- Hydepark: WSZ 9 SIERPNIA 2010 ŁUKASZ ORBITOWSKI NA FANTASTYKA.PL!

Hydepark:

WSZ 9 SIERPNIA 2010 ŁUKASZ ORBITOWSKI NA FANTASTYKA.PL!

Moi Drodzy,

W ramach Wakacyjnej Strefy Zabawowej kolejne "Spotkanie z Pisarzem" na fantastyka.pl! Jest to niepowtarzalna okazja spytania o warsztat, sprawy wydawnicze czy stosunek do uprawianego gatunku oraz do podzielenia się wrażeniami z lektury książek znanego autora.

Pisarzem, który odpowie na pytania użytkowników naszej strony będzie tym razem ŁUKASZ ORBITOWSKI, autor m.in. "Świętego Wrocławia", "Nadchodzi", "Tracę ciepło".

 

 

 

 

 

 

 

 

Reguły spotkania są proste.

1. Każdy z użytkowników ma prawo wpisać 1-2 pytania do pisarza w tym wątku.

2. Wątek dla zadających pytania otwarty jest do 08/08/2010 do godz. 23.59.59. Po tym terminie nie dodajemy pytań.

3. Dnia 09/08/2010 ok. godz. 11.00 do redakcji "NF" przychodzi ŁUKASZ ORBITOWSKI, loguje się i ODPOWIADA NA PYTANIA użytkowników.

 

Autorzy najciekawszych pytań mogą liczyć, jak zawsze w naszych zabawach i konkursach, na nagrody-niespodzianki. :))

 

Możecie już wpisywać w tym wątku pytania do Łukasza. :)

Komentarze

obserwuj

1- czy po wygaśnięciu umowy z danym wydawnictwem, ma ono ciągle prawa do niej?
2- wynika z pierwszego; czy raz wydaną książkę w jednym wydawnictwie można wydać po raz drugi w innym? czy wydawnictwa w ogóle praktykują coś takiego?

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Skąd ten zwrot w zainteresowaniach, od bloków do uniwersytetu, widoczny w tytułowym tekście "Nadchodzi"? Dotychczas proza Orbitowskiego kojarzona była z blokowiskiem i brutalnym horrorem, tymczasem najdłuższe opowiadanie najnowszego zbioru sporo różni się od poprzednich dzieł. To świadomy zwrot, czy efekt ewolucji twórczej?

Nurtuje mnie coś takiego: jak dyplom z filozofii wpływa w pisanie fantastyki? Pomaga jakoś czy stoi sobie z boku i patrzy?

Dzień dobry,
1. Gdyby mógł Pan umieścić w realnym świecie jakieś fantastyczne stworzenie, to co by to było i dlaczego właśnie to?
2. Jaka fantastyczna postać przerażała Pana w dzieciństwie? :)

1. Kiedy zasiada Pan do pisania, musi Pan znać przebieg całej fabuły, czy może Pan pisać nie wiedząc, co będzie dalej? I kontynuując wątek. Pisze Pan od początku do końca, czy opisuje pan kolejne sceny, by je potem połączyć?
1,5. Odnoszę wrażenie, że lubi Pan zabijać swoich bohaterów. Nie wiąże sie Pan z nimi w jakikolwiek sposób?
2. Mówi się, że każdy pisarz ma swój swiat. A jaki jest Pański?
Pozdrawiam.

Wiem, że miały być max.dwa pytania, ale że jest ich mało to pozwoliłam sobie na trzy.

1. Pana najbardziej zwariowany, zakręcony, niekoniecznie zrealizowany pomysł na opowiadanie?
2. Co Pan sądzi o rodzącej się na stronie Nowej Fantastyki literackiej konkurencji?

Nie mam pytań, chciałam tylko powiedzieć, że "mi się podoba". Albo jednak: Jak Pan reaguje i co Pan czuje, kiedy ktoś wyraża swój zachwyt dla pańskich tekstów? Czy działa Pan zgodnie z tym, co naprawdę czuje, czy raczej zgodnie z oczekiwaniami rozmówcy?

PS. Cholera, ja dałabym nagrodę Irresolute za drugie pytanie (to o postać :))

Witam serdecznie.
O ile mi wiadomo, pracuje Pan nad scenariuszem do filmu Tomasza Bagińskiego - Hardkor 44. Jako fan kina z wielką niecierpliwością czekam na ten film. Po kilku wstępnych wiadomościach, które dało się usłyszeć w zeszłym roku, teraz wszystko jakby przycichło i nie bardzo wiem co dalej dzieje się z tym projektem.

