASTYKA (gatunek) jako marka sama w sobie, ale wydaje się, że Polacy nie wiedzą jak ją wykorzystać. Nie ma czegoś, co skonsoliduje w jednym miejscu miłośników fantastyki, może trzeba większego zaangażowania środowiska, współpracy serwisów? Portalu na miarę popularności FANTASTYKI jako gatunku, nie odżegnującego się od fantastyki tak wysokich, jak i niskich lotów. Kto wie, może tego nie wiemy, ale jesteśmy dopiero na początku takiej drogi? Sygnały zauważam, fanpejdź NF integruje się z Dziką Bandą, Fantastyką Polską Roberta Smidta – i bardzo dobrze. Gdyby jednak istniał portal (i dlaczego nie jest to portal NF, hę?) integrujący wielu, odsyłający do znaczących zjawisk, polecający to i owo, kształtujący opinie, portal o FANTASTYCE na miarę Filmwebu, może wszystko wyglądałoby inaczej, reklamodawcy hurtem by się rzucili? Przecież tak wielu kocha fantastykę, fantastyka zasługuje na miłość równie dobrze jak Adam Małysz,  czy Serce i Rozum :) Nie jest niszą! A w rozbiciu na atomy – niszą jest…  O co tu chodzi???

A wszystko zacząłem dlatego, bo zdziwił mnie mały odzew na ankietę. Ankietę chyba jednak lepiej zakładać w HP i chyba lepiej funkcjonowałaby oddzielnie publicystyka i opowiadania.  Może guziczki, tak jak przy ankiecie rocznej, albo stopniowanie guziczków? "Przeczytałem" (żeby zorientować sie choć pobieżnie w liczbie czytelników), "Polecam" – żeby wybrać najlepszy tekst i może opublikować  na portalu po zniknięciu pisma z kiosków, "Uzasadniam" – żeby dać nagrodę za najfajniejsze uzasadnienie :)

Janku, jest jeszcze problem czasowy. Kilka osób wspomniało: nie starcza czasu, by w miesiąc zmieścić się z oceną/przeglądem. NF to gruba gazeta, styczniowy numer czeka u mnie w kolejce na jakiś luźniejszy weekend. I pewnie będzie to luty. Co wtedy, ankiety już nie pyknę, bo po czasie… Studenci mają łatwiej ;)   Jakoś mnie sława "najdłuższego na portalu postu" nie ucieszyła specjalnie, bo albo za często i za krótko, albo za długo… Weź tu znajdź środek ;)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Przejrzałem Waszą dyskusję – sporo jest w niej wartościowych uwag i mogę Was zapewnić, że na wiele z tych pomysłów też wpadliśmy w redakcji. Wszystko rozbija się o realia i prosty fakt, że gros zmian, które mogłyby pomóc zarówno papierowej "Nowej Fantastyce", jak serwisowi fantastyka.pl, leży poza zasięgiem redakcji. Nie mamy wpływu na to, że strona internetowa wygląda tak, jak wygląda, a oddanie nowej wersji utknęło w miejscu. Nie mamy wpływu na to, że do tej pory nie ma wersji czytnikowych w formatach epub i mobi. Nie mamy wpływu na to, że nawet część użytkowników naszego serwisu nie kupuje "Nowej Fantastyki", chociaż od jej istnienia zależy istnienie serwisu. Nie mamy wpływu na to, że recenzenci, którym wysyłamy egzemplarze pisma, nie piszą o nas w sieci, podobnie jak na szczątkową liczbę omówień kolejnych numerów pisma na naszej stronie. Nie mamy wpływu na to, że byle nieistotny duperel na Facebooku zbiera więcej polubień i udostępnień niż ważne informacje o tym, co się dzieje w piśmie. Nie mamy wpływu na załamanie rynku – nieustanny spadek czytelnictwa prasy i na to, że ludzie wolą kupić, wypić i wysikać trzy czy cztery piwa, niż wydać te same 10 złotych na jedyny miesięcznik poświęcony fantastyce, który się uchował. Mógłbym jeszcze dłużej wymieniać, na co i dlaczego, mimo najszczerszych chęci, nie mamy wpływu. Nie o wszystkim też mogę Wam napisać, bo pewne kwestie należą do wewnętrznej polityki wydawcy i nie jestem upoważniony, żeby o nich dyskutować publicznie. Istotnym szczegółem jest również fakt, że trzon redakcji to zaledwie trzy osoby (Michał, Marcin i ja); do których dochodzą: Maciek na emeryturze, Irina zajmująca się grafiką i Artur w promocji. W tym składzie (w większości żonatym i dzieciatym), musimy sprostać potrzebom tysięcy osób – czytelników NF i użytkowników serwisu, tworzyć dwa czasopisma, udzielać się na Facebooku, komentować stronę internetową, odpisywać na maile, a Waszym zdaniem to wciąż za mało. Nie zrozumcie mnie źle: nie próbuję nas usprawiedliwiać, bo na pewno też popełniamy błędy i na pewno tu i ówdzie można coś poprawić. Tam, gdzie jest to możliwe, staramy się reagować na bieżąco (chcieliście, żeby w piśmie więcej było literatury i zagadnień popularnonaukowych – zadbałem o to; chcieliście kolejnych rad dla piszących – po Sullivanie mamy w planach kolejnego autora, który pisze dla nas cykl swoich tekstów o worldbuildingu). Chcę tylko pokazać Wam jakiś wycinek rzeczywistości, żebyście wiedzieli, z czym się na co dzień borykamy.

Pełno liter, a teraz do myślenia jeszcze kilka liczb. Miałam osobistą przyjemność z Panem Zyskiem z wydawnictwa. 15/ 17 wydawanych przez nich książek to literatura piękna. Z pozostałych 2 fantastyka to zaledwie 0,3. Więc literacko jesteśmy niszą. A co mówią wszystkie cudowne poradniki "jak pisać"? Zaczynaj od opowiadań, staraj się publikować jakieś maleństwa. NF jest jeszcze papierowa, stąd pewnie szlachetna idea portalu. Ludzie chcą publikować, ktoś (przynajmniej na poratlu) chce to czytać. Więc potencjał trzeba wykorzystać. A płomienna dyskusja jest chyba najlepszym dowodem zaanagażowania czytelników – tych wirtaulnych i tych materialnych.

JeRzy – uwag o portalu i zastrzeżeń nie bierz proszę do siebie. Ocha podkreśliła przecież wyraźnie, że widać małą ilość rąk do pracy w stopce redakcyjnej. Tu, bez wolontaryjnego wsparcia samych użytkowników, wiele nie można zrobić: czas nie jest z gumy. Zrozumiałe, przynajmniej dla mnie, jest brak wpływu na sposób sprzedaży, który po prostu musi być wspólny dla wydawnictwa oraz kilka innych kwestii organizacyjnych. O nieobecności brajta i becie wie chyba każdy, kto loguje się regularnie w tym miejscu dłużej niż miesiąc.   To co piszesz o facebooku to własnie świat nowego, skrótowego lub rozleniwionego łatwością dostępu do treści czytelnika, innego medium niż wydruk. Rozmawiamy o tym, dlaczego względnie miła aktywność na portalu nie przekłada się na wzrost zainteresowania pismem, a przynajmniej opinii o piśmie i czy można temu jakoś zaradzić. Stykam się z podobnym zjawiskiem na codzień przy innej okazji, Janek również to podsumował ciekawie – niestety bez uderzenia w szersze grono, odwrócenie kota ogonem: zebranie użytkowników, wśród których można popromować na nowo NF, to się może niekoniecznie udać. Nie wiem jak wyglądają realia polityki firmy odnośnie sprzedaży reklamy elektronicznej (wskazuję tę możliwość jako potencjalne dodatkowe źródło przychodów, które wcale nie musi być nieeleganackie, o ile jest dobrze zrobione) – bo co firma, to jest to trochę inaczej, a osobliwie w Polsce dziwnie się do tego przedsiębiorstwa potrafią zabierać.   Zależność: istnienie pisma a istnienie portalu jest jasno nakreślona. Tylko, temu się dziwię, czemu nie wykorzystać portalu aktywnie do podtrzymania lub wzrostu zainteresowania pismem, ewentualnie jako półsamodzielnego bytu bardziej widocznego w sieci. I spróbować przekonać decydentów w wydawnictwie, że pośrednio mógłby to być również ciekawy kanał promocyjno-sprzedażowy dla innych jego produktów – ale o tym pewnie można długo i zdecydowanie nie publicznie :)   Z takich zdecydowanie tanich, a chyba stosunkowo niedrogich czasowo i złotówkowo elementów: newslettery i wątek miesiąca z redaktorem?   A – skoro facebook przyciaga uwagę – to może na facebooku trzeba przysiąść i spróbować choćby ułamek odwiedzających przekierować na portal (np. na wyróżnione piórkiem opowiadania lub publicystykę) lub do sklepu z NF? Tylko złapać niedrogiego (przepraszam za bezpośredniość, ale takie są realia) stażystę, który na tym facebooku posiedzi, przygotuje treści w omówieniu z rednaczem, polinkuje, poanimuje… ;) Ludzie poszli w Internet, dlaczego redakcja NF nie spróbuje też tam – częściowo – się przenieść? Przecież już właśnie ten proces zaczęliście, z tego co widzę, co najmniej od dwóch i pół roku. Dzienniki, z mniejszym lub większym sukcesem, borykają się z podobnym problemem. Nie rezygnują z wydania papierowego, ale ich portale stały się szybszym, bardziej reaktywnym medium.

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Borykacie się z prymitywizmem biznesowym, ot co.  Circulus vitiosus. Niech pan zrobi, co się da, w ramach już dysponowanych środków. A zrobisz, to zamiast pochwały i kasy na dalszy rozwój dostaniesz prztyka w nos: no i co, dało się bez kosztów? Trącące szantażykiem pytanko: a na więcej pana nie stać? – też można usłyszeć.   Z życia wzięte.

Otóż to.

Sorry, taki mamy klimat.

Otóż co, tak właściwie?

Otóż: e, tam! :)

Och, to teraz źle zabrzmiało. Nie bagatelizuję.

No to pogadalim piknie:) A bedzie, jak było: chcecie mieć czasopismo, to se kupujcie, to bedzie, a nie chcecie, to nie kupujcie – nie bedzie.  Dodatkowej kasy ni ma i nie bedzie. W głowach się poprzewracało od tych internetów!

Ja przepraszam, że się wtrącam, ale jednak nie rozumiem, dlaczego redakcja nie ma wpływu np. na wygląd strony internetowej. To znaczy – jasne, komuś by trzeba zapłacić, ale tak to już jest. Chyba, że są jeszcze jakieś powody, których nie znam i nie pojmuję.

---> Ocha. Zaznaczam wołowymi literami: DOMYSŁ. Bez świadomych podtekstów.   Obecna nie ma, bo portal już jest, a zmiany kosztują.  Gdy portal powstawał, podstawową dyspozycją było: jak najtaniej, a ówczesna redakcja nie czuła i nie rozumiała Internetu, więc nie zawalczyła. Ot i po sekretach…

Gdy jest jak jest, znaczy mało osób w redakcji, dużo pracy, zero kasy na promocje, projekty , trzeba liczyć na miłośników-pasjonatów– społeczników. Paradoksem jest, że tworząc portal, Nowa Fantastyka zyskała miłośników… portalu, którzy wolą rozprawiac, komentować twórczość własną, niż wydrukowaną, nawet nagradzaną. Co trzeba dać ludziom, jak wpłynąc na owych pasjonatów, żeby zaktywizowali działania na rzecz pisma? Rozpętali jakąś kampanię? Jakaś marchewka by się przydała, choćby wejściówka do kina ;) No ale jak prosić o coś takiego? I kogo dokładnie? Jak podpisać pakt z diabłem komercji, marketingu wirusowego i takich tam?  Zwycięski tekst w grudniowej NF, śmiało mogący stać się tekstem kultowym, mógł być takim napędzaczem, dać zaufanym osobom wcześniej do przeczytania, niech promują, udostępniają… Ja sam wróciłem do czytania i regularnego kupowania NF całkiem niedawno, zgarnąłem laur za recenzję w pierwszym konkursie na ową i poczułem rodzaj zobowiązania i wiem, że kupował i czytał będę. Ale jak JeRzy pisze: "Nie mamy wpływu na to, że recenzenci, którym wysyłamy egzemplarze pisma, nie piszą o nas w sieci", to rzeczywiście nie jest zdrowa sytuacja i może człowieka ogarnąć poczucie bezradności. Wystosowaliśmy tu, w tym wątku dużo propozycji, co redaktorzy NF powinni wprowadzić, jakie zmiany innowacje itp, aby wesprzeć rozwój społeczności, rozwój portalu a co za tym idzie, rozwój pisma… Ale kto, pytam, kto wesprze redaktorów?. Jeśli my wymagamy, to jednocześnie i oni mogą wymagać czegoś od nas. Skoro udostępniono nam portal, narzędzia do wrzucania tekstów, komentowania, to może trzeba coś w zamian dać? Wziąć udział w ankiecie chociażby ;) No wiem, świat tak nie działa, bardziej lubimy dostawać niż dawać… ale, jesteśmy przecież miłośnikami fantastyki. Winniśmy się wspierać! :)

Ale kto, pytam, kto wesprze redaktorów?. Jeśli my wymagamy, to jednocześnie i oni mogą wymagać czegoś od nas. Skoro udostępniono nam portal, narzędzia do wrzucania tekstów, komentowania, to może trzeba coś w zamian dać? Co najwyżej można, nic nie trzeba; przecież nikt nie płaci, prawda? Może smutna, ale chyba jednak prawda. A od reaktorów nikt niczego tu nie WYMAGA, świetnie bawimy się i bez nich. Skoro padł jednak temat z serii „pobożne życzenia użytkowników portalu”, to padły sugestie i… pobożne życzenia właśnie, normalne. I nic z tych rzeczy, że w jakiejś opozycji do redakcji jestem, wręcz przeciwnie – szanuję i rozumiem, lecz nic ponad to; po prostu po prawie dwóch latach dość regularnej aktywności na portalu przywiązałem się do tutejszej społeczności, a do redakcji nie, bo ciężko stworzyć więź z wiecznie nieobecnymi. Proszę mi zatem nawet nie sugerować, że ktoś może tu, na portalu, czegoś, poza szeroko rozumianą kulturą wypowiedzi, wymagać, bo szlag mnie trafia jak czytam takie przemyślenia godne stachanowca.   Paradoksem jest, że tworząc portal, Nowa Fantastyka zyskała miłośników… portalu – to nie paradoks, po prostu takie czasu nastały; może warto w końcu to dostrzec.

Sorry, taki mamy klimat.

Ocho, otóż to, co napisał Adam :)

Sorry, taki mamy klimat.

LadyBlack 2014-01-23  19:10

No to pogadalim piknie:)

A bedzie, jak było: chcecie mieć czasopismo, to se kupujcie, to bedzie, a nie chcecie, to nie kupujcie – nie bedzie. 

Dodatkowej kasy ni ma i nie bedzie.

W głowach się poprzewracało od tych internetów! I otóż to nr 2. :)

Sorry, taki mamy klimat.

Mnie do stachanowca też daleko.   Ale fakt, zapominam jednak, że redakcja jest tak nieliczna. Z tego też powodu każda, nawet rozsądna, sugestia, może wydawać się ogromnym problemem. Cała zresztą ta dyskusja u mnie wywołuje raczej szersze refleksje, bo zmieniająca się  rzeczywistość nie jest wyłączniue problemem "NF".                

Tylko Jan_Janek zaczyna drugą część dyskusji pt "Co z czytającymi NF"? Zaraz pewnie pojawi się program społeczno– polityczno– internetowy. I marketing się na nas zemści.

Ja podam jeden przykład. 

Za sprawą filmu jest teraz głośno o Hobbicie. Hobbita widzimy też na okładce NF.

 

Co robi młody człowiek zainteresowany Hobbitem (nie ważne czy filmem, książką, czy jeszcze czymś innym)? Uruchamia komputer, odpala Google i wpisuje hasło "Hobbit", po czym na ekranie pojawia się lista stron o podanej tematyce.

 

To teraz proponuję ćwiczenie – wpisanie w googlach hasła "Hobbit" i znalezienie w wynikach wyszukiwania strony www.fantastyka.pl. Ja przejrzałem kilka stron wyników i nie znalazłem, a dalej już nie szukałem jak na typowego użytkownika googla przystało. Tak nie powinno być i to naprawdę można zmienić w miarę niewielkim nakładem, głównie pracy, a nie finansowym. Wystarczy jedynie ogarnąć podstawy SEO, czyli optymalizacji stron pod kątem wyszukiwarek internetowych.

 

Jak powinno być?

Na pierwszej stronie w wyszukiwarce powinien znaleźć się link do portalu, prowadzący do podstrony poświęconej Hobbitowi właśnie, a przy tak nośnym haśle najlepiej kilka linków do kilku podstron. Podstrona mogłaby być zajawką-skrótem artykułu z wersji drukowanej, zachęcającą do zakupu pisma.

 

Po co?

Aby zyskać nowych czytelników. Zwabić ich treścią, której poszukują, a nie liczyć na to, że przypadkiem zauważą okładkę pisma w kiosku.

 

Jak to zrobić?

Po pierwsze musi powstać taka podstrona, która w wynikach wyszukiwania będzie mogła się pokazać – czyli na temat i otagowana. Potem trzeba zadbać, aby ta strona uzyskała jak najwyższą pozycję na liście, a jest kilka czynników, które mają na to wpływ i nie tak trudno je ogarnąć.

– pierwszy z nich to ranking strony głównej. Fantastyka.pl ma PageRank 5, co jest bardziej niż przyzwoitym wynikiem, więc ten punkt można już właściwie odfajkować.