1. Czy mógłby Pan zdradzić jakieś strzępki informacj? Czy realizacja stanęła w miejscu, czy wszystko idzie zgodnie z planem?

2. Jak bardzo różni się praca nad scenariuszem filmowym od pisania książek?

Pozdrawiam serdecznie!

Witam,
1. Przeczytałem właśnie "Pokój do wynajęcia" z Pańskim wstępem, gdzie wyjaśnił Pan czemu w Polsce jest tak mało horrorów. Zostawia Pan jednak iskierkę nadzieji, że może będzie lepiej. Minęły od tego czasu dwa lata. Kilka "strasznych" książek wyszło (Chociażby Księgi Strachu i Księgi Potworów, czy pańskie dzieła) czy myśli Pan, że coś się w tym względzie zmieniło, poprawiło? Czy będzie lepiej (straszniej)? Czy Polcay są w stanie napisać książkę, po której będę bał się zasnąc w nocy?
Załóżmy, że jest to jedno pytanie dobrze, takie kompleksowe:)
2. Czy boi się Pan swoich książek?

Dziękuję i pozdrawiam.

1. Jak Pan ocenia polską scenę grozy?
2. W swoich książkach pokazuje Pan, iż polska rzeczywistość może być doskonałą inspiracją do tworzenia powieści grozy, a zatem dlaczego, według Pana, nasi twórcy powielają Zachodnie schematy?
3. Jaki film, powieść grozy mógłby Pan polecić?
Zadałem o jedno pytanie więcej, ale mam nadzieję, że nie jest to problemem.
Pozdrawiam :)

1. Które z Pańskich opowiadań najbardziej chciałby Pan zobaczyć zekranizowane i kto miałby to reżyserować?
2. Co jest wg Pana bardziej przerażające: żywe trupy, czy mohery? :) 

Witam.
Gdy był pan dzieckiem, dużym dzieckiem w zasadzie ;), posiadał pan zapewne jakieś ulubione książki. Czy kiedyś, albo patrząc na to z perspektywy czasu, chciałby pan przenieść się w któryś z tych światów?
Jak według pisarza fascynującego się starymi filmami będzie wygladać świat za parę dekad? Zdobędziemy kosmos czy jednak odpuścimy mówiąc "to nie dla nas. Tam jest zimno, niebezpiecznie, a to co każe nam patrzeć w górę trzeba zdusić w zarodku"? (proszę nie sugerować się drugą częścią pytania, jednakże będąc pasjonatką gwiazd musiałam to dopowiedzieć).
Pozdrawiam.

1. Czy jest coś o czym bał się Pan napisać, lub coś o czym nigdy nie napisze?

Witam, moje pytania: jak pan pisze? Na tzw "wariata" , a potem każde zdanie pan poprawia? czy od razu większość przekazu jest na czysto? Czy tak pan pisał od początku? Czy w miarę "praktyki" zmienil pan techniki?

Marsylka:
1- czy po wygaśnięciu umowy z danym wydawnictwem, ma ono ciągle prawa do niej?
Zależy jaka to umowa, jakie wydawnictwo i o co chodzi. Ja zawsze, w odniesieniu do książek podpisuję umowę na określony czas, 5-10 lat. Potem muszę, ewentualnie, zaznaczyć że nie życzę sobie przedłużenia. Niektórzy wydawcy oczekują także prawa pierwokupu na następną książkę.
2-
2- wynika z pierwszego; czy raz wydaną książkę w jednym wydawnictwie można wydać po raz drugi w innym? czy wydawnictwa w ogóle praktykują coś takiego?

Tak, jest to praktykowane, np w odniesieniu do Jacka Dukaja który wydawał w Supernowej a teraz, te same tytuły wychodzą w Wydawnictwie Literackim.

malakh
Skąd ten zwrot w zainteresowaniach, od bloków do uniwersytetu, widoczny w tytułowym tekście "Nadchodzi"? Dotychczas proza Orbitowskiego kojarzona była z blokowiskiem i brutalnym horrorem, tymczasem najdłuższe opowiadanie najnowszego zbioru sporo różni się od poprzednich dzieł. To świadomy zwrot, czy efekt ewolucji twórczej?