– Drugi, to sam adres podstrony. Coś w stylu "http://www.fantastyka.pl/10,56843852.html" to już tragedia. Powinno być "http://www.fantastyka.pl/hobbit-recenzja-filmu.html" albo coś w tym stylu (wyszukiwana fraza powinna znajdować się w adresie podstrony). Najlepiej, aby tytuł artykułu bądź opowiadania był częścią adresu podstrony. Tego rozwiązania nie widziałem na becie, a to bardzo źle.

– bardzo liczy się traffic, czyli liczba wejść na stronę, co przy portalowej społeczności i możliwości dyskusji w komentarzach nie powinno być problemem.

– liczy się też czas, na jaki odwiedzający pozostają na podstronie, a więc tekst powinien być ciekawy i niezbyt krótki.

– wreszcie sam tekst musi być oryginalny (wyszukiwarki same potrafią wyszukać w sieci duplikaty i ukarać kopię niższą pozycją w wynikach) i na temat (kluczowe słowa powinny się w nim pojawiać wielokrotnie). Akurat z tworzeniem treści portal literacki nie powinien mieć problemów. Rozumiem, że redaktorzy nie mają czasu, ale można i trzeba do tego wykorzystać treści tworzone przez portalową społeczność. Jest więcej sposobów, ale już te wystarczą.

 

To był tylko przykład "Hobbita", a przecież takich słów-kluczy jest bez liku. Nazwisko niemal każdego autora powieści fantastycznych mogłoby być w ten sposób wykorzystane. Tak samo tytuły tych powieści, filmów, seriali, nazwy gatunków i podgatunków. Pod hasłem steampunk, zaraz po wikipedii i republice.pl pojawia się portal gry-online. Tam w tym miejscu powinien być link do naszego portalu, choćby do nieoficjalnego konkursu na steampunkowe opowiadanie, jaki się odbył w zeszłym roku. Pozycjonowanie stron w przypadku portalu powinno być niezmiernie łatwe, bo NF NIE MA KONKURENCJI.

 

"recenzenci, którym wysyłamy egzemplarze pisma, nie piszą o nas w sieci" – pieprzyć ich. Dziś samemu trzeba być w sieci.

W zasadzie Jerzy wszystko wytłumaczył, choć wszystkiego powiedzieć nie mógł. Prawda jest taka, że redakcja zdaje sobie sprawę z potencjału strony – w ramach ciekawostki powiem, że na wspomnianym w tym wątku serwisie Hatak.pl jestem redaktorem i specalistą ds. sprzedaży, nie trzeba mi więc tłumaczyć, że strona internetowa może zarabiac, ani podpowiadac, jak to robić. Nie jestem natomiast informatykiem, nie potrafię projektować stron. Tyle więc, jeżeli chodzi o moje dobre chęci względem portalu. Mogę marudzić na stronę i podkreślać konieczność zmian, co robię bardzo głośno, mogę pomagać, rzucac pomysły i dzielić się doświadczeniem, ale jej nie zbuduję. Odnośnie zaś aktywności na portalu… Jerzy ma publicystykę, Michał waszą prozę – obaj mogą wyszukiwać autorów, co zwłaszcza Jerzemu poszerzyło grono współpracowników. A ja? Choćbym nie wiem, ile się tu naczytał, i tak potem będę musiał wrócić na swoje podwórko i przewalać tony zagranicznych opowiadań. O dobre teksty zagraniczne zaś coraz trudniej, otwarcie mówi się o kryzusie na rynku anglosaskim, czytania mam więc kilkukrotnie więcej, niż kiedyś. Młodymi pisarzami zajmuję się, gdy mogę. Konkurs na opowiadanie był ogromnym przedsięwięciem – jeszcze przez 3 miesiące po jego zakończeniu rozsyłałem recenzje tekstów, których w sumie wyszło spod mojej ręki ponad 200. Teraz zaś pracuję nad dwoma projektami dla "NF" – jeden ogłosimy w numerze marcowym, szczegóły drugiego niedługo pojawią się zaś na stronie Pyrkonu. Polecam zwłaszcza ten drugi, który powinien spodobać się adeptom pióra.  

A będzie jak było… A  kto tam wie, może stanie się cud, może Natalia Siwiec pojawi się na jakimś evencie z wydaniem Spacjalnym NF w ręku? Internetowe dyskusje, rozważania są tak płomienne i z reguły mało wnoszące, ale ta jest przynajmniej interesująca – podziwiam JeRzego za taki poziom szczerości… Szkoda, że tak rzadko można spotkać się z redakcją na żywo. Byłem na spotkaniu na Polconie w zeszłym roku, pisałem nawet tutaj "kosmiczną" relację. Ze spotkania, trwającego o wiele za krótko, wyszedłem pod wrażeniem. Czwórka  redaktorów opowiadających o tym co bedzie w następnych numerach, o zmianach, o  planach potrafiła świetnie to sprzedać, byli tak rozgadani, że zabrakło potem miejsca na ogólną dusksje, pytania z sali ;) Czułem, górnolotnie mówiąc, ich pasję i zaangażowanie i wtedy zostałem całkowicie  przez nich i pismo które reprezentują – kupiony. Tutaj, na Fejsbuku, mamy rąbek tego wrażenia, z dyskusji wynika, ze chcemy więcej, co jest, z braku środków, czasu, liczebności – ponad ich siły. Dlatego nie widzę nic złego w tym, żeby wyjść im  naprzeciw z inicjatywą – choćby, na początek zakładając ów wątek, żeby wiedzieć od czego zacząć taką "pracę u podstaw". Inicjatywa może być przecież skromniutka – mozna wziąć udział we wspomnianej ankiecie, albo samemu, jeśli się coś z NF przeczytałe, założyć wątek, by podyskutować nad jakimś opowiadaniem, niekoniecznie wszystkimi z numeru. 

Adam Scena tyle realna i bolesna, co mająca drugie dno. Owszem, najczęściej prymitywizm biznesowy. Czasami jednak wynika z czegoś innego. Wyobraź sobie jednak, że jesteś właścicielem firmy, w środku trwającego projektu musisz kupić usługę, zlecasz znalezienie ofert na jej wykonanie i pracownicy przynoszą ci kosmiczne kwoty na biurko. Z czystego lenistwa nie negocjują, tylko biorą co dostają – nie zalewałaby cię krew? Nie popychałbyś ich w podobny sposób?   LadyBlack ;)   malakh,   Skoro znasz branżę od strony realizacji sprzedaży, to chyba hipotetycznie mogę sobie interpretować, że po prostu pieniędzy na wynajęcie ludzi do robienia portalu nie ma i nie będzie, chyba, że sami je wyczarujecie? Bo – prawda jest taka – że za darmo zrobi pasjonat z dużą ilością wolnego czasu (ha… mój dzień trwa 10 do 14 godzin poza domem, a kiedyś psioczyłem, że trzeba wysiedzieć osiem na etacie, zabawny byłem… ) lub student. Pasjonata znaleźć za darmo – nie jest łatwo, student sam z siebie nie zrobi tego dobrze. I już. Sprawa tak prosta jak kasa. Wyżej nie podskoczysz. To może czas na projekt na kickstarterze "Robimy najlepszy w kraju portal literacko-fantastyczny, rzuć grosika"?   Niektóre rzeczy można taniej. Czy którys z użytkowników – oprócz nieobecnego brajta – ma przede wszystkim czas, potem podstawowe umiejętności htmlowo-cssowe, żeby poskładać z redakcyjnym grafikiem sympatyczne newslettery? Czy obecna wersja portalu umożliwia ich rozesłanie?   Czy rozważaliście sprzedaż w formie elektronicznej pojedynczych artykułów z numeru? NF to obszerny magazyn – ja go na przykład czytam bardzo na raty i z duzym opóźnieniem.   Może po prostu z tej dyskusji wyciągnąć te prostsze, a sympatyczne inicjatywy, po bożemu okreslić jaki skillset i zaangażowanie (orientacyjnie) są do nich potrzebne i zwyczajnie poprosić użytkowników o pracę ochotniczą?   Z posta JeRzego gorycz aż bije. To nie jest tak, że nie można uzyskac pomocy użytkowników portalu, nawet tych nie kupujących NF. To jest tak, że zapewne w wyniku rzeczy, o których publicznie za głośno nie można, macie fatalny kanał dystrybucji elektronicznej i brak zachęt do kupna pisma innych niż konkursy na recenzję lub ankietę. Jeżeli ankiety nie można po prostu kliknąć, na dzien dobry tracicie 90% początkowej zanęty do brania w niej udziału – łe, bo trzeba się wysilić… Kaplica. Homo Internetus przeciez zaraz pójdzie polajkować na fejsika :) Być może rzeczywiście nie możecie, w obecnej sytuacji lirycznej, jako Redakcja zrobić więcej. Dlaczego więc nie okeślić potrzeb, okreslić ich technicznie (to mogę podpowiedzieć na ogólnym poziomie nawet ja),  popatrzeć kogo do nich potrzebujecie, wybrac na start te tańsze, mniejsze, łatwiej realizowalne i… po prostu publicznie ogłosić, kto i do czego potrzebny? Małymi krokami?   Sethrael, być może trochę ostro, ale ma rację: mało was tu (pewnie dlatego, że was mało, a roboty dużo :) ), a sformułowanie Janka o wymaganiu powoduje tylko zwrotne żale. Możemy sobie ponarzekać, nie ma sprawy :) Ale skoro takie pytania padają w HP, to jakiś powód ich zadawania chyba jest?   Janek – poczuciem zobowiązania z tytułu werbalizowania pomysłów, przepraszam za słowo, ale g… zdziałasz. Dostaniesz więcej odmownych odpowiedzi niż możesz sobie zamarzyć. Padło pytanie o przyczyny, pomysły, pojawiło się dużo tekstu, nastąpił etap burzy mózgów. Skoro ludzie dają głos, to uczynili pierwszy krok w zaangażowanie, dobrowolne i bez żadnych wymagań. Albo ten wsad posegregować, uporządkować, coś z nim dalej zrobić, albo można pitolić do przyszłego roku "co by tu jeszcze…" ;)  

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

---> Psycho. To ma jeszcze trzecie dno. Szef, który nie umie rozpoznać, kto pracuje i myśli, a kto udaje, że to robi, jest d..ą wołową, nie biznesmenem. Ale to jego własna wina i strata…  Ja natomiast nie popychałbym. Powtórka – adieu Fruziu. Tyle w sprawie nygusów i kanciarzy.   Chcę dodać jedno do tej "książki życzeń i zażaleń". Inicjatywa trzech osób, polegająca na zbieraniu tekstów w celu utworzenia z nich zbioru opowiadań, które będą w wiadomym celu prezentowane w wydawnictwach, jest, moim zdaniem, świadectwem i determinacji "zróbmy coś, do cholery!", i niewiary w możliwość efektywnej współpracy z redakcją i wydawcą NF. Powinno to być, wydaje mi się, z jednej strony potężnym "zachęcaczem", by rzeczona współpraca zaczęła istnieć, z drugiej zaś – ostrzeżeniem… Tak trudno wyobrazić sobie, jak będzie wyglądał portal ze samymi rafałami wielocyfrowcami, NomadamiPL, że przypomnę "postaci historyczne"?  {  :-)  }

Tak, i wydaje mi się, że może to do tego zmierzać. Nie jestem pewna, ale mam wrażenie, że istnieje tu pewna tendencja (jestem tu trochę ponad rok, więc też moje obserwacje nie są pełne) że sporo autorów, po wykorzystaniu portalu jako swoistego warsztatu literacko go opuszcza, próbując zaistnieć już gdzie indziej. To temat na inny wątek, ale taką ostatnio miałam refleksję.

Mam też wrażenie, że mój poprzedni komentarz jest gramatycznie podejrzany, co świadczy o tym, że czas spać. :)

Co do adieu, zgadzam się – ale ale… wymieniałeś ludzi w środku zadania? W obszarze, gdzie doszkolenie nowego człowieka trwa kwartał?:) To jest dopiero ciemna dupa, z jednej strony wdrożony, ale do wywalenia, z drugiej potężne opóźnienie z powodu wdrożenia kolejnego… :) I wtedy zaczyna się dobieranie zakresu tak, by szkodził pacan jak najmniej i czekanie na dogodny moment… Masakra.   Zbiorki namierzyłem chyba trzy: dwa w okolicach koika i zbieranie do kawki przez beryla i joseheim. Przyznaję, byłem zdziwiony, że oprócz "Transgenicznej", okraszonej recenzją dj Jajko, brak jakiegoś wsparcia ze strony NF, a właściwie wydawcy NF – w końcu, i to jest zabawne – utwory te powstały na portalu teoretycznie do wydawcy należącym… Chichot przespanej okazji ;) BArdziej jednak to chyba zachęca samych użytkowników do pracy nad swoimi tekstami – no bo przecież druk, ktoś to sprzedaje, furda, że ilość niewielka – JEST! :) I chyba niezłe jest (po dwóch opowiadaniach Transgeniczna nadal mi się podoba ;) ) Nie patrzę na to jako na ostrzeżenie. Raczej jako na wskazówkę, że ta społeczność jest na tyle świadoma, że potrafi samozorganizować inicjatywę doprowadzoną do finału. Są, chcą, nic, tylko użyć tej chęci we wspólnym z redakcyjnym zamiarem celu. Ale może trzeba przejść to morze frustracji, żeby łupnąć macką w biurko i wybełkotać Azddtfhr*!         *Dość! Od dziś robimy to tak…!

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

ocha – a to już jest właśnie ostrzeżenie. Szklany sufit? To idą tam, gdzie go nie ma, lub wydaje im się, że go nie ma.

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Podoba mi się komentarz Jana Janka, jak to dostał laur za recenzję i poczuł się zobowiązany. Proponuję, by nagordzić tak wszystkich piszących teksty na portalu, bo z dyskusji i nie tylko wynika niezbicie, że więcej osób pisuje niż czytuje.

Ocha: Twoje spostrzeżenie jest trafne. To po prostu kwestia oczekiwań. Napiszę do bólu szczerze: przyszłam tu, bo lubię pisać i chcę to robić lepiej. Chcę, czytając i pisząc coraz to nowe rzeczy, doskonalić warsztat. Niestety, mam takie wrazenie, że gazeta nie jest mi do tego niezbędna. Przepraszam Redaktorów, doceniam Ich ciężką pracę, ale takie mam odczucia. Pewnie dostanę jakiegoś bana za takie postawienie sprawy. :(

Są lepsze sposoby, gwidonie, na osiągnięcie podobnego efektu. Internety już dawno je opracowały ;)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

PsychoFish – chodzi o to, że portal, w takiej wersji w jakiej jest teraz, jako warsztat sprawdza się świetnie. Można nauczyć się naprawdę dużo. Ale dla osób, które z pisaniem chcą jakkolwiek wiązać swoją przyszłość, to po pewnym czasie może nie wystarczać. Tu są chociażby anonimowi. Tu piszą opowiadania, lepsze lub gorsze, jak im się uda, to dostaną piórko i parę osób więcej przeczyta. Więc – myślę – mogą próbować publikować chociażby w e-zinach, a tutaj dawać teksty takie, którym tam się nie udało lub te, które już tam jakiś czas temu opublikowali. Nawet ja mam takie myśli, że po co mam pisać tekst na sto tysięcy znaków i go tu publikować. Przeczyta go kilkanaście osób, części się spodoba, części nie, przez tydzień sobie poczytam komentarze, a potem przepadnie na wieki wieków amen. A co dopiero autorzy z jakimś tam dorobkiem lub większymi w tym kierunku ambicjami…

I znowu jutro przez Was będę niewyspana i moje dziecko spóźni się do przedszkola. :)

Ocha, o tym pisałem – uderza brak promocji na portalu, fejsiku, twiciaku i ciul wie jeszcze czym wyróżnionych opowiadań. Kwestia po części techniczna, po części administracyjno-moderatorska. Ranga piórka jest tylko… wewnątrzportalowa. A drukiem na tym innym portalu gwidon się pochwalił i tu, a niezłe to było opowiadanie :)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Tak Psycho, oczywiście. Dobrym przykładem bedzie historia SFFiH. Tam też czytelnicy się udzielali, i to mocno, tylko nie każdy wiedział o czym pisze. Za to cudownie wspierali swoich znajomych. NF to nie SuperEkspres, inni odbiorcy.

"więcej osób pisuje niż czytuje" – tego nie wiemy, co najwyżej można stwierdzić, że osoby piszące są na portalu aktywne. Ile czyta, a nie zostawia po sobie śladu, może nawet się nie loguje – nie wiemy. Jednak tę wiedzę łatwo może zdobyć Redakcja. Wystarczy wykorzystać narzędzie w stylu Google Analytics, aby na bieżąco móc śledzić (w czasie rzeczywistym) ile osób wchodzi na portal, które dokładnie strony odwiedzają, skąd na nie trafili, ile czasu na portalu spędzają, ba, nawet w jakiej dokładnie części kraju się znajdują.

Kiedy tak czytam, to myślę, że wydzielenie biblioteki może naprawdę zasadniczo podnieść wartość portalu dla piszących. I zrobienie do tego jakiegoś sensownego profilu autora, żeby oprócz nicku było miejsce na imię i nazwisko.

Unfallu, uściślę, pisuje niż czytuje papierową NF.

gwidon – zgoda, ale pióko nadaje przecież, na końcu, po ocenie nominowanych tekstów – redaktor NF? Albo ja tego systemu nie zrozumiałem i piórko jest automatyczne? Więc przykład SFFiH jest… nie pasujący?

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

A co ma do tego piórko?

Pisałem o braku promocji wyróżnionych opowiadań, miałem na myśłi te "opiórkowane".  Umieściłeś swój komentarz pod tą wypowiedzią, zrozumiałem, że jej dotyczy?

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Chyba, że odnosiłeś się do sposobów Internetów… Tu miałem na myśli: zapewnienie zaangażowania z chęcią pomocy w realizacji zadań, na które redakcja nie ma zasobów.

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Hehehe! SFFiH contra NF:) Póki istniały obok siebie, nie dało się nie zauważyć, że NF to było to "ambitne czasopismo", a  SFFiH to "czasopismo dla  ludu" ;)  Moim zdaniem niesłusznie, przyjemnie było mieć te dwa czasopisma, by po przeczytaniu NF móc sobie bez zadęcia poczytać radosny SFFiH. Bardzo żałuję, że go nie ma.  Ale to dobry przykład na pokazanie dwóch skrajności: NF– pełny dystans do czytelników, "ę, ą" nie do przeskoczenia i z drugiej strony SFFiH– kumpelstwo i kumoterstwo, ale za to atmosfera taka, że tylko pozazdrościć:)  Siedząć od lat na forum NF, jeszcze za czasów, gdy było "akceptowane towarzysko", zazdrościłam tym z forum SFFiH kontaktu z redakcją i z autorami.  Wypośrodkowanie tych dwóch stylów dałoby, moim zdaniem, dobry efekt. Zreszta powyżej padło już kilka bardzo sensownych propozycji, to nie będę powtarzać.  Ale oczywiście nie stanie się nic. To nie będzie pierwszy raz, kiedy NF straci potencjalnych dobrych autorów, nie wykorzysta naturalnych zasobów, które wykarmiła na własnej piersi. Ja już to widziałam. I pewnie zobaczę znowu.

Czytam, czytam i chyba czas już się wypowiedzieć. Mój głos będzie głosem ludu :) Mam 30 lat więc teoretycznie nie należę do pokolenia nie pamiętającego czasów bez Internetu. A jednak nie czytam NF, choć kilka numerów w życiu przeglądnęłam. Dlaczego nie czytam? Bo gust redaktorów nie pokrywa się z moim. Teraz już wiem dlaczego – jeśli jedna osoba jest odpowiedzialna za dobór tekstów, to będzie wybierać zawsze choć odrobinę pod siebie. Nawet jeśli za cel postawi sobie różnorodność. I nie chodzi tu o osobiste wycieczki do mc – każdy tak ma! Portal lubię za ludzi, ale również za tę różnorodność – gustów, stylów, tematów i punktów widzenia. Ale ocha napisała prawdę – wyszlifowałam się tu, dostałam piórko, ale wciąż tak samo odbijam się od redakcji NF. Wciąż bywam na portalu codziennie, ale nie wrzucam od jakiegoś czasu nic, ponieważ próbuję się najpierw przebić tam, gdzie te teksty zauważy KTOŚ. Gdyby redekcja NF pojawaiał się pod tekstami częściej…  I wiem, mało was. Ale, na Welesa, jesteście NF! Redakcja wielka i potężna, wielbiona przez nas, maluczkich, a tak odległa! A my tu za wami tęsknimy :)   Ech… dostanę bana za ten wpis :) Ale pozwoliłam sobie na niego, bo chętnie pomogę społeczności, z którą czuję się związana. Jeśłi to wymaga pomocy pismu, jestem za. Jakoś.

https://www.martakrajewska.eu

Co wy z tym banem… Beryl przecież żartuje ;)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Mnie specjalnie nie dziwi, że ludzie są bardziej skłonni komentować opowiadanie rzucone bezpośrednio na portal przez autora niż to zamieszczone w piśmie. W pierwszym przypadku swoje uwagi i opinie kieruje się do autora i może wywiązać się jakaś dyskusja, wymiana poglądów i zawsze się coś z tego wyniesie. Zawsze jest jakaś reakcja. Natomiast w drugim przypadku jest to trochę jak rzucanie grochem o ścianę :)

Dla autora to też cenne, że ma komentarze od razu, może podyskutować, przemyśleć.

https://www.martakrajewska.eu

krajemar, BRavincjusz – to prawda. Ale jeśli magazyn uwzględnia naprawdę przyzwoity poziom literacki, ma pełnić funkcję opiniotwórczą – to druk tam powinien być chyba ukoronowaniem pracy nad tekstem. Jeżeli zaś przejście od pisania na portal do druku jest niewielkie/znikome – ludzie się zniechęcają. JeRzy przecież do publicystyki już wyjął bodajże dwie osoby z portalu, tylko jakoś nie jest to ładnie nagłośnione.

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Fiszu – z założenia tak samo miało być również z opowiadaniami. I odkąd rozpoczęła się "era JeRzego" widzę znów jakiś ruch w tę stronę. Już chyba z edwa lub trzy srebrne piórka się pojawiły. I za to chwalę bardzo.

https://www.martakrajewska.eu

Dużo żeśmy powiedzieli, wylała się czara goryczy z jednej i z drugiej strony, a jak wiadomo, gorycz to słaby budulec… No nic. Pojedźmy dalej. Zastanawiam się, jak to było trochę wcześniej na portalu, kiedy ruszał, czy obserwowna  była wtedy większa aktywność redaktorów NF?  Ktoś wspomniał  z żalem o jakichś Eliminacjach… Wiem, że w pewnym momencie pojawił się numer NF z tekstami autorów z portalu (ale o ile dobrze myślę – nie były to teksty z portalu, tylko teksty debiutanckie, wyselekcjonowanych portalowych  autorów, jeśli się mylę, niech ktoś mnie poprawi).  Czy taki mimo wszystko ukłon redakcji  w stronę społeczności coś zdziałał, zwiększył jej zainteresowanie pismem? Pewnie nie, bo ci co się nie dostali może się obrazili ;).  Ostatnimi czasy, srebrne piórka dla syf.a i AlexFagus udowadniają, że mimo niewielkiej obecności zaczytanego redaktora działu literatury polskiej, nie wolno mówić o braku zaangażowania, nawet jeśli użytkownicy uważają, że jest znikome.  Coś się dzieje, ale tylko nieliczni będą wybrańcami -amen. Co zatem robić, by stać się wybrańcem? Zaintrygował mnie wpis  krajemar o gustach, w tym o guscie redaktora odpowiedzialnego za dobór opowiadań. Pamiętam, jak w ogłoszeniu wyników na recenzję czasopismo, tez padła taka uwaga – "niełatwo wstrzelić się w oczekiwania i  gusta _mc_".  Nawet przy ocenach recenzji padły takie słowa! Jej!  Ja chyba trafiłem w gusta połówką mojej prześmiewczej recenzji numeru NF, przybierającą formę reklamy … majtek, taki ze mnie żartowniś (notabene pod tą  recenzją miałem  zero komentarzy, widocznie mój tzw. luz,  został potraktowany jako przykład niekontrolowanego szaleństwa – otóż, kontrolowałem się i to z zimną krwią, drodzy użytkownicy ;). No dobrze – czyli jakich tekstów szuka redaktor? Oryginalnych? Wydumanych? Zaangażowanych? Nie wierzę, że gdyby trafił się tekst mimo wszystko rozrywkowy, na dużym poziomie (coś jak "Noteka 2015" Lewandowskiego?), zostałby odrzucony, bo nie pasuje do – jeśli taka istnieje – programowej linii pisma.  Nie wiem, dlaczego użytkownicy piszący, mający chętkę, mający marzenie o ukazaniu się ich tekstu w piśmie, programowo nie czytają NF – bo nie trafia w ich gusta… Wydaje mi się, ze ten kto pragnie się znaleźć w piśmie, po prostu powinien je czytać. Czy po to by zdobyć wiedzę o guście redaktora i próbować pisać pod gust? Może _mc_ powinien napisać tu na stronie poradnik – "jak napisać opowiadanie, by trafić w mój gust", żeby wszyscy poczuli wiatr w żaglach? Wiem, ironizuję :) Będę prawił teraz komunały, że nie wolno się poddawać, że trzeba być odważnym (jak ja, pisząc kryptoreklamę majtek), że trzeba dużo czytać – "NF", teksty piórkowe, teksty srebrnopiórkowe, literaturę rozrywkową i ambitną, dobre filmy fantastyczne i nie fantastyczne. Trzeba to robić, żeby wpaść na jakiś pomysł, niech będzie że oryginalny i najlepiej jak się czymś zaskoczy, a zaskakując niekoniecznie trzeba trafić w gusta, ale ktoś kto zaskoczy trafiając w te gusta czy nie, zostaje w pamięci – jak Marcin Podolec ze wstrząsającą prostotą pomysłu na zwycięski tekst. Albo jak Finkla samym tytułem piórkowego opowiadania. Podziwiam niektórych autorów z portalu – Finklę, Unfalla, bemik i innych i mam nadzieję, że ich mrówcza praca – wrzucanie każdorazowo ciekawych tekstów, których zalety i braki przy uzasadnianiu werdyktów uczciwie punktuje _mc_  – doprowadzi w końcu autorów do debiutu w piśmie. Które powinni czytać, albo żeby trafić w gusta redaktora, albo i nie trafić – tylko twórczo wywinąć kota ogonem, przemielić ów gust, tak żeby redaktor spadł z krzesła podczas lektury, uderzył się w głowę albo mocno w pupę i zrozumiał, że ów jego – nabierający legendarnych rozmiarów gust –  jest Darthem Vaderem literackich wyrobników, Mordorem piśmiennych niziołków, im wszystkim nie pozostaje nic innego jak zebrać się w drużynę i ruszyć na podbój i na pohybel  Gustowi! Z  niesionym w owłosionych i nie owłosionych rękach transparentnym transparentem – "My Cię jeszcze zdegustujemy!" Ufff, ale pojechałem… Wybaczcie :)

:):) Janku, może źle to wyraziłem: ta praca, o której piszesz, ci wybrańcy trafiający do druku – super. Ale ta rzecz w ogóle nie jest NAGŁOŚNIONA :) Nie ma, wiesz, tych z amerykańskiego snu, co to od portalowego wyrobnika wleźli na stopień wydrukowanego autora – pobudzających wyobraźnię reszty tej części świata ;)   A to tylko jedna z obserwacji. Reszta wypisana wyżej. Na moje, powtórzę, przejrzeć, pomyśleć, okreslić zapotrzebowanie na – brzydko to brzmi, wiem – "zasoby", poszukać wolontariuszy jeżeli są potrzebni i rozprawiać się z tematami, jeden po drugim… :)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

O moim debiucie publicystycznym redakcja pisała na Fejsbuku i na moim przykładzie zachęcała do twórczej aktywności. Ale o debiucie prozatorskim  Prokris – dla wielu chyba bardziej istotnym, gdzieś wydaje mi się  tylko mc tutaj wspomniał i ciekawe kto tak naprawdę o tym wie? O tym, że  jednak się kręci.

W najnowszym numerze NF mc wspomniał, że autorką jednego z tekstów jest użytkowniczka forum, ale nie mam pojęcia, o kogo chodziło. Może gdyby tak podać nick czy coś, to łatwiej by było odczuć jakieś bardziej namacalne połączenie PISMO-PORTAL? ;) No, chyba że autorzy życzą sobie nie wspominać o ich forumowej twórczości, wtedy jest to już inna sprawa.

Z tego, co zostało w tym wątku napisane wynika, że większość dyskutantów uważa, iż Redakcja powinna zainwestować w rozwój portalu od strony technicznej, a także poświęcić więcej czasu na kontakt z użytkownikami. Jednocześnie część dyskutujących przyznaje wprost, że papierowej "Nowej Fantastyki" nie kupuje i nie czyta, bo ich to nie interesuje. Czy można zatem rozumieć, że jeżeli Redakcja zrobi to, czego użytkownicy się domagają, czyli wyda pieniążki na informatyka i zatrudni ekstra osobę do rozmawiania z użytkownikami 20 godzin na dobę, to osoby domagające się zmian zaczną kupować regularnie wersję papierową? I ile tych osób będzie? 30? 50? 100? Budowanie społeczności wokół tytułu to ładne hasło, tyle że przykład nieistniejącego już pisma "SFFiH" pokazał już dawno temu, że to niewiele daje. Potwierdziła to kilka miesięcy temu Fabryka Słów, zamykając ostatecznie forum SFFiH, bo najprawdopodobniej zyski z działalności forum nie pokrywały kosztów jego utrzmania. Czyli już dwa eksperymenty pokazały, że społeczność internetowa nie ma, lub ma zbyt mały wpływ na sprzedaż publikacji papierowych. Wypowiedzi w tym wątku to potwierdzają. Jeżeli można mówić o czymś takim, jak misja jakiegokolwiek wydawnictwa, to powinno nią być wydawanie dobrego pisma/książek. Społeczność, która nie kupuje i nie czyta tego pisma, w żaden sposób nie pomaga w realizacji tej misji. Jak kilka osób wcześniej przyznało, nawet nie wiedzą oni, co w tym piśmie jest. Nie są zatem w stanie pomóc Redakcji nawet w zebraniu informacji, czy pismo się podoba, czy nie, bo nie znają jego treści. Próba zachęcania do kupowania papierowej wersji "NF" użytkowników tego portalu to jak wejść do cukierni i zaproponować jej pracownikom kupno ciastek. Może nawet te ciastka i lepsze, ale ci pracownicy już tak się tych swoich najedli, że więcej po prostu nie chcą. Niezależnie od tego, co tu się mówi, "Nowa Fantastyka" ukazuje się nadal i ktoś ją jednak kupuje. Jeżeli nie są to użytkownicy tego portalu, to kim są czytelnicy wersji papierowej? Warto byłoby to ustalić i zadbać przede wszystkim o to, by ich nie tracić. LadyBlack napisała: "To nie będzie pierwszy raz, kiedy NF straci potencjalnych dobrych autorów (…)" Ci potencjalnie dobrzy autorzy bardzo dobrze wiedzą, jak wysłać swój tekst na e-mail redakcyjny. Radzili sobie z tym wiele lat przed powstaniem tego portalu czy forum NF. W zakładce "Redakcja" można przeczytać: "W "Nowej Fantastyce" debiutowali m.in.: Andrzej Sapkowski i Jacek Dukaj." Dało się? No pewnie.

Observer – najpierw rozdzieliłeś portal i pismo jako dwa odrębne byty, a potem zacząłeś wykazywać, że inwestowanie w portal mija się z celem, bo nie pomoże w sprzedaży pisma. Tak, portal jako zupełnie oddzielny byt jest redakcji nieprzydatny. Ale my przecież właśnie dyskutujemy o tym, aby te powiązania odbudować i oba byty w jakimś stopniu zintegrować i tylko temu miałaby służyć ewentualna inwestycja w portal.

 

My tu wszyscy wiemy, czym jest NF, ale jak chcesz zachęcić do kupna pisma tych, którzy nie wiedzą, albo o NF zapomnieli? Reklama w TV i radiu odpada, jeśli środki są skąpe. Można oczywiście czekać, aż ten i ów zauwarzy przez przypadek okładkę pisma w jakimś sklepiku, wśród innych okładek bijących po oczach intensywnymi barwami.

 

Chcemy czy nie, internet stał się chyba największym źródłem informacji dla przeciętnego człowieka. Jeśli coś w internecie nie jest prezentowane, to w dzisiejszych czasach pozostaje niemal niezauważone. A przecież podstawową sprawą przy sprzedaży czegokolwiek jest to, aby produkt został przez potencjalnego nabywcę zauważony.

 

Ten portal ma w tym zakresie ogromny potencjał, bo produkuje (redakcja i społeczność) ogromne ilości treści. Tematyka portalu jest w stanie wygenerować ogromną liczbę słów-kluczy, a przypisane im treści spowoduje, że w zadanej tematyce linki do portalu NF pojawią się w wynikach wyszukiwania Google (i innych). Ci, którzy szukają w internecie konkretnych treści trafią na ten portal. Część z nich zadowolą treści prezentowane tutaj, a część, zachęcona, może sięgnie po pismo. Tak czy owak logo NF kodowałoby się w umysłach tych, którzy treści z okolic fantastyki w internecie poszukują.

 

"recenzenci, którym wysyłamy egzemplarze pisma, nie piszą o nas w sieci" – po co NF ci recenzenci, gdy sama mogłaby być odpowiednio prezentowana w sieci.

 

Zarzucasz portalowej społeczności, że chciałaby wykorzystać redakcję do odnowienia portalu, nie oferując nic w zamian. A moim zdaniem wiele głosów w tym wątku świadczy o tym, że ta społeczność chętnie dałaby się wykorzystać redakcji do tego, aby podnieść sprzedaż pisma.

Zastanawiam się, jak to było trochę wcześniej na portalu, kiedy ruszał, czy obserwowna  była wtedy większa aktywność redaktorów NF?

Było fajnie ;-) Pamiętam, że kiedy zaczynałam czytać to forum, Jakub komentował prawie każde opowiadanie, zaczęła się Wakacyjna Strefa Zabawowa, były spotkania z Redakcją w Paradox Cafe (nie byłam, ale zanotowałam ;), było wyławianie talentów do NF przez samego Macieja Parowskiego (sporo osób krytykowało wtedy wybranie autora "Ludzi Godziny Czwartej", ale mnie tam się podobało, do tej pory pamiętam ten tekst :P). To forum zachęciło mnie też do kupowania pisma – wtedy jeszcze głównie dla opowiadań. Potem zaczęły się schody, bo napłynęło sporo nowych użytkowników zwabionych reklamą i redakcja chyba trochę się przeraziła ;-) Ale domyślam się, że tamte akcje na sprzedaż pisma raczej się nie przełożyły, bo gdyby było przeciwnie, to pewnie tamta sytuacja trwałaby do tej pory, a Redakcja zatrudniłaby Lożę na etat :)   Pewnie nie, bo ci co się nie dostali może się obrazili ;).