Heh, to trochę zabawne. Jak wprowadziłem te blokowiska w pierwszych tekstach ludzie się pieklili o tę scenerię, a teraz ujawnia się zdziwienie, że juz tak nie piszę. Jest kilka przyczyn tej zmiany. Pierwsza, bardzo prozaiczna. Żyję w inny sposób, może w podobnej scenerii, ale z innym nastawieniem i czego trochę żałuję, towarzystwem także. Przywołanie klimatów blokerskich z nastawieniem pisania, jak wtedy, o współczesności, byłoby nie tylko nieszczere, ale wręcz śmieszne. Ja zwyczajnie już nie wiem, jak wygląda życie młodych na blokowisku, nie mam pojęcia jakiej polszczyzny używają w rozmowach, co palą i czego oczekują, w konsekwencji czego nie bardzo umiałbym już o tym napisać. Poza tym, co też ważne, chcę, żeby te moje książki różniły się od siebie i tematycznie, względem konstrukcji i stylu, zarazem, jestem straszliwie leniwy. Stąd uniwersytet. Mój sąsiad pracował na uniwersytecie, ot co, czyli materiał do tekstu siedział koło mnie i pił gorzką. A skoro przy scenerii, akcja „nadchodzi" dzieje się na osiedlu, gdzie mieszkałem chyba z półtora roku. Pamiętasz tę scenę, jak bohater pcha do siebie wózek z Ikei? Wykonałem cos podobnego, ale z wózkiem z Makro, w sylwestra. Przepchałem pod sam dom. Ale w tym wypadku tekst był wcześniej, uprzedził życie.

robert_w
Nurtuje mnie coś takiego: jak dyplom z filozofii wpływa w pisanie fantastyki? Pomaga jakoś czy stoi sobie z boku i patrzy?

Mógłbym odpowiedzieć, że studiowanie filozofii nauczyło mnie odwagi myślenia, ale chyba nie. Myślę wciąż w sposób haniebnie tchórzliwy. Nie umiem stwierdzić. Byłem marnym studentem i czasem żałuję, że nie wykorzystałem tych lat, że w jakiś sposób odebrałem komuś miejsce. Komuś, kto wykorzystałby je lepiej. Bo mnie wówczas interesowało wyłącznie skołowanie jakiejś kasy i tzw. dobra zabawa. Na filozofię, wreszcie trzeba to powiedzieć poszedłem tylko dlatego, że nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Chciałem kupić sobie trochę czasu, licząc, że cos się zdarzy. A zdarzyło się pisanie, zajęcie się sztuką, czyli się nie pomyliłem. Pójście na studia medyczne, czy prawnicze - o których myślałem - wiązało się z wyborem drogi życiowej w perspektywie najbliższych kilkudziesięciu lat i ten wybór mnie przerażał, w sumie przeraża dalej, wciąż nie umiałbym tak mocno powiedzieć: wiem co będę robił przez resztę życia.

Irresolute

1. Gdyby mógł Pan umieścić w realnym świecie jakieś fantastyczne stworzenie, to co by to było i dlaczego właśnie to?

Mimik byłby czymś zacnym. taki zmiennokształtny. ale świat chyba poradzi sobie bez inwencji Orbitowskiego, bo proszę pani, fantastycznych stworzeń jest tu zatrzęsienie. Mam kotkę, która jest świnką morską. Może to? Proszę wybaczyć kolokwializm, ale mi to nawet społeczeństwo w pale się nie mieści no i co ja mogę, no co?

2. 2. Jaka fantastyczna postać przerażała Pana w dzieciństwie? :)

Bałem się szczura spod łóżka bliżej nie określonego stworza o imieniu Lemerun, który miał mnie gonić po schodach w kamienicy, gdzie mieszkałem. Bałem się tatuaży i grubego faceta w sklepie, w gruncie rzeczy byłem tak koszmarnie strachliwym bachorem, że przerażał mnie nawet naciek na ścianie.

RheiDaoVan

1. Kiedy zasiada Pan do pisania, musi Pan znać przebieg całej fabuły, czy może Pan pisać nie wiedząc, co będzie dalej? I kontynuując wątek. Pisze Pan od początku do końca, czy opisuje pan kolejne sceny, by je potem połączyć?