Ej no, ja się nie dostałam a ciągle tu jestem ;-) Ale o Eliminacjach to temat na jeszcze dłuższego posta niż ten, a w sumie niewiele do dyskusji wniesie. Co do samego pisma – no fakt, kto je czyta i czego tam szuka? Bo ja powiem szczerze, że obecnie dla mnie NF przejęła rolę, którą kiedyś spełniał "Film" – czyli z niej dowiaduję się, co tam panie w (pop)kulturze się dzieje. Bo w tej chwili po prostu nie ma innego takiego pisma okołokulturalnego, trochę opiniotwórczego, trochę rozrywkowego. Obecnie wolę poczytać publicystykę i przede wszystkim recenzje (o niektórych książkach dowiedziałam się tylko z pisma, bo internet rządzi się bezlitosnymi prawami pt. pozycjonowanie itd.) niż opowiadania, w których coraz rzadziej znajduję to, czego szukam. Z drugiej strony nie ma też prawie innych pism drukujących opowiadania, więc siłą rzeczy do pisarzy przede wszystkim NF uderza. Problem w tym, że pisarze nie są grupą marketingowo szczególnie atrakcyjną – i tu zaczyna się dylemat. No i znowu się rozpisałam, a muszę lecieć. Dlatego urwę w tym dramatycznym momencie ;-) Pa!

Unfall napisał:

"zacząłeś wykazywać, że inwestowanie w portal mija się z celem, bo nie pomoże w sprzedaży pisma" Nie do końca. Inwestowanie w portal o takim charakterze, jaki ma on obecnie, najprawdopodobniej nie pomoże w sprzedaży pisma, nie wyklucza to jednak innej formy zarabiania na portalu, jeżeli np. dostęp do niego byłby płatny. Środkami uzyskanymi w ten sposób można by dofinansowywać pismo papierowe. Pytanie, czy użytkownicy byliby skłonni płacić za dostęp.   "My tu wszyscy wiemy, czym jest NF(…)" "(…) ta społeczność chętnie dałaby się wykorzystać redakcji do tego, aby podnieść sprzedaż pisma." Ta społeczność może to zrobić w każdej chwili idąc do kiosku i kupując pismo. Dlaczego sądzisz, że nowi użytkownicy będą kupować pismo, skoro starzy przyznają, że go nie kupują? Nowi użytkownicy, tak samo jak starzy, ograniczą się do wstawiania tu swoich tekstów i przeczytania paru innych. Na portalu jest w tej chwili 8066 zarejestrowanych użytkowników. Zajrzyj do wątku "Nowa Fantastyka 1/2014 – ankieta", policz ile osób zagłosowało, a następnie oblicz, jaki procent z 8066 ta liczba stanowi.

Trochę tematów się tu nawarstwiło, ale spróbuję to znowu podsumować. 1. Strona internetowa fantastyka.pl zawsze będzie innym bytem niż czasopismo "Nowa Fantastyka". Choćby dlatego, że czasopismo ukazuje się raz w miesiącu i liczy 80 stron treści wybranych i zredagowanych przez ekipę, a strona żyje z dnia na dzień i jest zapełniana non stop tekstami dziesiątków użytkowników, bez selekcji i redakcji. Ja patrzę na to trochę tak, że Internet to fast food, a czasopismo to slow food. Każde z nich ma swoje wady i zalety. Owszem, chcielibyśmy mieć pełnowymiarową redakcję internetową, aby na styku firmy i środowiska fanów stworzyć wspólnymi siłami nową jakość. Ale na razie jest to nierealne, bo na jej utrzymanie musiałoby zarobić czasopismo – przynajmniej na początku, zanim stałaby się samowystarczalna, czy nawet zaczęła wspierać finansowo papierowe wydanie. Moim marzeniem – takim w dalszej perspektywie – byłby podział ról: serwis oferowałby aktualności (newsy, recenzje, gorące tematy) i byłby centrum skupiającym społeczność, natomiast w czasopiśmie pojawiałyby się teksty, które nie podlegają tak szybkiej dezaktualizacji (opowiadania, artykuły, felietony, wywiady). 2. Jak to ktoś słusznie zauważył, dobry kontakt z fanami serwisu niekoniecznie pomaga sprzedaży. Przykładem może być SFFiH, którego forum żyje do tej pory, a ostatni numer sprzedał się w liczbie trzycyfrowej. Bardzo bym się ucieszył, gdyby użytkownicy tej strony kupowali "Nową Fantastykę" – traktując to choćby nawet jako formę wsparcia strony, której pismo jest gospodarzem, dobrowolny abonament czy wyraz wdzięczności / sympatii. Wiem jednak, że nie mogę na to jakoś specjalnie liczyć. 3. Rozumiem ludzi, którzy nie są zaangażowani emocjonalnie w kwestię dobrobytu "NF", traktują pismo czysto użytkowo, na zasadzie "ja płacę, ja wymagam", a problemy, z którymi boryka się redakcja nie są dla nich żadnym usprawiedliwieniem naszych potknięć. Ci ludzie mają do tego pełne prawo, a zadaniem redakcji jest dołożyć wszelkich starań, żeby dostarczony produkt stał na jak najwyższym poziomie. Mimo to, chciałbym, żeby wokół pisma istniała również społeczność, która czuje z nami jakąś głębszą więź. Społeczność przyjaciół pisma, a nie wyłącznie klientów. 4. Proste pytanie: jak często, gdy wrzucamy na Facebook informacje o tym, co pojawia się na łamach "Nowej Fantastyki", udostępniacie te informacje dalej? Jak często informujecie znajomych, że spodobało się Wam jakieś opowiadanie, że w numerze jest dobry artykuł czy felieton? Jak często publicznie dyskutujecie o zawartości pisma? Bardzo Was do tego zachęcam, bo nie wymaga to od Was dużego nakładu sił, a dla pisma jest wartościową promocją. Poczta pantoflowa to skarb, a cisza wokół pisma może nam tylko zaszkodzić. No bo skąd człowiek, który nie czyta "NF" może wiedzieć, że warto sięgnąć po pismo? Tylko od Was. Tak samo, jak rozmawiacie o książkach, filmach, serialach, komiksach, rozmawiajcie też o "Nowej Fantastyce". Na Facebooku, znajomych forach internetowych, w realu ze znajomymi – niech każdy numer będzie modnym i aktualnym tematem.

@observer Sądzę, że jesteś częściowo w błędzie. Ta społeczność nie ruszy tyłka do kiosku specjalnie po pismo, bo im nie po drodze. Ja nie mam czasu na odbijanie po drodze z roboty do jakiegoś kiosku, bo o tej godzinie kioski już dawno nieczynne i trzeba zasuwać do jakiejś galerii handlowej, co jest czystym marnotrawstwem mojego czasu. Sorry, ale twój argument zupełnie nie przystaje do dzisiejszych czasów. A jeżeli jest im po drodze na portal – to treści powinny być w łatwy sposób udostępniane za opłatą na portalu. Sądzę, że JeRzy dobrze podsumował metaforą fast-food/slow-food, ale brak wygodnej sprzedaży elektronicznej, dostępnej z poziomu konta w portalu, w żadnym wypadku NF nie pomaga, wręcz szkodzi. Ankieta, sądzę, też idzie słabo bo: 1) nieklikalna (wałkowana kilkakrotnie wyżej strona techniczna portalu) 2) spis treści i tytuły to nie są linki, prowadzące do podstron/pdfów z zajawkami artykułów, pod którymi jest wygodny przycisk KUP CAŁY TEKST. I – bez wychodzenia z portalu – można kupić artykuł z magazynu, przeczytać go i jednymm-dwoma kliknięciami wrócić do ankiety i wyrazić opinię. Naprawdę nie czytałeś tego co napisała Anet? Dziś trzeba treść podsunąć użytkownikowi pod nos, bo ma jej tyle do wyboru, że przestał się starać o jej zdobycie. Tak proste.

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

p.s. Nie mówiąc o klasycznych przyciskach pod tekstami "Polub na fejsiku/tłiciaczku/gogielkuplus". Nie ma przycisku, to po cholere pracowicie przeklejać link… za dużo czasu. :)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Obserwatorko (wybacz, ale dopiero teraz zorientowałem się, co do płci) – od tych ośmiu tysięcy użytkowników odejmij tych nieaktywnych i dopiero potem zacznij liczyć procenty. Na testowej becie zarejestrowało się 135 osób. Tych aktywnych na portalu będzie niewiele więcej i to ich określam mianem społeczności. Reszta to profile pozostałe po tych, którzy portal opuścili, zaglądających tu tylko po to, aby sobie poczytać, młodych ludzi, którzy przeświadczeni o swoich umiejętnościach zderzają się tutaj z krytyką i za chwilę, obrażeni, pójdą sobie w cholerę, itp. itd. Ci, którzy nigdy nie zadali sobie trudu pozostawienia komentarza pod przeczytanym opowiadaniem, nie zadadzą sobie trudu wzięcia udziału w ankiecie.

 

Czy gdy te aktywne sto kilkadziesiąt osób (albo najaktywniejsze kilkadziesiąt) kupi pismo, to wpłynie to znacząco na jego finanse? 

Ja postuluję jedynie zwabienie internautów na portal treścią, a tu zaprezentowanie im pisma i zaproponowanie zakupu. 

 

Panów redaktorów prosiłbym o nie branie w żadnym wypadku naszych wypowiedzi, jako wytykania potknięć czy niedociągnięć, a raczej o przejaw troski i chęć pomocy. Na tym portalu naprawdę jest wiele osób z głową na karku i umiejętnościami, które na korzyść wspólnej sprawy można wykorzystać. Rozumiem, że sytuacja z Brajtem i betą może zniechęcać, ale nie ze wszystkim tak to musi wyglądać. Może też znalazłoby się kilku zdolnych studentów, którym wpis w CV o bezpłatnych praktykach w NF by nie zaszkodził.

O to to, moja Anielciu.   Nie pochwalam nygusów, którym ciężko sto liter wystukać, ale wiem, że takich jest 99% – i czy się chce, czy nie… A podczas tworzenia tego poratalu ktokolwiek pomyślał o tym, o czym teraz dyskusja poszła? Techniczny i użytkowy aspekt odpowiada na to pytanie jednoznacznie, uważam. {Odszkodowanko? :-)  :-)  :-)  }

Żeby nie było jak w ludowym przysłowiu, że "krowa, która dużo ryczy, mało mleka daje" – właśnie wykupiłem roczną prenumeratę. Co prawda w formie elektronicznej (wygodniejsza, jeśli się mieszka poza krajem), ale zawsze. Jakoś przemęczę te smoki i krasnoludy ;)

Też wykupię przedłużenie prenumeraty. No z czegoś redakcja musi uciułać na zmiany na lepsze  :-)  :-)

Adamie, gdyby udało im się odszkodowanko, to pewnie byliby zadowoleni i mieli jak sfinansować przynajmniej część nowej odśłony :) Unfall wskazuje te kluczowe elementy. A tak, ja też zacząłem regularniej kupować NF odkąd jestem na portalu, jeżeli to ucieszy redakcję.   @JeRzy 4. Proste pytanie: (…) 

Zaznaczam: to nie jest próba wytykania błędów! Po prostu, zanim dostaniesz odpowiedzi na swoje pytania, spróbuj znaleźć odpowiedzi  (lub poprosić o to kogoś w wydawnictwie) na taki zestaw jeszcze prostszych pytań dodatkowych:   jak często, gdy wrzucamy na Facebook informacje o tym, co pojawia się na łamach "Nowej Fantastyki", udostępniacie te informacje dalej Wcale. Dlaczego mam polecać coś, czego nie przeczytałem?

Dlaczego w moment po informacji, te kilkadziesiąt sekund gdy jestem jeszcze zainteresowany tematem, nie mogę rozpocząć procesu czytania?   Jak często informujecie znajomych, że spodobało się Wam jakieś opowiadanie, że w numerze jest dobry artykuł czy felieton?

Podoba mi sie felieton lub artykuł, opowiadanie, cokolwiek co znalazłem w piśmie. Fizycznie, co ja mam udostępnić, jaki link? Do czego? I jak ci inni, idący po tym linku, mają dostać się do tej treści?   Jak często publicznie dyskutujecie o zawartości pisma? O czym mam dyskutować, skoro nie ma czego udostępnić? :) Mam skanować papierowe wydanie? :)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

PsychoFish napisał: "Ja nie mam czasu na odbijanie po drodze z roboty do jakiegoś kiosku, bo o tej godzinie kioski już dawno nieczynne i trzeba zasuwać do jakiejś galerii handlowej, co jest czystym marnotrawstwem mojego czasu." Myślałeś o prenumeracie?

Unfall napisał: "Reszta to profile pozostałe po tych, którzy portal opuścili, zaglądających tu tylko po to, aby sobie poczytać, młodych ludzi, którzy przeświadczeni o swoich umiejętnościach zderzają się tutaj z krytyką i za chwilę, obrażeni, pójdą sobie w cholerę," Właśnie. Oni tu byli. Nie było problemu z napływem nowych użytkowników, był problem z ich zatrzymaniem. A oni nie odeszli z powodu mankamentów technicznych strony, co wg PsychoFisha jest największym problemem, tylko – tak jak piszesz – dlatego, że okazało się, że nie są genialni. Bo po to tutaj przychodzą nowi użytkownicy – żeby ktoś okrzyknął ich wielkimi pisarzami. Gdyby tak się stało, to żadne mankamenty techniczne strony nie miałyby znaczenia. Dopóki ten portal będzie miał taki charakter, jaki ma, będzie przyciągał tych, którzy chcą pisać, a nie tych, którzy chcą czytać. A nawet jeśli przyjdzie im ochota, żeby coś przeczytać, to na pewno nie za pieniądze. Przecież tyle treści jest dostępnych za darmo w sieci, więc po co mają płacić za jakąś "Nową Fantastykę"? Jestem niestety pesymistyczna w tej kwestii. :( Portal musiałby mieć inny charakter, żeby przyciągnąć tych, którzy chcą czytać rzeczy wyselekcjonowane, o których pisze JeRzy.

@Jerzy – NF jest w tej chwili na rynku popularnych czasopism: – jedynym pismem drukujacym opowiadania – jedynym pismem o fantastyce – jedynym pismem o popkulturze a kto wie czy nie jedynym o kulturze szeroko rozumianej – jedynym pismem gdzie recenzje zajmuja taka ilosc stron i nie sa czystym pr-em Jestescie pismem dla milosnikow filmu, ktorych osierocil 'Film', dla milosnikow ksiazek, ktorych wkurzaja "Ksiazki", dla tych, co czytaja "Zwierza popkulturalnego". Tymczasem zachecajac nas do czytania odwolujecie sie glownie do… sentymentu i wyrzutow sumienia. Nie tedy droga. Mam nadzieje ze nikt nie potraktuje tego jako atak czy czepialstwo – lubie NF i to forum, przez ktore trafilam do pisma i ciagle wierze ze bedzie jeszcze lepiej :-)

@observer – nie, bo średnio raz-dwa razy do roku zmieniam adres przebywania.Dostawa treści inna niz elektroniczna nie wchodzi w rachubę. Pudło, prenumerata papierowa, jak dla mnie, jest do d… i nie działa :)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Jest trochę późno, więc jest nadzieja, że nikt z redakcji tego nie przeczyta. No bo patrzę sobie i widzę: Piotr Nesterowicz, Lucyna Grad, Marta Sobiecka, Sean McMullen, Jason Sanford, Keffy R.M.Kehrli, Marcin Podlewski, Grzegorz Irzyk, Przemysław Karbowski, Benjamin Roy Lambert, Alyx Dellamonica, Dawid W. Goldman, Peter Watts, Grzegorz Piórkowski, Przemysław Kopeć, Karol Nowacki, Leonid Kudriawcew, Jeff Nonn, Chen Quifan, Kamil Kowalczyk, Lena Szuster, Thomas Olde Heuvelt, Will McIntosh, Jack Skillingstead, to autorzy z ostatnich czterech miesięcy. Kurwa, kto to w ogóle jest? Kurwa, co oni napisali? Ok., Lucyna Grad to nasza Czarna Lucka, Marta Sobiecka to nasza Prokris. Jest jeszcze Watts. A reszta? Nie kojarzę, nie znam, nie pamiętam. Jakiś czas temu wyszedł Sezon Burz, niejakiego Andrzeja Sapkowskiego – pamiętam z jaką niecierpliwością czekałem na kolejnego Wiedźmina w Fantastyce. Czy ktoś z NF zapytał może pana Andrzeja czy nie zechciałby napisać czegoś do NF? Był też Felix W. Kres, Pilipiuk, Komuda, Piekara, Ziemiański, Pawlak, Brzezińska( piszę z pamięci), Dukaj, Robert E. Howard, Brian W. Aldiss, Lem, Ray Bradbury,. Roger Zelazny, Isaac Asimov, Frank Herbert, Ursula Le Guin. Gdzie oni są? Czasem mam wrażenie, że brak mi tej starej Fantastyki z nazwiskami, które coś mi mówiły. Malakh pisze, że o dobre teksty zagraniczne coraz trudniej. I niestety tu się z Nim zgodzę.

kurde, tab enter…   Observer – mankamenty techniczne są strzałem w stopę. Ale bez nich nie da się zrealziować dostawy i promocji tej wyselekcjonowanej treści w sieci – a to jest, wg mnie, jednym z głównych problemów, nie same technikalia strony. Niewykluczone, że masz rację co do przyczyn deaktywacji uzytkowników, ale do cholery, po to własnie pozycjonuje się i promuje odpowiednio magazyn w sieci, by ściagnąc tych klientów czy czytelników, na których redakcji zależy. A tego też nie ma. Tzw. "poziom kary" za próbę przeczytania czegokolwiek z NF w sieci jest bardzo wysoki, 99% potencjalnych nowych czytelników odpada prawdopodobnie własnie na tym. Selekcjonowana treść – ależ po to miała byc Biblioteka, po to klepię jak dureń o latwym dostepie w sieci nei dość, że do całego magazynu, to jeszcze do pojedynczych artykułów w nim! Dami ci młotek i dwa gwoździe, zbuduj mi tym funkcjonalny dom, w którym będzie mi dobrze. Sklecisz zapewne małą szopkę co najwyżej. A tu sytuacja jest podobna…   Dreammy ładnie podkresla unikalnośc NF. Tyle, że albo ta unikalnośc się nie sprzedaje, albo w ogóle nie jest sprzedawana.

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

@gwidon – masz trochę racji. Na twojej liście jest już chyba kilka trupów, ale to tylko ja i mój czarny humor :) Podejrzewam, że może finanse stają na przeszkodzie?

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

W ostatnim Wydaniu Specjalnym była opowieść Zelaznego o psie Kuby Rozpruwacza i czytało mi się na tyle dobrze, że mogę stwierdzić, że ten trup ma się wciąż dobrze.

Pytanie tylko, ile tekstów w jego trupiej  jeszcze jest na tyle kompletnych, by je opublikować :) Chociaż, jak patrzę na wydania z "Tolkienem" na okładce… to i z kilkadziesiąt lat można. :)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Obserwatorko – a czy ktoś zastanowił się, dlaczego na ten portal trafiają głównie ci, którzy chcą opublikować swoje opowiadanie, albo jedynie jakieś poczytać?

 

Przyczyna jest bardzo prosta.

Jeśli szukam w sieci miejsca do zamieszczenia własnego opowiadania, wpisuję w google"opowiadania, fantastyka" i wyskakuje mi natychmiast link do naszego portalu. To samo wpisuję, gdy szukam opowiadania do poczytania.

 

Jeśli natomiast jestem fanem jakiegoś filmu czy serialu i szukam dodatkowych informacji, jeśli szukam recenzji książki, opowiadań ulubionego autora, informacji o mitycznych stworzeniach, czy treści z ulubionego gatunku – wpisuję w wyszukiwarce dokładnie to, czego szukam. Ale wtedy nie trafiam na NF, bo takich treści (mimo, że są w piśmie i na portalu) z linkiem na NF w wynikach wyszukiwania nie znajdę. To o to mi chodzi.

Nawet po wpisaniu w googlach hasła "Parowski" albo "Rzymowski" nie pojawia się żaden link związany z NF. Tak nie powinno być, a w dodatku to można zmieniać sukcesywnie i stosunkowo niewielkim nakładem pracy.

Z tymi znanymi nazwiskami do bez przesady – ja czytam NF po to, by podpatrzeć wschodzące gwiazdy lub spróbować czegoś nieznanego i nowego. Dla celów marketingowych, żeby nazwisko było na okładce, można opowiadanie "tuza" zamieścić, ale jedno. Sezon Burz można kupić w każdej Żabce (!), po co komu Sapek w NF. Z tą "jedynością" NF też nie przesadzajmy. Oczywiście, w obrębie specjalizacji "fantastyka" tak, ale ja na przykład Lampę czasem czytam, objętość recek chyba nawet większa, zdaża się nawet recenzja czegość fantastycznego. A na półce "kultura" w Empiku siedzi też kilka innych rzeczy. Wyjątkowość leży przede wszystkim w % objętości jaki zajmują opowiadania i fantastycznej stricte tematyce. Ale już mówić że jedyne czasopismo o kulturze… Jakby tak skleić zakładkę "kultura" w Polityce z czterech tygodni w miesięcznik, to wyszłoby chyba więcej objętościowo, niż nie-opowiadaniowa część NF.

Ja na szybko: czytam temat, ale nie mam za bardzo kiedy odpowiedzieć. Coś więcej – napiszę pewnie po weekendzie.

@DeCave, te wyjątki podane przez Ciebie tylko potwierdzają regułę.  Nakład "Lampy", to… 1,5 tys. egzemplarzy, sprzedaż pewnie sporo mniejsza. Nikt też nie kupuje "Polityki" tylko dla wiadomości kulturalnych. A co do nazwisk, to naprawdę mnie zaskoczyliście. Akurat tekst Marty Sobieckiej nieszczególnie mi podszedł, ale tekst Lucyny Grad to wg mnie najlepszy tekst w ostatnim numerze. Informacje o tym, że to ludziki udzielające się na tej stronie powinny być podkreślane nawet jeśli nie w numerze (no bo w końcu nie mówimy o zachęcaniu do ruchu pismo-forum, tylko odwrotnie, poza tym na niektórych krytykantów informacja "Odkrycie z Forum Fantastyka.pl" działało jak płachta na byka), to na forum. Gdzieś powinny być wywalone, można byłoby chociażby założyć temat "Chwalimy się" jak na Weryfikatorium albo zrobić bannerek pod okładką pisma. Chyba że nieinformowanieo tym ma sprzyjać większej obiektywności recenzji ;-)

@PsychoFish:

"nie, bo średnio raz-dwa razy do roku zmieniam adres przebywania.Dostawa treści inna niz elektroniczna nie wchodzi w rachubę. Pudło, prenumerata papierowa, jak dla mnie, jest do d… i nie działa :)" A ten ładny PDF na cdp.pl nie wystarczy?

"Podoba mi sie felieton lub artykuł, opowiadanie, cokolwiek co znalazłem w piśmie. Fizycznie, co ja mam udostępnić, jaki link? Do czego? I jak ci inni, idący po tym linku, mają dostać się do tej treści?" Na przykład link do podanego wyżej cdp.pl?

@Unfall:

"jeśli szukam recenzji książki, opowiadań ulubionego autora, informacji o mitycznych stworzeniach, czy treści z ulubionego gatunku – wpisuję w wyszukiwarce dokładnie to, czego szukam. Ale wtedy nie trafiam na NF, bo takich treści (mimo, że są w piśmie i na portalu) z linkiem na NF w wynikach wyszukiwania nie znajdę." No i tutaj szczerze mówiąc nie bardzo wiem, co powiedzieć, bo eksperyment, który przed chwilą przeprowadziłam, tego nie potwierdził. Weszłam do działu "Publicystyka" i na liście artykułów znalazłam pierwszą lepszą recenzję. Było to "Lauren Beukes – Zoo City – Recenzja". Następnie w Google wpisałam "lauren beukes zoo city recenzja". I link http://www.fantastyka.pl/7,56843653.html wyrzuciło mi na szóstej pozycji. Dla zapytania "lauren beukes zoo city" pozycja była dziewiąta. Ale wyniki Google są spersonalizowane, więc mnie może zupełnie inaczej wyrzucać, niż innym.

"Tak nie powinno być, a w dodatku to można zmieniać sukcesywnie i stosunkowo niewielkim nakładem pracy." Ależ oczywiście, że można wiele drobnych rzeczy poprawić. Ja np. zaczęłabym od dodania w widocznym miejscu linku do wersji elektronicznej ostatnich numerów "Nowej Fantastyki" w PDF, żeby ktoś, kto chce kupić ją w wersji elektronicznej, nie był skazany na ekiosk. Natomiast większe zmiany w serwisie to już są koszty i jak na razie wydaje się, że nie ma kto ich ponieść. :(

Obserwatorko – wymagający z Ciebie dyskutant, ale podany przykład to dla mnie bardziej wyjątek potwierdzający regułę. Jedno jest pocieszające – roboty googla indeksują zawartość portalu, czyli administratorowi nie przyszło do głowy postawić zapory, a to już na plus.

 

Co można zrobić praktycznie bez nakładów finansowych, a jedynie drobnym nakładem pracy i wykorzystując portalową społeczność?

 

Pierwsze – trzeba zapytać administratora portalu (informatyka), czy jest szansa na to, aby w adresach URL podstron, obok uroczych i nieprzydatnych numerków mógł pojawiać się też tekst – tytuł artykułu, lub jeszcze lepiej fraza przypisana przez autora tekstu, albo choćby dopisana przez portalowych opiekunów z zielonymi nickami. Jeśli jest taka możliwość, to można już coś robić na starym portalu, bez większych inwestycji.

 

Następnym krokiem byłby research, mający na celu wyszukanie słów kluczy, które są często wgooglach wyszukiwane, a są dla NF wartościowe, bo pokrywają się z tematyką pisma, lub wręcz dotyczą zaplanowanych do publikacji artykułów.

 

Trzeci krok, to sukcesywne ogłaszanie konkursów dla portalowej społeczności, zarówno w publicystyce, jak i opowiadaniach, gdzie tematy będą dotyczyły wyselekcjonowanych wcześniej słów (albo nawet całych fraz) kluczowych. W ten sposób portalowa społeczność wyprodukuje treści, które po zaindeksowaniu pod interesującymi nas hasłami dadzą linki z googla na portal. Dla pewności można samemu "zaprosić" roboty indeksujące.

 

Ostatni krok – zadbać o to, aby odwiedzających portal nie ominęła oferta zakupu pisma. Trzeba ich próbować zainteresować treściami, jakie mogą znaleźć w drukowanej NF. Może jakiś Popup – użytkownicy portalu się nie obrażą, jeśli nie będzie im wyskakiwał przy każdym kliknięciu.

 

Wybaczcie, że się tak mądrzę, ale myślę, że naprawdę można by sporo uzyskać niezbyt dużym (wspólnym) nakładem pracy i praktycznie bez nakładów finansowych.

@Unfall pracujesz przy pozycjonowaniu? :)   @Dreammy ja nie tyle zaprzeczałem co tonowałem, bo ująłeś to skrajnie. No i grałem pod nutę częstej u mnie refleksji, że na dzisiejszym rynku kultury panuje przesyt treści: teoretycznie regularny czytelnik Polityki, przeciętny ale zainteresowany kulturą na miarę wolnego czasu, jaki posiada, o ile nie jest die-hard fantastą lub nie ma innych wyspecjalizowanych zainteresowań, potrzebę kuturalnego drogowskazu ma zapewnioną. Moja intuicja jest taka, że dziś popularność buduje się w mniejszym stopniu na contencie, ale na charyzmie i budowaniu społeczności + robieniu marketingowego hałasu. Oczywiście nie masz contentu, to nie masz nic, ale to tylko warunek wstępny. Wystarczy, bo idę w dygresję ;)

"@Unfall pracujesz przy pozycjonowaniu? :) " DeCave – Nie pracuję dla żadnej firmy, która oferuje pozycjonowanie jako usługę. W dodatku mam przykre doświadczenia z jedną z takich firm, dlatego wziąłem się za temat sam, w zakresie projektów, przy których pracuję (sklepy internetowe i strony firmowe).

"Jakiś czas temu wyszedł Sezon Burz, niejakiego Andrzeja Sapkowskiego – pamiętam z jaką niecierpliwością czekałem na kolejnego Wiedźmina w Fantastyce. Czy ktoś z NF zapytał może pana Andrzeja czy nie zechciałby napisać czegoś do NF?"   Na serio musisz zadawać to pytanie? Serio myślisz, że nie wpadło nam to do głowy?   Był też Felix W. Kres, Pilipiuk, Komuda, Piekara, Ziemiański, Pawlak, Brzezińska( piszę z pamięci), Dukaj, Robert E. Howard, Brian W. Aldiss, Lem, Ray Bradbury,. Roger Zelazny, Isaac Asimov, Frank Herbert, Ursula Le Guin. Gdzie oni są? Felix W. Kres zakończył karierę pisarską, Pilipiuk, Komuda, Piekara i Ziemiański są związani z Fabryką Słów, piszą dla nich książki, choc i nawet taki wydawca nie potrafi już namówić swoich autorów do pisania krótniej formy, stąd brak antologii. Jacek Dukaj napisał mi niedawno, że chyba kończy z pisaniem opowiadań, bo nie mieści się już w krótkiej formie. Howard, Aldiss, Lem, Bradbury, Asimov, Zelazny i Herbet nie żyją, więc trochę trudno nam wydębić od nich nowsze teksty, natomiast staresze zostały albo w całości opublikowane (Lem), albo tak przegrzebane, że nic ciekawego nie ostało. Przypadek Zelaznego to cud. Le Guin za to pisze od czasu do czasu, sporo też z jej tekstów nie ukazało się w Polsce – podczytuję regularnie, ale nie znalazłem niczego, co by się wyróżniało. A dla samego nazwiska nie publikuję.   Odnośnie zaś nowych nazwisk – "Nowa Fantastyka" to pismo, które ma pokazywac, co dzieje się w świecie fantastyki. Teraz, nie 40 lat temu. Zamiast drukować w kółko tych samych klasyków, warto chyba wybrać coś świeżego, dawać nowe teksty, iść z czasem, hę? Przynajmniej taka jest moja polityka i niespecjalnie mam zamiar ją zmieniać.   Choć klasyków absolutnie nie skreslam. Teraz na przykład przegrzebuję dorobek autora "Jestem legendą".

Howard, Aldiss, Lem, Bradbury, Asimov, Zelazny i Herbet nie żyją, więc trochę trudno nam wydębić od nich nowsze teksty – eee, narzekanie. Fantastyka nie takie rzeczy widziała ;-)

"Nowa Fantastyka" to pismo, które ma pokazywac, co dzieje się w świecie fantastyki." – no właśnie, mnie bardzo przypasował na przykład tekst nieznanego mi wcześniej Barrona – "pieśń o śmierci i śniegu". I właśnie zobaczyłem to nazwisko na okładce nowego Wydania Specjalnego – cieszy mnie to bardzo, jestem ciekaw czy autor ponownie zrobi na mnie wrażenie swą prozą, trzeba tylko jeszcze do jakiegoś kiosku podskoczyć :)

Obserwatorko: A ten ładny PDF na cdp.pl nie wystarczy? Oczywiście, z takich właśnie korzystam. Przecież pisałem, że tylko elektronicznie. A gdzie jest, się pytam, prenumerata elektroniczna? TYLKO elektroniczna? :)

 

"Podoba mi sie felieton lub artykuł, opowiadanie, cokolwiek co znalazłem w piśmie. Fizycznie, co ja mam udostępnić, jaki link? Do czego? I jak ci inni, idący po tym linku, mają dostać się do tej treści?"

Na przykład link do podanego wyżej cdp.pl?   Zdecydowanie nie. Dlaczego?

Dlatego, że chodzi o wskazanie _konkretnego_ artykułu/opowiadania/recenzji.  Na to właśnie zwracam uwagę: mało kto ma czas wertować czasopismo o 80 stronach, kiedy ktoś na fejsiiku zalajkuje pisząc o konkretnym tekście. W tej sytuacji konkretny tekst "o trzy kliki" stąd (rejestracja/logowanie za pomocą fejsika, potwierdzenie, zakup tekstu) robi dokładnie tę najlepszą robotę: chwyta czytelnika, który być może potem zaczyna się rozglądać za resztą.

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

"Czasem mam wrażenie, że brak mi tej starej Fantastyki z nazwiskami, które coś mi mówiły." Marcin dobrze wyraził to, co ja chciałem napisać, ale zwrócę uwagę na jeszcze jeden szczegół. Część wymienionych autorów – Sapkowski,  Dukaj, Kres, Komuda – debiutowała właśnie w "Fantastyce". Część autorów zagranicznych zaistniała w świadomości polskich czytelników dzięki "NF". Wcześniej byli nazwiskami, które nic nikomu nie mówiły albo mówiły cokolwiek tylko małej grupce fanów. Owszem, wielkie nazwiska przyciągają czytelników (chociaż, co warto podkreślić, nie tak wielu, jak by się mogło wydawać, za to często są absurdalnie kosztowne), ale taktyka inżyniera Mamonia, który lubi tylko piosenki, które już słyszał, to ślepa uliczka. Zawsze cieszę się, gdy znany autor chce opublikować u nas opowiadanie, ale równie mocno cieszę się, gdy na łamach pisma pojawiają się teksty twórców, których my możemy dla Was odkryć. Skoro w niektórych rzeczach (Internet, wersje mobilne, itp.) jesteśmy boleśnie zacofani, co już tutaj słusznie wypunktowano, przynajmniej na tym polu "Nowa Fantastyka" ma szansę być liderem.

@Unfall

To co piszesz, jest jak najbardziej słuszne, ale obejrzałam sobie dzisiaj tę Waszą nową stronę (betę) i myślę, że wszelkie wysiłki należy na niej skupiać. Nad tą obecną już nie warto siedzieć moim zdaniem.   @PsychoFish

Poddaję się. :) Przed chwilą postanowiłam sprawdzić, ile czasu zajmuje mi odszukanie przykładowo felietonu Kosika w jakimś numerze NF korzystając ze spisu treści i wyszukiwarki stron w Adobe Reader. Całość zabrała mi ok. 30 sekund. Załóżmy, że ktoś widzi NF po raz pierwszy i znalezienie spisu treści na trzeciej stronie pliku zajmie mu 30 sekund dłużej, więc niech będzie to 1 minuta. Jeżeli mówisz, że osoba mająca czas na siedzenie na "fejsiku" bądź na portalu NF, nie ma 1 minuty czasu na odszukanie konkretnego artykułu w pliku, oznacza to, że "generation gap" jest zbyt wielka, a szansa na to, że się zrozumiemy, zbyt mała. ;) Pozdrawiam serdecznie i już niczego więcej nie proponuję. :)

JeRzy, tak oczywiście, tak, jesteście liderem, dziś tu i teraz. Bo nie ma już SFFiH, w którym nowych autorów było jak drzew w lesie.