Nigdy nie znam całej fabuły. W odniesieniu do większych tekstów zawsze znam zakończenie, drogi do niego jawią mi się mgliście i nieprzyjemnie. Czasem nie znam nawet zakończenia. Tak było w wypadku „Nadchodzi" i tu zdołałem się zaskoczyć, bo ujawniająca się nagle końcówka dość dobrze zagrała z całością. W „Głowie węża" zdarzyło się podobnie. Zazwyczaj pisuję od początku do końca, czasem pozwalam sobie na mały „przeskok", ale tylko ze względów praktycznych, kiedy np jakaś scena wymaga reaserchu, którego w danej chwili nie mam jak zrobić. Widzi Pani, tylko trzeba tu dopowiedzieć jedną ważną rzecz: mojej własnej metody pisarskiej nie polecałbym nikomu. To trochę jak z „automatycznym pisaniem" przy wywoływaniu duchów. Siadam do komputera z pustką w głowie a za chwilę coś wylewa się ze mnie, bez koncypowania czy chwili wątpliwości. Jakby coś ze środka gadało. Ale większość pisarzy, bardzo zresztą słusznie, pracuje z notatkami i konspektem. Tak trzeba, tak się powinno pracować i tak każdemu doradzam. Tylko w moim wypadku to nie wychodzi.

1,5. Odnoszę wrażenie, że lubi Pan zabijać swoich bohaterów. Nie wiąże sie Pan z nimi w jakikolwiek sposób?

Sam swojego czasu szukałem śmierci, a przecież pasjami się uwielbiam. Poza tym nie wiem, czy tak do końca mam bohaterów, przecież przez większość tekstów przewija się ta sama postać, o różnym imieniu, różnych cechach akcydentalnych, a jej główna zmiana, z tekstu na tekst polega na powolnym dojrzewaniu, co znowu jest chyba tożsame ze mną. Zabijanie jest w pewien sposób przyjemne i autentycznie mnie bawi. Właściwie, opisywanie mordów i okrucieństw to jedyna rzecz jaka podczas pisania przychodzi mi bez trudu.

2. Mówi się, że każdy pisarz ma swój swiat. A jaki jest Pański?

Nie umiem chyba bardziej obnażyć się niż robię to w swoich tekstach, choć czynię to w sposób niepełny. Wiadomo, są huki i mroki, mój świat skrzeczy i pogodziłem się z tym, że nigdy nie zdołam tego skrzeczenia zagłuszyć, niezależnie od tego, jak szczęśliwe życie mi się złoży. Myślę, że w moim świecie jest ogrom światła. Jakbym mordę wystawił do słońca. I miłość, i jakaś dziwna, ale przecież ciągle aktualna forma ojcostwa, plus koty, gry, filmy, książki. W jakiś sposób nie zauważam, że latka lecą.

RobertZ
1. Pana najbardziej zwariowany, zakręcony, niekoniecznie zrealizowany pomysł na opowiadanie?

Pomysły nie są ważne. Ja mam raczej obiegowe, ale dobra. Kiedyś napisałem kawałek o ściekożyju, potworze funkcjonującym w kanalizacji. Miał polować na genitalnia podczas gdy ich właściciel spełnia tzw. dużą potrzebę. Całość była bardzo „zielona" ze względu na radosny klimat towarzyszący pracy, no a potem rozpaczałem, że nikt nie chce tego wziąć. Było trochę niezrealizowanych pomysłów, nie wyszły ze względu na to, że zapał nie zawsze przekłada się na pracę. Na przykład operetka o Jaruzelskim, którą wymyśliliśmy z Urbaniukiem, albo wierszowana bajka o hienie imieniem Wanda, wyczarowana przy grillu w towarzystwie Asi Miki (dziś Wydawnictwo Otwarte), poginęło, porzepadało, zdechło. Jeszcze raz, skończmy proszę z kultem pomysłu. Pomysł nie jest istotny.

2. Co Pan sądzi o rodzącej się na stronie Nowej Fantastyki literackiej konkurencji?

Nic. Nie czytałem. Nie lubię czytać w necie ale mogę się pobać tak na wszelki wypadek

niezgoda.b
Nie mam pytań, chciałam tylko powiedzieć, że "mi się podoba". Albo jednak: Jak Pan reaguje i co Pan czuje, kiedy ktoś wyraża swój zachwyt dla pańskich tekstów? Czy działa Pan zgodnie z tym, co naprawdę czuje, czy raczej zgodnie z oczekiwaniami rozmówcy?.