Obserwatorko – nie chodzi o to, żebyś sie poddawało, tylko żebyś przyjęła do wiadomości fakt, że mało komu chce się wykonać takie czynności jak Tobie. Są one nieintuicyjne dla osoób przyzywczajonych od maleńkości do posiadania wygodnie zaprojektowanych odniesień, stron etc. Trochę przekornie kontruję Twoje argumenty, bo mam wrażenie, że nie doceniasz sposobu, w jaki większość – nie wszyscy, ale większość – ludzi porusza się po sieci. Wciel się w lenia interneta, któremu ktoś na fejsiku podrzucił link do cdp.pl 1.) klikasz. Widzisz okładkę pisma, atarakcyjna, fajnie. Gdzie to sie czyta… Zaraz zaraz, trzeba zapłacić? A gdzi ejest jakieś preview? Nie ma? Olać. 2) a dobra, kupię… Na cdp.pl jest ok, bo można to zrobić bez logowania/rejestracji. Na e-kiosku jest tragedia: rejestracja, ściąganie dodatkowego narzędzia, z którego funkcji chcąc tylko przeczytać – nie skorzystam.   Jeżeli ktoś będzie na tyle zdeterminowany by kupić, to sobie z odnalezieneim felietonu poradzi (bo zainwestował już czas i złótówki, więc w głowie ma parcie na zrealizowanie celu, w jakim to uczynił). Rzecz w tym, że na momencie zakupu tracisz praktycznie wszystkich – bo mało wygodnie, nie zachęcająco, nie można podejrzeć pierwszych kilku linijek tekstu (bo akurat ten pdf jest tylko na portalu, z którgo akurat nie kupisz, bo przenosi cię do e-kiosku, gdzie… tracisz człowieka. :) )   Rozumiesz teraz? To może niezbyt pocieszające, ale 80% ludzi, nawet tych wykształconych, korzysta z sieci właśnei tak. Nawyki.

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Obserwatorko – gwoli sprostowania, na cdp.pl jest preview. Ale, kuźwa, niezauważalne w pierwszym kontakcie :)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Część autorów zagranicznych zaistniała w świadomości polskich czytelników dzięki "NF".   Gdy publikowałem pierwsze teksty Kena Liu, nikt w Polsce nie wiedział, kim on jest. Obecnie zgarnia nagrody jak chytra baba napoje Zbyszko.

@gwidon "Bo nie ma już SFFiH, w którym nowych autorów było jak drzew w lesie." A nie ma go ponieważ…?

No właśnie miałem podać prosty przykład Kena Liu, jako autora wypromowanego przez NF, czytanego, inspirującego innych twórców. 

Zgduję. A nie ma go ponieważ nie każdy chciał czytać nieznanych autorów?

Z moim czytelnictwem NF bywa różnie (za dużo książek do przeczytania), ale uważam, że recenzje były bardzo dobrym pomysłem, a ich popularność nie należy liczyć jedynie w ich ilości. Generowały również ruch w postaci komentarzy, co wg mnie było dobrym zjawiskiem i właśnie z tych komentarzy można było również sporo wywnioskować. Wreszcie działały w sposób, który nie jest widoczny na pierwszy rzut oka – na własnym przykładzie: czasu mam mało, więc muszę ostro selekcjonować, co czytam. Z pomocą przychodzą właśnie recenzje. Recenzji NF w sieci jest jak na lekarstwo, dlatego wcześniejsze numery kupowałem, gdy zostało mi coś polecone przez znajomych. Odkąd na portalu zaczęły ukazywać się recenzje, przeczytałem wszystkie i okazało się, że co miesiąc jestem w księgarni i mam każdy numer. Obecny system ocen jest może lepszy dla redakcji, ale dla mnie – jako czytelnika – niestety nie.

I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!

@ gwidon Zgduję. A nie ma go ponieważ nie każdy chciał czytać nieznanych autorów?   U nas sami nieznani. Oto przykłady tych, których publikowałem za swojej "kadencji": Peter S. Beagle, Peter Watts, Ian R. MacLeod, Jack Dann, Vernor Vinge, Paolo Bacigalupi, Christpher Moore, Joseph Delaney, C.M. Valente, Ian McDonald, Alastair Reynolds, Neal Stephenson, Mike Carey, Jeff VanderMeer, Lucius Shepard, Nancy Kress, Tad Williams, Cory Doctorow, Jay Lake, Pat Cadigan, Roger Zalazny.   W NF 3/2014 opublikujemy opowiadanie Charlesa Strossa, w NF 4/2014 Scotta Lyncha.   Ewidentnie, sami anonimowi autorzy.

Wiecie co jest dobre w tej dyskusji? I nawet w złośliwościach Gwidona? Że jest niedziela, a cała redakcja, sztuk trzy, bierze aktywny udział ;)   Nie mam jak doczytać styczniowej NF, ponieważ dziedziczka tronu ogarnia zajebistość grającego baranka i wymaga przy tym pewnej asysty – ale sam fakt tak żywej reakcji, zstąpienai do ludu, już cieszy. Jeden z postulatów realizuje się.   Janek, następny taki temat, przytrzymaj proszę na początek lutego ;) Żeby czachy ochłonęły i były gotowe do następnej debaty ;)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Swoją drogą – ilu z Was już zagłosowało w plebiscycie "Nagrody Czytelników NF 2013"? Wyniki głosowania są dla nas wskazówką, co się Wam najbardziej podobało w ubiegłym roku.

Ja nie głosowałam, bo nie czytałam, przepraszam :(

Przynoszę radość :)

To nie wiecie, ile głosów zostało oddanych? Teraz mamy się tu, w tym wątku wszyscy wszyscy po kolei zgłaszać, czy jak? Ok. :) Ja głosowałem. +1

Sorry, taki mamy klimat.

JeRzy zachęca do głosowania jeno, IMO. O "zgłaszanie się" mu raczej nie chodzi :)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Jeśli o głosowanko w ankiecie chodzi i jeśli jest istotne i pomocne, to myslę, ze mozna było wstawić jakiś baner informujący, czy coś w tym stylu – jak dj organizował konkursy, to przy otwieraniu strony fantastyka.pl trafiało się najpierw na zakładkę/zajawkę/reklamę komkursu. Informacja o konkursie sama znajdowała użytkowników, ankieta też mogłaby. 

Zgadzam się z PsychoFish. Nie o to chodzi, że jest to wszystko niezbędne – w teorii rzeczywiście można sobie bez tego poradzić. Ale w praktyce jest tak, że wszyscy wokół mają te ułatwienia, więc wygrywają w walce o odbiorcę/czytelnika. Bo nie jest tak, że wypełnia się jakąś niszę, w której zieje pustka, a na środku wielka NF i sprawa jasna. Bo w Internecie jest wszystko, problem tylko, jak się do tego dokopać. Serwisy, ziny, czasopisma tę rolę właśnie wypełniają. Innymi słowy, coraz ważniejsze staje się nie "co", ale "jak". Wcześniej liczyło się dostarczenie treści, której nijak nie szło przeciętnemu człowiekowi inaczej zdobyć. Teraz? Google, setki portali, zinów, forów, komentarzy, widea na YT…   Żeby chociaż ten Internet nieporęczny był, a w kieszeni się dziś mieści. Papier, kiedyś udogodnienie, dziś nieporęczny, jak PsychoFish wskazał. Niby ta sama rzecz, a kontekst tak ją zmienił. Ja kupuję książki bo ładnie wyglądają, inaczej w 100% przesiadłbym się na e-booki (Sapkowski mnie zainspirował, mówiąc że wszystko już czyta na kompie). Czasem nawet mam papierową wersję książki, a i tak czytam wersję wirtualną.

@PsychoFish

"Rozumiesz teraz? To może niezbyt pocieszające, ale 80% ludzi, nawet tych wykształconych, korzysta z sieci właśnei tak. Nawyki."

Mówisz o młodych ludziach, a ja mówię o swoim pokoleniu 40+, które nie ma problemu z włożeniem odrobiny wysiłku w zdobycie informacji. Ci ludzie dalej żyją (sic!), korzystają z internetu i stanowią całkiem sporą grupę potencjalnych czytelników "Nowej Fantastyki".   "Że jest niedziela, a cała redakcja, sztuk trzy, bierze aktywny udział ;)"

Chyba sztuk dwie? ;) _mc_, z tego co widzę, dzisiaj się nie odezwał, a wczoraj tylko zapowiedział swój udział w dyskusji po weekendzie. :)   @DeCave

"Ale w praktyce jest tak, że wszyscy wokół mają te ułatwienia (…)" Te wszystkie serwisy i e-ziny dostarczają darmową treść. To nie problem udostępnić darmowy content w sieci, ale czy znasz jakiś POLSKI serwis oferujący pojedyncze PŁATNE opowiadania / artykuły fantastyczne dostępne jednym kliknięciem, tak, jak to opisuje PsychoFish? Ja nie znam, ale to, że ja nie znam, nie oznacza oczywiście, że one nie istnieją, więc jeżeli ktoś z Was wie o czymś takim, proszę o podanie linka – chętnie zobaczę, jak to im działa. To nie znaczy oczywiście, że tego się nie da zrobić – są nawet darmowe CMSy, które to umożliwiają (sama prowadzę już 7 lat stronę pewnego online'owego czasopisma naukowego działającą na takim właśnie darmowym systemie), więc koszty postawienia czegoś takiego byłyby niewielkie. Niemniej, nadużyciem jest mówienie, że wszyscy wokół to mają, tylko zacofana "Nowa Fantastyka" nie.

Obserwatorko, zgoda – mi też bliżej do Twojego pokolenia, ale to ci młodzi ludzie generują ogromny ruch w sieci i to spośród nich mozna wyłowić nowych czytelników. Ktoś w moim lub Twoim wieku ma już gusta przeważnie poukładane, skok sprzedaży, wydaje mi się, w tej grupie docelowej nie będzie znaczący (jakkolwiek to oni dysponują zdecydowanie wyższą siłą nabywczą i są lojalniejszymi klientami). Jedno kliknięcie to na zajawkę, pragnę sprostować :) Pełny tekst o trzy kilki jest idealnie :)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

@PsychoFish

I właśnie tutaj wcale nie jestem przekonana, czy to faktycznie w młodych siła. Młody człowiek w obecnych czasach (nie każdy, żeby nie było, że generalizuję) nie widzi sensu w płaceniu za coś, co, jego zdaniem, ma za darmo w sieci. Nie dostrzega różnicy w jakości tekstu "A" i tekstu "B". Dla niego tekst wrzucony na jakimś forum, a tekst wybrany przez osoby, które na fantastyce zęby zjadły, to "wsio rawno". Z zatem dlaczego on miałby za to płacić? Udogodnienia nie będą miały znaczenia, gdy czytelnik nie jest w ogóle skłonny płacić za tekst (choć, tak jak napisałam wcześniej, te udogodnienia to nie jest coś, czego nie da się zrobić, albo co wymaga dużego wkładu finansowego). Moim zdaniem potencjalnych klientów "Nowej Fantastyki" w wersji online należy szukać wśród osób, które jeszcze zwracają uwagę na jakość i są skłonne za tę jakość płacić. W jakiej grupie wiekowej jest takich osób najwięcej? To trzeba by było zbadać, ale mam przeczucie, że nie są to ludzie 20+, tylko co najmniej 30+.

Słusznie prawisz, Obserwatorko. Co prawda ostatnimi czasy mało tego widać – widocznie rozniosło się, że "tutaj biją" – ale dobrze pamiętam, jakiej jakości teksty były wrzucane na portal wręcz masowo. Gołowąs i pofruwajka, nie rozróżniający literatury od klepania byle czego i byle jak, nie zapłacą ani grosza, bo sieczki mają pod dostatkiem za frajer. Ale poważnym problem jest dotarcie, zachęcające dotarcie do grupy "30+". Ci ludzie mają ustalone gusta i poglądy na literaturę – zbyt często negatywne w odniesieniu do fantastyki – jak ich przekonać, że te "bajki" bywają tak samo dobre, jak ich ukochany na przykład Ludlum?

Adamie, myślę że nie jest tak źle. Wszak pokolenie 30+ (urodzone w latach 80. i okolicach) to już pokolenie wychowane na Sapkowskim, grach fabularnych, komiksach, a często również i " (Nowej) Fantastyce" a więc prawdopodobieństwo, że z literaturą fantastyczną i pismem się zetknęli i że im się spodobały jest bardzo duże. Czas im tylko o tym przypomnieć ;-)

"Observer: LadyBlack napisała: "To nie będzie pierwszy raz, kiedy NF straci potencjalnych dobrych autorów (…)" Ci potencjalnie dobrzy autorzy bardzo dobrze wiedzą, jak wysłać swój tekst na e-mail redakcyjny. Radzili sobie z tym wiele lat przed powstaniem tego portalu czy forum NF. W zakładce "Redakcja" można przeczytać: "W "Nowej Fantastyce" debiutowali m.in.: Andrzej Sapkowski i Jacek Dukaj." Dało się? No pewnie." Wyrywasz z kontekstu Observer, może zauważyłaś, że chodzi o to, że NF stworzyła miejsce dla młodych autorów, zachęcała do pisania, publikowania, kusiła potencjalnym drukiem na papierze, a gdy się objawiło i wyszkoliło pod egidą NF całkiem sporo talentów, zasoby te nie zostały wykorzystane. Te kilka "jaskółek", które się objawiły niedawno, to mało. Ale zawsze coś. Teraz przynajmniej nie pójdą do konkurencji ;) Poza tym nie stawiałabym tylko na tych 30+ . Im rodzą się dzieci, psują samochody, rozwodzą się, przechodzą na renty… czasem żal tych 10 zł ;) To nie są odbiorcy "na dłużej". Nie bagatelizowałabym tych 20+. Oni już wyrośli z gimnazjum, myślą i dostrzegają jakość. Tylko że dla nich "jakość" to nie zupełnie to samo, co dla "starszaków". Mają swoje oczekiwania i preferencje. Chętnie się uczą. Młodzi są naprawdę niegłupi, to że ja nie zawsze ogarniam ich styl myślenia, nie znaczy, że źle myślą. Przekonuję się o tym za każdym razem, gdy patrzę na nich indywidualnie, a nie jak "na szarą masę". Dorzucam do gorącej dyskusji te moje niezbyt odkrywcze 10 gr, bo jakoś się jeżę, gdy po raz kolejny słyszę/widzę, że "z tych młodych to już nic nie będzie, bo są tacy inni, konsumpcyjni, kosmici normalnie". Taaa…

Edycja: Miało być: Te kilka "jaskółek" "wziętych" z portalu, które się objawiły niedawno drukiem w papierowej NF, to mało.

Młody człowiek w obecnych czasach (nie każdy, żeby nie było, że generalizuję) nie widzi sensu w płaceniu za coś, co, jego zdaniem, ma za darmo w sieci. Nie dostrzega różnicy w jakości tekstu "A" i tekstu "B". Dla niego tekst wrzucony na jakimś forum, a tekst wybrany przez osoby, które na fantastyce zęby zjadły, to "wsio rawno".

Dawno nie czytałem większych bzdur.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

@LadyBlack

"Te kilka "jaskółek" "wziętych" z portalu, które się objawiły niedawno drukiem w papierowej NF, to mało."

Z punktu widzenia czytelnika nie ma znaczenia, czy autor danego tekstu jest z portalu, czy wysłał tekst do Redakcji mailem. Ważne jest dla niego tylko to, by tekst był dobry. Redakcja ma za zadanie dostarczyć czytelnikowi najlepszy (zdaniem Redakcji) tekst, jakim w danym czasie dysponuje i to ona decyduje, który z dostępnych tekstów ma największą szanse spodobać się czytelnikowi. Niezależnie od źródła z jakiego pochodzi.

"Dorzucam do gorącej dyskusji te moje niezbyt odkrywcze 10 gr, bo jakoś się jeżę, gdy po raz kolejny słyszę/widzę, że "z tych młodych to już nic nie będzie, bo są tacy inni, konsumpcyjni, kosmici normalnie". Taaa…"

Nie masz powodu, żeby się jeżyć, bo nie rozmawiamy tu o tym, czy z młodych ludzi coś będzie, czy nie, ale o tym, czy są skłonni płacić za wyselekcjonowaną treść w sieci. Żeby to stwierdzić, trzeba by przeprowadzić jakieś badania, jak wcześniej napisałam. Niewykluczone, że za jakiś czas pojawią się jakieś badania dotyczące tego, które grupy wiekowe kupują legalne e-booki, a które dalej czerpią z obfitych zasobów "gryzonia". Takie informacje byłyby bardzo pomocne.

@beryl "Dawno nie czytałem większych bzdur." Oczywiście możesz mieć zdanie odmienne (warto je też wyrażać w sposób, który nie obraża rozmówcy i uzasadnić dlaczego tak sądzisz), moje obserwacje są jednak właśnie takie (zastrzegłam, że nie wszyscy młodzi i że nie generalizuję). Nie dysponujemy jednak żadnymi badaniami, które mogą potwierdzić Twoją lub moją opinię.

 i uzasadnić dlaczego tak sądzisz

Zaiste.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Observer: Z punktu widzenia czytelnika nie ma znaczenia, czy autor danego tekstu jest z portalu, czy wysłał tekst do Redakcji mailem. Ważne jest dla niego tylko to, by tekst był dobry. Owszem, prawda. Ale rozmawiamy tutaj też o tym, dlaczego osoby związane z portalem nie kupują papierowej NF, nie są związane z czasopismem. Zastanówmy się: dlaczego kupiłam i przeczytałam (jeszcze nie wszystko, ale sporą część) dwa ostanie numery? Sentyment już mi ostygł bardzo, bardzo. Nie szukam wiadomości o nowościach, bo znajdę je w sieci. Opowiadania aż tak mnie nie interesują. Więc? Kupiłam z ciekawi i sympatii do osób z portalu – w grudniu był Janek, w styczniu Prokris. Myślę, że kilku osobom też ten pomysł przyszedł do głowy:);) W jakiś sposób to działa.   Co do pokolenia 20+, to dla mnie Twoja wypowiedź Observer zabrzmiała dość kategorycznie. Też obserwuję u "młodych" wygodnictwo, często niechęć do nadmiernego wysilania umysłu, poszukiwanie treści "łatwych w odbiorze". Co nie znaczy, że stawiam na nich krzyżyk i stwierdzam, że się nie czują różnicy między tym co ma wartość literacką i tym co nie ma wartości literackiej. Dotarcie do "młodych" jest trudniejsze niż do tych 30+, ale warto się wysilić.

Teksty puszcza się dla jakości tekstu. Kropka.

Teksty puszcza się dla jakości tekstu. Kropka. I jak ma się do tego "Wesprzyjcie moją armię robotów"?

Sorry, taki mamy klimat.

I jak ma się do tego "Wesprzyjcie moją armię robotów"? Myślę, że oryginalność też jest jednym ze składników jakości. ;)

"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie."

W tym przypadku – chyba jedynym. :(

Sorry, taki mamy klimat.

Teksty puszcza się dla jakości tekstu. Kropka. Taaa… nie, jednak nie będę dyskutować na temat jakości, bo może przeze mnie przemawiać zwykły "degustibus" ;)

Janek rozpętał piekło. Czas ostrzyć krzyże i półksiężyce moi drodzy, sąd boży, sąd! :) @Observer Ja jestem 30+. Do czytania NF wróciłem przez… portal. Jeżeli chodzi o 30+ to przecież na portalu jest kilka osób, albo przyszli tu przez sentyment dla NF albo by popróbować sił w pisaniu. Wśród swoich znajomych obserwuję: – zabieganych – zatyranych po pachy, bo przecież rachunki i kredyty – niedospanych, bo dzidź nocą… – na rozrywkę czytelniczą mają mało czasu i serwują ją sobie tylko na wyrywki (np. dziesięć stron książki, lub, co tu oszukiwać, tablet i coś do czytania na WC) I po nich i po sobie widzę, jak kluczowa potrafi być łatwa dostępność do mniejszych fragmentów. Ale to tylko taka moja obserwacja :) I tak, LadyBlack ma trochę racji – mam wrażenie, że informacja o druku kogoś, kogo znamy z portalu od razu zwiększa zainteresowanie. A jak ich ściągnąć? Pewnie tych niefantastycznych najlepiej przez dobrą publicystykę i recenzje – w sieci + zajawki magazynowe. Przyjdą raz, może przyjdą drugi – wtedy i rozejrzą się i stwierdzą, czy pasuje im czy nie pasuje. Natomiast reprezentacja 20+ na tym portalu, mam wrażenie, ilościowo zmiata wszystkie pozostałe :) Nie zgadzam się z Twoją opinią. Oni mają więcej czasu, fakt, lubią za darmo – ale cholera, później w życiu nie kupiłem, pozyczyłem, ukradłem i Swaróg wie co jeszcze tylu książek co w szkole i na studiach. To samo z filmami. Bardzo szybko zacząłem odpuszczać te złe, bo szkoda czasu – lepiej obejrzeć 'Czas Apokalipsy' niż 'Straszny Film'. ;) @beryl – podzielam Twoją opinię, ale… Musisz być nieprzyjemny? :)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Znalazłam jednak informację o jakichś badaniach. Marna, bo bez szczegółów, ale jeżeli zastanawiamy się, jak przyciągnąć młodych ludzi do "Nowej Fantastyki", to warto się z nią zapoznać, żeby wiedzieć jaki młodzież ma gust literacki i dostarczyć im treści, która będzie dla nich interesująca: http://www.wprost.pl/ar/398828/Co-czytaja-maturzysci-50-twarzy-Greya-i-Zmierzch/ . Redakcjo, co Redakcja na to? ;)

A ja ostatnio zdziwiłem się, obserwując wśród nastolatek (moja Zośka ma troche ponad 13 lat) modę na Sherlocka Holmesa. Chodzi o trzeci sezon brytyjskiego serialu, ów sezon, fajnie zakręcony formalnie mocno mi przypasował. I dzieciaki tę formę łapią, może bez wszystkich kontekstów, ale łapią! Z drugiej strony duża w tym zasługa charyzmatycznego wykonawcy głównej roli :) A finał jest taki, że, przynajmniej moja córka zaczęła czytać Conan-Doyla. Eee.. czy to dotyczy naszej dyskusji? Trochę tak :) "Janek rozpętał piekło". Może zmienić nick na Hellraiser? 

Byłoby to naprawdę budujące, gdyby nie perspektywa zapowiedzianej na luty 2015 premiery filmu "50 twarzy Greya". Jeżeli młodzież zabiera się, tak jak piszesz, za lekturę książek pod wpływem filmu, to wydawnictwo Sonia Draga nie będzie musiało już niczego innego wydawać przez parę kolejnych lat. Teraz tylko należy dostosować treści w "NF" do poziomu tej lektury i pismo może wreszcie przestać obawiać się o przyszłość. ;)

Observer, z tym linkiem to znakomity żart:) A przy okazji dobry przykład na to, że niewiele się zmienia, tak naprawdę. Pamiętam natenczas, jak dziewczęciem w liceum będąc czytałam namiętnie Sagę Ludzi Lodu, a nawet Herleqiny, co nie przeszkadzało mi w tym samym czasie przeczytać "Diuny", Zelaznego, Le Guin, Tolkiena, Sapkowskiego i wielu innych plus jeszcze lektury szkolne;) Miałam czas i ochotę, miałam potrzebę zasłodzić się tanim romansem i odkryć filozoficzne głębie:) Również uważałam, że świat jest zuy i gupi, ludzie niegodni mego gieniuszu, a moje recepta na naprawę świata była jedynie słuszna:) Na studiach było podobnie, jeśli chodzi o czytanie, ale świadomość zmieniła się bardzo. Teraz też nie ma co porównywać 18-latków i 20+, zwłaszcza ten "+" robi różnicę:)      

Czytałam w życiu kilka Harlequinów i żaden z nich nie byl tak źle napisany, jak "50 twarzy Greya". Mnie nie chodzi o samą treść, ale o to, że młodzież czyta tak fatalnie napisane książki i że to jest dla nich literatura. Pisząc o poziomie tej lektury, nie mam na myśli treści, bo nie takie rzeczy literatura piękna widziała, ale to JAK to jest napisane.

Bardzo dawno temu ktoś sformułował prawo, mówiące o wypieraniu dobrego pieniądza przez pieniądz gorszy. Niby literatura nie pieniądz, ale podlega temu samemu prawu. Niestety. Co stoi za tym zjawiskiem, chyba wiadomo.

@beryl – podzielam Twoją opinię, ale… Musisz być nieprzyjemny? :)

Jak czytam takie rzeczy, to chyba muszę. Daj spokój, "młodzież to, młodzież tamto", i chyba ktoś zapomina o tym, że to właśnie owa młodzież czyta najwięcej książek, a już na pewno więcej niż przeciętny przedstawiciel 40+.

Tutaj wynik jakichś badań, ale że ja z rezerwą się do takich rzeczy odnoszę, to dodam tylko, że wystarczy wejść do pierwszej lepszej księgarni oferującej szeroki wybór książek, żeby sobie wyrobić zdanie o tym, która grupa wiekowa najczęściej czyta. Szczególnie fantastykę.

http://www.bn.org.pl/download/document/1297852803.pdf

A teza mówiąca, że młody człowiek nie widzi różnicy pomiędzy pierwszym lepszym tekstem z forum a tekstem jakiegoś uznanego pisarza (czyli, że młodzi ludzie przecież się nie znają na jakości), to jest po prostu bzdura i tak należało to nazwać. Teza, dodajmy, niczym nie podparta, więc chciałbym przynajmniej wiedzieć jakie doświadczenia sprowokowały obserwatorkę do tak skrajnych ocen.

 

Z drugiej strony, czy my aby nie oddaliliśmy się od tematu?

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Okej, zakasać rękawy i do boju. ID: sam jestem 20+ Gdy pisałem, to nie domyślałem się, że chodzi o dotarcie tylko do grupy 30+. Definicja targetu od razu zmienia postać rzeczy. Tylko dlaczego definiować go tylko przez wiek? Czy to wystarczające kryterium? Moim zdaniem absolutnie nie, podbijanie serca grubej większości całej populacji w danym przedziale wiekowym to wyprawa z motyką na Słońce. I to nie tylko dlatego, że literatura jako taka nie ma już siły przebicia i nie konkuruje tylko z TV, ale dlatego, że kultura rozbiła się na nisze, w dużej mierze dzięki powszechności Internetu, tak jak rozpadła się wielka fonografia. Zresztą, nawet gdyby tak nie było, to po prostu nie można przedstawiać ani 30+ ani 20+ jako grupy jednorodnej. Wiek to zaledwie jedna ze zmiennych, jaką należy uwzględnić. Nie mówiąc już, że istnieje ogromna różnica między 15-20 a 20-30, a właściwie 25-30 to coś zupełnie innego niż poprzedzająca ją piątka (koniec studiów, mozolna transformacja na swoje). W każdym razie chodzi o dotarcie do pewnej niszy. Proszę wybrać się na przykład na Pyrkon i tamtą młodzież zachęcać, bo wiadomo, że z miłośnikami Graya będzie ciężej, aczkolwiek i tu pewnie da się coś zwalczyć. A na Pyrkonie pojawiło się ostatnio 12 tysięcy osób. Inna rzecz, że wyniki popularności Graya nie powinny dziwić z prostego powodu: mamy tu do czynienia z gigantyczną machiną medialną, dodatkowo daleko wykraczająco poza światek literatury. Marketingu w dzisiejszym świecie nie obejdziesz, dodatkowo powoduje on moim zdaniem wzrost sprzedaży, która nie skutkuje właściwą lekturą (ot, niechciane prezenty na przykład). Powstaje szum i tysiące nawiązeń popkulturalnych i ludzie chcą często wiedzieć, o co chodzi, niezależnie czy dobre, czy po to, by wyśmiewać to ze znajomymi przy piwie. Grupa 20+ potrafi być wierna (crowdfunding na przykład jest na to dowodem), ale "dobra literatura" to żadne określenie, to warunek wstępny, bo dalej jest już gust. To miałem na myśli mówiąc o charyzmie – czytelnik NF musi zaufać selekcji redakcji, musi poczuć z nią więź, identyfikować się z marką. Innymi słowy: powinien być fanem. Co z tego, że mamy "płatny" materiał. Są tysiące sposobów, aby dowiedzieć się o jakości (płatnego) pisarstwa danego autora na sposób darmowy: recenzje w internecie, serwisy takie jak "goodreads" czy "lubimy czytać", komentarze, fora, darmowe rozdziały, podcasty. A potem tylko do sklepu i kupujemy. Książke lub zbiór opowiadań. Nota bene wcześniej chodziło mi nie tylko o konkurencję literacką, tylko o wszystkich graczy chcących zaanektować czyiś "wolny czas", którego ostatnio nawet na studiach za dużo nie ma (2 fakultety, kurs językowy, staż, praktyka, praca w kawiarni w weekend). I nie można nawet tego ujmować w terminach tak ogólnych jak "literatura vs gry komputerowe". Jakie gry? Mamy retrogamerów, indie-gamerów, AAA-gamerów, MMO-gamerów, casual-gamerów – każda grupa poszukuje czego innego i każda z nich ma poczucie, że jest w swoim hobby w tyle, że można więcej, że nie nadąża za nowościami, że mogłaby poświęcić 100% czasu a to i tak by nie wystarczyło (i o to btw producentom zresztą chodzi, dlatego grube tomiszcza i cykle są popularne i dlatego gry reklamuje się hasłami typu "hundreds of hours of gameplay"). Inna sprawa, że jak młody człowiek zmuszony jest oszczędzać na jedzeniu, to rzeczywiście zacznie sięgać po mniej oficjalne narzędzia, takie jak "chomikuj". P.S. Przeczytałem właśnie "Czarne Oceany" i nie mogę wyjść z podziwu, jak bardzo przedstawiona tam wizja rzeczywistości oddaje tendencje naszych czasów: świat sobie, my sobie, metaksokracja. TL;DR: bez uproszczeń i uogólnień proszę.

Beryl, dobry człowieku, schowaj colty w kaburach… :P Miałem po weekendzie spróbować trochę rzecz ogarnąć, na szczęście wcześniej pojawili się observer, malakh i JeRzy, i w dużej mierze naświetlili kilka wątków. Ogólnie, patrząc z mojej perspektywy: wiele z propozycji, które tu padły, jest do wykorzystania; inne – też są sensowne, ale z różnych przyczyn nie da się ich wprowadzić w życie; jeszcze inne – bazują na wyobrażeniach rozmówcy, a nie na faktycznej wiedzy o realiach i mechanizmach wydawniczych. I nawet jakby nie dziwi to, że zaczynając rozmawiać o czytaniu NF, ostatecznie kończymy na zastanawianiu się, czemu redakcji tak mało na portalu – bo to przecież stała fizyczna wszechświata i jedno z odkrytych niedawno praw przyrody ;-) W każdym razie – dzięki za aktywność, bo bilans takiej "burzy mózgów" i tak oceniam na plus. No, a teraz biorę się za wątek z ankietą :-)

Aha, duży plus za drugą stronę okładki w nowym Wydaniu Specjalnym :) Prosta (wizualna) informacja, ze jest nie tylko pismo, ale i portal i fanpejdż. I o tym, że chcecie naszych opowiadań – tu już informacja szczegółowa :) 

Dj czyta, czyta i widzi, że jest tu dużo mądrzejszych osób od redakcji, promocji i od dja (od dja? niemożliwe? a jednak! przypadek? nie sądzę!)   Wersja elektroniczna – nie stoimy w miejscu, rozmowy trwają, prace się posuwają, czekam na info (swoją drogą – czy jest jakiś madry człowiek, który by mi raz i po ludzku wytłumaczył te wszystkie e-puby, mobi, apstory, playe, wesje tabletowe, czytnikowe, dlaczego to nie jest tak prosto – może jest?) Dj nie siedzi bezpośrednio w temacie więc i nie jest zorientowany, ale dowiaduje się, żeby Was uradować rychło wieścią dobrą…   Strona – tu dj jest zorientowany, ale jak wiecie sprawa jest w zawieszeniu, bo brajt nie daje znaku życia – a wykorzystałem wszystkie dostępne kanały komunikacji, łącznie ze znakami dymnymi). Jeśli brajt się nie odezwie to rozważam zamknięcie bety z końcem stycznia (za 5 dni? to może poczekam do połowy lutego) i projekt upada, bo niestety nie mogę pracy brajta zabrać i dać komuś innemu (pomijając kłopot z przegrzebaniem się przez zyllion stron obcego kodu)   Nie rozważałem tego, ale crowdfunding na stronę NF? Zrzucilibyście się? Po złotówce od usera, Jerzy wyskrobie coś z wierszówki? To by było takie niskie… ale… nie wiem.   Newsletter – wychodzi na to, że promocja to kretyni, bo faktycznie nie wykorzystują bazy 8000 maili (nawet jeśli połowa do subkonta ;) Miejmy nadzieję, że choć to czytają…

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Złotówkę na pewno wyskrobię, nawet procencik od tego co dostanę za artykuł :) No i toczy sie sprawa spadkowa, w której jestem w jednej/czwartej udziałowcem, może w ostatniej chwili przyjdzie ratunek?! Żarty na bok. Trza sprawę dotyczącą nowej strony postawić jasno, z polotem i sprawdzić jak społeczność zareaguje. Widziałem, ze na becie jest przerwa techniczna i sądziłem, że praca wre… To nie jest niskie. To by było w jakiś sposób– odważne, cementujące? A tak w ogóle, to beta w obecnej postaci to jeszcze nie to? 

Crowdfunding? To nie możemy się po prostu umówić, że każdy chcący pomóc kupuje "NF"? ; )

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Nie rozważałem tego, ale crowdfunding na stronę NF? Zrzucilibyście się? Po złotówce od usera, Jerzy wyskrobie coś z wierszówki?

Ktoś tutaj albo w temacie o tym straszliwym tekście z armią robotów, wspomniał o serwisach typu Kickstartera – myśleliście może o wykorzystaniu czegoś takiego? U nas funkcjonuje stronka PolakPotrafi, może warto by spróbować? Trzeba by się tylko dowiedzieć, czy zbiórka na stronę łapie się w zakres ich działalności (wydaje mi się, że tak – zaglądam tam od jakiegoś czasu i pamiętam, że były jakieś projekty mające na celu zrobienie portalu). Potem wystarczy określić potrzebne koszty i narobić trochę szumu na tych wszystkich facebookach, znajomych stronach, w piśmie, itd. itp. Myślę, że NF mogłaby liczy na spory odzew.

"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie."

Nie rozważałem tego, ale crowdfunding na stronę NF? Zrzucilibyście się? Po złotówce od usera, Jerzy wyskrobie coś z wierszówki? 

Tak, bo obecny edytor jest wielce irytujący :P

jest… trolololo

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Crowdfunding to nie tylko zbiórki, w których ofiarodawca oprócz dobrego samopoczucia nie dostaje nic w zamian. Ofiarodawcom można coś zaproponować i nie mówię tu o darmowych egzemplarzach NF, czy jakiejkolwiek innej kosztownej formie. Może wystarczy specjalna ikonka (fundatora) przy nicku na nowym portalu, albo spotkanie z redaktorami przy okazji jakiegoś już zaplanowanego eventu. Coś, co ludzi dodatkowo zmotywuje. Poza tym, w takim przypadku łatwiej jest przeprowadzić zbiórkę, bo nie trzeba jej jako zbiórki publicznej zgłaszać, ani korzystać z odpowiedniego podmiotu. Mamy wtedy do czynienia ze sprzedażą (choćby cegiełek). 

ja żartowałem z tym kickstarterem… :) Ale widzę, pomysł złapał :D Ja bym się dorzucił ;)   Dju – formaty – przez różne urządzenia… Błogosławieństwo sprytfonów, spryttabletów i innych sprytków wraz z natywnymi aplikacjami (ten przeklęty Amazon ze swoim Kindlem) niesie ze sobą koszmar dla designerów stron ;) Dlatego jaśnie pana .pdfa jeszcze do dziś nic nie zdetronizowało. Powtarzam: mi chodzi o zapewnienie wygodnego (dla użytkownika) kanału dystrybucji, "chmurnego" choć odrobinę, który cwanie włącza użytkownika i w portal i w czasopismo. Widziałem, że sklep na księgarnia.wydawca działa całkiem… :) Generalnie synergia papieru i bajtów.   _mc_ : realia rynku wydawniczego, a realia obecności w sieci – są nieco inne przecież. Unfall podkreśla, nie bez powodu, wartośc poprawnego pozycjonowania haseł w wyszukiwarce zła. To naprawdę robi różnicę. Może… naprawdę spróbujcie rozważyć użycie portalowej społeczności, tam gdzie własnych możliwości nie starcza?       