Nieodmiennie czerwienię się, jak panna z oazy zapraszana do malinowego chruśniaka. Nie umiem przyjmować komplemenów, a i sam szybko tracę serce do własnych tekstów. Jeszcze szybciej je zapomnę. Co do pytania, to chyba kwestia balansu. Uważam, że większość doświadczeń, my ludzie, mamy wspólne. Kochamy, kłócimy się, zabiegamy o byt, zmagamy się z utratą, chorobą, śmiercią. Funkcją artysty jest wypowiedzenie tego, zbiorowego przecież doświadczenia w sposób jednostkowy, zindywidualizowany, a zarazem komunikatywny. W sensie: zrozumiały dla każdego. Mówić o tym co znane w nowy, ciekawy sposób - to chyba zadanie na teraz.

Redil
Witam serdecznie.
O ile mi wiadomo, pracuje Pan nad scenariuszem do filmu Tomasza Bagińskiego - Hardkor 44. Jako fan kina z wielką niecierpliwością czekam na ten film. Po kilku wstępnych wiadomościach, które dało się usłyszeć w zeszłym roku, teraz wszystko jakby przycichło i nie bardzo wiem co dalej dzieje się z tym projektem.

1. Czy mógłby Pan zdradzić jakieś strzępki informacj? Czy realizacja stanęła w miejscu, czy wszystko idzie zgodnie z planem?

Niestety, nie mogę nic powiedzieć. Tako rzecze umowa z Tomkiem. Sprawy idą do przodu. Ale moja rola dobiegła chyba końca, napisałem scenariusz wspólnie z Tobiaszem Piątkowskim i teraz dalszy przebieg prac nie zależy ode mnie.

2. Jak bardzo różni się praca nad scenariuszem filmowym od pisania książek?

Bardzo. Część tego, co nauczyłem się podczas pisania książek musiałem wyrzucić do kosza z tyłu głowy. Dwie różnice o zasadniczym charakterze. W książce nie zwracasz uwagi na ograniczenia budżetowe, możesz sobie cały świat podpalić, co zresztą z przyjemnością uczyniłem. A film ma określone, ograniczone finansowanie, pozostaje zależnym od dostępnych rozwiązań technicznych, nawet aktorskich. W Polsce nie ma dobrych aktorów dziecięcych. To jak mam napisać ważną, dziecięca postać? Rzecz druga. Scenarzysta nie jest najważniejszy, najważniejszy jest rezyser. Bo to JEGO film. Nie wolno wchodzić w kompetencje. Nauczony doświadczeniem, stanowczo zbyt późnym staram się teraz unikać opisu scen, zachowań aktorów. Tylko najważniejsze informacje plus dobre dialogi. I tyle.

Kamahl 2010-08-08 12:51

1. Przeczytałem właśnie "Pokój do wynajęcia" z Pańskim wstępem, gdzie wyjaśnił Pan czemu w Polsce jest tak mało horrorów. Zostawia Pan jednak iskierkę nadzieji, że może będzie lepiej. Minęły od tego czasu dwa lata. Kilka "strasznych" książek wyszło (Chociażby Księgi Strachu i Księgi Potworów, czy pańskie dzieła) czy myśli Pan, że coś się w tym względzie zmieniło, poprawiło? Czy będzie lepiej (straszniej)? Czy Polcay są w stanie napisać książkę, po której będę bał się zasnąc w nocy?

Oczywiście, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Pojawili się nowi autorzy: Paweł Paliński, Stefan Darda. Ludzie, którzy tułali się gdzieś w sieci, w niszowych wydawnictwach, jak Kyrcz Jr, Śmigiel, Cichowlas, teraz tłuką książkę za książką. Teraz jeszcze odrabiamy popkulturową szkółkę, jesteśmy na etapie powieści groszowych, które niestety kosztują więcej niz grosze. Jesteśmy w Ameryce lat pięćdziesiątych. Oznacza to, że prędzej czy później horror polski zyska wymiar indywidualny, wyzwoli się z makabreski, groteski ku syntezie, której charakteru nie umiem zgłębić. Bo sam bym jej się podjął. Ale albo tak się stanie, albo polski horror powoli ucichnie, bo, wiecie państwo, niestety: anglosasi wciąż są lepsi.

Załóżmy, że jest to jedno pytanie dobrze, takie kompleksowe:)
2. Czy boi się Pan swoich książek?