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Portal nie zależny od wydawcy "NF", ale samodzielny i ściśle z redakcją "NF" współpracujący? Partnerstwo bywa owocniejsze od zależności… Ciekawe.

Czytniki kiepsko widzą pdfy :) Optymalna jest wersja epub3 z zaszytym epub2 i wtedy na mobilnych urządzeniach masz scrollowany, slideowany, obrazkowo, filmowo linkowany wypas a na czytnikach tekst i czarnobiałe obrazki (dobrze kojarzę?)   Do tego wesja dla wybrednych: na stronie przez mikropłatności (zyla, dwa zyla) kupujesz sobie dostęp np tylko do publicystyki z tego a tego numeru…)   ech… ale mamy plany

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Zajrzałem na cdp.pl., zakupiłem  NF 4/2013, a tam porządny artykuł o crowdfundingu. No proszę! :)

Milcz złośliwcze :) Akurat decyzja co do crowdfundingu nie zależy ode mnie czy redakcji – tu właściciele serwisu musieilby wykazać taką wolę. A ja bym wolał mieć środki na stronę normalnie :)

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Tam też, Janie Janku, o ile pamięć mnie nie zwodzi, jest doskonałe opowiadanie "Dziewczyna z kartofliska", które, moim zdaniem, jest najlepszym tekstem, jaki ukazał sie w NF w 2013 r.

Sorry, taki mamy klimat.

A Radosław Rak, żeby dołozyć kolejną cegiełkę, to również użytkownik portalu NF, jeden z tych utytułowanych, którego proza ukazuje się tu i tam. Poczytam, poczytam, Sethraelu, choć sam już nie wiem kiedy, ale właśnie w ten sposób wieści i opinie się rozchdzą. Kupiłem 4/2013 dla interesujacej mnie publicystyki i opowiadania MCintosha, a teraz wiem, że jeszcze coś na pewno warto przeczytać. 

Hihihi, cieszę się – tym bardziej, że opowiadanie Willa McIntosha równiez ja poleciłem (w Twoim wątku o "Wesprzyjcie…") :D A że R. Rak to portalowy ajwenhoł, to raczej stali bywalcy portalu wiedzą ;) Miłej lektury, Janie Janku.

Sorry, taki mamy klimat.

Dj-u – dokładnie mniej więcej tak, ale to jeszcze zależy od urządzenia i systemu – pod Robocikami są świetne czytarki obsługujące przyzwoicie większość tych formatów. A jeszcze przeklęty iDeskaDoKrojenia ze swoją Retiną włazi w paradę… Pdfy bywają tam rewelacyjne, o ile są złożone po ludzku, high-res ;) Ale to już technikalia :)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Akurat temat wersji elektronicznej powoli posuwa się do przodu :)

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Trzymam kciuki, równieź za poprawienie sposobu jej dystrybucji :)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Jeśli uda się mieć pełnoprawną wesję cyfrową to będzie i dystrybucja :)   A swoją drogą, gdyby była opcja mikropłatności za część treści (dostępna na stronie) to jest sens kombinować? Klikasz sobie, płacisz umownego dwa zyla i masz dostęp do np. opowiadań z numeru…   Nie wiem, kombinuję na starość

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Tylko żeby się nie okazało, że 80% czytelników przerzuci się na te opowiadania za dwa zyla ; )

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

dj-u – tak, o to mi chodzi – byłoby idealnie :) Pytanie tylko, czy to byłoby zaakceptowane przez wszechwładną polityką sprzedażową wydawnictwa. Berylu – ale to jest właśnei zanęta, przy tym zmiana modelu biznesowego. Niektórzy tylko publicystykę, inni opowiadania… A inni z zakupem poczekają na recenzję opowiadań, by wiedzieć co warto, więc i lokalny rynek recenzji okołofantastycznych ma szansę się rozruszać… Nowa gałąź sprzedaży :) Pytanie tylko, czy skala będzie na tyle duża, by przychód był większy. Ale z drugiej strony: to można wyrównać również reklamami, takimi pojedynczymi lub dyskretnymi… No, można w każdym razie kombinować i patrzyć co się przyjmie.

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Wiem, że wyjdę na sknerę i w ogóle, ale nie pamiętam, kiedy ostatnio zapłaciłam za coś w sieci (w sensie za dostęp do jakichkolwiek treści)

Przynoszę radość :)

Gdybyś mogła nam powiedzieć, dlaczego tego nie robisz, to byłaby to przydatna informacja. Bycie sknerą to nic nadzwyczajnego – jest wiele takich osób – ale nawet sknery coś od czasu do czasu kupują. Na pewno kupujesz inne rzeczy, dlaczego zatem nie masz zwyczaju płacić w sieci za treści? Kupujesz książki/czasopisma/gazety papierowe i to Ci wystarcza? Nie ma w sieci takich treści, które Cię interesują? Uważasz, że za coś niematerialnego nie warto płacić, czy jest może jeszcze jakiś inny powód? Nie mam najmniejszego zamiaru Cię krytykować, chciałabym poznać Twoją odpowiedź wyłącznie w celu poszerzenia swojej wiedzy w tej kwestii.

observer – myślę, że może chodzić o to, iż w necie jest tyle opcji, że zawsze znajdziesz inny serwis, portal czy stronę, która zaspokoi twoje potrzeby za darmo. Nie zawsze też jakość jest gorsza. I nie zawsze jakość jest kryterium. My musielibyśmy jakoś przekonać internautów, że warto zapłacić, bo tego co mamy do zaoferowania nie znajdą nigdzie indziej.

https://www.martakrajewska.eu

Z tą jakością, żeby był jasne – nie chodzi mi o "młodych, co to papkę wcinają i na dobrych rzeczach się nie znają", tylko o to, że często wpadamy na stronę i zostajemy tam, bo jest przyjazna użytkownikowi, "wygodna" i w naszym stylu. Piękni mają w życiu lepiej ;) (Tak słyszałam, nie żebym znała z autopsji…)

https://www.martakrajewska.eu

Krajemar w sumie powiedziała to, co mogłabym napisać. W sieci mam wszystko albo prawie wszystko. I zawsze jest gdzieś do ściągnięcia za darmo i na jedno kliknięcie. Raczej nie zatrzymam się na stronie, gdzie trzeba zrobić coś więcej – zalogować się, dodać do koszyka, przejść na stronę banku – tylko po to, żeby mieć coś, co przeczytam w jeden wieczór. Loguję się tylko na forach i demotach, żeby móc obejrzeć te "dla dorosłych" ;) Mam w komputerze zapisane x książek, na które albo gdzieś się natknęłam i ściągnęłam "na później", albo ktoś mi przesłał, bo fajne, których jeszcze nie przeczytałam. I otwieram je po kolei, jak mi się rwie internet ;) To nawet nie chodzi o koszty, myślę, że bardziej wynika z lenistwa i przyzwyczajenia, bo właśnie sobie uświadomiłam, że byłam kiedyś na jakiejś stronie, gdzie część ebooków była za darmo, a część trzeba było kupić i to czasami nawet były "ceny" typu 1 zł albo 2 zł – w ogóle nie byłam nimi zainteresowana.

Przynoszę radość :)

A jeżeli płatność byłaby przez SMS?

Tak, ale Anet napisała "To nawet nie chodzi o koszty".

Płatność przelewem jest jest tak samo czasochłonna jak wysłanie smsa.

Na pewno byłoby wygodniej ;)

Przynoszę radość :)

Dzięki, Anet.

Ha, przeczytałam wszystkie posty, uf… I chcę powiedzieć coś na temat podstawowy, bo (może, może) jestem reprezentatywna dla pewnej grupy. Kwalifikuję się do 30+ (raczej nawet 40 -), przybyłam powodowana sentymentem, bo onegdaj byłam wierną czytelniczką "NF", a teraz, pomyślałam ostatnio, zobaczmy, co "NF" ma do zaoferowania w sieci. Przybyłam, zobaczyłam, nieco się załamałam, bo jasne litery na ciemnym tle mordują mój wzrok. Ale skoro już zajrzałam tutaj, to, mówię sobie, zajrzę do wydania papierowego, ale skąd je wziąć? Kiosk, myślę, ale tutaj zima, że strach, a do kiosku daleko, no to, myślę, e-wydanie, inne czasopisma mają, "NF" na pewno też (oczywista oczywistość) i tutaj doznałam szoku, wstrząsu i czego tam jeszcze chcieć. Nie będę wątku rozwijać, bo już wiem, że redakcja ma mały wpływ, a z drugiej strony coś jest w tej sprawie robione. Na razie uszczęśliwiła mnie sama sugestia, że pojawi się cokolwiek w formacie e-pub, mam, co prawda, czytniczek przeklęty kilka postów wyżej, ale poradzimy sobie z przerobieniem e-pub na jego przeklęty format. Na tym na razie mój zapał się skończył, ale jak się zdeterminuję to pójdę do kiosku, zobaczycie!

"Ha, przeczytałam wszystkie posty" – pacia_p, jestem naprawdę pod wrażeniem :) Mnie się całkiem dobrze czyta ten zakupiony na cdp.pl pdf NF 4/2013, z doskoku, nie spiesząc się.  Raz artykulik + felieton, następnego dnia kolejny, zobaczymy czy opowiadanie Mcintosha będzie na tyle zajmujące, że przeczytam za jednym zamachem. A na razie muszę powiedzieć, że z nowego numeru trafiło do mnie,  uroczo-smutne opowiadanie pani Friedman o "szczęśliwym" człowieku przyszłości. 

W moim nie było wczoraj, bo jednak zdecydowałam się przysłużyć dobrej sprawie i jak zwykle nic z tego nie wyszło :(

Przynoszę radość :)

Kioskara to w takim razie piąta kolumna. Daj jej namiary do Redakcji ;) W internetach nie wolisz kupić?

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

W moim Lewiatanie też nie ma. Ani u Pana z Kiosku :/ Człowiek chce, a tu proszę…

https://www.martakrajewska.eu

Ale żeby nie było – tak łatwo się nie poddaję. W końcu znajdę :)

https://www.martakrajewska.eu

No, tam u Ciebie to się nie dziwię, że nie ma :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

wiemy wiemy, jasne na ciemnym źle się czyta, ale pracujemy nad tym.   smsy – nie – prowizja dla operatora jest zabójcza ;) mikropłatności, czyli gdzieś sobie doładowujesz konto i dwoma klikami płacisz.  

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Operatorzy np. licencji teamspeakowych na swoich portalach wprowadzają np. "skarbonkę" – wlewasz na określone przez nich subkonto, a skarbonka puf, magicznie się napełnia :)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Czary mary! A tak w ogóle, to kiedy numer pisma pojawia się w wersji elektronicznej? Bo tego lutowego to jeszcze chyba ni ma. Czy najpierw musi jednak jakiś czas poleżeć w kioskach, na mieście? 

Hmmm, gdzieś tu chyba był newsletter… :)  W e-kiosku chyba jest, nie sprawdzałem. na cdp pojawił się tu: https://cdp.pl/ksiazki/nowa-fantastyka-02-2014  Co ciekawe, w trakcie wyszukiwania cdp.pl zaatakował mnie ofertą logowania przez fejsika celem spamowania newsletterem o nowościach… :)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

O! Jak jest, to fajnie. Na cdp.pl wpisałem w wyszukiwarce "Nowa fantastyka" i nie widziałem lutowego wśród wysdzukanych, muszę wpisać konkretnie ten numer, żeby wyszukało. 

@Jan_Janek

Na cdp.pl wpisałem w wyszukiwarce "Nowa fantastyka" i nie widziałem lutowego wśród wysdzukanych, muszę wpisać konkretnie ten numer, żeby wyszukało.

Najlepiej kliknąć po prostu zakładkę "Polecamy" --> "Nowa Fantastyka". Są tam zawsze wszystkie numery NF, jakie są aktualnie w ofercie sklepu.   @dj Jajko

smsy – nie – prowizja dla operatora jest zabójcza ;) mikropłatności, czyli gdzieś sobie doładowujesz konto i dwoma klikami płacisz.

Tylko to w dalszym ciągu nie do końca rozwiązuje problem osób, dla których przelew jest kłopotliwy, bo i tak raz na jakiś czas trzeba go zrobić. Osoby, które nie cierpią na nadmiar wolnych funduszy, nie zasilą konta większą kwotą, bo jeżeli nie trafi się w najbliższym czasie coś do kupienia w sieci za pomocą danego serwisu, to pieniążki są zablokowane. A jeżeli będziemy zasilać małymi kwotami, to trzeba to robić często, czyli znowu trzeba robić przelew. :(   Woblink i Virtualo mają mikropłatności z YetiPay i przyznam, że dzięki temu ok. 90% e-booków, jakie kupuję, pochodzą z tych dwóch sklepów. W Publio, które mikropłatności nie ma, kupuję niewiele – tylko jeżeli są jakieś nadzwyczajne promocje. Ale uwaga! Jeżeli Publio wprowadziłoby teraz mikropłatności, ale przez innego operatora niż YetiPay, nie zdecydowałabym się na to i nadal kupowałabym u nich bardzo rzadko i robiłabym przelew. Nie doładowywałabym kont u dwóch operatorów. Oczywiście piszę tu wyłącznie o sobie. Nie wykluczam, że inni mogą być skłonni zasilać konta w kilku serwisach.

Cóż, trzeba by wybrać najpopularniejszego operatora mikropłatności :) Albo faktyczne, subkonto u nas, ale to zawsze gdzieś jakiś przelew albo gdzieś jakiś sms.   NF powinna być darmowa i sponsorowana przez Ministerstwo Kultury!

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Zgadzam się z tym ostatnim zdaniem! :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

@dj Jajko

NF powinna być darmowa i sponsorowana przez Ministerstwo Kultury!

Całkowite sponsorowanie to niestety czarno widzę, ale na pewno warto starać się o dotację np. z tego programu.

Zgadzam się ze zgadzaniem! :)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Zgadzam się ze zgadzaniem z tym, że Bravinczujsz zgadza się z Berylem, a Beryl z DJ-em!

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

A propos płatności – nie można po prostu kartą? Ja się nie znam, ale większość serwisów internetowych, gdzie coś kupuję, ma opcję płatności kartą: albo "natywną" (przykład: GOG.com) albo obsługiwane przez jakieś 3rd party od procesowania płatności. To znaczy ok, wszystko zależy od stopnia lenistwa, bo tu też trzeba coś zrobić, ale na pewno mniej niż logowanie się na serwis bankowy i wypełnianie przelewu. A co do tematu poruszonego przez Anet, czyli co skłania nas, a co zniechęca do płatności za materiał w Internecie (oprócz omówionego już lenistwa), to mam pesymistyczno-idealistyczny pogląd na sprawy, jakkolwiek dziwnie brzmiałaby taka kombinacja. To znaczy: nie chodzi o "obiektywną wartość" materiału, ale o wpływ społeczny i wewnętrzne poczucie więzi i zobowiązania z autorami. Dlatego kupujemy. Bo np NF nie jest dla nas anonimowa, bo znamy redaktorów, bo chcemy im wynagrodzić wysiłek, bo chcemy wesprzeć projekt, bo znajomi z forum nas zachęcają. Nie "racjonalna jednostka wybierająca najlepszy dla niej produkt na rynku" ale "jednostka wchodząca w osobiste więzi". To była część idealistyczna. Część pesymistyczna jest taka, że jak to się nie uda, to Internet zmiecie z powierzchni kulturę jako biznes, jakkolwiek marny i ekskluzywny by teraz nie był, czyli kulturę jako zawód / sposób na życie. Ostanie się tylko może amerykańskie wielkobudżetowe holiłód i pokrewne. No albo wariant drugi, równie niewesoły, czyli kontrola Internetu przez podmioty gospodarcze. A więc, budujmy więzi, bądźmy interaktywni, dyskutujmy na forum, i te pe! The prophet has spoken.

Cholera, zróbcie coś z brakiem opcji edycji bo nie mogę patrzeć na literówki w moim poście!!! ;P

Przyszłam odpowiedzieć (znowu) na pytanie postawione w temacie: właśnie przeczytałam numer lutowy, po pokonaniu niemałych trudności z jego namierzniem i zdobyciem. Nawet napisałam coś w rodzaju odpowiedzi na ankietę w odpowiednim temacie. Proszę bardzo – wspieram :P

Szybko czytasz. Ja mam za sobą dopiero trochę publicystyki :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Mhm, dużo czasu spędzam w komunikacji miejskiej :(

"Na czym by mi zależało, to zwiększyć na portalu liczbę tekstów okołoNFowych (recenzji, opinii, komentarzy itp.)," Problem w tym, że ludzie, którym się chce to robić, dawno siedzą w innych miejscach (np. na forum, który dawniej istniało pod szyldem SFFiH – w dziale "Co u konkurencji słychać" dość regularnie tam się ukazują komentarze do zawartości kolejnych numerów NF) i nie bardzo im się chce dublować działalność.  W połowie ubiegłej dekady dość intensywne dyskusje o NF, często z udziałem autorów tekstów, odbywały się na forum NF (nadal, zdaje się, dostępnym w zakładce Forum), ale redakcja zmarnowała ten potencjał, ludziom się odechciało, a młodzież, wstawiająca teksty na portalu, często chyba nawet nie ma pojęcia o istnieniu pisma. Nie mówię tu oczywiście o dyskutantach w tym wątku, ale oni stanowią nikły procent zarejestrowanych.

Też fakt. No ale co można osiągnąć teraz tutaj, na portalu, o to fajnie by było powalczyć na portalu, i stąd podobne wołania na puszczy.

Nowa Fantastyka