Niezmiernie.

domek

1. Jak Pan ocenia polską scenę grozy?

Odpowiedziałem na to w poprzedniemu internaucie, proszę zerknąć, dobrze, że są jeszcze dwa pytania :-)

2. W swoich książkach pokazuje Pan, iż polska rzeczywistość może być doskonałą inspiracją do tworzenia powieści grozy, a zatem dlaczego, według Pana, nasi twórcy powielają Zachodnie schematy?

Wyjdzie na to, że pastwię się nad konkurencją, nie chcę wywoływać takiego wrażenia, więc może tak: odklejenie się od współczesności nie jest winą polskiego autora grozy, ale polskiego autora w ogóle. Po prostu, taki najczęściej nie zna życia, zna je wycinkowo, cierpi na niską amplitudę przeżyć. Tak po prostu jest, nie dotyczy to tylko naszego kraju: poczytajcie sobie Palachniuka albo Huellbecque'a, oni destylują całą rzeczywistość z własnych charakterów. A proces postepuje, przeciez pisarz, ze względu na charakter pracy w domu, odkleja się coraz bardziej i bardziej, w rejonach trzeciej książki znajduje się już w rejonach marsa. Stąd fantasy, science-fiction tak ładnie nam wychodzi. W wypadku horroru trudność jest szczególna, bo nie mamy tej tradycji gatunkowej, pracujemy od zera i stąd ochota do sięgnięcia po zachodnie wzorce. Tylko jednego nie rozumiem: jak można pisać horrory inspirując się horrorem? Należy horrory czytać, gdyż podczas pisania prozy gatunkowej wypada określony gatunek poznać. Ale inspirujmy się czymś innym. Romansem. Prozą Masłowskiej. Piosenkami. Reportażem. Czymkolwiek, poza grozą.

3. Jaki film, powieść grozy mógłby Pan polecić?

„Obcego" Morta Castle i powieści Jacka Ketchuma. O filmach pisuję tutaj, w NF, odsyłam więc do kolejnych numerów, póki redakcja mnie nie uśmierci. Ostatnio wielkie wrażenie zrobił na mnie „House of the devil" z zeszłego roku.

Lucifer

1. Które z Pańskich opowiadań najbardziej chciałby Pan zobaczyć zekranizowane i kto miałby to reżyserować?

Kondycja polskiego kina utrudnia myślenie, zwłaszcza jeśli jest to myślenie życzeniowe. Kilka opowiadań, na przykład „Kacper Kłapacz" to gotowe scenariusze. Inne, jak „Opowieść taksówkarska", „Popiel Armeńczyk", „Głowa węża" w swoim zamyśle mogłyby zainteresować jakiegoś scenarzystę, a ja byłbym żywo zainteresowany tym, co można by z nich wydobyć. Bo to właśnie jest ciekawe: ktoś bierze twój tekst i nadaje mu zupełnie inny kształt, akcentując rzeczy, które autorowi wydawały się błahe, niedostrzegalne. Wydrukowane opowiadanie, książka, nie należy już do autora. To bardzo ważne, należy o tym pamiętać. I dlatego bardzo chętnie zobaczyłbym przygody Kuby i Konrada z „Tracę ciepło" zrealizowane w formule serialu, w stylu „Archiwum X" albo „Supernatural". Albo inny serial, oparty na pomyśle „Świętego Wrocławia", bierzemy zamysł fabuły z książki i nasycamy go nowymi bohaterami, nowymi sytuacjami, które nawiązują do tytułowego osiedla. Kto by sobie z tym poradził w Polsce? Młody Żuławski, Smarzowski, ludzie od „Ciała" i „Testosteronu". Nazwiska mi umknęły.

2.
2. Co jest wg Pana bardziej przerażające: żywe trupy, czy mohery? :)

Mohery. Żywe trupy nie mają prawa głosu.

Viviana

Gdy był pan dzieckiem, dużym dzieckiem w zasadzie ;), posiadał pan zapewne jakieś ulubione książki. Czy kiedyś, albo patrząc na to z perspektywy czasu, chciałby pan przenieść się w któryś z tych światów?

Bo ja wiem? Muminki były zdrowo popieprzone. Uwielbiałem powieści przygodowe, „Łowców wilków", „Łowców złota" Curwooda, „Dolinę bez wyjścia" Reida, książki Waltera Scotta. Czytałem pamiętniki hitlerowców. Nie chciałbym żyć ani pod Adolfem, ani wśród trolli, ani mi w głowie bycie traperem. Po to czytamy książki. Aby zwiedzać niebezpieczne światy w bezpieczny sposób.

Jak według pisarza fascynującego się starymi filmami będzie wygladać świat za parę dekad? Zdobędziemy kosmos czy jednak odpuścimy mówiąc "to nie dla nas. Tam jest zimno, niebezpiecznie, a to co każe nam patrzeć w górę trzeba zdusić w zarodku"? (proszę nie sugerować się drugą częścią pytania, jednakże będąc pasjonatką gwiazd musiałam to dopowiedzieć).

Nie umiem przewidzieć co zrobię za tydzień. To jak mam sobie poradzić z paroma dekadami? Jakoś mi się nie widzi podbój kosmosu, to zabawa szalenie kosztowna, wymagająca też odwagi wynikłej z międzynarodowego spięcia. Chyba, że zdarzy się kolejna Zimna Wojna, albo Chińczycy pokażą co potrafią. Stawiam na kulturę sieci oraz chemokrację. Wykończy nas wirtualna pornografia. Póki co, mam nadzieję, że za te parę dekad będzie wciąż Orbitowski i ten Orbitowski będzie mógł się napić piwka w słoneczku, zapalić papierosa, coś sobie jeszcze popisać.

dokato
Czy jest coś o czym bał się Pan napisać, lub coś o czym nigdy nie napisze?

Raczej nie. Ale bardzo wielu rzeczy nie umiałem napisać. Na przykład o rozpadzie małżeństwa. Cała książka poszła do śmieci. Wydaje mi się, że mogę pisać o wszystkim, ale nie o wszystkim muszę. Powiedzmy, religia. Jestem zaciekłym bezbożnikiem antyklerykałem, który księży posłałby na księżyc, lecz nie mam tu nic swojego, oryginalnego do powiedzenia. Gdybym się skusił, wyszedłbym na epigona i jeszcze obraził wierzących. Mogę obrażać wierzących. Każdego mogę obrazić. Ale muszę mieć ku temu istotny powód.

agazgaga
Witam, moje pytania: jak pan pisze? Na tzw "wariata" , a potem każde zdanie pan poprawia? czy od razu większość przekazu jest na czysto? Czy tak pan pisał od początku? Czy w miarę "praktyki" zmienil pan techniki?

Częściowo odpowiadam na to przy okazji pytania Malakha. Mój system pracy wyklarował się przy okazji „Tracę ciepło" i funkcjonuje tak dobrze, że ani mi w głowie wprowadzanie zmian. Piszę na wariata, czego nikomu nie polecam - powtórzmy to jeszcze. To co dobre dla mnie najczęściej bywa fatalne dla innych. No i ta metoda wiąże się z ogromnymi, naprawdę fundamentalnymi zmianami, także w konstrukcji. Tekst „wejściowy" z „wyjściowym" różni się w jakichś 40-50%.

dziękuję za pytania. mam nadzieję, że nie zawiodłem. wpadnę tu jeszcze wieczorkiem. Pozdrawiam. Ł.

bynajmniej nie:d

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Dzię-ku-je-my!
Dobra, nie mówię za inncyh więc inaczej: Mnie Pan nie zawiódł. Niektóre odpowiedzi nawet mnie zaskoczyły i aż prosiły się o pytania dodatkowe.

Ja również dziękuję za wyczerpujące odpowiedzi. Czytałem wszystkie z ogromną przyjemnością :)

Dziekujemy i zapraszamy ponownie :).

Jest jeszcze nadzieja. Dziękuję.

Dziękuję. I życzę dobrej pogody za parę dekad ;)

I ja dołączę się do podziękowań !

Ciut po czasie, ale też dziękuję. :)

a co z tymi niespodziankami??:P

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

O, też jestem ciekaw kto tym razem zadał najciekawsze pytania zdaniem redakcji :)

Redakcja coś ostatnio milcząca troszkę, tu cisza, wyników na piórka nie ma...trzeba czekać.

na to wyglada;p

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Swoją drogą pan Orbitowski pokazał się z dobrej strony. Wygląda na to, że jest całkiem miłym gościem. Kto by pomyślał, pisze horrory, a ma równo pod sufitem :)

hehe, ciekawe spojrzenie na sprawę;d

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Nowa Fantastyka